wtorek, 31 grudnia 2013

Metro 2034 - Dmitry Glukhovsky

Pierwszy tom przeczytałem ponad rok temu. Kiedy odkładałem go na półkę zawahałem się, ale w końcu nie sięgnąłem po tom drugi. Pierwsza część mnie zmęczyła i czytając później recenzje w internecie zdziwiłem się, że otrzymała tak pozytywne noty.

Jak napisałem - minął ponad rok. Książka stała na półce ciesząc oko (okładka jest zachęcająca, tak jak cały wykreowany świat, a raczej światek). Zdecydowałem, że nadszedł czas, bym ponownie zanurzył się w labirynty moskiewskiego metra. Rozpocząłem lekturę i... totalne zaskoczenie! Książka jest zupełnie (!!!) inna niż poprzednia część. Więcej tu sensu, więcej akcji, mniej nużącej wędrówki... Co prawda filozoficzne rozmyślania jednego z bohaterów są płaskie i banalne, wzbudzają raczej śmiech niż zamierzoną refleksję, ale nie stanowią decydującej części książki.

W tej części czuć, że autor ma jakiś pomysł i wie co i w jaki sposób chce stworzyć. W pierwszej części autor bazował na oryginalnym pomyśle przedstawionego świata, ale tutaj w końcu dodał wciągającą fabułę. Bohaterowie nadal nie powalają na kolana, ale przynajmniej nie są tak dwuwymiarowi jak poprzednio. Do tego rosyjskie korzenie czuć jeszcze wyraźniej i jest to komplement.

Główni bohaterowie są w końcu różnorodni i poznajemy ich osobliwe historie - pochodzenie, więzy rodzinne. W poprzedniej części nacisk był na to, by pokazać, że wszystkich mieszkańców metra łączy wspólny los i w zasadzie jednakowa przeszłość - tutaj jest inaczej. Spodobały mi się także zwroty akcji - ten związany z Leonidem najbardziej.

Książka jest nieco zbyt długa, a opis każdej stacji mimo że szczegółowy, może działać na niekorzyść. Ukazana jest różnorodność metra, każda stacja jest oryginalna, jednak jest tutaj tego tak dużo, że oryginalność nie ma tła i sama powszednieje stając się pospolita.

Oceny (legenda tutaj):

  • Kunszt: 6 (Bez fajerwerków.)
  • Lekkość Pióra: 8 (Bardzo dobrze się czyta, ale miejscami można utknąć.)
  • Akcja: 7 (Wyraźna poprawa w stosunku do poprzedniej części.)
  • Bohaterowie: 7 (Jak wyżej.)
  • Zakończenie: 8 (Nieco ckliwe i do końca nie wiadomo, czy pozytywne czy nie, ale jakże dobrze pasuje do całości.)
  • Ocena Łączna: 36/50

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Nieudane lektury w 2013

Kilku książek, mimo szczerej chęci nie udało mi się ukończyć. W pamięci mam dwie, które zacząłem w upływającym roku, a których nie ukończyłem. Czytały mi się zdecydowanie za wolno, opornie i uznałem, że szkoda mi czasu.

Pierwszą z nich była "Kraina Wódki" Mo Yana (pisarz otrzymał Nagrodę Nobla w 2012 roku). Książka była dla mnie zbyt odległa kulturowo, zbyt dziwna. Zupełnie nie mogłem złapać fabuły i nie nadążałem za wydarzeniami. Bo jak zrozumieć obcą kulturę, opisaną w fantastyczny sposób, przeinaczoną, a do tego oglądaną przez pryzmat odurzonego alkoholem głównego bohatera? Jestem jednak pewien, że książka znajdzie wielbicieli, chociaż nie jest dla mnie.

Drugą książką, którą odłożyłem jest "Czerwony Mars", którego autorem jest Kim Stanley Robinson. Książka jest pierwszą częścią Trylogii Marsjańskiej - bardzo trudno dostępnego cyklu (szczególnie trzeci tom ciężko dostać). Zmęczyły mnie opisy. Autor zgłębił temat i książka pełna jest detali dotyczących podróży na inne planety a także geografii czerwonej planety. To prawdziwa fantastyka naukowa, w której wszelkie fantastyczne wydarzenia mają naukowe podstawy. Do tej książki na pewno jeszcze powrócę, ale obecnie strasznie mi się dłużyła (choć nie nudziła) i przesiadłem się na coś co czyta mi się szybciej, bardziej rozrywkowo.

Zamieszczam tutaj te dwie książki, bo chociaż ja przez nie w tej chwili nie przebrnąłem, to może sam ten fakt zachęci kogoś do czytania. Jestem zdania, że robiąc coś dla przyjemności nie ma sensu się męczyć i kiedy tylko jakaś lektura staje się uciążliwa, zmieniam ją na inną, którą czytam z przyjemnością. I to samo zalecam - czytając nielubiane książki można się tylko do czytania zniechęcić.

czwartek, 5 grudnia 2013

Operacja Dzień Wskrzeszenia - Andrzej Pilipiuk

Kolejna zabawa podróżami w czasie i całym ambarasem z naruszaniem continuum czasoprzestrzennym. Przyjemne jest to iż akcja dzieje się w przyszłości, a zadaniem bohaterów jest zmiana wydarzeń, które nastąpiły właśnie w przyszłości, a nie w rzeczywistości. Cieszy także to iż opisywana historia w całości dzieje się w Polsce (czy też na Ziemiach Polskich). Najciekawsze jednak jest to, iż książka została napisana przez historyka, a zatem wypełniona jest po brzegi faktami z naszej historii. Możemy się z niej dowiedzieć jak wyglądała dawna Warszawa, jak żyło się Polakom przed wiekami, co się jadło, nosiło, czym się jeździło, jak wyglądała szkoła, sklepy, mieszkanie czy rozrywki. Co prawda chwilami informacje te wciśnięte są nieco na siłę, ale na szczęście na tyle rozstrzelone w tekście, że nawet osoby nimi nie zainteresowanej nie zniechęcą.
Sama fabuła książki jest ciekawa, choć nie rewolucyjna. Skupić należy się chyba na aspektach poza fabularnych - humor, wartości historyczne, lekkie pióro i ogólne wrażenie bowiem są bardzo dobre. Chociaż "Operacja Dzień Wskrzeszenia" to książka lekka i przyjemna, nie bardzo wyobrażałbym sobie, by zrealizowany na jej podstawie film zrobił furorę (chyba że za sprawą genialnego aktorstwa), ale na razie planów przeniesienia książki na ekran brak. I dobrze.
Początkowo tego nie zauważyłem, ale przynajmniej dwóch bohaterów zlewa mi się w jednego, co oznacza, że jak dla mnie są nieco zbyt mało wyraziści (przynajmniej ci dwaj). Szkoda, bo książka gruba, więc miejsce jest, a i umiejętności autora pozwalają na dodatkowe ich zróżnicowanie. Potencjał przewyższył samą lekturę, ale w tym konkretnym przypadku nie mogę się czepiać, bo książka jest bardzo dobra i z pewnością warta przeczytania, szczególnie, że pomimo objętości czyta się niezwykle łatwo i szybko.

Oceny (legenda tutaj):

  • Kunszt: 8 (Trochę mi brakuje zabawy językiem. Więcej śmiałości autorze!)
  • Lekkość Pióra: 9 (Czyta się bardzo szybko, niemal jednym ciągiem, ale jednak oderwać się od niej względnie łatwo.)
  • Akcja: 7 (Nic odkrywczego, choć przyjemna.)
  • Bohaterowie: 6 (Niektórzy nieco bez wyrazu.)
  • Zakończenie: 7 (Nie zaskoczyło i nie zachwyciło, ale trzyma się całości.)
  • Ocena Łączna: 37/50

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Dzień Darmowej Dostawy

Dzisiaj wiele sklepów przyłącza się do akcji Dzień Darmowej Dostawy. Wśród nich jest także polecana przeze mnie księgarnia Selkar. Zachęcam do zakupów, gdyż tylko dzisiaj nadarza się okazja do zakupu książek, które zostaną dostarczone do adresata, bez ponoszenia przez niego kosztów ich dostawy.

wtorek, 26 listopada 2013

Czego nie słyszał Arne Hilmen - Iwo Zaniewski

"Czego nie słyszał Arne Hilmen" to kryminał może nie typowy, ale za to z prawdziwego zdarzenia. Intryga zawiła, ale przekazana po mistrzowsku, by czytelnik nawet przez chwilę nie poczuł się zagubiony. Postać głównego bohatera - detektywa Arne Hilmena, nakreślona została bardzo szczegółowo i przyznaję, że czytając książkę poczułem się, jakbym znał tego człowieka. Dużą sztuką jest osiągnąć taki efekt na kartach powieści. Środowisko, w którym prowadzone jest śledztwo było mi zupełnie obce, jednak w cudowny sposób przybliżone przez autora nabrało wyrazistości. To wszystko sprawia, że od książki niełatwo jest się oderwać.
Sama fabuła okazuje się być nietuzinkowa. Dziwne i niepokojące zdarzenia, przez cały czas interpretowane przez głównego bohatera i wyjaśniane są na tysiąc prawdopodobnych sposobów, a czytelnik ma poczucie, ze sam uczestniczy w procesie rozwiązywania zagadki. Ilość zwrotów akcji zadziwia - bohater łapie wiele fałszywych tropów, ale i co najmniej kilka prawdziwych, co w powieści kryminalnej było dla mnie nowością. W rezultacie trudno powiedzieć, które wydarzenia przybliżają nas do rozwiązania, a które jedynie dokładają swoje trzy grosze do łamigłówki. 
Co szczególnie podobało mi się w książce, to że nie przedstawiała wybitnego umysłu, który z prędkością błyskawicy łączy i kojarzy fakty, a raczej człowieka, który traktuje rozwiązywanie tej sprawy początkowo jedynie jako pracę, a następnie jako ucieczkę od swojego nudnego życia. Pojawiające się postaci rzucają coraz to nowe światło na zagadkę, ale to właśnie bohater uparcie i nie bez problemów dąży do jej rozwiązania. Podobała mi się także sama zagadka - złożona i oryginalna na tyle, by po przeczytaniu nie odłożyć tej książki na półkę, zapominając natychmiast o jej treści, która zleje się z innymi przeczytanymi kryminałami. Jestem pewien, ze nie tylko sympatycy tego gatunku literatury, znajdą w tej pozycji coś dla siebie.


