poniedziałek, 26 maja 2014

Nowa Fantastyka 03 (378) 2014

Kolejny numer NF zaskoczył mnie pozytywnie. Jest w nim kilka tekstów wartych uwagi, których lektura dała mi dużo przyjemności. Niestety napisać o nich mogę dopiero teraz, ale zainteresowani z pewnością znajdą sposób, by zaopatrzyć się w wybrany przez siebie numer czasopisma.

Pierwsze opowiadanie - "Falstart" Wawrzyńca Podrzuckiego to kryminał rodem z lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku, ale osadzony w realiach futurystycznych, gdzie śledczy zostali zastąpieni przez maszyny a intuicję i przeczucie zastąpił rachunek prawdopodobieństwa. W tych realiach znacznie łatwiej dopasować ślady, znalezione na miejscu zbrodni do wzorca z bazy danych, połączyć fakty czy nawet wyświetlić prawdopodobne wersje wydarzeń. System stwarza jednak także nowe możliwości przestępcom. Czasem więc detektyw z krwi i kości okazuje się niezastąpiony. Opowiadanie przyjemne, utrzymane w miłym, znajomym klimacie. Godne polecenia.

Następnym opowiadaniem jest "Kre(jz)olka" Krystyny Chodorowskiej, czyli dowód na to, że tłumacz może stworzyć nietuzinkowe dzieło, oparte na dziedzinie, na której zna się najlepiej. Jak opisać po polsku specyfikę neologizmów w języku angielskim? Tego właśnie możemy się dowiedzieć. Opowiadanie jest mi bliskie, bo także nie podoba mi się kierunek, w którym ewoluuje język - uproszczenia, skróty i zrosty stają się nowomową, zakradającą się do języka i zostającą w nim na dobre. Nie byłoby w tym może nic złego, gdyby nie fakt, że młodzi ludzie, na co dzień używający tego neojęzyka, jednocześnie zapominają, że język rodzimy jest bogatszy i bardziej wszechstronny niż to, czym obecnie dysponują, zmniejszając spektrum znaczeniowe poszczególnych pojęć. Opowiadanie realistyczne, pokazujące skalę problemu oraz to, że posługiwanie się nowomową nie musi i nie powinno sprawiać, że odchodzimy od pierwotnego języka. A jednak sprawia.

"Coś Najbliższego" Genevieve Valentine to opowiadanie, które oparte na ciekawym pomyśle, jest jednak w stanie zmęczyć i zniechęcić nawet cierpliwego czytelnika. nie będę się rozpisywał, bo odłożyłem na dwie strony przed końcem.

Bardzo spodobała mi się za to surrealistyczna "Dzika Farma" Charlesa Strossa. Czytając ten utwór miałem wrażenie, że oglądam groteskowy film rysunkowy. Gdy dotarłem do końca okazało się, że na podstawie opowiadania w 2004 roku faktycznie powstał film animowany. Tekst jest bardzo spójny i chociaż postacie wydają się przerysowane, a opisy urządzeń jakieś takie rozdmuchane, niemal steampunkowe. Przyjemny tekst, a i film chętnie obejrzę.

Ostatnim opowiadaniem jest "Utracona dusza Marguerite Espinozy" autorstwa Jeremiaha Tolberta. Jest to mistyczne fantasy, oparte na pytaniu, "co by było, gdyby nie każdy człowiek rodził się obdarzony duszą?" - nieco bluźnierczym, warto dodać. Tekst bazuje na ciekawym, chwytliwym pomyśle, ale jest dość przewidywalny i w gruncie rzeczy płytki. Napisany poprawnie może cieszyć przez chwilę, ale szybko wyleci z pamięci.

Jeśli chodzi o publicystykę, to bardzo przypadł mi do gustu felieton Rafała Kosika pod tytułem "Cenzurowanie słownika", który w jakiś sposób łączy się z opowiadaniem Pani Chodorowskiej. Jest to temat, który porusza mnie bardzo, gdyż jestem zwolennikiem pięknego wysławiania się, poszerzania zakresu słownictwa i sprzeciwiania się uproszczeniom w rodzaju "poszłem", które podobno ma na stałe wejść do słowników jako forma poprawna (niech sobie dopisują do wszystkich słowników świata - w moim nie istnieje).

Felieton Łukasza Orbitowskiego za to, w tym konkretnym numerze był dość jałowy. Zawsze czytuję go z zainteresowaniem, ale tym razem nie spełnił moich oczekiwań. Jednakowoż nie odmówię sobie przyjemności zerknięcia doń w następnym numerze "Nowej Fantastyki".



sobota, 17 maja 2014

Nowa Fantastyka - wydanie specjalne - 1 (42) 2014

W tym numerze kilka dłuższych (niż na łamach wydań nie-specjalnych) opowiadań.

Pierwszym opowiadaniem jest "Wieczór w Ogrodzie" Ewy Bury, którego nie doczytałem, gdyż nie miałem z jego lektury żadnej przyjemności. Zbyt poetyckie.

