Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Opowiadanie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Opowiadanie. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 26 listopada 2024

Pociągnięcie pióra. Zagubione opowiadania - Terry Pratchett

Zwykle bardzo nie lubię tego typu zbiorków - opowiadania niby to wygrzebane z szuflady po śmierci autora i wydawane przez jego rodzinę, by jeszcze trochę zarobić na twórczości słynnego ojca czy wujka. Uważam, że opowiadania takie albo są podejrzane (czytaj - nie zostały napisane przez tego, komu przypisuje się ich autorstwo, ale "wytworzone" przez członka rodziny celem zarobku), albo autor uznał je za zbyt słabe do publikacji lub nie miał pomysłu na ich dokończenie. Tym razem jednak skusiłem się, bo historia jest zupełnie inna...

W książce tej znajdujemy opowiadania, które zostały opublikowane dawno temu (zanim ich autor stał się znany jako pisarz), a że tworzone były pod pseudonimem, to dotarcie do nich samo w sobie jest interesującą historią (zawartą wewnątrz niniejszej książki). To przyciągnęło moją uwagę, chociaż nie jestem tak wielkim fanem Pratchetta, by czytać jego książki pasjami. Przeczytałem kilka, podobały mi się, ale to raczej odskocznia. I właśnie dlatego mogę opowiadania te ocenić w miarę obiektywnie, nie będąc pod wpływem "geniuszu autora".

Większość opowiadań to wprawki lub krótkie formy, bazujące na pojedynczym pomyśle (nie zawsze odkrywczym), co nie powinno dziwić - były bowiem pisane na potrzeby gazety i publikowane jako krótki przerywnik dla szerokiego grona. Są więc nieskomplikowane, często wywołują drobny uśmieszek, ale nie ma w nich niczego "wielkiego", nie skłaniają do refleksji. Ich zaletą jest to, że czyta się je bardzo szybko i bezboleśnie (są "gładkie", bez zgrzytów i ciężkich fragmentów). Dodatkowo, w wielu tekstach można się dopatrzeć wątków, które później zostały wykorzystane w powieściach, kiedy Pratchett był już uznanym autorem, co z pewnością będzie gratką dla jego prawdziwych fanów.

Co ciekawe, nie wszystkie opowiadania mają ten sam, Pratchetowski styl. Niektóre są, powiedziałbym, pozbawione osobistego stylu w ogóle. Takie odczucie miałem czytając kilka opowiadań świątecznych. Wydaje mi się ponadto, że opowiadania zawarte w zbiorku ułożone są w taki sposób, że pod koniec znajdują się najlepsze z nich. Przynajmniej mnie najbardziej podobały się te, które były bliżej końca.

Prawdziwą perełką jest opowiadanie ostatnie, najdłuższe, w którym czuć najwięcej klimatu i stylu autora, a od którego zaczęła się cała przygoda z powstaniem tego zbioru. Cieszę się, że właśnie to opowiadanie jest na końcu, bo pozwoliło mi zakończyć spotkanie z tą książką w stanie kompletnego zadowolenia, którego i Wam życzę.

Cenę tej książki można sprawdzić:

wtorek, 5 listopada 2024

Rewolucja z dostawą na miejsce - Marek Oramus

Zbiorek opowiadań, po który sięgnąłem przez przypadek - miałem mało czasu i chciałem przeczytać coś krótkiego. I tak, sięgałem po ten tomik od przypadku do przypadku, aż w końcu go przeczytałem, chociaż zajęło mi to chyba miesiąc. Tym razem mogę się wypowiedzieć na temat ogółu opowiadań, a nie pisać po kolei, albo odnieść się tylko do tych, które mi się podobały. Odebrałem je wszystkie bowiem w bardzo podobny sposób.

Wszystkie opowiadania oparte są na znakomitych pomysłach. Wszystkie wspaniale się zaczyna - mają przyjemną narrację. Wszystkie jednak bardzo szybko się nudzą. Brak im rozwinięcia, zwrotu akcji i pointy. Są to historyjki, które można by uznać za pomysły na opowiadania, a nie gotowe utwory. Traktując je w ten sposób - mają potencjał. Myśląc o nich jak o skończonym dziele - są nieporozumieniem.

Autor wyraźnie zaznacza temat, o którym chce napisać, a potem przez kilkanaście albo kilkadziesiąt stron krąży wokół, przyglądając mu się z każdej perspektywy, jakby nie wiedział którą z nich wybrał i w rezultacie postanowił użyć wszystkich. Dobry pomysł staje się w ten sposób przegadany i zarzucony różnymi wersjami tych samych spostrzeżeń. Jako czytelnik byłem znudzony przed końcem chyba każdego z opowiadań, mimo początkowej ekscytacji tematem.

Być może taka forma ma swoich zwolenników, do których ja nie należę. Być może utwory zestarzały się i brak im świeżości (chociaż czytuję książki pisane w różnych epokach i nie spotykam się z taką manierą). Może, w końcu, czegoś nie dostrzegam. Po tej dawce (o ile jest to reprezentatywny przykład) wniosek nasuwa się jeden - twórczość Marka Oramusa nie jest dla mnie.

czwartek, 17 października 2024

Ostre Cięcia - Joe Abercrombie

To już chyba dziesiąta (wliczając dwie trylogie) książka tego autora, jaką mam przyjemność czytać. Sprawiła mi najmniej frajdy, ale to wcale nie oznacza, że mało. Po prostu lubię, gdy Abercrombie buduje swój świat i konsekwentnie prowadzi narrację przezeń. Tutaj - w tomie opowiadań nie wykorzystuje w pełni swoich niesamowitych możliwości i chociaż nie brak w nich humoru, brakowało mi zwrotów akcji (i w ogóle rozwinięcia akcji), za którymi tak tęsknię.

Mimo wszystko zachęcałbym do lektury także tej pozycji, a to dlatego, że uzupełnia poprzednie opowieści, łata dziury, tłumaczy i pozwala zajrzeć za kurtynę głównych wydarzeń oraz lepiej zrozumieć znanych nam już bohaterów. I to właśnie ponowne spotkanie z bohaterami (w tym tymi, którzy stracili życie w poprzednio, chronologicznie przeczytanych książkach) tak bardzo mi się podobało.

A poza tym - mamy tu wszystko to, co kochamy w fantasy w wykonaniu Abercrombiego - przebiegłych złodziei, wspaniałych wojowników, wątpliwych moralnie zawadiaków oraz dzikich północnych. Akcji także nie brakuje (z tym, że jest urywana, jak to w opowiadaniach). Po lekturze tego tomu nie mogę się doczekać, aż dobiorę się do kolejnej pozycji na liście "do przeczytania", czyli do trylogii "Epoka Obłędu".

