piątek, 30 października 2015

Piter - Szymun Wroczek

Uniwersum Metro 2033 to świat po zagładzie nuklearnej, w którym ludzie chronią się w tunelach metra. "Piter", jak sama nazwa wskazuje, opowiada o Petersburskim metrze i jego mieszkańcach. W połączeniu z innymi częściami cyklu współtworzy obraz czasów końca ludzkości.

Czytając tę powieść, nie mamy przed oczami opisywanego świata. Nie stajemy się jego częścią. Opisywana rzeczywistość nie wciąga czytelnika. Przyznaję, że gdy już oswoimy się z dość chaotycznie poprowadzoną narracją, która zdaje się nie błędem, ale swoistą manierą autora, książkę czyta się z dużym zainteresowaniem. Dlaczego więc nie daje poczucia bycia wchłoniętym?

Z jednej strony może dlatego, że opisywany świat nie jest atrakcyjny. Jest brudny, ciemny, zimny i niegościnny do tego stopnia, że nikt siedzący w fotelu z książką w ręku i dopiero co zjedzonym ciepłym posiłkiem w brzuchu nie ma ochoty dać mu sobą owładnąć. Wtedy uznać możemy, że autor spełnił swoje zadanie, tworząc świat tak realistycznie odrzucający, że odrzuca nawet zagorzałego czytelnika. Z drugiej strony chyba każdy miłośnik książek spotkał się w swoim życiu z niegościnnymi światami opisywanymi na kartach powieści, które chcąc-nie-chcąc uwodziły go, chwytały w macki i ciągnęły w swoją stronę. Tutaj tego zabrakło.

Do plusów z pewnością zaliczyć należy lokalny patriotyzm autora. Książka pełna jest akcentów związanych z miejscem akcji - od pomników, opisu miejsc po cytaty z poetów i prozaików, którzy tworzyli w i o Petersburgu. Bardzo podoba mi się takie podejście do tematu i przez większą część lektury byłem pewien, ze to jest główną wartością tej powieści. Okazuje się jednak, że jest coś jeszcze. Chociaż prawie do końca myślałem o tej pozycji jak o przystępnie napisanej książce przygodowej, której wartością nadrzędną jest zabawienie czytelnika, to okazuje się, że jest w niej coś jeszcze, coś więcej. Jest to przesłanie, które wyłania się niedługo przed końcem historii. Może wydać się banalne i oczywiste, ale jest w nim jednak coś głębokiego, co sprawiło, że inaczej spojrzałem na losy głównego bohatera.

A na zakończenie, o zakończeniu. Otóż bardzo mi się ono podobało i uważam je za bardzo duży pozytyw tej powieści. Łączy ono wszystkie poprzednie opowieści w spójną całość i niejako tłumaczy obszerność tekstu. Lubię, kiedy długie teksty znajdują uzasadnienie i to właśnie dostałem w tym przypadku. Dzięki temu z czystym sumieniem mogę polecić tę książkę,

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 7 (Trzeba przywyknąć do specyficznej maniery autora.)
  • Lekkość Pióra: 7 (Jak wyżej.)
  • Akcja: 6 (Przez większość powieści nieporywająca i rozwleczona. Tam gdzie jest prawdziwa akcja, zasługuje na wyższą ocenę, jednak takich chwil jest mało.)
  • Bohaterowie: 7 (Dość przeciętni. Da się lubić głównych, ale reszta ledwie zarysowana.)
  • Zakończenie: 9 (Najmocniejszy akcent kompozycji.)
  • Ocena Łączna: 36/50

czwartek, 15 października 2015

Złe Psy. W Imię Zasad. - Patryk Vega

"Złe Psy" to ciężka, poważna pozycja, składająca się przede wszystkim z wypowiedzi policjantów z różnych wydziałów - wielu z nich to oficerowie operacyjni, a więc ludzie oficjalnie nie istniejący, a jednak strzegący prawa. To opowieść o współczesnych szeryfach, twardych facetach, ludziach działający chna granicy prawa, a jednak w jego granicach. Nawet jeśli sami muszą te granice ustalić.