Następne były "Koła na Wodzie" Małgorzaty Wieczorek, które dały mi frajdę podczas czytania, ale końcówka okazała się być sztampowata. Ot - takie sobie opowiadanko z przeciętną fabułą. Ale czyta się przyjemnie, więc parę minut relaksu zapewnia.

Kolejne opowiadanie to "Upadek Troi" Łukasza Górskiego, czyli humorystyczna historyjka o koniu trojańskim. Czytając miałem przed oczami sceny z filmu "Monty Python i Święty Graal", chociaż samo opowiadanie przypominało film tylko w bardzo ogólnym zarysie. Może nie jest to odkrywcze, ale za to lekkie i przyjemne, a przy okazji można się dobrze pośmiać.

Następni byli "Nieproszeni Goście" Lairda Barrona - opowiadanie napisane bardzo ładnym językiem, ciekawe czy za sprawą autora, czy też objawił się kunszt tłumacza. Nastrojowe, choć nieco powolne na początku, w drugiej części przyspiesza i przeciska czytelnika przez sito horroru, sennych koszmarów, grozy. Przyjemne w odbiorze i godne polecenia. Przy okazji - powiew klasyki (sceny i klimat jak z klasycznego horroru).

Ostatnim, a zarazem zasługującym na najcieplejsze słowo jest opowiadanie (a w zasadzie mikropowieść) "Tysięczna Noc" Alastaira Reynoldsa. To kryminalna zagadka, dość średnia z resztą, ale osadzona w tak futurystycznym świecie i napisana z takim rozmachem, że nie można się nie zachwycić. Lekkie pióro (znów ukłony dla tłumacza) i wspaniałe, delikatne wprowadzenie czytelnika w świat istot tak nam bliskim, a jednocześnie tak odległym sprawia, że ciężko się od tego tekstu oderwać. Kończąc lekturę zastanawiamy się jak dalece w przyszłość wybiega autor, prezentując nam ludzkość, która stała się równa bogom i spotyka się co dwieście tysięcy lat, by wymienić doświadczeniami i uzupełnić wiedzę o wszechświecie, jednocześnie będąc tego wszechświata jedynie nieskończenie małą cząstką. Zarówno w sensie czasu jak i przestrzeni... jak i pod wszystkimi innymi względami.


środa, 7 maja 2014

Król Bezmiarów - Feliks W. Kres

Drugi tom "Księgi Całości" a zarazem pierwsza książka tego autora nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak "Północna Granica". Książka mogłaby zostać sfilmowana jako średniej długości serial - wiele wątków i barwnych postaci zmieszanych w iście wybuchową piracką historię z elementami polityki. Problemem jest właśnie wielowątkowość - natłok informacji sprawia, że miejscami czytelnik może poczuć się zagubiony. Aż trudno uwierzyć, że wszystkie te wydarzenia zawarto w jednym tomie.

Początek książki czyta się doskonale - jest składny, zawiera jeden, główny wątek, czyta się jak po maśle. Niestety później autor stara się wrzucić w barszcz za dużo grzybków, zrealizować wszystkie swoje pomysły na łamach jednej książki i choć historia na tym nie traci, bo opisywane wydarzenia są nadal pasjonujące, to czytelnik staje się nieco zagubiony, co raczej nie jest w tym przypadku zamierzonym efektem. Opisom brak jest uporządkowania, co bardzo zakłóca odbiór powieści.

Chociaż początkowo byłem zachwycony tym, że od książki nie można się oderwać, w pewnym momencie czytanie stało się żeglowaniem pod prąd, z przeciwnym wiatrem. Chwilami miałem wrażenie, że autor próbuje na szybko opisać jakiś wątek, by wrócić do tego, co tak na prawdę go interesuje, a to nie zrobiło fabule dobrze. Zbyt wiele niedopowiedzeń rozstrzyga się dopiero po jakimś czasie, kiedy któryś z bohaterów wspomina dany moment historii. Przez całą książkę myślałem, że ma to na celu zaskoczenie czytelnika, że zmierza do zamknięcia opowieści, ale okazało się, że nie było to podyktowane żadnymi zauważalnymi argumentami.

To czego nie można autorowi odmówić, to wspaniałe, rzeczowe opisy wojny, strategii i taktyki. Prowadzone są po mistrzowsku, szczegółowo opisując niuanse prowadzenia kampanii wojennej. Przy tych fragmentach cała reszta schodzi na dalszy plan i schodziłaby nawet, gdyby nie była mętna...

Tym niemniej zamierzam po krótkiej przerwie powrócić do "Księgo Całości", zatem i recenzje kolejnych tomów pojawią się zapewne na łamach niniejszego bloga.

Oceny (legenda tutaj):

  • Kunszt: 8 (Opisy prowadzenia wojny podniosły ocenę.)
  • Lekkość Pióra: 7 (Chwilami ciężkawe do przebrnięcia.)
  • Akcja: 6 (nieuporządkowana, zbytnio zagmatwana.)
  • Bohaterowie: 8 (Jeden z lepszych aspektów książki.)
  • Zakończenie: 5 (Bez fajerwerków.)
  • Ocena Łączna: 34/50