Cenę tej książki można sprawdzić:

czwartek, 8 sierpnia 2024

Wypychacz zwierząt - Jarosław Grzędowicz

Przyjemny zbiorek opowiadań, nieco mrocznych, ale doskonałych na wakacje. Ja czytałem je na wyjeździe i z tego powodu nie robiłem żadnych notatek, a kiedy piszę ten tekst, minęło trochę czasu odkąd odłożyłem tę książkę. Opowiadań jest 13, ale uznałem, że opiszę jedynie te, które mi się podobały. Reszta była albo wtórna, albo bez pointy, albo zwyczajnie nijaka lub niezapadająca w pamięć (najlepszym na to dowodem jest to, że w przypadku niektórych opowiadań zwyczajnie nie pamiętam o czym były).

Hobby Ciotki Konstancji to prosty tekst, ale jest zabawny i pomysłowy. Bardzo mi się podobał, wywołał uśmiech i satysfakcję. Takich krótkich tekstów chciałbym czytać jak najwięcej.

Buran wieje z tamtej strony nie jest może odkrywczy, ale podobał mi się budowany klimat niesamowitości i w miarę otwarte zakończenie. Był to tekst, który przyjemnie się czytało.

Pocałunek Loisetty to chyba najbardziej interesujący tekst. Jest mroczny i niesamowicie klimatyczny. W moim odczuciu skłania do myślenia i rzuca nowe światło na podejście do życia i to, co kieruje naszymi działaniami. To opowiadanie oceniam bardzo wysoko.

Wypychacz zwierząt to kolejny krótki, prosty tekst, który jest pomysłowy i zabawny.

Weekend w Spestreku jest nieco dłuższym (jeśli można tak mówić o krótkich formach) opowiadaniem, które mną potrząsnęło. Jasne - jest to przejaskrawiona wizja, ale... to przecież tak było! Ten absurd się wydarzył!

Pozostałe opowiadania w większości nie były złe, ale to dla tych powyżej opisanych warto było przeczytać ten zbiorek. Ciekaw jestem które opowiadania i dlaczego Wam przypadły do gustu. Jeśli znacie tę pozycję, możecie podzielić się swoją opinią w komentarzach.

sobota, 10 lutego 2024

Otworzyć po mojej śmierci - Abelard Giza

Cenię sobie Abelarda. Pierwszy raz zetknąłem się z nim na etapie Kabaretu Limo, który był inny niż wszystkie kabarety. W skeczach codziennych po mistrzowsku posługiwał się absurdem i korzystał z nietypowych dla kabaretu mediów (przy czym robił to o wiele lepiej niż późniejsi naśladowcy, przynajmniej ja w ten sposób odbierałem tamtą rzeczywistość). Limo odeszło w imię tego, by nie stać się jak te "wieczne" kabarety - już nie śmieszne, trochę żałosne, które kupony od dawnej świetności odcięło dekadę temu, ale nadal nie potrafi ze sceny zejść. Abelard zrobił Stand Up - pierwszy dobry Stand Up, jaki widziałem! Rewelacyjny - każdy kolejny przynajmniej dorównywał poprzednim.

Na gwiazdkę otrzymałem książkę Abelarda Gizy i odniosłem się sceptycznie - to, że ktoś ma świetne poczucie humoru i potrafi napisać dla siebie monolog nie oznacza jeszcze, że jest dobrym pisarzem. I faktycznie - jeśli chodzi o formę, styl, kunszt literacki, to bliżej mu do nieskomplikowanych żartów z pointą w punkt, ale za to jeśli chodzi o treść... jest wspaniała! Standuperzy to świetni obserwatorzy rzeczywistości - z tego żyją. Abelard do tego zdaje się martwić tymi samymi co ja sprawami. I to samo go wkurza.

Po przeczytaniu kilku pierwszych opowiadań pomyślałem sobie "eee, takie sobie", ale później przeczytałem "Pana Zbyszka" i bardzo mi się spodobał, chociaż wiem, że czytałem już kiedyś coś bardzo podobnego. Ale mimo wszystko - to było dobre! Tym chętniej czytałem dalej (a że przeczytałem tę książkę jednego dnia, na dwa razy, to chyba można uznać, że się wciągnąłem). 

"Portal" doskonale zdemaskował jednocześnie "dobroczynność" (a temat ten jest na tyle trudny, że ciężko powiedzieć cokolwiek zanim człowieka napiętnują) oraz internet jako taki. Później "Babcia", które to opowiadanie jest chyba najlepszym w tym zbiorze (chociaż zabrakło mi kilku słów w zakończeniu). "Wędkarz" był jednocześnie ironiczny i przerażający - podobał mi się bardzo. "Jurek" jest z kolei ironiczno-refleksyjny, oraz (wybacz Abelardzie) bardzo w stylu autora. 

Podobnie w stylu Abelarda jest "Dość" - tu chyba autor przemyca wiele ze swoich odczuć - i ja go rozumiem. "Kibic" i "Heniek" dają do myślenia i wraz z poprzednio wspomnianym opowiadaniem tworzą bardzo ciekawy tryptyk. Mówią o tym, że warto zastanowić się nad sobą, zamiast krytykować innych, a jeśli mamy możliwość zmienienia czegoś na lepsze warto próbować. Warto też liczyć się z tym, że inni mogą tego przekazu zupełnie nie wyłapać.

"Jaca I" to krytyka kościoła - dosadna i bardzo wprost. Może faktycznie przydałby się tam ktoś prosty, kto wyprostowałby i... uprościł kościelne wartości? "Róża" to z kolei opowiadanie, które sprowadza na ziemię i uświadamia, że każdy ma problemy - mniejsze czy większe, dla każdego są tymi największymi. Może warto więc brać pod uwagę innych, a nie skupiać się wyłącznie na sobie? Może warto o nich mówić, zamiast radzić sobie samemu?

Wspomniałem o tych opowiadaniach, w których było coś więcej niż tylko zabawna krotochwilka. Jak widać jest ich całkiem sporo, dlatego uważam, że warto przeczytać ten zbiorek. Z pewnością nie będziecie zawiedzeni. 

niedziela, 9 kwietnia 2023

Zobaczyć Jętki o Świcie - Marcin Pełka

Tom opowiadań, które poza pierwszym, pisane są na jedno kopyto, według wzoru - kilka podobnych do siebie elementów zestawionych obok siebie, które tworzą narkotyczną wizję / szereg katastroficznych obrazów / kolejne rozmowy na internetowym czacie. Bez pointy, za całe zakończenie ma służyć ostatnie zdanie, które w zamyśle autora ma być w jakiś sposób zaskakujące dla czytelnika. Całkowicie bez polotu.

Pierwsze opowiadanie (najdłuższe, stanowiące ponad połowę książki), to ciekawie zapowiadająca się cyber-historyjka, w której autor użył paru ciekawych pomysłów. Jako jedyne daje jakąś radość z lektury, chociaż brak mu wyraźnej pointy (a nie trudno byłoby takową doprawić, gdyby autor trochę popracował). W obecnej formie opowiadanie to czyta się jak odcinek serialu o przygodach detektywa - jak jedną z wielu podobnych przygód, trochę akcji, strzelaniny, wykorzystania gadżetów. W mojej opinii pojedynek specjalistów można by rozciągnąć, urozmaicić i zrobić z tego powieść, pod warunkiem, że znalazłoby się zakończenie nieco inne niż "udało się / nie udało się", bo w obecnej formie jest nijako.

Cenę tej książki można sprawdzić:

sobota, 25 lutego 2023

Wędrująca Ziemia - Cixin Liu

Oto science fiction w bardzo dobrej formie. Uważam, że wiele osób twierdzi, że nie lubi science fiction, gdyż sądzi, że to obcy, statki kosmiczne i lasery. Nie wszystko co dzieje się w kosmosie to science fiction. Gwiezdne Wojny to nie jest science fiction. Science fiction to historie futurystyczne, oparte na koncepcji, która ma naukowo - technologiczne podstawy, oraz opis tego, w jaki sposób ludzie radzą sobie z rozwinięciem tej koncepcji. I ten tom opowiadań idealnie wpisuje się w ramy tego gatunku.

Każde z dziesięciu opowiadań bazuje na jakimś oryginalnym (bardziej lub mniej) pomyśle, a następnie rozwija go. Autor zastanawia się w ten sposób, w jaki sposób świat zareagowałby na taką, czasem drobną, zmianę. Wizje są spójne, a wnioski bywają zaskakujące. Najciekawsze jednak wydało mi się stwarzanie warunków do rozwoju opowieści, a następnie, poprzez ciąg logicznych następstw, obserwowanie w jakim kierunku ona zmierza. Obserwowanie tego poprzez lekturę to prawdziwa przyjemność.

Mamy tu zatem opowieść o kosmicznej katastrofie, która zmusza ziemię do wędrówki przez kosmos, wraz z opisaniem skutków, jakie taka wędrówka za sobą niesie. Mamy spotkania z obcymi cywilizacjami. Mamy obraz nowoczesnej technologii, która starzeje się, powszednieje, a następnie wychodzi z użycia. Mamy także pokaz technologii, których stworzenie jest wynikiem konkretnej potrzeby i sprytne wykorzystanie zdobyczy nauki w zupełnie nieoczekiwany sposób. Oczywiście zagrożenie ze strony gadżetów elektronicznych także się tutaj pojawia. 

Autor wspaniale kontynuuje retro science fiction, które pamiętam z dzieciństwa i sympatycy tego gatunku mogą dać się ponieść na fali nostalgii. Polecam!

Cenę tej książki można sprawdzić:

poniedziałek, 16 maja 2022

Jeden dzień Iwana Denisowicza - Aleksander Sołżenicyn

Nowela, na którą trafiłem przeglądając biblioteczkę ojca. Zawsze miałem chęć przeczytać coś w tym klimacie, ale brakowało mi czasu, albo chęci poświęcenia go. Tym razem tylko nieco ponad sto stron. Skusiłem się i nie żałuję.

Przede wszystkim podoba mi się kompozycja powieści. Opisuje jeden dzień w łagrze, od pobudki, do zaśnięcia głównego bohatera. W trakcie dowiadujemy się wielu rzeczy o życiu codziennym w tego typu więzieniu, pracy, klimacie, losach skazańców, ich diecie, chorobach... Bardzo interesujące, zwięzłe i świetnie napisane opowieści.

Tak na prawdę, jeżeli ktoś chciałby dowiedzieć się czegoś i tym, jak wyglądał zwykły dzień w łagrach, zamiast wertować książki historyczne, może sięgnąć po tę - wiadomości są sfabularyzowane i pochodzą z pierwszej ręki, jako że autor część życia spędził właśnie w takim obozie. Dzięki temu opowieść jest tak wiarygodna i wciągająca. Muszę jednak przyznać, że gdybym nie wiedział, że oparto ją na faktach, miałbym trudności z uwierzeniem.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 8 (Kawał dobrego opowiadania.)
  • Lekkość Pióra: 8 (Trudno się oderwać.)
  • Akcja: 8 (Wciągająca.)
  • Bohaterowie: 8 (Nie mylą się, choć przecież podobni.)
  • Zakończenie: 7 (Nic nadzwyczajnego.)
  • Ocena Łączna: 39/50

sobota, 12 lutego 2022

Echa Zgasłego Świata

Zbiór fanowskich opowiadań z Uniwersum Metro 2033 wpadł w moje ręce tylko dlatego, że był darmowym dodatkiem do jednej z książek. Zwykle bardzo nie lubię prozy fanowskiej (Fanfików), ale Uniwersum Metro 2033 ma to do siebie, że tworzy je wielu twórców, a ten konkretny zbiorek miał na dodatek redakcję (nie był wydany przez anonimową grupę ludzi, ale wynikiem konkursu). Można zaryzykować.

Halny - Paweł Majka

Opowiadanie poza konkursem. Autor znany, lubiany. Opowiadanie jednak... średnie. Jest wciągające, ale brak mu... czegoś. Zakończenia? Pointy? Nie ma tu jednak zbyt wiele zbędnego lania wody, a to plus.

Upadek Stacji Eden - Aneta Pazdan

Początkowo to opowiadanie nie przypadło mi do gustu, bo nie do końca wpisuje się w klimat Uniwersum. Po przemyśleniu, muszę jednak oddać mu honor - pomimo przewidywalnego do bólu zakończenia, jest to całkiem udane opowiadanie.

Otwórz Oczy - Dagmara Adwentowska

Bardzo ciekawe opowiadanie, chociaż miałem nadzieję na scenę, która wprost wyjaśni to, co ciśnie się na usta po przeczytaniu tytułu. To pierwsze znaczenie - bardzo wprost. Podoba mi się jednak przewrotność tytułu. Ogólne wrażenie bardzo dobre.