Przyznaję, że oglądając wcześniej serial "Pitbull" nie przypuszczałem nawet ile z ukazanych w tym obrazie sytuacji było nie tyle oparte na faktach, co stanowiło ich wierny zapis. Po lekturze tej książki okazało się, że wykorzystane w filmie wydarzenia wcale nie były wybrane ze względu na ich wyjątkowość. Z książki wynika, że szara, twarda codzienność faktycznie towarzyszyła policjantom z wydziału zabójstw (i innych wydziałów). To nie wymysły, ale hołd oddany ludziom, których istnienie jest zupełnie nieoficjalne, a to, że pozostają niezauważeni, nieawansowani i niedocenieni najlepiej świadczy o tym, jak dobrze wykorzystują swoją pracę.

Nie ukrywam, że książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie, a czytałem ją w dwóch turach - za pierwszym razem usiadłem i przeczytałem 170 stron, zanim zorientowałem się, że aż tak mnie wciągnęła. Gdy wziąłem ją do ręki po raz drugi nie oderwałem się od niej aż do końca. Pomimo braku cenzury, styl w którym jest napisana jest lekki, a wypowiedzi ułożono tak, że stanowią jednolitą całość, co w przypadku sklejki z kilku wywiadów stanowi nie lada wyzwanie.

Ja książkę polecam, chociaż nie jest to ani pozycja łatwa, ani znacząca artystycznie. Jest za to zapisem prawdy, a przedstawione wydarzenia stanowią świadectwo, jakie dają prawi ludzie, którzy zmagają się z naprawdę wrednymi zbójami oraz własnymi przełożonymi. To prawdziwie Złe Psy.

poniedziałek, 12 października 2015

Ragnarok 1940 - Marcin Mortka (tom 1)

Słowem wyjaśnienia - planowałem przeczytać oba tomy, ale po lekturze pierwszego przeszła mi ochota na dalszy ciąg. Być może kiedyś jeszcze do niego wrócę, ale chwilowo zmienię tematykę.

Co jest tego powodem?

Otóż po pierwsze nie podpasowała mi tematyka. Alternatywna historia drugiej wojny światowej z naciskiem na działania wikingów, to chyba nie jest moje ulubione zestawienie tematów. Po drugie nie podobała mi się stylizacja języka. Dużo wtrąceń, skandynawskich słówek świadczy być może o kunszcie autora, ale w mojej ocenie wygląda na wymuszone i wprowadza niepotrzebny zamęt, powodując, że i tak dość oporne brnięcie przez tekst staje się jeszcze utrudnione. 

Same wydarzenia są dość ciekawe (choć pewnie dla znawców tła historycznego ciekawsze), ale pokazane w sposób wyjątkowo mało atrakcyjny. Nawet dość przemyślane postacie, które powinny się podobać nie sprawiają, że czytelnik z wypiekami na twarzy czyta o ich losach. A skoro czytelnika nie obchodzą, to kogo miałyby obejść?

Litościwie bez oceny (nie dlatego, że litościwie, ale dlatego, że to tylko część cyklu, a w takiej sytuacji obiecałem oceny nie wystawiać). Po autorze takiej perełki jak "Karaibska Krucjata" spodziewałem się więcej. Tym bardziej, że "Miasteczko Nonstead" potwierdza klasę pisarza. Szkoda.

sobota, 3 października 2015

Złote Lata Stalowego Szczura - Harry Harrison

"Złote Lata Stalowego Szczura" to zbiór opowiadań, a jednocześnie tytuł jednego z nich. Pozycja o tyle ciekawa, że jest to wybór samego autora spośród opowiadań pisanych w różnych okresach, sprawdzonych i poprawionych. Przede wszystkim jednak, jak pisze sam autor: "jestem z tych opowiadań zadowolony - są czasami zabawne, czasami dydaktyczne, ale w moim przekonaniu nie są nudne". Jako że autorzy mogą być dla siebie samych najsurowszymi krytykami, taka rekomendacja mi wystarczy.