Oceny (legenda tutaj):

  • Kunszt: 6 (Nic szczególnego. Trochę błędów stylistycznych, powtórzeń i niefortunnych zwrotów. Dobre, rzeczowe i obrazowe opisy podnoszą ocenę.)
  • Lekkość Pióra: 10 (Zdecydowanie nie można się od niej oderwać. Od początku do końca.)
  • Akcja: 9 (Bardzo ciekawa i złożona. Kilka niepotrzebnych detali.)
  • Bohaterowie: 9 (Główny bohater opisany świetnie, pozostali tyle, ile trzeba. Dobre wyważenie. Bohaterowie nie zlewają się ze sobą.)
  • Zakończenie: 9 (Bardzo ładnie wyprowadzone, choć lekki zawód jest. Ale może to i dobrze, ze autor nie dał się ponieść i pozostawił lekki niedosyt.)
  • Ocena Łączna: 43/50

środa, 20 listopada 2013

Cykl "Powrót do domu" - Orson Scott Card

Cykl "Powrót do domu" dość długo leżał u mnie na półce, zanim zebrałem się do jego przeczytania. W zasadzie nie wiem czemu spoczywa tam kilka książek Orsona Scotta Carda, których jeszcze nie czytałem, a przecież należy on do moich ulubionych autorów. Po skompletowaniu wszystkich pięciu tomów, rozpocząłem lekturę. Recenzja długo się nie pojawiała, gdyż postanowiłem napisać recenzję zbiorczą pięcioksięgu, zamiast osobną recenzję dla każdego tomu.

Pierwszy tom to "Pamięć Ziemi" - już sam tytuł mi się spodobał, szczególnie, że doskonale pasuje do treści książki (a każdy tom zawiera w tytule słowo "Ziemia" tworząc spójną nawet pod względem tytułów całość. Na wstępie natknąłem się na schematyczną mapę miasta, w którym toczy się opowieść (lubię takie ilustracje), drzewa genealogiczne głównych bohaterów (przydatne podczas lektury - na początku nie warto zawracać sobie nim głowy) oraz spis zdrobnień imion oraz zasady ich wymowy, które, jak zaznaczono, przydatne są dla czytających na głos, a dla mnie nie miały większego znaczenia (jeśli czytacie dla siebie, śmiało możecie ten dział pominąć, ewentualnie wracając by sprawdzić odpowiednie zdrobnienie, które w treści jest dość oczywiste, więc w zasadzie nie będzie potrzeby sprawdzania). Zacząłem czytać i odkryłem, że połowa tomu służy w zasadzie jedynie zaznajomieniem się z opisywanym światem, jego technologią, relacjom rodzinnym i kastowym oraz przedstawieniu swoistej religii, której najważniejszą składową jest tytułowa "pamięć"... Nie pozostawia to wiele miejsca na akcję właściwą, ale mając na uwadze to, iż jest to dopiero pierwszy tom, nie przejąłem się.
W książce zastanawia i zmusza do refleksji (a przynajmniej na mnie tak to podziałało) przedstawienie mistycyzmu w połączeniu z technologią. Słowo "wiara" nabiera tutaj zupełnie nowego znaczenia. Rozważania o istnieniu wolnej woli, a także postaci siły sprawczej jest arcyciekawe w tym dość nietypowym ujęciu. Zauważyłem także podobieństwo do innej recenzowanej przeze mnie książki, a mianowicie "Pana Lodowego Ogrodu" Jarosława Grzędowicza. Podobieństwem tym jest podejście świata (czy też nadistoty) do rozwoju, oraz przedstawienie ewolucji jako drogi do samozagłady. Na tym podobieństwo się nie kończy, ale... przecież nie chodzi mi o to, by wyjawiać wszystkie sekrety książki.
Bez bicia przyznaję, że gdy już przebrniemy przez komplikacje pierwszej części książki, które można potraktować jako rozbiegówkę, wprowadzenie by czytelnik zapoznał się z prawidłami książki, zanim przejdzie do właściwej akcji, lektura z chwili na chwilę staje się coraz przyjemniejsza, a akcja ciekawsza. Zupełnie, jakby spłacał się kredyt zaufania, którego udzielamy zaczynając lekturę. Pomimo braku dynamiki, kończąc tom, nie mogę się doczekać następnego, a to bardzo dobry znak.

Drugi tom o tytule "Wezwanie Ziemi", wprowadza zupełnie nowych bohaterów, rozszerzając obraz i wzbogacając go o politykę zagraniczną. Przy okazji rozpoczyna się tutaj pomysłowe przedstawienie korzystania z "Bożego Głosu". Część ludzi słucha tego głosu, otrzymując w zamian prestiż oraz porady. Inni na siłę się mu sprzeciwiają, w ten sposób potwierdzając swoją wyjątkowość - nadal korzystają z pomocy Nadduszy, ale robią to w zupełnie inny sposób. Część osób dzieli się tym, co otrzymują, przekazując sny i proroctwa, podczas gdy inni je tworzą, zmyślają, uzurpują sobie prestiż, wyjawiając własne plany, jakby pochodziły od siły wyższej. Jest to fascynujące, gdyż z powodzeniem można to odnieść do naszej rzeczywistości, w której podszywanie się pod szczytne cele i wyższe racje jest normą.
Opisana zupełnie obca kultura, skomplikowane relacje, więzy rodzinne i egzotyczne zwyczaje dają spore pole do popisu dla wprawnego autora i stwarzają okazję do wplecenia w powieść wątków i wydarzeń zupełnie nie do pomyślenia w innych warunkach. Przy okazji takie a nie inne przedstawienie zasad, którymi kieruje się społeczność zaowocowało najdziwniejszymi oświadczynami, jakie dane mi było wyczytać z kart książki.
Przy okazji - talent autora w opisywaniu rozgrywek politycznych, dyplomatycznych, był mi znany (chociażby z cyklu o Groszku - Cieniu Endera), ale w tej książce odnowił się mój zachwyt nad jego kunsztem. Książka jest bardzo wciągająca, szczególnie właśnie ze względu na rozgrywki dyplomatyczne, w których mistrzem jest Generał Vozmuzhalnoy Vozmozhno, czyli charyzmatyczny Moozh - postać wprowadzona w tym tomie, która całkowicie podporządkowała sobie tą część powieści, idealnie wpasowując się w przedstawione wydarzenia. Nie do pomyślenia jest (czego dowiadujemy się z "podziękowań") jest to, że autor miał problem z "powiązaniem Moozha z akcją powieści - wyszło wspaniale!

Czy można w ciekawy sposób opisać wędrówkę przez pustynię? Krajobraz monotonny, brak spotkań, pogoda bez zmian, a sama karawana dobrze już znana. Okazuje się, że można, co udowadnia trzeci tom: "Statki Ziemi". Popisowe sceny w tej nudnej scenerii, ciekawe przemyślenia, zaskakujące epizody. Nie trzeba być Więzostruktorką, by widzieć, jak ewoluują relacje między członkami karawany. Między przyjaciółmi, skrywanymi i oczywistymi wrogami, kochankami i rodziną. W tym tomie mają także miejsce ciekawe rozgrywki pomiędzy poszczególnymi bohaterami, niemal polityczne gdyby nie ich niewielka skala. Trwa także walka o władzę i prestiż, a także o prawo do dziedziczenia przywództwa. Poznajemy bohaterów jeszcze dogłębniej, odkrywając nie drugą czy trzecią, ale czasem dalsze warstwy ich osobowości.
Czytając ten tom, zacząłem lepiej rozumieć Nadduszę, poznawać ją/go także od bardziej "ludzkiej" strony. Siła Wyższa jest potężna, ale nie jest wszechmocna. Posiada olbrzymią wiedzę, ale nie jest nieomylna. Ma plan, ale musi szanować także wolną wolę swoich poddanych, czy też wiernych. Jest zarówno ponad tymi, którzy w nią wierzą, jak i nad niedowiarkami oraz tymi, którzy się od niej odwrócili. Mechanizmy ukazane w książce skłaniają do refleksji i nawet jeśli w trakcie lektury ich nie dostrzegamy, to silnie oddziałują na świadomość czytelnika.
Na uwagę zasługuje też ciekawy, rzetelny opis karawany, sposobów zdobywania pożywienia, rozstawiania namiotów czy przechowywania wody. Niby nic takiego, nie jest to opisane szczegółowo, by nie zanudzić, a jednak na tyle obrazowo, że obraz karawany rysuje się w głowie i pozostaje tam po odłożeniu książki.
Bardzo polecam czytać podziękowania, które w tej serii przemyślnie umieszczone zostały nie na początku, a na końcu każdego tomu. Dzięki temu zabiegowi rozumiemy za co właściwie autor dziękuje i do czego się odnosi. Czytając te dodatkowe dwie strony zyskujemy niesamowitą łączność z pisarzem, dowiadując się gdzie i w jakich okolicznościach pisał dany fragment opowieści.