Awers i Rewers - Magdalena Kucenty

Zabójstwo starej lichwiarki... gdzieś to już czytałem. Choć to pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to autorka nie odżegnuje się od oryginału. W trakcie opowiadania przyznaje się do celowego zabiegu. Podoba mi się, że (A)wers i (R)ewers to dwie strony (M)edalu lub (M)onety.

Czyściciel - Dawid Jaworski

Kolejne opowiadanie ze "Zbrodnią i Karą" w tle. Ciekawe, chociaż dość przewidywalne. Nie do końca w klimacie Uniwersum, ale przyjemnie się czytało.

Parias - Piotr Jedliński

Opowiadanie, które ze strony na stronę podobało mi się coraz mniej. Według mnie chaotyczne, zamglone i nieprzyjemne w odbiorze, a do tego o niczym. Podobały mi się jedynie przemyślenia, którymi kończy się opowiadanie. (Jest to laureat, a ja się nie znam - wiem)

Hexengrund - Aneta Wołosiak-Tomaszewska

W zasadzie, gdyby zostawić scenę otwierającą, po niej dodać ze 3 zdania, a następnie wstawić ostatnią scenę, cała reszta okazałaby się zbędna. Po prostu większość opowiadania nic nie wnosi do historii. Ani potwory, ani bohaterowie drugoplanowi, ani całe rozmowy, opisy, akcja. Lanie wody i nabijanie stron. Ale wtedy tytuł nie bardzo by pasował. Co ciekawe, gdyby zostawić tylko te dwie sceny, o których wspomniałem, byłoby to całkiem niezłe mikro opowiadanie.

W Ludzkiej Skórze - Ilona Podgajna

Opowiadanie bardzo mi się podobało, gdyby nie to, że to tylko opowiadanie. Brak mu bowiem zakończenia. To, które jest wygląda, jakby napisane było na szybko, do mety. Gdyby to był początek powieści, z pewnością bym przeczytał, bo mnie wciągnęło. Początek i rozwinięcie jest jednak poprowadzone klimatycznie i z rozwagą, natomiast zakończenie robi się chaotyczne i pędzi bez ładu i składu. Mimo to, dla mnie plus.

320 - Komodo

Bardzo ciekawe i przemyślane opowiadanie, które dobrze się czyta. Jako jedno z nielicznych ma właściwą kompozycję - jest wprowadzenie, które w pierwszym akapicie wciąga, konkretne i rzeczowe rozwinięcie, a następnie zakończenie, które wiele wyjaśnia. Do tego dołożono niepewność co do dalszych losów postaci. Mój faworyt jak na razie.

Niemy - Justyna Micota

Opowiadanie odrobinę oderwane od... wszystkiego. Nieco na siłę wsadzone w Uniwersum Metro 2033, niepokojące, bardzo łatwe do zwizualizowania, chociaż momentami mętne. Zbyt wiele w nim niedopowiedzeń, za mało konkretów.

Miasto '33 - Tomasz Przyłucki

Opowiadanie na siłę wykorzystujące jak najwięcej "Warszawskich" motywów i symboli oraz nawiązań w muzyce / poezji. Akcja zeszła na dalszy plan. Do tego jakoś nie widziałem tutaj topografii terenu, który, jako mieszkaniec Warszawy, powinienem odnaleźć.

Pinokio - Maciej "Sarajas" Głowacki

Opowiadanie stanowi kilka chaotycznych scen, które w zasadzie są o niczym (brak myśli przewodniej). Opowiadają fragment jakiejś historii, zupełnie pomijając kwestie opisu bohaterów, a związki przyczynowo skutkowe fabuły znane są jedynie autorowi. W dodatku duża część opowiadania jest tak najeżona różnej maści ubarwiaczami, że sens zdania zatraca się w ozdobnikach. 

Protokooperacja - Marek Zychla

Świetne opowiadanie. Odważne, mroczne i przerażające. Doskonale przemyślana kompozycja, rozwijająca się konsekwentnie fabuła i zwroty akcji oraz sensowne zakończenie. A do tego wszystkiego sensowne wykorzystanie lokacji! W końcu opowiadanie, które opowiada jakąś historię od początku do końca. Teraz to opowiadanie uważam za najlepsze w zbiorze.

Obietnica - Simon Zack

Opowiadanie niezłe. Nie zrobiło na mnie wielkiego wrażenia, ale jest w nim jakaś opowieść. Podoba mi się także to, że ładnie nakłada się na nasz obecny świat. I nie świadczy o nim najlepiej.


Skończyłem tom fanowskich opowiadań i mam taką refleksję, że wielu twórców stara się odżegnać od tradycji, na nowo wymyślać koło. Być może to dlatego porządek "rozpoczęcie, rozwinięcie, zakończenie" w tak wielu opowiadaniach jest zakłócony. A on jest ważny, szczególnie w tak krótkiej formie, gdzie miejsca starcza ledwie na jedną historię. I warto byłoby ją opowiedzieć tak, by czytelnik ją zrozumiał.

wtorek, 24 sierpnia 2021

Smoluch - Stefan Grabiński

Opowiadanie to znalazło się na 52 stronie Przekroju Lato 2019. Tak - takie mam tempo zarówno czytania tego czasopisma, jak i pisania recenzji na łamach tego bloga. Przepraszam.

Wspominam tutaj o tym opowiadaniu, ponieważ zrobiło na mnie duże wrażenie zarówno całościowo, jak i świetnym, mocnym zakończeniem. Jego lektura zajęła mi tylko parę minut, ale zdecydowanie zrobiło mi dzień. Nie chcę zdradzać tutaj ani grama z jego zawartości, ale chciałem dać Wam, moi drodzy czytelnicy, znać, że jeśli tylko będziecie mięli okazję, koniecznie sięgnijcie po tę pozycję, bo tylko to jedno opowiadanie, samo w sobie wystarczy, by uzasadnić cenę całego numeru (świetnego) kwartalnika. 

niedziela, 20 grudnia 2020

Zabójcze Święta

Kolejna świąteczna (pro)pozycja.

A gdyby połączyć Świąteczny klimat z dreszczem tych nieco mniej pozytywnych emocji? Święta to idealny klimat pod kryminał, thriller, a nawet coś więcej. Sprawdźmy więc, jak do tematu podeszło 10 polskich twórców. Do dzieła.

Puszwajbla - Grzegorz Kapla

Napisane prostym językiem, erotyzujące opowiadanie podszyte mrocznym drugim wątkiem. Łatwe w odbiorze, nieskomplikowane, nieco sztampowate, ale utrzymane w klimacie. Szkoda, że zakończenie i moment zaskoczenia są do bólu przewidywalne.

