Dylogia, której poszukiwałem przez długi czas, niedostępna w księgarniach, z rzadka pojawiająca się w serwisach aukcyjnych w końcu, niemal przez przypadek do mnie trafiła. W niedługim czasie udało mi się znaleźć dogodny czas na jej przeczytanie, by wyciągnąć z niej jak najwięcej przyjemności. I tak oto, dzięki podróżom pociągami (w pociągu czyta mi się doskonale) pochłonąłem oba tomy.
W tej książce jest wszystko - nieśmiertelność na zamówienie, podróże w hiperprzestrzeni, obce rasy, wymyślna broń, zagadka, tajemnica a nawet stwarzanie światów na własne życzenie. Do tego wszystkiego sympatycy gry Master of Orion, znajdą tu liczne nawiązania do gry - przede wszystkim do ras, które w grze występowały, ich charakterystyk, mocnych i słabych stron, wyglądu. Jako wierny sympatyk drugiej części gry byłem zachwycony ogromem informacji, jakich dostarcza książka (a nie jest to jedyna książka Łukianienki, która nawiązuje do starych, dobrych gier).
Bardzo przypadła mi też do gustu kompozycja książki - zarówno postacie jak i fragmenty technologii, opisy ras czy planet wprowadzane są na tyle powoli, by czytelnik miał czas na zaznajomienie się z każdą z nich, zanim przejdzie do następnej. Brakowało mi ostatnio tego aspektu w czytanych przeze mnie książkach.
Sama historia też nie jest banalna, choć miałem moment zwątpienia, kiedy pojawił się wątek szeroko pojętej religii. Na szczęście autor zgrabnie wybrnął i w rezultacie uznaję ten fragment za atut książki. Po raz kolejny byłem zachwycony książką tego pisarza, choć z żalem stwierdzam, że przeczytałem już większość (jeśli nie wszystkie) jego dzieł wydanych w naszym kraju. Z całą pewnością sympatycy czystego, dobrego science fiction powinni przeczytać zarówno tą, jak i inne książki Łukianienki.
Za bardzo korci mnie, by uchylić rąbka tajemnicy i zdradzić choć fragment fabuły, dlatego powstrzymam się poprzez zakończenie tej krótkiej, acz pochlebnej recenzji.
Bardzo przypadła mi też do gustu kompozycja książki - zarówno postacie jak i fragmenty technologii, opisy ras czy planet wprowadzane są na tyle powoli, by czytelnik miał czas na zaznajomienie się z każdą z nich, zanim przejdzie do następnej. Brakowało mi ostatnio tego aspektu w czytanych przeze mnie książkach.
Sama historia też nie jest banalna, choć miałem moment zwątpienia, kiedy pojawił się wątek szeroko pojętej religii. Na szczęście autor zgrabnie wybrnął i w rezultacie uznaję ten fragment za atut książki. Po raz kolejny byłem zachwycony książką tego pisarza, choć z żalem stwierdzam, że przeczytałem już większość (jeśli nie wszystkie) jego dzieł wydanych w naszym kraju. Z całą pewnością sympatycy czystego, dobrego science fiction powinni przeczytać zarówno tą, jak i inne książki Łukianienki.
Za bardzo korci mnie, by uchylić rąbka tajemnicy i zdradzić choć fragment fabuły, dlatego powstrzymam się poprzez zakończenie tej krótkiej, acz pochlebnej recenzji.
Oceny (legenda tutaj):
- Kunszt: 9 (Spójna całość i zgrabne opisy ras z Master of Orion.)
- Lekkość Pióra: 9 (Bardzo trudno się oderwać.)
- Akcja: 8 (W większości przypadków wartka. Brak troski o życie bohaterów, mimo wielu zabiegów pisarza, by takową wzbudzić nieco osłabia efekt. Kilka niewytłumaczonych elementów obniża ocenę.)
- Bohaterowie: 9 (Wprowadzani powoli, dokładnie opisani. Prosi się jednak o więcej detali, dalszych losów, przeszłości, etc.)
- Zakończenie: 6 (Trochę wielkich słów, trochę banału... Nie bardzo pasuje do całości, nawet jeśli jest następstwem wydarzeń.)
- Ocena Łączna: 41/50
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz