piątek, 27 czerwca 2014

Nowa Fantastyka 06 (381) 2014

Kolejny numer NF pozytywnie zaskoczył mnie przede wszystkim pierwszym opowiadaniem - "Rekordzistą" Szymona Stoczka. Opowiadanie jest tak nowatorskie, że o mały włos bym go nie przeczytał. Po przeczytaniu kilku pierwszych akapitów uznałem, że jest obrzydliwe i chciałem przerwać lekturę, w opowiadaniu było jednak coś hipnotycznego. Nie dość, że jest to wizja nieco postapokaliptyczna, to jeszcze nie opowiada o znanym nam świecie, ale zabiera nas do świata-organizmu, gdzie wszystko żyje, zmienia się, ewoluuje... Na domiar złego (albo dobrego) autor przedstawia bohatera tak, jak ja widzę ludzi, którzy zażywają narkotyki - jako świrów, wstrzykujących sobie prosto w żyłę trujące chemikalia, nieznane, szkodliwe substancje. A skoro tak, to czemu nie od razu wirusy? W dalszej części czynność ta okazuje się w pewnym sensie rytuałem, tradycją - to jeszcze bardziej przeraża, gdyż jest jeszcze bliższe niektórym zachowaniem z naszego świata. Moim zdaniem opowiadanie wybitne i nawet, jeśli komuś ma się nie spodobać, to przeczytać należy je koniecznie - czegoś takiego ze świecą szukać!

Motyw samospełniającej się przepowiedni znam już z innych opowiadań i powieści, więc "Starzec z Bagien" Artura Wierzchowskiego mnie nie zachwycił. Przeciętne opowiadanie, raczej dla tych, którzy są dopiero na początku swojej przygody z fantastyką.

Po lekturze "Utraconych Światów Nino Sandovala" Jakuba Małeckiego uznałem, że w zasadzie opowiadanie jest o niczym... ale jeszcze nigdy nie czytałem tak dobrze napisanego tekstu o niczym. Jest zupełnie magiczny, czyta się świetnie, jest w nim połączenie świata rzeczywistego, wierzeń, odrobiny fantazji i wizji chorego umysłu. A wszystko bardzo spójne i niemal poetyckie.

Prozę zagraniczną tym razem litościwie przemilczę...

Publicystyka to, jak dla mnie, "Empatia Sp. z o.o." - świetny tekst, który potwierdza moje odczucia, co do relacji pomiędzy poszczególnymi członkami społeczeństwa. Trafny, spójny i prawdziwy jak diabli.

Zobacz też:

piątek, 13 czerwca 2014

Nowa Fantastyka 05 (380) 2014

Otwierające numer opowiadanie pod tytułem "Gambit Petermanna" Sławomira Prochockiego to kawał bardzo przyjemnego w odbiorze S-F. Przyjemny opis fragmentu podróży kosmicznej statkiem transportowym, podany w bardzo przyjemnej i familiarnej formie. To typ opowiadania, które zawsze ma się ochotę czytać. Jedno, co do czego czułem niedosyt, to pointa - niby jest, ale nie zachwyca, szczególnie w zestawieniu ze świetną resztą. Czysta przyjemność. Koniecznie trzeba przeczytać!

Następnym opowiadaniem jest przyjemny w odbiorze, humorystyczny "Najcenniejszy skarb na świecie" Jacka Wróbla. Nic spektakularnego, ale opowiadanie ładnie napisane i pozwalające się rozerwać. Warto, bo lekkie.

"Treser" Piotra Górskiego z początku nie przypadł mi do gustu i przeczytałem jedynie dlatego, ze był to dość krótki utwór, ale po zastanowieniu stwierdzam, że ma on jedną niezaprzeczalną zaletę. Jest mianowicie na tyle enigmatycznie napisany, zawiera tak mało opisów, że czytelnik zmuszony jest uruchomić wyobraźnię! To wspaniały i trudny do przeprowadzenia zabieg, ale przez chwilę czułem się jak dzieciak, czytający z wypiekami na twarzy pierwszą książkę, oderwany od telewizji, gdzie wszystko podane na tacy chłoniemy oczami. Za to bardzo autorowi dziękuję.

"Historia Nikczemnego" Johna Scalzi to połączenie nowego Science Fiction z S-F-Retro. Autor odnosi się do praw robotyki Asimova w sposób ciekawy i twórczy, zamiast używać ich jako wytłumaczenia dla akcji opowiadania. W ciekawy sposób ukazuje też niemoc człowieka, który dla ułatwienia sobie życia otoczył się w pełni zautomatyzowanym środowiskiem. Warto!

"Siarka i marmolada" Aarona Corvina to przesympatyczny tekst. Demony w funkcji dziecięcych pupilków, a już szczególnie Mroczny Władca Miniaturka to pomysł z piekiełka rodem. Tekst mnie ubawił, a przy okazji okazało się, że posiada wcale wartościową pointę. Polecam!

Ostatnie opowiadanie - "Wróć do Morza" Jasona Vanhee było ponad moje siły i przez nie nie przebrnąłem.

Zobacz też:

czwartek, 12 czerwca 2014

Nowa Fantastyka 04 (379) 2014

Znów pozytyw dla NF. Kwietniowy numer obfituje w przyjemne teksty, godne polecenia.

Zaczynamy od "Córki Aegira" Łukasza Malinowskiego. Tekst o tyle udany, że w idealny i nienarzucający się sposób łączy świat realny ze światem nordyckich wierzeń. Posiada bardzo udaną kompozycję i na pierwszy rzut oka widać, że jest dokładnie przemyślany. Autor jest doktorem nauk historycznych, co nieco tłumaczy dbałość o szczegóły. Spodoba się każdemu miłośnikowi RPG, gdyż wspaniale obrazuje postać skalda - barda wikingów. Polecam!

Następnie zagłębiamy się w "Przypadki Guliwera Kruzoe" Przemysława Zańko, czyli zgrabnie poprowadzoną wariację na temat korzystania z zasobów literatury w popkulturze. Lekkie i przyjemne, a jednocześnie obrazujące pewne zjawisko, które coraz szerzej występuje wśród młodzieży. Warto!

"Czyściec 3D" Kazimierza Kyrcza Jr'a to sympatyczny dreszczowiec, który przywodzi mi na myśl film "Show" Macieja Ślesickiego. Nic wybitnego, ale przyjemna, łatwa rozrywka. 

"KZIDKA 1.0" Lillian Wheeler to świetne, krótkie opowiadanie obrazujące relację człowieka z maszyną oraz tęsknotę do kontaktu z inną istotą. Anonimowość i bezduszność współczesnego świata a także poszukiwanie bezpieczeństwa, nawet w najbardziej irracjonalny sposób. Podobało mi się także niejednoznaczne, ironiczne zakończenie. Bardzo polecam!

"Machina Sterowana Zdalnie czyli Historia Czerwonych Kapeluszy", autorem której jest Scott Lynch, to brawurowo poprowadzona opowieść o grupie magów wojennych. Samo to sprawia, że opowiadanie musi się spodobać sympatykom fantasy! Nie może być inaczej, gdy zaklęcia sypią się z rękawa (czasami dosłownie), powietrze skrzy od magii a przyzwane demony wykonują polecenia magów, by móc wrócić do swego wymiaru. Bardzo przyjemne w odbiorze, dające wiele frajdy czytelnikowi. Doskonale sprawdziłoby się jako wstęp do dłuższej formy. Polecam!

Próbowałem przebrnąć przez "Stertę Porwanych Obrazów" Sunny Moraine, lecz niestety po trzecim razie, gdy zorientowałem się, że zupełnie nie wiem co czytam, odpuściłem.

Jeśli chodzi o publicystykę, felieton "Papierowa mapa myśli" podzielił moje wątpliwości i spostrzeżenia, jeśli chodzi o dokonywanie notatek. Pozostałe nie zrobiły na mnie większego wrażenia.

Zobacz też:




poniedziałek, 9 czerwca 2014

Złomiarz - Paolo Bacigalupi

Bez bicia przyznaję się, że do przeczytania "Złomiarza" przyczyniła się zbieżność nazwisk autora i jednego z bohaterów książki "Ostatnia Noc w Twisted River". Wychodząc jednak z założenia, że nie powód z jakiego sięgnęło się po książkę jest ważny, ale sama powieść, przeczytałem całość. I nie zawiodłem się. 

Książka sklasyfikowana przeze mnie została w aż trzech kategoriach, bo zupełnie nie wiedziałem jak do niej podejść. Przede wszystkim miejscem wydarzeń jest futurystyczno-postapokaliptyczna wersja przyszłości naszego globu i to wcale nie tak odległa. To wskazywałoby na fantastykę. Jednak sceneria nie ma decydującego wpływu na akcję i z powodzeniem można by ją było zastąpić dowolnymi nadoceanicznymi slumsami. Sporo w powieści wartkiej akcji, są pogonie, walki, strzelaniny. To sprawia, że książka wydaje się sensacyjna. Są w końcu momenty spowolnienia, bogatych opisów i ogólnie rozrywkowego charakteru tej opowieści, co umieszcza ją na półce z beletrystyką. Najważniejsze jednak, że powinna się ona spodobać sympatykom wszystkich tych gatunków.