W "Odrodzeniu Ziemi", a właściwie już pod koniec poprzedniego tomu następuje ciekawy proces. Na początku serii mieliśmy do czynienia z boskością komputera, tu jednak ten "Bóg" zostaje znów sprowadzony do roli komputera - służącego ludzi, natomiast człowiek zostaje wzniesiony do rangi Boga (nieomal takiej, jaką uprzednio miał komputer), co sprawia, że te dwa byty spotykają się w połowie drogi. Otrzymujemy także sygnał, że gdzieś jest także ten większy, potężniejszy "Bóg". Boskość w ogóle przewija się w całej powieści, a w czwartym tomie poznajemy nowy jej wymiar i choć wiele bym nie zdradził pisząc więcej, zachęcam do samodzielnej analizy wszystkich postaci Boskości występujących w książce.
Część ta dopełnia wątku podróży, tej samej, a jednak jakże innej. Kontynuuje także i rozwija motyw nienawiści, wykorzystywania władzy, dalszych intryg aż do momentu, w którym odkrywamy, że śmierć także może być użyteczna. Że może służyć umocnieniu władzy, poprawieniu pozycji społecznej czy uwiarygodnieniu kłamstwa. Moralnie właściwa konkluzja.
Nieco irytujące są liczne przypomnienia, nawiązujące do poprzednich tomów. Jeśli ktoś czytał ten cykl robiąc przerwy pomiędzy poszczególnymi tomami, to uznał je pewnie za użyteczna, ale będąc na bieżąco ciągłe "w poprzednim odcinku" męczy. Szczęśliwie te elementy są rozmieszczone w całej książce, więc nie docieramy do wszystkich na raz.
W tym tomie widać także pewne analogie do "Mówcy Umarłych" - Card lubi tworzyć rasy, wymyślać ich unikalną biologię, cykl życia i zaskakiwać czytelnika nietypowymi rozwiązaniami, jakie tworzy natura (lub inni "Bogowie"). Cały tom zaś, kończy się bardzo smutnym happy-endem i ciekaw jestem co będzie dalej.

Ostatni tom - "Dzieci Ziemi". Jaka szkoda, że nie opowiada już (prawie) o losach pierwotnych bohaterów, a jedynie pokazuje co wynikło z ich wyprawy. Niestety nie jest już tak wciągający a natłok bohaterów, wraz z (co prawda wytłumaczonymi, ale zbyt licznymi) przedrostkami do imion oraz zdrobieniami potrafi zamącić w głowie. Właściwa akcja urywa się co chwilę, coraz trudniej zrozumieć zamysły Nadduszy i łatwo zniechęcić się do lektury.
Mnogość bohaterów to nie jedyne utrudnienie w lekturze. Akcja dzieje się w kilku lokalizacjach na raz, których nie potrafiłem dobrze umiejscowić. Do tego występują duże przeskoki czasu a chwilami miałem wrażenie, że w moim egzemplarzu brakuje kilku stron. Kilkakrotnie gubiłem się w fabule i choć poszczególne sceny zarysowane były bardzo obrazowo, to nieco zawiodła korelacja między nimi.
Niestety banał narastał w czasie lektury, a prawione przez bohaterów morały doprowadzały do skrętu kiszek. Wszystko jakieś nadęte i wtórne.
Wielka szkoda, bo te wszystkie czynniki sprawiły, że zacząłem żałować, że bardzo dobrą i ciekawą sagę zepsułem sobie takim ostatnim tomem. Fakt ten nie pozostanie bez wpływu na ocenę, bo choć cała seria była bardzo dobra, to końcowe wrażenie pamiętam najlepiej, a wspominam najgorzej.

Oceny (legenda tutaj):

  • Kunszt: 7 (Początkowo zdaje się być zbyt udziwnione.)
  • Lekkość Pióra: 8 (Poza ostatnim tomem czyta się bardzo dobrze.)
  • Akcja: 9 (Mocny akcent całej serii - poczynania bohaterów i intrygi oraz sposób rozwiązywania problemów to coś, co sprawia ogromną frajdę.)
  • Bohaterowie: 7 (Wprowadzani w odpowiednim tempie, by nie zlewali się ze sobą. Poza ostatnim tomem, gdzie jest ich natłok.)
  • Zakończenie: 3 (Ocena ogólna ostatniego tomu, gdyż to własnie on stanowi zakończenie historii.)
  • Ocena Łączna: 34/50

piątek, 15 listopada 2013

Pociągi pod Specjalnym Nadzorem - Bohumil Hrabal

Książka niedługa, niedroga, ale zdecydowanie pozycja obowiązkowa dla każdego (dlaczego nie widnieje na liście lektur szkolnych?)! Książka opowiada o pierwszej pracy młodzieńca - Miłosza Pipko (efekt tłumaczenia), który tym samym dojrzewa i wkracza w dorosłość. Pracuje on na stacji kolejowej, a poznając "dorosłe życie" szybko zostaje wprowadzony zarówno w obowiązki służbowe jak i w świat seksu, a wszystko to w obliczu wojny. Książkę cechuje niewiarygodna wręcz obrazowość. 
Czytając ma się wrażenie, że widzi się na własne oczy pociągi przejeżdżające przez stacje, podróżnych, wojsko oraz pracowników kolei.

Uwaga Spojler! (niewiele mówi, ale jednak powinno się całość przeczytać samemu)

Sceny sądu nad Dyżurnym Całuskiem - człowiekiem, który z jakichś powodów przyciąga płeć przeciwną jak magnes, a ta pozwala mu na różne erotyczne gry, które budzą zazdrość mężczyzn, są groteskowym ukazaniem tego, co w obliczu wojny powinno zejść na dalszy plan, ale w rzeczywistości stanowi centrum rozgrywających się wydarzeń. Także sam główny bohater traktuje seks priorytetowo i to właśnie on jest powodem jego najbardziej znaczących zachowań, podczas gdy "działania wojenne" wynikają niejako tylko z obowiązków służbowych.
Niezwykle refleksyjna jest scena, opisująca śmierć żołnierza, kiedy to Miłosz wydaje się zastanawiać nad sensownością całej tej wojny, w której nie ma zwycięzców - wszyscy w jakiś sposób są przegranymi.

Cała lektura jest niezwykle lekka, co sprawia, że zdecydowanie jest to książka na jedno posiedzenie, by przeczytać od deski do deski.

Oceny (legenda tutaj):

  • Kunszt: 9 (Niezwykle obrazowa.)
  • Lekkość Pióra: 8 (Czyta się jednym ciągiem, ale to także zasługa długości.)
  • Akcja: 6 (Ciekawa kompozycja.)
  • Bohaterowie: 8 (Niewielu, ale wspaniale zobrazowani.)
  • Zakończenie: 7 (Interesujące.)
  • Ocena Łączna: 38/50

środa, 13 listopada 2013

Tortilla Flat - John Steinbeck

Tytułowa "Tortilla Flat" to dzielnica Monterey, w której w znacznym stopniu toczy się akcja powieści, a której nazwa oznacza płaski placek tortilla. Wydarzenia opisane mają miejsce zaraz po zakończeniu Pierwszej Wojny Światowej. Bohaterami powieści jest grupa włóczęgów, kloszardów, żyjących z dnia na dzień. Cała grupa skupia się wokół postaci Danny'ego, który odziedziczył po dziadku dom (w zasadzie dwa domy) w dzielnicy Tortilla Flat i wraz z przyjaciółmi wprowadza się tam, by wieść życie w większym, niż dotychczas "luksusie". Cała grupa przeżywa kilka przygód podczas swoich kradzieży oraz podbojów miłosnych, bogato okraszonych piciem wina, sprzedawanego w galonach. Przygody te tworzą obraz ciemnej strony Monterey, oraz jego barwnych mieszkańców. Opowiadania łączą się w jeden cykl, ale poza chronologią, mogłyby być czytane osobno, gdyż każde stanowi odrębną historyjkę.

Co ciekawe, chociaż książka została napisana prawie 80 lat temu, przytoczone wydarzenia mogłyby mieć miejsce nawet w obecnych czasach. Zarówno pomysły bohaterów jak i same postacie są ponadczasowe. To sprawia, że tak doskonale odbiera się tą lekturę. Całość jest bardzo spójna, a każda opowiastka zawiera morał, nie zawsze zgodny z tym, wyciąganym przez przyjaciół Danny'ego na kartach książki.

Wiele można by pisać, jednak żadne słowa nie oddadzą wielkości ani powieści ani autora, a zatem zachęcam do samodzielnej lektury "Tortilla Flat".