Więzienie - Paulina Świst

Całkiem miłe, choć proste opowiadanie. Nie ma tu zaskoczenia, nie ma zwrotów akcji, choć samej akcji nie brakuje. Napisane przyjemnym językiem, nieprzekombinowane opowiadanko.

Krwawe Jasełka - Jacek Ostrowski

To opowiadanie nie podobało mi się bardzo. Bez sensu, bez przesłania, bez powodu. No i oczywiste, naiwne zakończenie. Słabe.

Pierwsza Gwiazdka - K.N.Haner

A to opowiadanie z kolei sprawiło mi sporo frajdy. I to pomimo tego, że nie jest w żadnym stopniu odkrywcze ani zaskakujące. Jest trochę czystego seksu z ładnie dobraną, nieskomplikowaną fabułą i zwrotami akcji w najbardziej oczywistych momentach. 

#SamotneŚwięta - Adrian Bednarek (w spisie treści Ardian)

To jak dotąd najbardziej dopracowane opowiadanie. Interesujące, z ciekawym zwrotem akcji i zaskakująco rozbudowaną, jak na krótką formę, fabułą. Szkoda tylko, że bardzo mocno "zainspirowane" serialem Dexter. Mimo to miałem frajdę czytając.

Podarunek - Małgorzata Rogala

Bardzo zgrabne opowiadanie. Odpowiednie proporcje, ciekawie napisane. Warto!

Dodatkowe Nakrycie - Artur Urbanowicz

Podoba mi się podejście do tematu łączące tradycje wigilijne z mroczną legendą. Na dodatek bardzo "polski" scenariusz. Świetny klimat i kompozycja.

Morderstwo na Bajkowym - Joanna Jodełka

Kryminał pełną gębą. Mnóstwo motywów, podejrzanych, złożona, choć prawdopodobna historia, dość wyraziści (jak na krótką formę) bohaterowie. A do tego zabawne zawiązanie akcji i świąteczny klimat. To jest to.

Upiorna Karolcia - Alek Rogoziński

Prosta historyjka, w której zdziwiło mnie zakończenie. A zdziwiło ze względu na niespójność. Nie lubię kryminałów, w których autor celowo wprowadza czytelnika w błąd, a następnie unika tematu nie opowiadając szczegółowo kolejności wydarzeń, przez co nie musi się tłumaczyć z tego, co napisał wcześniej. No i tytuł, koniec końców, ma się nijak do treści.

Ona - Magda Stachula

Opowiadanie w zasadzie o niczym. Historia na trzy zdania, rozciągnięta nieprzyzwoicie dla dodania dramatyzmu. Dużo "świata wewnętrznego". Nawet przyjemnie napisane, ale trochę o niczym.


Przeczytałem 10 opowiadań, jedne były lepsze, inne gorsze. Podoba mi się zebranie ich w jednym, tematycznym tomiku. A do tego, niektóre opowiadania naprawdę mi się podobały, a uważam się za wybrednego czytelnika. Czy polecam tę książkę? Tak - w święta, na jeden, góra dwa wieczory, dla osób, które lubią pikantne historyjki z dreszczykiem. Jeśli ktoś nie jest amatorem, spokojnie może sobie odpuścić.

Cenę tej książki można sprawdzić:

czwartek, 24 stycznia 2019

Bo to jest wojna, rzeź i rąbanka - Romuald Pawlak

Zbiór opowiadań, który kusił mnie tytułem od wielu lat, ale niestety okazał się słaby i szkoda mi było czasu, by doczytać do końca. Kilka grubych iluzji, kiepskich żartów i powtarzający się plan opowiadania (problem, próba rozwiązania, genialny pomysł, czar szyty na miarę, który działa nie do końca tak jak powinien i nieśmieszna pointa). Schemat powtarzał się we wszystkich opowiadaniach, do których dotarłem, aż zniechęciłem się do dalszego zgłębiania kolejnych takich samych tekstów. 

Ale są i pozytywy. Opowiadania czyta się szybko (choć czasem można się pogubić, bo styl autora skłania do odpływania myślami - nie wszystko jest czytelne i jasno opisane. Czasem stosowane są skróty myślowe, za którymi chyba tylko autor nadąża. Postać głównego bohatera jest ciekawa, nie czarno-biała. A ja lubię barwnych i niejednoznacznych bohaterów (wątpliwych moralnie, posiadających jakieś grzeszki, sekrety). No i nawiązania do naszego kraju to coś, co zawsze sprawia mi frajdę.

A mimo to szkoda mi było tej dodatkowej godziny czy dwóch, by dokończyć książkę. Wolałem chwycić za kolejną. To o czymś świadczy...

poniedziałek, 10 września 2018

Ojciec

Zbiór opowiadań o wspólnym motywie przewodnim, ale różnej wymowie, stylistyce i konwencji to zawsze coś ciekawego. Podejście różnych twórców do luźnego, ale jednak konkretnego tematu budzi moje zainteresowania, ale i wysoko stawia poprzeczkę.

W tym przypadku zaniepokoiło mnie, jak niewiele miłości przewija się w tomie pod tytułem "Ojciec". Dla mnie ojcowska miłość to pierwsze skojarzenie, które pojawia się przy takim haśle. Dla twórców inaczej. A może nikt już ojcowskiej miłości nie uważa za coś interesującego dla czytelnika? Większość opowiadań to gorzkie historie o zawiedzeniu się na rodzicu (lub dziecku). Szkoda.

"Żaglowce i Samoloty" - Jakub Małecki

Bardzo smutne, ale wzruszające. Chciałbym nie znać opisywanych uczuć z autopsji. Ale niestety znam i dlatego było to opowiadanie ciężkie i osobiste w pewnym sensie. Do tego świetny tytuł. Warto przeczytać.

"List" - Wit Szostak

Znów smutne, ale tu przynajmniej pojawia się dużo miłości. Pod banalnym, oczywistym tytułem kryje się wzruszająca treść (choć w innym sensie niż poprzednie). Czytając niektóre fragmenty, przez plecy przechodzi niepokojący dreszcz. Warto przeczytać.

"Tygrys" - Łukasz Orbitowski

Ciekawe, rozbudowane opowiadanie, które zdecydowanie się broni i fabularnie i w nawiązaniu do tematyki całego tomu. Jedynie tytuł do mnie nie przemawia. Mimo to warto.