Opowiada o skrajnie rozwarstwionym społeczeństwie, gdzie klasa średnia właściwie nie istnieje (a przynajmniej w powieści się nie pojawia). Ludzie żyją albo w świecie skrajnej nędzy, gdzie panuje brutalne prawo dżungli, albo bogato, niejako pod szklanym kloszem, nie zdając sobie sprawy z istnienia przeciwległego bieguna. Zetknięcie się tych światów następuje w najbardziej dramatyczny z możliwych sposobów - chłopak z samego dna spotyka dziewczynę ze szczytów. Nie jest to jednak historia miłosna (choć ten wątek jak można się domyślić jest dość otwarty), ale historia o przyjaźni, lojalności, odwadze i wartościach większych niż materialne. Zarysowane jest to nie tylko dzięki ukazaniu głównych bohaterów, ale w wielu innych miejscach także - to, że nawet istota, której zaprogramowano lojalność względem konkretnej osoby posiada wybór, to, że więzy krwi nie determinują lojalności - to tylko dwa z przykładów.

Książka w jakiś sposób mądra, z pewnością ciekawa i choć nie bazująca na żadnym przełomowym pomyśle, warta przeczytania. Szczególnie, że czyta się sama, a strony z zadziwiającą prędkością zostają w tyle.

 Oceny (legenda tutaj):

  • Kunszt: 7 (Przyjemny, spójny.)
  • Lekkość Pióra: 9 (Da się oderwać, ale po co?)
  • Akcja: 7 (Przyjemna, choć nic odkrywczego.)
  • Bohaterowie: 7 (Nieźli, chociaż niewiele o nich wiemy.)
  • Zakończenie: 6 (Nic niespodziewanego.)
  • Ocena Łączna: 36/50
Przeczytaj także:

środa, 4 czerwca 2014

Flush - Virginia Woolf

"Flush" Virginii Woolf to książka nietuzinkowa jak i sama autorka. Jest to biografia, ale jakby przecząca zasadom biografii. Jest to bowiem biografia psa, a konkretnie cocker spaniela  o imieniu Flush. Niejako w tle, rozgrywają się wydarzenia w świecie ludzi, zatem obserwujemy losy romansu słynnej dziewiętnastowiecznej brytyjskiej poetki Elizabeth Barret oraz Roberta Browninga.
Pomyśleć można, że powieść Virginii Woolf to ciężka literatura, ale okazuje się, że wcale nie - jest wręcz przystępna, a jednak wysokich lotów. Ładne operowanie słowem (cóż - wtedy powieściopisarzem nie mógł zostać każdy), eleganckie słownictwo, przyjemne poczucie humoru i barwne opisy. Do tego nietypowy pryzmat, przez jaki oglądamy tę historię.

 Oceny (legenda tutaj):

  • Kunszt: 8 (Potrafi oczarować.)
  • Lekkość Pióra: 7 (Powieść krótka, więc trudno to ocenić.)
  • Akcja: 6 (Bez fajerwerków.)
  • Bohaterowie: 7 (Ciekawi i bardzo żywi - jak na biografię przystało.)
  • Zakończenie: 6 (Spodziewany.)
  • Ocena Łączna: 34/50
Przeczytaj także:

wtorek, 3 czerwca 2014

Nowa Fantastyka - wydanie specjalne - 2 (43) 2014

Ten numer NFws nie przypadł mi jakoś specjalnie do gustu i zmuszony jestem przemilczeć kilka tytułów opowiadań w myśl zasady "jeśli nie możesz powiedzieć nic miłego, lepiej nie mów nic". Zatem te, na temat których powiedzieć coś mogę...

"Niepomszczeni" Piotra Górskiego to świetny tekst stanowiący wspólną całość, a jednocześnie zapowiedź powieści (opowiadanie stanowi wymarzony pierwszy rozdział - przykuwa czytelnika na dłużej. Sam byłem zaskoczony i zawiedziony, że to już koniec). Opisy są dopracowane, ale nie przedumane, może nieco oszczędne. Więcej nie powiem - trzeba przeczytać!

"Poczwórna Koniunkcja" Bartłomieja Dzika to świetne opowiadanie obrazujące hasło "pióro mocniejsze od miecza". Opowiadanie w dobrym guście, steampunkowym klimacie i z odpowiednią dawką dobrego humoru. Bohaterowie z westernu, rodem z opowieści płaszcza i szpady a także zupełnie współcześni są połączeni w zgrabny sposób. Warto przeczytać.

"Atmosphaera Incognita" Neala Stephensona to w gruncie rzeczy prosta historyjka, od autora z inżynierskim zacięciem. Opowiadanie jest, ogólnie rzecz biorąc, opisem powstawania budowli (windy kosmicznej, ale nie to jest najistotniejsze), opowiedziane przez osobę, która została wtajemniczona w proces i uczestniczyła w nim przez cały przebieg inwestycji. Ciekawe, choć może nie porywające. Czyta się dobrze.

"Spirey i Królowa" Alastaira Reynoldsa to ciekawa, kosmiczna historyjka, chociaż nieco wtórna. Czytałem już co najmniej kilka opowiadań opartych na tym samym motywie (wielka mistyfikacja, bunt maszyn, kolonizacja). Napisane jest całkiem nieźle, choć do "Tysięcznej Nocy" wiele mu brakuje. Można przeczytać.