Oceny (legenda tutaj):

  • Kunszt: 8 (Wciąż aktualna powieść.)
  • Lekkość Pióra: 7 (Podzielone na przyjemne "cząstki".)
  • Akcja: 6 (Akcji jako takiej niewiele.)
  • Bohaterowie: 7 (Nieco się mieszają, ale to z uwagi na zamierzone podobieństwo opisywanej grupy społecznej.)
  • Zakończenie: 7 (Oczywiste i pasujące do reszty. Chyba jedyne sensowne.)
  • Ocena Łączna: 35/50

piątek, 11 października 2013

Konkurs Terry Pratchett

Z przyjemnością informuję o konkursie, w którym wygrać można ciekawe pozycje dotyczące "Świata Dysku" Terrego Pratchetta - książki i gry. Konkurs potrwa do 25 października. Szczegóły na terrypratchett.pl



Powodzenia!

sobota, 5 października 2013

Desperacja - Stephen King

Powieść stanowiąca dopełnienie dla Regulatorów, od pierwszych stron uczciwie mi się spodobała. Ci sami bohaterowie przedstawieni są w sposób, który umożliwia ich łatwe rozróżnienie. Alternatywna historia oparta o te same postaci, te same strachy i taki sam dreszczyk, ale w nowej, moim zdaniem ciekawszej scenerii wciąga bardziej niż poprzednia powieść. Do tego jest to zupełnie nowy obrazek ułożony za pomocą tych samych, jedynie lekko zmodyfikowanych klocków.
To, co zdecydowanie mi się nie podoba, a jest to zarzut do wielu książek Kinga, to zbyt rozwleczona akcja. King pisze w sposób łatwy, więc strony uciekają jak szalone, lecz akcja niestety nie posuwa się naprzód w tym samym tempie. Autor opisuje dziesiątki razy jak to bohaterowie myślą o tym, co przeżyli w poprzednich fragmentach książki, co mnie osobiście irytuje. Te same przemyślenia, wracające jak bumerang raz za razem, wydłużają książkę i pomimo łatwego języka żal mi czasu na ciągłe powracanie do tego samego. Być może ktoś kto czyta powoli potrzebuje tych retrospekcji, żeby nie wypaść z akcji, ale jakikolwiek "połykacz książek" zakończy lekturę mocno poirytowany, albo przerwie w połowie czując, że już przed chwilą czytał to samo.
Inną sprawą, która do mnie nie przemówiła jest wprowadzanie nowych zagrożeń, które nie mają wiele wspólnego z głównym opisywanym przeciwnikiem, a pojawiają się dopiero po jego pokonaniu. Nagle okazuje się, że przechytrzenie bandziora nic nie daje, bo za rogiem czekają zupełnie nowe niebezpieczeństwa, a zatem z ucieczki nici. Wygląda to tak, jakby to sam pisarz walczył ze swoimi bohaterami, próbując im zaszkodzić w każdy możliwy sposób i nasyłając wrogów falami, w miarę pokonywania poprzednich. Nawet jeśli okazuje się to uzasadnione, to w trakcie wprowadza niesmak, którego trudno się pozbyć.
W moim odczuciu najlepszymi fragmentami tej książki są legendy - opowieści o Chińskiej Jamie. Ciekawie obmyślone i bez zbędnej dłużyzny, która cechuje pozostałą część książki. Interesujące jest także rozpoczęcie i zakończenie, niestety środek książki jest przegadany i dziesiątkami stron oczekujemy na cokolwiek oryginalnego, niespodziewanego. Jeśli ma to uśpić czujność czytelnika, to udało się tylko w aspekcie uśpienia... czytelnika.
Końcówka za to jest ciekawa i dość zaskakująca, choć nie trzyma w napięciu (a tego się spodziewałem). Zarówno zakończenie akcji powieści jak i ostatnia część, która służy jako epilog są ciekawe i warte uwagi, choć nie wynagradzają przedłużającej się fabuły.

Oceny (legenda tutaj):

  • Kunszt: 7 (Autor "bestsellerów"? Nie rozumiem ludzi.)
  • Lekkość Pióra: 6 (Poza rozpoczęciem i zakończeniem o wiele za długie.)
  • Akcja: 6 (Ciekawy pomysł, ale za długie.)
  • Bohaterowie: 7 (Łatwiej rozpoznawalni niż w Regulatorach.)
  • Zakończenie: 7 (Najlepsza część całości, nie wiem tylko czy to nie radość, że to nareszcie koniec.)
  • Ocena Łączna: 33/50

poniedziałek, 16 września 2013

Linia Marzeń, Imperatorzy Iluzji - Siergiej Łukianienko

Dylogia, której poszukiwałem przez długi czas, niedostępna w księgarniach, z rzadka pojawiająca się w serwisach aukcyjnych w końcu, niemal przez przypadek do mnie trafiła. W niedługim czasie udało mi się znaleźć dogodny czas na jej przeczytanie, by wyciągnąć z niej jak najwięcej przyjemności. I tak oto, dzięki podróżom pociągami (w pociągu czyta mi się doskonale) pochłonąłem oba tomy.

W tej książce jest wszystko - nieśmiertelność na zamówienie, podróże w hiperprzestrzeni, obce rasy, wymyślna broń, zagadka, tajemnica a nawet stwarzanie światów na własne życzenie. Do tego wszystkiego sympatycy gry Master of Orion, znajdą tu liczne nawiązania do gry - przede wszystkim do ras, które w grze występowały, ich charakterystyk, mocnych i słabych stron, wyglądu. Jako wierny sympatyk drugiej części gry byłem zachwycony ogromem informacji, jakich dostarcza książka (a nie jest to jedyna książka Łukianienki, która nawiązuje do starych, dobrych gier).

Bardzo przypadła mi też do gustu kompozycja książki - zarówno postacie jak i fragmenty technologii, opisy ras czy planet wprowadzane są na tyle powoli, by czytelnik miał czas na zaznajomienie się z każdą z nich, zanim przejdzie do następnej. Brakowało mi ostatnio tego aspektu w czytanych przeze mnie książkach.

Sama historia też nie jest banalna, choć miałem moment zwątpienia, kiedy pojawił się wątek szeroko pojętej religii. Na szczęście autor zgrabnie wybrnął i w rezultacie uznaję ten fragment za atut książki. Po raz kolejny byłem zachwycony książką tego pisarza, choć z żalem stwierdzam, że przeczytałem już większość (jeśli nie wszystkie) jego dzieł wydanych w naszym kraju. Z całą pewnością sympatycy czystego, dobrego science fiction powinni przeczytać zarówno tą, jak i inne książki Łukianienki.

Za bardzo korci mnie, by uchylić rąbka tajemnicy i zdradzić choć fragment fabuły, dlatego powstrzymam się poprzez zakończenie tej krótkiej, acz pochlebnej recenzji.

Oceny (legenda tutaj):

  • Kunszt: 9 (Spójna całość i zgrabne opisy ras z Master of Orion.)
  • Lekkość Pióra: 9 (Bardzo trudno się oderwać.)
  • Akcja: 8 (W większości przypadków wartka. Brak troski o życie bohaterów, mimo wielu zabiegów pisarza, by takową wzbudzić nieco osłabia efekt. Kilka niewytłumaczonych elementów obniża ocenę.)
  • Bohaterowie: 9 (Wprowadzani powoli, dokładnie opisani. Prosi się jednak o więcej detali, dalszych losów, przeszłości, etc.)
  • Zakończenie: 6 (Trochę wielkich słów, trochę banału... Nie bardzo pasuje do całości, nawet jeśli jest następstwem wydarzeń.)
  • Ocena Łączna: 41/50

niedziela, 25 sierpnia 2013

Regulatorzy - Stephen King (jako Richard Bachman)

Stephen King jak powszechnie wiadomo jest autorem bestsellerów - co tylko napisze, staje się hitem. Zasługą jest warsztat pisarza, choć nie znaczy to wcale, że pisze dobrze (nie - nie mówię, że pisze źle). Pisze łatwo, przystępnie, nieskomplikowanie i rozrywkowo - to właśnie charakteryzuje książki, które przeczyta wiele osób. Taką właśnie niszę posiada i Króluje (King - król ang.) w niej niepodzielnie od wielu lat. I w tym fachu jest mistrzem - to mu trzeba przyznać. Sam czytałem do tej pory ledwie kilka jego powieści, a w tym "Misery", którą uważam za najgorszą (choć film był świetny) oraz "Miasteczko Salem", które jest bardzo dobrą książką, nawet pomijając poczytność czy reputację autora.

Sam nie wiem, czego spodziewałem się po "Regulatorach" - przyciągnął mnie do nich związek z "Desperacją", która cieszyła oko stojąc na półce i zachęcała niezwykłością (dawno temu ten dwuksiąg został mi polecony jako odkrywczy). Sięgnąłem więc po "Regulatorów", spodziewając się nie wiadomo czego i zawiodłem się, ale jedynie po części.

Co prawda treść rozdziałów jest słaba - autor opisuje wydarzenia w sposób detaliczny, minuta po minucie (a wszystkie dzieją się na jednej ulicy - w pewnym sensie), co na dłuższą metę jest dość męczące, bo zamiast poznać całą historię śledzimy losy poszczególnych osób z pedantyczną wręcz dokładnością. Każdy krok, każde słowo ma swoje odzwierciedlenie na papierze. Inna sprawa, że gdyby nie to, książka byłaby raczej krótka. To, co tworzy tą powieść to znajdujące się na końcu każdego rozdziału dokumenty - fragmenty pamiętnika, listy, rysunki, notki prasowe. To właśnie dzięki nim dostrzegamy szerszy obraz wydarzeń, poznajemy ich genezę, dowiadujemy się o przyczynach takiego a nie innego postępowania bohaterów oraz otrzymujemy wgląd we właściwą akcję powieści. Cóż jednak powiedzieć o książce, która sama w sobie jest nużąca, a ciekawi tylko tymi dodatkami do akcji podstawowej? Chciałoby się, żeby i treść rozdziałów była wciągająca, żeby trudno było się od niej oderwać, tymczasem czytamy tylko po to, by dotrzeć do tej wisienki na torcie, na końcu rozdziału.

