wtorek, 25 czerwca 2013

Czystopis - Siergiej Łukjanienko

"Czystopis" jest rzecz jasna dalszym ciągiem doskonałego "Brudnopisu". Choć tytuł ma uzasadnienie (nawet jeśli głównie z powodu opozycji do tomu poprzedniego), książka jest gorsza niż część pierwsza. Co przede wszystkim mnie zraziło, to to, że bohater podejmuje akcje, które nie mają żadnego sensu i do niczego nie prowadzą. Początek jest bardzo udany, lecz już opracowywanie planu nie. Sam plan bazuje na błędnych założeniach i jestem zaskoczony, że taki pisarz jak Łukjanienko myśli, że jego czytelnicy uwierzą, że bohater, który wykazał się wcześniej pomysłowością i zdrowym rozsądkiem nagle zgłupiał i uwierzył w bzdurne założenia. Same poczynania głównego bohatera także nie przesuwają go w kierunku rozwiązania - część jego poczynań w sposób jawny okazuje się zbędna - po dotarciu do jakiegoś punktu, bez nowych informacji i osiągnięcia celu bohater zmienia kierunek i podąża w zupełnie inną stronę jakby zapominając po co uprzednio szedł w tym, a nie innym kierunku. Po co więc? W zasadzie przez cały czas czytelnik odnosi wrażenie, że po nic.

Na szczęście brak logiki w poczynaniach bohatera oraz bezsensowność jego działań (część z nich można odpuścić, bo ani nie są logicznym ciągiem, ani nie wprowadzają niczego nowego), jest wynagradzana doskonałym, jak przystało na Łukianienkę, stylem. To sprawia, że książkę warto przeczytać i jest się czym zachwycić.Część bezsensownych poczynań znajduje także jako-takie wytłumaczenie w końcowej części książki, z mojego punktu widzenia pozostają jednak naciągane. Niezręczne są także żywoty przedmiotów, które wpadają w ręce bohatera niczym artefakty, następnie pozostają zagubione bez echa. Dziwna sytuacja ma także miejsce w przypadku broni (Spoiler: cudem zdobyta, następnie zgubiona a w końcu inna sztuka, dokładnie taka sama zostaje bohaterowi podarowana) - te niepotrzebne, wydumane epizody nieco psują frajdę z lektury.

Ciekawostką jest to, iż wraz z postępem akcji, bohater zdaje się coraz więcej rozumieć, czytelnik natomiast przeciwnie - jest coraz bardziej zagubiony. Nie bardzo mi się to podoba - bohater podszywa się pod kogoś, samemu nie będąc pewien pod kogo, robiąc idiotę nie tylko z innych postaci, ale także z odbiorcy lektury - nie ładnie.

Przyjemną rzeczą jest to, iż Łukianienko w swoich książkach często nawiązuje do historii i tradycji Rosyjskiej. Bardzo przyjemnie czyta się te kulturowe wstawki, występujące mimochodem wśród innych opisów - taką wzmianką jest między innymi opis tradycji samowarów, tak charakterystycznych dla tamtego regionu. Podobały mi się także mądrości wypowiadane przez bohaterów - nie były wydumane czy przemądrzałe i widać było, że autor dobrze je przemyślał, nawet jeśli zaczerpnął z innych źródeł.

Oceny (legenda tutaj):

  • Kunszt: 7 (Nie odbiega od poprzedniego tomu.)
  • Lekkość Pióra: 9 (Niewiele gorsza od poprzedniego tomu.)
  • Akcja: 6 (Duży spadek w stosunku do Brudnopisu, choć nadal lekko powyżej przeciętnej.)
  • Bohaterowie: 7 (Nowi bohaterowie o wiele gorzej opisani od starych.)
  • Zakończenie: 6 (Poprawne, choć mnie się nie podobało.)
  • Ocena Łączna: 35/50 


wtorek, 18 czerwca 2013

Brudnopis - Siergiej Łukjanienko

Siergiej ŁukjanienkoAch - jak miło trafić na tak dobrą książkę w najmniej spodziewanym momencie. Przypadkiem zobaczyłem Brudnopis na swojej półce - zupełnie zapomniałem, że tam jest. Sięgnąłem po tą książkę, żeby się odstresować. Przeczytałem prawie wszystko, co Łukianienko napisał i zostało wydane w Polsce (nadal szukam "Linii Marzeń"), więc zdawałem sobie sprawę, że książka zapewni mi kilka godzin doskonałej rozrywki, ale nie spodziewałem się, że będzie to aż tak dobra lektura.