"Maczużnik" - Andrzej Muszyński

Dziwne i niepokojące. Świetny początek, niezłe rozwinięcie i całkowity brak zakończenia, jakby niedokończone. Bez morału. Można przeczytać.

"Domek" - Michał Witkowski

Niezrozumienie pokoleniowe, poczucie niesprawiedliwości i braku odrębności. A do tego trochę "pitu pitu" i wylewania żali (nie koniecznie żali autora, a raczej całego pokolenia). Ujdzie.

"Miasto Mojego Ojca" - Ziemowit Szczerek

Miałem bardzo duże oczekiwania co do tego opowiadania. I niestety opowiadania nie starczyło, by te oczekiwania zaspokoić. Chaotyczne, nieuporządkowane i o mało porywającej tematyce. Coś w nim jest, ale by to wydobyć, trzeba się bardzo skupić. Ujdzie.

"Pat" - Wojciech Engelking

Bardzo solidnie napisane opowiadanie, które przyjemnie się czyta. Świetne zgłębienie tematu, wspaniałe wykorzystanie tytułu, bardzo dobra kompozycja. Koniecznie!

"Miejsce przy Kuchence" - Michał Cichy

Epitafium. Opowiadanie zbyt krótkie, by zawszeć w nim dość treści (a przynajmniej autorowi się nie udało). Ujdzie (bo krótkie), ale pominiecie go nic nie zmieni.

"Vrtko" - Jacek Dukaj

Inne podejście do tematu. Niestety dla mnie zupełnie niestrawne. Odłożyłem w połowie.

A zatem im dalej, tym gorzej, z jednym wyjątkiem. A mimo to uważam, że było warto. Poznać dziewięć podejść do jednego tematu, to jak zajrzeć dziewięciu osobom w głowę, by dowiedzieć się co tam siedzi. Chętnie zrobiłbym to raz jeszcze.

Cenę tej książki można sprawdzić:

piątek, 10 sierpnia 2018

Reputacja - Andrzej Pilipiuk

"Reputacja" to zbiór opowiadań, z których większość połączonych jest osobą głównego bohatera. Ponadto, łączy je styl, który wychwala pamiątki kultury i techniki, zabytkowe przedmioty i nostalgię za minionym. To czyni ten tomik bardzo spójnym i gdyby nie pierwsze opowiadanie, zapewne przyznałbym mu ocenę punktową.

Nie zamierzam też "rozliczać" autora z poszczególnych opowiadań, ponieważ są one bardzo podobne jakościowo, a nie chciałbym pisać o treści, by nie uchylać rąbka tajemnicy i nie czuć czytelnikom niespodzianki.

Zagadki przeszłości, to temat, który zawsze znajdzie wielbicieli. Sztuką jest jednak napisać o nich z taką miłością, jak zrobił to autor - aż chciałoby się wybrać do szewca, który nasmołowaną dratwą naprawi zelówki starych butów, lub do zegarmistrza, by posłuchać cykania nakręcanych zegarków - obecnie wypartych przez elektronikę. To przyjemne zanurzenie się w świat miejsc, które coraz rzadziej można spotkać na swojej drodze. To chwila wytchnienia w dzisiejszym, cyfrowym świecie.

Opowiadania dały mi właśnie taki oddech, pozwoliły zwolnić rytm, sprzeciwiając się pulsowi współczesnego miasta, pełnego pośpiechu i powierzchowności. Idealna lektura wakacyjna, ale myślę, że nawet czytana w pędzącym metrze odniesie właściwy skutek.

Cenę tej książki można sprawdzić:

niedziela, 17 czerwca 2018

Po Apokalipsie - Maureen F. McHugh

Zbiorek niepokojących opowiadań, uznany przez "Publishers Weekly" za jedną z 10 najlepszych książek roku 2011. Rekomendacja wydaje się zachęcająca, więc chwyciłem książkę za rogi.

"Naturalista" zaczął się świetnie, ale niestety później trochę stracił w moich oczach. Okazało się, że opowiadanie nie jest niczym szczególnym. Ma co prawda jakąś tajemnicę i jest dość mroczne, ale brak mu ciekawego zakończenia. Jest tylko wyrwanie z opowieści.

"Specjalna ekonomia" to świetny tekst. Ciekawa historia, bardzo niepokojąca i zadziwiająco prawdziwa i aktualna. Poza tym przyjemna w odbiorze, mająca mocno zarysowaną postać głównej bohaterki. Warto.

"Bezużyteczne rzeczy" to kolejny bardzo dobry tekst. Doskonałe są szczegółowe opisy, pozwalające dokładnie ujrzeć otoczenie głównej bohaterki. Sama historia także jest ciekawa, chociaż zakończenie jest odrobinę rozczarowujące. A mimo to, niepokojąco prawdopodobny i nie tak oczywiste, jak mogłoby się wydawać. Warto.

"Zagubiony chłopiec: dziennikarz w terenie" to z kolei tekst niezwykle nudny. Zarówno tematyka, akcja jak i sposób narracji są nużące. Można sobie odpuścić, bo jedyna zaleta tego tekstu to jego niezbyt wielka długość.

"Królestwo ślepców" to przykład opowiadania, u którego podstaw stoi jakaś opowieść, jednak sama w sobie zbyt słaba, by dała podstawy opowiadaniu. Jest tu jakaś tajemnica, jest opis procesów, ale wszystko to niepotrzebne. Tajemnica do własnej interpretacji, a procesy to masło maślane, z którego nic nie wynika. Szkoda.

"Wyprawa do Francji" to ciekawe opowiadanie, ale niestety przekombinowane. Ten krótki tekst byłby lepszy, gdyby był jeszcze prostszy. Wtedy mogłoby niewiele z niego wynikać i nikomu by to nie przeszkadzało, a tak - za dużo sprzecznych wniosków.

"Miesiąc miodowy" to dobre opowiadanie. Jest o czymś, chociaż nieco brak mu konsekwencji, to jednak do czegoś zmierza. Miło się je czytało, ale po kilku poprzednich to trochę tak, że wypada dobrze na tle...

"Efekt działania siły odśrodkowej" to tekst tak męczący, że przerwałem czytanie.

"Po apokalipsie" to tekst bardziej klasyczny. Nie jest zły, choć dziwnie miękki. Zakończenie także bardzo otwarte. Spotykamy się z bohaterami w trakcie wydarzeń, mamy trochę retrospekcji i kończymy także w trakcie wydarzeń. Czyta się nieźle, ale nic poza tym.