Historii tej nie da się jednak inaczej napisać, a sam pomysł jest interesujący. Jednak, gdyby streścić akcję powieści, nikogo nie interesowałyby te dokumenty, z których dowiadujemy się co stoi za historią, gdyż po streszczeniu akcji, nie byłoby żadnej historii. A jednak nie przemawia do mnie powieść, w której nie śledzę losów bohaterów, nie utożsamiam się z nimi, a nawet nie jestem ciekawy co z nimi będzie i jak to wszystko się skończy. Zatem coś jest chyba nie tak - albo ze mną, albo z książką...

Oceny (legenda tutaj):

  • Kunszt: 6 (Daję kredyt za te dodatki na końcu rozdziałów.)
  • Lekkość Pióra: 7 (Nie wciągnęła mnie, ale czyta się łatwo.)
  • Akcja: 5 (Ciekawy pomysł, ale akcja powieści mierna i nie trzyma w napięciu z powodu znacznego jej spowolnienia.)
  • Bohaterowie: 6 (Ciekawi, nieźle opisani, ale zbyt mylą się ze sobą.)
  • Zakończenie: 7 (Najbardziej wciągająca część, choć o dziwo nie z ciekawości o zakończenie - akcja przyspiesza.)
  • Ocena Łączna: 31/50

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Marsz Polonia - Jerzy Pilch

Książka ta została mi polecona i byłem bardzo ciekawy, czy przypadnie mi do gustu. Szczerze mówiąc - nie przypadła. Podejrzewam, że jestem na nią za głupi i moja niewiedza wyszła na jaw. Z pewnością nie była to lektura, przy której mógłbym się odprężyć i zrelaksować, choć poszczególne fragmenty podobały mi się jako historyjki, to nie złapałem całości.

Książka stanowi barwny korowód postaci i zdarzeń, pełnych symboliki oraz nawiązań do historii najnowszej - jestem przekonany, że czytelnik obeznany z tematem znajdzie tu coś dla siebie. 

Pomimo, iż lektura ta do mnie nie przemówiła, przyznaję, że jestem pod wrażeniem użytego języka. Ten aspekt zdecydowanie mi się spodobał - styl nie jest jednolity, ale bardzo ciekawy. Zabiegi stylistyczne na najwyższym poziomie i czuć, że autor swobodnie operuje słowem.

Portret Społeczny, korowód symboli Polskości i archetypów Polaków. Ja odebrałem tę książkę jako połączenie "Wesela", "Boskiej Komedii" i... czegoś jeszcze. Nie moja bajka - nie podobało mi się.

Oceny (legenda tutaj):

  • Kunszt: 7 (Robi wrażenie.)
  • Lekkość Pióra: 3 (Trudno było mi się skupić.)
  • Akcja: 2 (Nie przebija się przez symbolikę.)
  • Bohaterowie: 5 (Trudno mi powiedzieć.)
  • Zakończenie: 2 (W zasadzie w tym przypadku jaka akcja takie zakończenie.)
  • Ocena Łączna: 19/50
Książka zdecydowanie nie dla mnie. Odebrałem ją jako męczącą.

czwartek, 18 lipca 2013

Herezjarcha - Jacek Komuda

Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy to "to nie jest książka dla dzieci". Druga myśl - "to zdecydowanie nie jest książka dla dzieci". I piszę szczerze - pomimo tego, że niby nic się nie dzieję, to język jakim jest napisana, środowisko w jakim się dzieje i postaci głównych bohaterów sprawiają, że książkę powinni czytać już nieco dojrzalsi czytelnicy. Wiem, że w dzisiejszych czasach dziecięca niewinność to tylko słowa, gdyż ta znika w coraz wcześniejszym wieku, ale po co samemu to przyspieszać. Dlatego nawet jeśli jakiś rodzic uważa, że fantastyka to takie bajki dla dzieci, niech nie obdarowuje najmłodszych tą pozycją.

Po ostrzeżeniu czas na bardziej konstruktywną recenzję, a jako że książka jest zbiorem opowiadań, to należy zabrać się do nich po kolei.

  • Pan z Dębiny
Przyzwyczajony do stylu i ulubionej tematyki autora, byłem nieco zaskoczony początkiem. Zaskoczony i, przyznaję, rozczarowany. Pierwsza historyjka zaczęła się powoli i nie wydawała się niczym niezwykłym. Jakoś nie mogłem wejść w tą akcję i zainteresować się. Wszystkie opisy, szczególnie miejsce, są bardzo dobre, ale chyba spodziewałem się czegoś innego. Kiedy jednak dochodzi do sedna, opowiadanie zaparło mi dech w piersiach. Jest niesamowite, bardzo realistyczne i robi wrażenie, pobudzając wyobraźnię. Sam pomysł uważam za doskonały - dawno nie czytałem niczego tak oryginalnego.

Opowiadanie tytułowe nie porywa. Wolę takie historie kryminalne, w których czytelnik ma szansę wydedukować zakończenie, a nie takie, w których pojawia się zupełnie nowy wątek. Tym niemniej opowiadanie dość ciekawe, więc nie uważam go za stratę czasu.

  • Danse Macabre
Opowiadanie z wartką akcją, niemal nieustającą, ale niestety przez to dość monotonne. Czyta się wcale nieźle, chociaż mimo ciągłej gonitwy nie jest tak emocjonujące jak mogłoby być. Na domiar złego jest to niemal kalka z pewnego filmowego hitu - łącznie z zakończeniem.

  • Klasztor i Morze
Opowiadanie króciutkie, ale bardzo ciekawe. W tym opowiadaniu spodobała mi się lokacja, w której rozgrywa się jego akcja. Ciekawy pomysł a doskonale opisy pozwalają dobrze wyobrazić sobie otoczenie. Miałem nadzieję na inne zakończenie, ale opisane także jest przyjemne.

Jak widać najbardziej spodobały mi się pierwsze i ostatnie opowiadanie. Chciałem się nawet wymigać od wystawienia łącznej oceny punktowej pod pretekstem tego, że zbiorek tak nierówny, że nie w moim stylu (za dużo mistyki, duchów), że w końcu to zbiór opowiadań. Pomyślałem jednak, że moi czytelnicy wiedzą, że oceny są bardzo subiektywne, że tomik opowiadań połączonych osobą głównego bohatera może podlegać łącznej ocenie, no i że przecież nie oceniam jedynie tego co mi się podoba. A zatem...


Oceny (legenda tutaj):

  • Kunszt: 8 (Spójny i interesujący.)
  • Lekkość Pióra: 6 (Chyba miałem zbyt wysokie wymagania co do tego autora, a nie w moim stylu.)
  • Akcja: 6 (Ciekawa, choć nie porywająca.)
  • Bohaterowie: 9 (Opisy bohaterów i miejsc to zdecydowany atut tych opowiadań.)
  • Zakończenie: 7 (Pierwsze i ostatnie opowiadanie zasługiwałyby pewnie na 8. Dwa środkowe na 6. Całość oceniam jak oceniam)
  • Ocena Łączna: 36/50

wtorek, 9 lipca 2013

Opowieści Fantastyczne - Fiodor Dostojewski

Pierwsze, co pomyślałem o tej książce, to to, iż jest świetnym pomysłem na prezent. Elegancka oprawa w twardą okładkę o stonowanych kolorach.  Grube, dostojne stronice. Przystępna tematyka, która zainteresuje zarówno miłośników modnej w ostatnim czasie fantastyki jak i sympatyków klasyki. Osoba samego pisarza także jest niebagatelna - w końcu to sam mistrz Dostojewski. Przystępna Cena. Łącząc te wszystkie cechy otrzymujemy pozycję, którą nie tylko dobrze się czyta, ale też dodaje powagi pomieszczeniu stojąc na półce, a wręczana wyraża nasz szacunek do obdarowanego. Któż bowiem nie ucieszyłby się z tak znakomitej, oryginalnej lektury. Do tego jest to modna Literatura Rosyjska, której trudno się oprzeć.

Tytuł jest odrobinę mylący. Sam nazwałbym opowieści zawarte w książce niesamowitymi, ale raczej nie są one fantastyczne w dzisiejszym rozumieniu tego słowa. Trzeba jednak przyznać, że czyta się je z dużym zainteresowaniem i jest to ich siła. Sam uważałem zawsze Dostojewskiego za twórcę, którego dzieła nie zestarzały się na równi z utworami ówczesnych mu pisarzy. Zarówno treści jak i użyty język nie wydaje się dziś przestarzały, choć przecież opowiadania mają już grubo ponad sto lat. Wielu dzisiejszych pisarzy mogłoby się sporo nauczyć od Dostojewskiego, a zatem można tą pozycję traktować także jako edukacyjną - wielu przecież czytelników marzy o tym, by samemu coś napisać i opublikować. Ta książka może pomóc rozwinąć właściwy styl. 

Opowiadania właściwie są o niczym. Autor opisuje pojedyncze zdarzenie lub wręcz wrażenie, ale tworzy z niego coś pięknego, bogatego i bardzo rozbudowanego, co jednak nie wydaje się za długie czy nużące. Warsztat dopracowany do perfekcji daje o sobie znać nawet, gdy treść nie zachwyca a morału brak. Książkę czyta się szybko, choć nie po łebkach. Uważam to za dużą zaletę, pamiętając jak w szkole dłużyły mi się chwile z lekturami tego okresu. Jest to z pewnością pozycja wyjątkowa i godna polecenia.