Zachwycił mnie już sam początek, kiedy jeszcze nie wiedziałem o co chodzi i ani przez myśl mi nie przeszło do czego prowadzą przedziwne wydarzenia. Scena z pisarzem fantastą, który opisuje głównemu bohaterowi co stałoby się dalej, gdyby jego opowieść napisał któryś z pisarzy (dosłownie wymienia pisarzy i opisuje jak potoczyła by się dalej ta historia) jest wprost doskonała. Autor z jednej strony oddaje hołd kolegom i koleżankom po fachu, z drugiej strony odrobinę pokpiwa z całej branży, nie omijając także siebie.

Dalszy ciąg historii, kiedy powoli wszystko się wyjaśnia jest nie mniej ciekawy. Kiedy wiemy już pozornie wszystko otrzymujemy od autora kilka zwrotów akcji, które zaskakują nawet wytrawnego czytelnika. Czuć przy tym, że autor bawi się możliwościami, które sam sobie stworzył i wciąga do zabawy czytelnika. Wspaniale czuć, że autor miał frajdę podczas pisania - to bardzo się udziela.

Nie chcąc zdradzać fabuły nie będę opisywał treści książki, gdyż w tym przypadku nawet drobny spoiler mógłby pozbawić Was części tej przyjemności, jaką miałem ja podczas czytania, a myślę, że byłoby to zbrodnią. Z tego samego powodu nie polecam czytać "zajawki" na okładce książki - zostawcie to sobie na "po lekturze". Samą książkę przeczytajcie, bo czyta się jednym tchem - nie będziecie zawiedzeni.

Oceny (legenda tutaj):

  • Kunszt: 7 (Nie zdążyłem zwrócić uwagi na walory językowe, bez reszty pochłonięty przez akcję powieści.)
  • Lekkość Pióra: 10 (Zupełnie nie sposób się oderwać i to już od pierwszej strony.)
  • Akcja: 10 (Akcja rozwija się a jej charakter zmienia. Wiele zwrotów akcji odwraca opowieść do góry nogami. Olbrzymi potencjał dla dalszego ciągu i historii alternatywnych.)
  • Bohaterowie: 9 (Doskonale opisani, wielu bohaterów, którzy nie mylą się ze sobą, główny bohater opisany szczegółowo. Czegoś nieuchwytnego brakuje, ale trudno się przyczepić.)
  • Zakończenie: 9 (W zasadzie nie jedno a kilka zakończeń (rozwiązań różnych zagadek w książce). Kilka drobnych niejasności, które jednak nie wpływają na odbiór książki)
  • Ocena Łączna: 45/50 
Ocena mówi sama za siebie...

sobota, 15 czerwca 2013

Wielki Gatsby - F. Scott Fitzgerald

Książka, do której długo nie mogłem się zebrać, a gdy się w końcu zebrałem, czytałem w mało sprzyjających okolicznościach. Być może dlatego nie przypadła mi do gustu.

Pomimo ciekawego początku, interesującej kompozycji o zaburzonej chronologii i ładnemu językowi, książka "Wielki Gatsby" wydała mi się banalna. Po trzech rozdziałach zdziwiłem się, że dopiero skończyło się wprowadzenie, a jestem już w połowie książki. Miałem wrażenie, że akcja nie zdąży się rozwinąć i miałem rację. Ciekawe rozpoczęcie, po którym wiele można oczekiwać przechodzi od razu w zakończenie, niejako pomijając rozwinięcie właściwej akcji. Osobliwe uczucie - nie mogłem odczuć tego, o czym jest ta książka i do końca zastanawiałem się nad tym, w jaki sposób łączą się opisane wydarzenia. Spodziewam się, że taka formuła sprawia szerokie możliwości ekranizacji i pomimo braku zachwytu książką, zamierzam obejrzeć "Wielkiego Gatsby'ego" na ekranie.