Konkluzja jest taka, że nie rozumiem rekomendacji "Publishers Weekly". Moim zdaniem ta książka wcale nie jest najlepsza. Jeśli ktoś jednak chciałby odkupić mój przeczytany egzemplarz, to proszę o informację na e-mail.


poniedziałek, 24 lipca 2017

Ostatni Zjazd Przed Litwą - Robert J. Szmidt

Tom opowiadań Roberta Szmidta trafił w moje ręce za sprawą przypadku oraz BARDZO niskiej ceny. Po przeczytaniu uznaję, że nieuzasadnienie niskiej, ale tym lepiej dla mnie. Zawiera zaledwie 5 opowiadań (stosunkowo długich), a każde z nich czyta się jednym tchem. Są wciągające i świetnie napisane. A w dodatku zdecydowanie "ku pokrzepieniu serc".

Cicha Góra to oczywiste nawiązanie do Silent Hill (czego autor nie kryje). Bardzo udane, plastycznie opowiedziane i chociaż zakończenie jest bardzo przewidywalne (wskazówek jest aż nadto), to mimo wszystko jest bardzo przyjemne w odbiorze.

Ciemna Strona Księżyca to z kolei opowiadanie, które doskonale się zaczęło, natomiast druga jego część jest taka sobie. Nadal dobrze się ją czyta, ale wszystko jest zdecydowanie zbyt przewidywalne. Jednak pierwsza część jest wspaniała, barwna i z ikrą (w zasadzie mogłaby służyć za samodzielne opowiadanie).

Mrok nad Tokyoramą to tekst, który całkowicie mnie urzekł. Jest w nim wykreowany ciekawy świat, wątek główny jest ciekawie rozciągnięty w czasie i w przestrzeni, bohater jest bardzo interesujący, a styl w jakim opowiadanie jest napisane przemawia do mnie, pomimo swej obcości. Bardzo mi się podobało!

Ostatni Zjazd Przed Litwą to świetne, proste opowiadanie sensacyjne, osadzone w futurystycznej wersji naszego świata (niebezpiecznie prawdopodobnej). Pomysłowe rozegranie akcji daje zaskakujące jej zwroty i sztampowa, wydawałoby się, fabuła nie jest aż tak oczywista. Przyjemne.

Polowanie na Jednorożca jest ostatnim opowiadaniem tego tomu. Zaczyna się interesująco, ale niestety później jest nieco gorzej. Większa część jest najzwyczajniej w świecie przegadana. Duża część uzasadnień czegoś, co czytelnik rozumie doskonale, jest zbędna. Zakończenie też jakby dość sztampowe. Takie sobie.

Cenę tej książki można sprawdzić:

niedziela, 30 kwietnia 2017

Arytmie - Janusz Leon Wiśniewski

Janusz Leon Wiśniewski
Zbiór opowiadań Janusza Leona Wiśniewskiego - człowieka, którego uważam za kreatora emocji, to pozycja, która od jakiegoś czasu zerkała na mnie nieśmiało z półki. Przyszła na nią czas...

Łóżko - opisane nie jako przedmiot, a jako idea. A jednak samo opowiadanie jest raczej o książce a nie o łóżku. Jednak przedstawiona książka, mimo że stanowi centralny punkt opowiadania, to tylko przedmiot, a wspomniane łóżko to coś o wiele więcej, nawet jeśli w mojej opinii pełni w opowiadaniu funkcję jedynie marginalna. Wciągające, enigmatyczne, a mimo to wszystko wiadomo.

Ranking Emocji nie podobał mi się wcale. Aż do połowy, kiedy to z głośników poleciała Alanis i wszystko nabrało sensu. W nowym świetle kończyłem opowiadanie bardzo zadowolony. Polecam łączenie słowa pisanego z odpowiednią muzyką. Do tego opowiadania polecam 11 utwór na tej płycie.

Arytmia, tytułowe (przynajmniej do niego w dużej mierze odnosi się tytuł zbioru) opowiadanie, jest osobiste dla autora. Proste, ale nie podobało mi się, chyba głównie ze względu na jego medyczny charakter. Plusem jest to, że występuje w nim data 30 kwietnia, a czytałem je właśnie 30 kwietnia.

Test. Malowany emocjami obrazek, który trochę mi się rozmywa, a trochę zlewa ze wszystkimi poprzednimi tekstami. Smutne. Nie płakałem, ale smutne. Bardzo smutne, bo prawdziwe. Szczególnie ostatnie dziesięć stron robi piorunujące wrażenie.

Niewierność. Aby podejść do tego opowiadania należy przebrnąć przez przegadany początek. Później robi się niezłe, erotyczne, zmysłowe, ciekawe. Podobało mi się, chociaż zakończenie jest zbyt oczywiste. No i tytuł średnio mi się podobał.

O Kłamstwie... to ostatnie opowiadanie tego zbiorku. W tym przypadku tytuł nie podobał mi się wcale. Krótkie opowiadanie natomiast bardzo, choć zabrakło mi w nim jakiegoś podsumowania. A szkoda, bo tekst ciekawy i było to dla mnie "coś nowego".

Podsumowując - cała książeczka jest warta przeczytania. Nie zawiodłem się. Na półce leży jeszcze jeden zbiorek opowiadań tego autora i mam przeczucie, że niedługo wpadnie w moje ręce...

środa, 29 marca 2017

Szepty Zgładzonych

Pozycja ta, to zbiór opowiadań Polskich fanów Uniwersum Metro 2033, których akcja osadzona jest właśnie w tym uniwersum. Przeczytałem z ciekawości i z chęci odnalezienia czegoś innego, świeżego. A jak poszło? 

Tomik otwiera "Iteracja" Piotra Jedlińskiego. Opowiadanie niezłe, spójne, o domkniętej formie i jak najbardziej plasujące się w tajemniczym klimacie Metra. Plusik.

Następne dzieło to "Układanka" Wojciecha Magiery. Pomysł niezły ze względu na ciekawe ukształtowanie tekstu, ale niestety nie zaspokoił mojego głodu ładnego pisarstwa. Jest nieco zbyt powierzchowny. Jestem pewien, że na kanwie tego pomysłu można by napisać pełnokrwiste opowiadanie, ale tutaj to się nie udało.

"Zwiad" Ewy Malinowskiej jest niezły, ale zakończenie jest zupełnie miałkie. Brak w nim zaskoczenia, brak morału, brak jakiegokolwiek zwrotu akcji. czytelnik dostaje to samo co w setkach innych historyjek. Szkoda, bo potencjał był (sam widziałem ciekawe zakończenie).