Oceny punktowej tym razem nie będzie, gdyż jak obiecałem, nie będę oceniał zbiorów opowiadań, nie powiązanych osobą głównego bohatera czy szczególnym wydarzeniem i chronologią. Przedstawię za to spis opowiadań:
  • Petersburskie senne widziadła wierszem i prozą
  • Bobek
  • Chłopczyk na gwiazdce u Pana Jezusa
  • Chłop Mareusz
  • Stuletnia
  • Potulna
  • Sen Śmiesznego Człowieka
  • O niebezpieczeństwie pogrążania się w ambitnych snach

niedziela, 7 lipca 2013

Zborowski - Jacek Komuda

Zestawienie wybornych historyjek! To, co przede wszystkim zwraca uwagę czytelnika, to stylizowany język, który używany jest w sposób, pozwalający czytelnikowi swobodnie czytać opowiadania. Wbrew pozorom przeprowadzenie takiego zabiegu nie jest rzeczą prostą - łatwo przedobrzyć i czytelnik zauważyłby jedynie bełkot. Tutaj tak nie jest i każdy może poczuć się jak znawca ówczesnego języka i obyczajów. Sama fabuła opowieści także jest niezwykle interesująca, pełna akcji, szlacheckiej fantazji, honorowych walk oraz inteligentnej intrygi. Przy tym wszystkim, a może właśnie dzięki temu, książka jest kopalnią wiedzy o ówczesnych strojach i obyczajach. W prosty sposób, w głowę czytelnika wpływają strzępki informacji, które w łatwy sposób może pogłębić za pomocą zawartych w końcowej części książki przypisów. Warto wspomnieć, że autor korzystał z pomocy prawdziwego szermierza, by opisywane przez niego pojedynki były opisane jak najbardziej realistycznie i w zgodzie z historią. Uważam, że każdy, kto choć trochę interesuje się historią oraz każdy, kto czerpał odrobinę przyjemności czytając w szkole Trylogię Sienkiewicza powinien przeczytać tą pozycję. Jeśli komuś Sienkiewicz się nie podobał, to także śmiało może sięgnąć po Komudę, bo czytanie go daje dużo więcej przyjemności również z tego powodu, iż jest prostszy w odbiorze, akcja jest bardziej wartka a sama książka daje dużo przyjemności i pozwala się odprężyć.

Spis opowiadań w książce Jacka Komudy "Zborowski":

  • Starościc Jazłowiecki (Świetna intryga. Mój faworyt - najlepsze opowiadanie całego tomu)
  • Kniahini (Pokaz honoru szlacheckiego)
  • Panowie Krechowieccy (Bardzo ciekawa intryga i przypieczętowanie losu Zborowskiego)
  • Bracia Ślubni (Wspaniały opis nauki szermierki, bogate opisy obyczajów.
  • Tuhan (Podsumowanie. W mojej opinii - trochę na siłę)


Oceny (legenda tutaj):

  • Kunszt: 9 (Jestem pełen podziwu dla wiedzy i zdolności autora.)
  • Lekkość Pióra: 8 (Dałbym dziewiątkę, ale ostatnie opowiadanie trochę zepsuło efekt pod tym względem.)
  • Akcja: 8 (Bardzo ciekawa akcja, choć ostatnie opowiadanie spowodowało spowolnienie.)
  • Bohaterowie: 9 (Świetnie opisani.)
  • Zakończenie: 7 (Spójne. Mowa o końcówce każdego z opowiadań, a nie o końcówce książki.)
  • Ocena Łączna: 41/50 

poniedziałek, 1 lipca 2013

Podsumowanie I połowy 2013 roku


Połowa roku 2013 za nami, czas więc na jakieś podsumowanie mojej tu działalności. Jest to pierwszy post tego typu, ale myślę, że może stanowić ciekawą odmianę i dobrze będzie zrobić zestawienie, przede wszystkim książek, które oceniałem według punktacji.

W 2013 roku zrecenzowałem 20 pozycji, z czego 14 zostało ocenionych (jedna książka zawierająca 2 opowiadania dostała 2 oceny, więc ocen było więcej). Z tego wyniku jestem całkiem zadowolony i mam nadzieję, że także moi czytelnicy są usatysfakcjonowani. Jest jednak pewien niedosyt, dlatego będę starał się nieco poprawić ten wynik w drugiej połowie tego roku, by podsumowanie pełnego roku zawierało ponad 40 interesujących pozycji. Miło mi dodać, że w tym półroczu tylko jedna z recenzji dotyczy pojedynczego opowiadania - reszta to pełne książki, czyli pozycje przynajmniej jednotomowe. Udało mi się także napisać kilka postów poza recenzyjnych, co zostało dość dobrze przyjęte, zatem w przyszłości postaram się o więcej tego typu wpisów (w przygotowaniu cały cykl wpisów, mam nadzieję comiesięcznych). 

Zadowolony jestem także z tego, iż udało mi się zwiększyć ilość czytanej, a co za tym idzie i recenzowanej nie-fantastyki. Wprowadza to różnorodność, a wyniki ocen, których podsumowanie już za chwilę, są w pewnym sensie zaskoczeniem także dla mnie.

Zmiany w szacie bloga, wprowadzane przez cały czas jego istnienia mają zapewnić jego maksymalną przejrzystość, ale także umożliwić moim czytelnikom dostęp do najtańszych książek poprzez czytelny system reklam. Jak zapewne wiecie, blog ten nie ma charakteru komercyjnego, za pisanie recenzji nikt mi nie płaci a wszystkie oceny są rzetelne (korupcji mówimy "nie") i wynikają jedynie z moich doświadczeń z dobrą (i nieco gorszą) literaturą. Z tego powodu, jedyną gratyfikacją, jaką otrzymuję jest prowizja od zakupów książkowych dokonywanych przez moją stronę, dlatego reklamy są nieodzowną częścią szaty graficznej tego bloga, staram się jednak, by ich ilość i jakość nie zakłócała spójności witryny, ale zachęcała do odwiedzania stron reklamodawców. Gdyby ktoś chciał także skorzystać z programu partnerskiego, z którego korzystam ja i zarabiać na swojej stronie internetowej (czy to blogu, czy też innych stronach), zapraszam do skorzystania z programu partnerskiego Ceneo. Zaznaczam, że po zarejestrowaniu się dzięki powyższemu odnośnikowi, niejako z mojego polecenia, nic nie tracicie, a ja otrzymam dodatkowo 10% tego, co sami zarobicie. Na chwilę obecną jest to najlepszy program partnerski jaki udało mi się znaleźć, ponadto posiadający olbrzymią bazę produktów, nie tylko książkowych, co znacząco wpływa na jego funkcjonalność i wszechstronność. Proszę więc o wyrozumiałość i nie krytykowanie tego, iż na blogu są reklamy - celowo nie umieszczam inwazyjnych pop-upów i innego typu przeszkadzajek, by nie irytować czytelników.

Przy okazji jeszcze raz zwracam uwagę, iż publikowane recenzje są z założenia subiektywne, nie sugeruję się żadnymi popularnymi opiniami, recenzjami, notkami promocyjnymi itp.

A teraz możemy zająć się najprzyjemniejszą częścią tego wpisu, czyli zestawieniem ocen. Oczywiście zaczynając od najwyżej ocenionych pozycji w kategorii Ocena Łączna.

Tytuł Autor data publikacji recenzji    ocena łączna
Brudnopis Łukjanienko Siergiej 2013-06-18 45
Karaibska Krucjata Mortka Marcin 2013-05-24 42
Ja Inkwizytor: Bicz Boży Piekara Jacek 2013-04-05 41
Sprzedawca Broni Laurie Hugh 2013-01-30 41
Czwarta Ręka Irving John 2013-06-10 39
Ja Inkwizytor: Dotyk Zła (dotyk zła) Piekara Jacek 2013-02-04 37
Czystopis Łukjanienko Siergiej 2013-06-25 35
Łowcy Dusz Piekara Jacek 2013-05-06 35
Cudowny Czwartek Steinbeck John 2013-04-27 33
Pierwsza Spowiedniczka Goodkind Terry 2013-04-18 32
Wróżebna Machina Goodkind Terry 2013-03-28 32
Ja Inkwizytor: Dotyk Zła (mleko i miód) Piekara Jacek 2013-02-04 31
Pięć Dziwnych Nocy Wigilijnych Kańtoch Anna 2013-04-10 30
Pani Bovary Flaubert Gustaw 2013-02-17 27
Wielki Gatsby Fitzgeralt Scott F. 2013-06-15 20
Śmierć Urzędnika i inne opowiadania Czechow Antoni 2013-05-21       bez oceny
Pan Lodowego Ogrodu tom 4 Grzędowicz Jarosław 2013-03-07       bez oceny
Ruda Sfora Kossakowska Maja Lidia 2013-01-24       bez oceny
Achaja Ziemiański Andrzej 2013-01-22       bez oceny
Szaman Morski Borchardt Karol Olgierd 2013-01-13       bez oceny
Ostatnia Noc w Twisted River Irving John 2013-01-05       bez oceny

Niespodzianki brak - od razu wiedziałem, że przeczytany niedawno Brudnopis, to najlepsza książka, jaką czytałem w tym roku.