Oceny (legenda tutaj):

  • Kunszt: 5 (Przeciętny z mojego punktu widzenia.)
  • Lekkość Pióra: 5 (Początek nieźle, ale im dalej w książkę, tym ciężej.)
  • Akcja: 2 (Pozornie zupełnie nie powiązane wydarzenia. Do mnie nie przemówiło.)
  • Bohaterowie: 4 (Poza postacią Gatsby'ego reszta postaci mdła i nijaka.)
  • Zakończenie: 4 (Zaburzenie chronologii jest ciekawym zabiegiem, lecz tym ciężej mi się odnieść do zakończenia.)
  • Ocena Łączna: 20/50
Książka zupełnie do mnie nie przemówiła.

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Czwarta Ręka - John Irving

Moi stali czytelnicy wiedzą, że do Irvinga mam słabość. W dwójnasób odzwierciedla się to w ocenach - z jednej strony z pewnością mam skłonność do zawyżania ocen jego książek, z drugiej obniżam noty za niedociągnięcia, bo przecież "to Irving". Mam tylko nadzieję, że dwie powyższe sprawy równoważą się i koniec końców ocena jest mniej więcej wyważona. Na mój, subiektywny sposób.

Czytając Czwartą Rękę nie sposób nie zachwycić się tym, co u Irvinga cenię najbardziej - niewiarygodną historią opisaną jednak w niezwykle prawdopodobny sposób. Historia głównego bohatera w trakcie lektury nie wydaje się wydumana, może jedynie odrobinę dziwna. Jednak po przeczytaniu całej książki pewne wydarzenia stają się zupełnie niesamowite, a wpaść na taki pomysł mógłby jedynie geniusz (sam Irving w posłowie wyjaśnia jak doszło do takiego toku myślenia).

W tej książce szczególnie urzeka ironiczny, słodko-gorzki humor autora. Odrobina czarnej komedii (może nawet nieco więcej niż odrobina) łączy się z jakże życiowymi problemami, z którymi muszą borykać się ludzie, żyjący w bezdusznym, codziennym świecie pełnym spraw błahych. Książka pokazuje, że każdy ma prawo do odrobiny szczęścia, które dla każdego może oznaczać co innego. A szczęście odmienia człowieka, chociaż budzi także zazdrość postronnych.

Przyjemnie czytało mi się tą powieść, chociaż przyznaję, że po przekroczeniu połowy, kiedy akcja nieco zwalnia, miałem chwilę zwolnienia. Trwała ona jednak krótko i zakończenie sprawiło mi niemal tyle samo przyjemności co pierwsze rozdziały (które zdecydowanie są najciekawsze).

Nadal nie mogę się ustosunkować do genezy tytułu powieści, choć przyznaję, że jest on ciekawszy niż na przykład "Trzecia Ręka". W chwili kiedy czytałem fragment, na którym oparto tytuł miałem wrażenie, że to naciągana historyjka. Teraz sam już nie wiem... chyba każdy musi to ocenić samodzielnie.

Czytałem starsze wydanie - w chwili obecnej najpowszechniejsze jest wydanie z "Serii z Tatuażem", jednak jeśli będziecie mieć okazję do zapoznania się z "Czwartą Ręką" w poręczniejszym wydaniu - polecam!

Oceny (legenda tutaj):

  • Kunszt: 8 (Świetny, spójny styl.)
  • Lekkość Pióra: 7 (Trudno się oderwać od pierwszej połowy - później bywa różnie.)
  • Akcja: 7 (Akcji nie ma zbyt wiele - powiedziałbym, że istnieją jedynie "elementy akcji".)
  • Bohaterowie: 10 (Doskonale przedstawieni, wiele dygresji z ich życia pozwala poznać różne ich cechy.)
  • Zakończenie: 7 (Ciężko mi się ustosunkować. Podobało mi się, ale czuję niedosyt.)
  • Ocena Łączna: 39/50