"Ulice Aszkelonu"
To opowiadanie o zetknięciu się religii z całkowicie nieprzygotowaną na nią rasą, uwidacznia fakt, że "mądra księga" to nie taka, która zawiera same mądrości, ale taka, która wymaga tej mądrości od czytającego, a już na pewno od głoszącego jej przesłanie. Przestroga dla fanatyków religijnych. Bardzo ciekawy pomysł i logicznie wyprowadzone zakończenie.

"Sklep z zabawkami"
Tekst ten mnie zachwycił. Jest prosty, błyskotliwy i zabawny. Łączy w sobie wszystkie cechy opowiadania idealnego, łącznie z esencjonalnym podejściem do tematu i brakiem nadmiernego tłumaczenia przedstawionych zjawisk. 

"Nie ja, nie Amos Cabot"
Opowiadanie nieco za proste i ze zbyt banalnym zakończeniem. Z drugiej strony całość nieźle się czyta, a banalność tylko podkreśla niektóre zjawiska, które obecnie (po pięćdziesięciu latach) są jeszcze bardziej widoczne. Czyżby wizja przyszłości?

"Pancernik w rezerwie"
Krótka, ciekawa historyjka ze świata Planety Śmierci, łącząca się z nim osobą bohatera. Ciekawe, przyjemne, lekkie .

"Akcja specjalna"
W okresie napięć dotyczących imigrantów, ciekawa, krótka opowiastka, która stanowi przeciwwagę akcji amerykańskiej w Wietnamie. Próba ratowania PR?

"Konserwator"
Uwaga Spoiler
Ciekawe opowiadanie, które ukazuje po raz kolejny zamiłowanie autora do gadzich ras (trylogia "Eden", Cykl o Billu Bohaterze Galaktyki czy jedna z części "Stalowego Szczura"), przy okazji wykorzystująca znany już czytelnikom motyw gadziego przebrania.

"Nowy Wspaniały Świat"
Modyfikacje genetyczne to kolejny temat na czasie. Tutaj autor przedstawia dość powszechny punkt widzenia. Opowiadanie nietypowo się kończy.

"Tajemnica Stonehenge"
Zagadka oparta na paradoksie czasowym. Już kiedyś czytałem coś opartego na tym samym (dobrym) pomyśle, więc nie ma powiewu świeżości.

"Operacja Ratunkowa"
Zetknięcia z obcymi rasami to temat często poruszany w Science Fiction. W tym przypadku w połączeniem z brakiem wiedzy, zacofaniem i zabobonami - bardzo realistyczna wersja wydarzeń.

"Autoportret"
Pomimo względnie oczywistego zakończenia (szczególnie jeśli brać pod uwagę tytuł), opowiadanie jest świetne, porusza ważne tematy i jest błyskotliwie napisane. Doskonały komentarz do szybko zmieniającego się rynku pracy, cięcia kosztów i upadku sztuki.

"Zacofana Planeta"
Ewolucja może poruszać się w dowolnym kierunku, pod warunkiem, że to kierunek naprzód. Jednak to, w którą stronę skierowany jest "przód" zależy od wielu warunków. Nawet zacofane społeczeństwo będzie się rozwijać, a instynkt samozachowawczy jest w takiej społeczności prawdopodobnie jeszcze silniejszy. Ciekawy tekst.

"Współmieszkańcy"
Inna, skrócona i skupiająca się na innym zagadnieniu wersja powieści "Przestrzeni Przestrzeni". Warta lektury.

"Złote lata Stalowego Szczura"
Opowiadanie w pewien sposób wieńczące przygody Jamesa di Griz. Fani cyklu "Stalowy Szczur" będą zachwyceni, a innych być może skłoni do zapoznania się z cyklem.

Bardzo udany zbiór opowiadań, z których większość dotyczy starzenia się. Czy to człowieka czy maszyny, czy społeczeństwa, czy całej planety. Przyjemne w odbiorze, napisane z polotem i szybko dające się przeczytać.