Przejdźmy teraz do ocen w poszczególnych kategoriach i tak, w kategorii Kunszt Literacki, która ma za zadanie podsumowanie warsztatu literackiego autora, jaki zaprezentował w danej książce, najwyżej ocenione pozycje (a jest ich sporo) to książki, które oceniłem jedynie na 8 punktów. Są to:

Co ciekawe brak w zestawieniu najwyżej ocenionej książki w kategorii ogólnej, pojawiają się natomiast kilkukrotnie książki Jacka Piekary. Znać klasę pisarza - ciągle na wysokim poziomie.

Następną kategorią jest Lekkość Pióra - kategoria o niebagatelnym znaczeniu, gdyż świadczy ona o tym, jak trudno było mi oderwać się od danej książki. Trzy pozycje uzyskały w tej kategorii maksymalną ocenę, a są to:

Kolejna kategoria - Akcja. Najbardziej oczywista kategoria, nie wymagająca tłumaczenia. Tutaj jedyną dziesiątkę zalicza:
Jak widać jest to dobra książka pod wieloma względami. Nic dziwnego, że otrzymała najwyższą ocenę ogólną.

W kategorii Bohaterowie niekwestionowanym zwycięzcą, zaliczającym pełne dziesięć punktów jest:
Jak wiadomo John Irving jest mistrzem kreowania bohaterów, któremu mało kto potrafi dorównać.

Ostatnia kategoria, ale wcale nie najmniej ważna to Zakończenie powieści. W tej kategorii maksymalną ocenę uzyskał jedynie:
A myślałem, że ta pozycja pojawi się w większej ilości kategorii.

I to już koniec podsumowania pierwszej połowy 2013 roku. Następne tego typu podsumowanie zostanie tu umieszczone już za pół roku. Już teraz zachęcam do regularnego śledzenia wpisów na blogu.

Wasz Bler

wtorek, 25 czerwca 2013

Czystopis - Siergiej Łukjanienko

"Czystopis" jest rzecz jasna dalszym ciągiem doskonałego "Brudnopisu". Choć tytuł ma uzasadnienie (nawet jeśli głównie z powodu opozycji do tomu poprzedniego), książka jest gorsza niż część pierwsza. Co przede wszystkim mnie zraziło, to to, że bohater podejmuje akcje, które nie mają żadnego sensu i do niczego nie prowadzą. Początek jest bardzo udany, lecz już opracowywanie planu nie. Sam plan bazuje na błędnych założeniach i jestem zaskoczony, że taki pisarz jak Łukjanienko myśli, że jego czytelnicy uwierzą, że bohater, który wykazał się wcześniej pomysłowością i zdrowym rozsądkiem nagle zgłupiał i uwierzył w bzdurne założenia. Same poczynania głównego bohatera także nie przesuwają go w kierunku rozwiązania - część jego poczynań w sposób jawny okazuje się zbędna - po dotarciu do jakiegoś punktu, bez nowych informacji i osiągnięcia celu bohater zmienia kierunek i podąża w zupełnie inną stronę jakby zapominając po co uprzednio szedł w tym, a nie innym kierunku. Po co więc? W zasadzie przez cały czas czytelnik odnosi wrażenie, że po nic.

Na szczęście brak logiki w poczynaniach bohatera oraz bezsensowność jego działań (część z nich można odpuścić, bo ani nie są logicznym ciągiem, ani nie wprowadzają niczego nowego), jest wynagradzana doskonałym, jak przystało na Łukianienkę, stylem. To sprawia, że książkę warto przeczytać i jest się czym zachwycić.Część bezsensownych poczynań znajduje także jako-takie wytłumaczenie w końcowej części książki, z mojego punktu widzenia pozostają jednak naciągane. Niezręczne są także żywoty przedmiotów, które wpadają w ręce bohatera niczym artefakty, następnie pozostają zagubione bez echa. Dziwna sytuacja ma także miejsce w przypadku broni (Spoiler: cudem zdobyta, następnie zgubiona a w końcu inna sztuka, dokładnie taka sama zostaje bohaterowi podarowana) - te niepotrzebne, wydumane epizody nieco psują frajdę z lektury.

Ciekawostką jest to, iż wraz z postępem akcji, bohater zdaje się coraz więcej rozumieć, czytelnik natomiast przeciwnie - jest coraz bardziej zagubiony. Nie bardzo mi się to podoba - bohater podszywa się pod kogoś, samemu nie będąc pewien pod kogo, robiąc idiotę nie tylko z innych postaci, ale także z odbiorcy lektury - nie ładnie.

Przyjemną rzeczą jest to, iż Łukianienko w swoich książkach często nawiązuje do historii i tradycji Rosyjskiej. Bardzo przyjemnie czyta się te kulturowe wstawki, występujące mimochodem wśród innych opisów - taką wzmianką jest między innymi opis tradycji samowarów, tak charakterystycznych dla tamtego regionu. Podobały mi się także mądrości wypowiadane przez bohaterów - nie były wydumane czy przemądrzałe i widać było, że autor dobrze je przemyślał, nawet jeśli zaczerpnął z innych źródeł.

Oceny (legenda tutaj):

  • Kunszt: 7 (Nie odbiega od poprzedniego tomu.)
  • Lekkość Pióra: 9 (Niewiele gorsza od poprzedniego tomu.)
  • Akcja: 6 (Duży spadek w stosunku do Brudnopisu, choć nadal lekko powyżej przeciętnej.)
  • Bohaterowie: 7 (Nowi bohaterowie o wiele gorzej opisani od starych.)
  • Zakończenie: 6 (Poprawne, choć mnie się nie podobało.)
  • Ocena Łączna: 35/50 


wtorek, 18 czerwca 2013

Brudnopis - Siergiej Łukjanienko

Siergiej ŁukjanienkoAch - jak miło trafić na tak dobrą książkę w najmniej spodziewanym momencie. Przypadkiem zobaczyłem Brudnopis na swojej półce - zupełnie zapomniałem, że tam jest. Sięgnąłem po tą książkę, żeby się odstresować. Przeczytałem prawie wszystko, co Łukianienko napisał i zostało wydane w Polsce (nadal szukam "Linii Marzeń"), więc zdawałem sobie sprawę, że książka zapewni mi kilka godzin doskonałej rozrywki, ale nie spodziewałem się, że będzie to aż tak dobra lektura.

Zachwycił mnie już sam początek, kiedy jeszcze nie wiedziałem o co chodzi i ani przez myśl mi nie przeszło do czego prowadzą przedziwne wydarzenia. Scena z pisarzem fantastą, który opisuje głównemu bohaterowi co stałoby się dalej, gdyby jego opowieść napisał któryś z pisarzy (dosłownie wymienia pisarzy i opisuje jak potoczyła by się dalej ta historia) jest wprost doskonała. Autor z jednej strony oddaje hołd kolegom i koleżankom po fachu, z drugiej strony odrobinę pokpiwa z całej branży, nie omijając także siebie.

Dalszy ciąg historii, kiedy powoli wszystko się wyjaśnia jest nie mniej ciekawy. Kiedy wiemy już pozornie wszystko otrzymujemy od autora kilka zwrotów akcji, które zaskakują nawet wytrawnego czytelnika. Czuć przy tym, że autor bawi się możliwościami, które sam sobie stworzył i wciąga do zabawy czytelnika. Wspaniale czuć, że autor miał frajdę podczas pisania - to bardzo się udziela.

Nie chcąc zdradzać fabuły nie będę opisywał treści książki, gdyż w tym przypadku nawet drobny spoiler mógłby pozbawić Was części tej przyjemności, jaką miałem ja podczas czytania, a myślę, że byłoby to zbrodnią. Z tego samego powodu nie polecam czytać "zajawki" na okładce książki - zostawcie to sobie na "po lekturze". Samą książkę przeczytajcie, bo czyta się jednym tchem - nie będziecie zawiedzeni.

Oceny (legenda tutaj):

  • Kunszt: 7 (Nie zdążyłem zwrócić uwagi na walory językowe, bez reszty pochłonięty przez akcję powieści.)
  • Lekkość Pióra: 10 (Zupełnie nie sposób się oderwać i to już od pierwszej strony.)
  • Akcja: 10 (Akcja rozwija się a jej charakter zmienia. Wiele zwrotów akcji odwraca opowieść do góry nogami. Olbrzymi potencjał dla dalszego ciągu i historii alternatywnych.)
  • Bohaterowie: 9 (Doskonale opisani, wielu bohaterów, którzy nie mylą się ze sobą, główny bohater opisany szczegółowo. Czegoś nieuchwytnego brakuje, ale trudno się przyczepić.)
  • Zakończenie: 9 (W zasadzie nie jedno a kilka zakończeń (rozwiązań różnych zagadek w książce). Kilka drobnych niejasności, które jednak nie wpływają na odbiór książki)
  • Ocena Łączna: 45/50 
Ocena mówi sama za siebie...

sobota, 15 czerwca 2013

Wielki Gatsby - F. Scott Fitzgerald

Książka, do której długo nie mogłem się zebrać, a gdy się w końcu zebrałem, czytałem w mało sprzyjających okolicznościach. Być może dlatego nie przypadła mi do gustu.

Pomimo ciekawego początku, interesującej kompozycji o zaburzonej chronologii i ładnemu językowi, książka "Wielki Gatsby" wydała mi się banalna. Po trzech rozdziałach zdziwiłem się, że dopiero skończyło się wprowadzenie, a jestem już w połowie książki. Miałem wrażenie, że akcja nie zdąży się rozwinąć i miałem rację. Ciekawe rozpoczęcie, po którym wiele można oczekiwać przechodzi od razu w zakończenie, niejako pomijając rozwinięcie właściwej akcji. Osobliwe uczucie - nie mogłem odczuć tego, o czym jest ta książka i do końca zastanawiałem się nad tym, w jaki sposób łączą się opisane wydarzenia. Spodziewam się, że taka formuła sprawia szerokie możliwości ekranizacji i pomimo braku zachwytu książką, zamierzam obejrzeć "Wielkiego Gatsby'ego" na ekranie.

Oceny (legenda tutaj):

  • Kunszt: 5 (Przeciętny z mojego punktu widzenia.)
  • Lekkość Pióra: 5 (Początek nieźle, ale im dalej w książkę, tym ciężej.)
  • Akcja: 2 (Pozornie zupełnie nie powiązane wydarzenia. Do mnie nie przemówiło.)
  • Bohaterowie: 4 (Poza postacią Gatsby'ego reszta postaci mdła i nijaka.)
  • Zakończenie: 4 (Zaburzenie chronologii jest ciekawym zabiegiem, lecz tym ciężej mi się odnieść do zakończenia.)
  • Ocena Łączna: 20/50
Książka zupełnie do mnie nie przemówiła.

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Czwarta Ręka - John Irving

Moi stali czytelnicy wiedzą, że do Irvinga mam słabość. W dwójnasób odzwierciedla się to w ocenach - z jednej strony z pewnością mam skłonność do zawyżania ocen jego książek, z drugiej obniżam noty za niedociągnięcia, bo przecież "to Irving". Mam tylko nadzieję, że dwie powyższe sprawy równoważą się i koniec końców ocena jest mniej więcej wyważona. Na mój, subiektywny sposób.

Czytając Czwartą Rękę nie sposób nie zachwycić się tym, co u Irvinga cenię najbardziej - niewiarygodną historią opisaną jednak w niezwykle prawdopodobny sposób. Historia głównego bohatera w trakcie lektury nie wydaje się wydumana, może jedynie odrobinę dziwna. Jednak po przeczytaniu całej książki pewne wydarzenia stają się zupełnie niesamowite, a wpaść na taki pomysł mógłby jedynie geniusz (sam Irving w posłowie wyjaśnia jak doszło do takiego toku myślenia).

W tej książce szczególnie urzeka ironiczny, słodko-gorzki humor autora. Odrobina czarnej komedii (może nawet nieco więcej niż odrobina) łączy się z jakże życiowymi problemami, z którymi muszą borykać się ludzie, żyjący w bezdusznym, codziennym świecie pełnym spraw błahych. Książka pokazuje, że każdy ma prawo do odrobiny szczęścia, które dla każdego może oznaczać co innego. A szczęście odmienia człowieka, chociaż budzi także zazdrość postronnych.

Przyjemnie czytało mi się tą powieść, chociaż przyznaję, że po przekroczeniu połowy, kiedy akcja nieco zwalnia, miałem chwilę zwolnienia. Trwała ona jednak krótko i zakończenie sprawiło mi niemal tyle samo przyjemności co pierwsze rozdziały (które zdecydowanie są najciekawsze).

Nadal nie mogę się ustosunkować do genezy tytułu powieści, choć przyznaję, że jest on ciekawszy niż na przykład "Trzecia Ręka". W chwili kiedy czytałem fragment, na którym oparto tytuł miałem wrażenie, że to naciągana historyjka. Teraz sam już nie wiem... chyba każdy musi to ocenić samodzielnie.

Czytałem starsze wydanie - w chwili obecnej najpowszechniejsze jest wydanie z "Serii z Tatuażem", jednak jeśli będziecie mieć okazję do zapoznania się z "Czwartą Ręką" w poręczniejszym wydaniu - polecam!

Oceny (legenda tutaj):

  • Kunszt: 8 (Świetny, spójny styl.)
  • Lekkość Pióra: 7 (Trudno się oderwać od pierwszej połowy - później bywa różnie.)
  • Akcja: 7 (Akcji nie ma zbyt wiele - powiedziałbym, że istnieją jedynie "elementy akcji".)
  • Bohaterowie: 10 (Doskonale przedstawieni, wiele dygresji z ich życia pozwala poznać różne ich cechy.)
  • Zakończenie: 7 (Ciężko mi się ustosunkować. Podobało mi się, ale czuję niedosyt.)
  • Ocena Łączna: 39/50

piątek, 24 maja 2013

Karaibska Krucjata - Marcin Mortka

Karaibska Krucjata, awanturnicza powieść o piratach, żeglarzach, szermierzach i rzezimieszkach, składa się z dwóch tomów. Pierwszy z nich to "Płonący Union Jack", a drugi ma intrygujący tytuł "La Tumba de los Piratas". Muszę przyznać, że takiej właśnie literatury było mi trzeba. Szybka akcja, dowcipne dialogi, przemyślana opowieść, barwne postacie i wspaniale opisane miejsca. Nie mógłbym sobie życzyć niczego więcej - książka ta to doskonała, rzeczowa rozrywka. Czyta się doskonale, a każdy z rozdziałów mógłby stanowić odrębne opowiadanie, więc może wyznaczać momenty, kiedy odłożenie książki nie rozerwie akcji na części.

Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie wytknął jakiegoś błędu. Na stronie 166 pierwszego tomu znajduje się zdanie "Twarz stojącego przede mną człowieka to ginęła w ciemnościach, to się z niej wynurzała.". Oczywiście powinno być "... to ginęła w ciemnościach, to się z nich wynurzała" lub "... to ginęła w ciemności to się z niej wynurzała". Na stronie 338 zaś widnieje "Vincent zawsze powtarzał, że mój upór zgubi kiedyś nas wszystkich, pomyślałem. I chyba się nie myli.". A powinno być albo "(...) powtarza (...)", albo "(...) nie mylił". Także tom 2 obfituje w takie drobiazgi - na samym początku książki znalazłem kilka miejsc, w których liczba pojedyncza miesza się z mnogą. Niestety - książka była tak wciągająca, że nie zdążyłem oznaczyć tych miejsc, by je tu później przytoczyć, a zanim się spostrzegłem byłem wiele stron dalej...

UWAGA SPOJLER!

Jedna rzecz mi się w tej książce nie podoba, a mianowicie nieustannie powtarzający się element fabuły, czyli porwania, uwięzienia i ogłuszenia głównego bohatera. Jest tego nieco za dużo i choć służy ciekawym zwrotom akcji i umożliwia brawurowe ucieczki, to brak innych elementów. Kolejne uwięzienie nie zaskakuje...

Poza tym jednym minusem, cała reszta bardzo mi się podobała. Szczególnie barwne postacie, które są świetnie opisane, da się je łatwo rozróżnić i stanowią istną zbieraninę pozornie zupełnie do siebie nie pasującą - ot piracki statek. Także menażeria w postaci psa, ptactwa, małp, krokodyla itp. stanowi urozmaicenie, szczególnie w dialogach, w których papugi nieustannie uczestniczą.

Drugi tom zmienia całkowicie wymowę powieści, gdyż dowiadujemy się jaki jest powód coraz dziwniejszych zdarzeń na pokładzie "Magdaleny", co zdecydowanie usprawiedliwia wszelkie niedomówienia i spaja fabułę. Okazuje się ponadto, że książka nie jest tylko zbiorem ciekawych historyjek, ale opowieść zmierza ku określonemu punktowi, co tylko podsyca ciekawość, wzmaga emocje i sprawia, że tym trudniej się od tej książki oderwać. Nie zdradzę wiele pisząc, że drugi tom obfituje w jeszcze większą ilość, jeszcze lepiej przemyślanych zwrotów akcji.

Chociaż właściwe określenie celu, do którego dążą bohaterowie ma miejsce dopiero w drugim tomie dylogii, a więc po przekroczeniu połowy, nie przeszkadza to aż tak bardzo z uwagi na wartką akcję zarówno przed jak i po tym wydarzeniu. Z zapartym tchem czytałem aż do ostatniej strony, nie omijając także posłowia Autora, które w sposób zwięzły wyjaśnia co jest prawdą historyczną a co fikcją (posłowie znajduje się na końcu każdego z tomów). Do gustu przypadł mi także epilog, a w szczególności jazda na bal u Gubernatora.


Oceny (legenda tutaj):

  • Kunszt: 8 (Wspaniałe pióro, bogaty język. Szkoda, że wiele błędów znalazło się w moim wydaniu.)
  • Lekkość Pióra: 9 (Bardzo trudno było się oderwać.)
  • Akcja: 8 (Gdyby nie powtarzający się element fabuły, o którym pisałem w Spoilerze i późne zawiązanie właściwej akcji, byłaby 10..)
  • Bohaterowie: 9 (Bardzo barwni, zupełnie różni, świetnie opisani. Zabrakło mi tylko ich historii, ale to detal.)
  • Zakończenie: 8 (Historia kunsztownie doprowadzona do końca. Jedyny zarzut - końców było "jakby kilka".)
  • Ocena Łączna: 42/50
Wysoka ocena (a do tego bez słabych punktów) najlepiej świadczy o tym, że książka ta zrobiła na mnie ogromne wrażenie.

A gdzie można książkę zakupić najtaniej? Kliknij w odpowiedni tom.

marcin mortkamarcin mortka