"Dom Ostatnich z Nas" to kolejny tekst Wojciecha Magiery. Niestety do bólu przewidywalny. Ratuje go tylko nieco inna niż tradycyjna sceneria -nieco inne umiejscowienie akcji.

"Zagłada" Ewy Malinowskiej to w końcu dobre, zamknięte, a przede wszystkim krótkie opowiadanie. Dostajemy tutaj całą historię, która w końcu jest czymś. Jest jakąś niebanalną opowieścią. Trochę szkoda, że autorka na koniec nie obdarzyła czytelnika zaufaniem i musiała mu wyłożyć kawę na ławę. Poza tym jednym zgrzytem - ciekawe opowiadanie. Plus.

"Pejzaże z Perspektywy Nieba" Tomasza Przyłuckiego to opowiadanie, które zrobiło na mnie wrażenie, nie tyle treścią co formą. Jest po prostu ładne - na tyle ładne, że mogłoby być nawet o niczym (choć nie jest) - treść schodzi tutaj na dalszy plan, a czyta się i tak dobrze, nawet jeśli gdzieś między wierszami traci się dosłowny sens. To coś więcej niż słowa i za to duży plus.

"Stary Las" (malynosorozec)  to baśniowa nieco opowiastka w klimacie Uniwersum Metro 2033. Wiele rzeczy jest tu ledwie zarysowane, więc sporo jest do "dowyobrażenia" sobie samemu. Do tego (chyba niepotrzebne) skomplikowanie formy, podzielenie na fragmenty z podtytułami. Może miało to wywołać jakąś dodatkową reakcję u czytelnika, ale chyba okazałem się za głupi, by docenić ten zabieg. Sama historyjka nie jest zła.

"Pielgrzym" Piotra Jedlińskiego to taki przerost formy nad treścią, że nie udało mi się przez niego przebrnąć. Egzaltacja, patos, nadużycie środków stylistycznych być może miało czemuś służyć, ale skutecznie zniechęciło mnie do lektury tekstu, którego sens rozmywał się w niepotrzebnym potoku wymyślnych, stylizowanych środków wyrazu.

"Demiurg" tego samego autora zdradza podobną manierę. Byłoby to może częściowo usprawiedliwione, gdyby aż tak nie odsuwało uwagi od treści - zacząłem podejrzewać, że autorowi brak pewności siebie jeśli chodzi o pomysły i maskuje wszystko płaszczykiem wodolejstwa. Sens opowiadania wyłania się z trudem, ale gdy już przebrniemy przez natłok ozdobników, okazuje się, ze pomysł na opowiadanie istniał. I nie jest zły.

"Czwarty Tunel" Pawła Naskręta to opowiadanie napisane zgodnie z duchem cyklu i wszelkimi prawidłami. Niestety dostrzegłem tutaj grzech, który sam często popełniam. Rozpoczęcie jest, rozwinięcie akcji jest, ale podczas zakończenia autor za szybko zmierza do mety i niestety nie daje się czytelnikowi nim nacieszyć. To sprawia, że w pamięci pozostaje ten właśnie brak i duża część sensu opowiadania umyka.

"Gieroj" Marka Pietrusewicza bardzo mi się podobał. To dobre, błyskotliwe, przewrotne i zaskakujące opowiadanie. Do tego świetny klimat i doskonały humor. Warto! Duży plus.

"To, co Umiera Ostatnie" autorstwa Komodo to ciekawy i wciągający tekst, który kryje w sobie zagadkę. Ma świetny klimat, jego akcja osadzona jest w Polsce. Nie przepadam za tekstami z religią w tle, ale ten mi się podobał.

"Cóż Zostało po Jeżozwierzu" (malynosorozec) to świetny, krótki tekst. Mrozi krew w żyłach, a jednocześnie budzi delikatny uśmiech. Bez lania wody i dłużyzn. Plus.

Słowem - cały tomik warto przeczytać, poznać młodych autorów, zapoznać się z twórczością i doświadczyć czegoś nowego. Choćby po to, by coś mogło się nie spodobać. Na tle czegoś innego, co może przypaść do gustu oczywiście.

niedziela, 26 lutego 2017

Najpiękniejsza Dziewczyna w Mieście - Charles Bukowski

Dzisiaj krótka notka o książce "Najpiękniejsza Dziewczyna w Mieście". Jest to zbiorek opowiadań autorstwa Charlesa Bukowskiego - świntucha, którego proza ma jakiś niepowtarzalny magnetyzm.

Opowiadania są w głównej mierze o piciu, seksie i graniu na wyścigach, czyli w wielkim skrócie o łajdaczeniu się. O tym, o czym myśli większość facetów, kiedy zostają sam na sam z tym, co mają w głowie. Ale prawie żaden się do tego nie przyzna. Opowiadania nie są delikatne. Nazwałbym je raczej wulgarnymi. Słownictwo niewyszukane, proste, miejscami prostackie - idealnie opisujące te sytuacje, które nie mają w sobie krzty romantyzmu. Można powiedzieć, że zostały opisane tak, jak na to zasługują.

Nie polecam czytania tej książki ciurkiem - lepiej przeczytać sobie parę opowiadań pomiędzy innymi pozycjami i wracać do nich co czas jakiś, bo inaczej szybko można mieć przesyt. Rozkładane na etapy smakują lepiej i dłużej.

Oceny punktowej brak - toż to opowiadania. Ostatnio coraz trudniej trafić na tę pozycję w księgarni, zatem podsyłam jedynie linki do e-booków:

wtorek, 29 listopada 2016

Mnóstwo Czasu - E.L. Doctorow

"Mnóstwo Czasu" to tytuł jednego z opowiadań z tomu pod tym samym tytułem, ale w tej chwili to właśnie cały zbiorek nas interesuje. Autor uzasadnia dobór tekstów tym, ze łączy je ze sobą wyobcowanie głównego bohatera, jego niedopasowanie do otaczającego świata.

Pierwsze opowiadanie nosi tytuł "Wakefield" i jest nazwiskiem głównego bohatera. Co ważne, w ten właśnie sposób zwraca się do niego żona, kiedy jest zła. Opowiadanie urzekło mnie prostotą przekazu, opisem zaistniałej sytuacji i niezwykłością tej, poniekąd zwykłej, historii. Piękny popis kunsztu literackiego i kreowania sytuacji.

Kolejnym opowiadaniem jest "Edgemont Drive", którego forma nie przypadła mi do gustu, ale treść jak najbardziej. Znów zwykła historyjka opisana w niezwykły sposób i znów zachwyt nad maestrią pisarza.

"Asymilacja" to świetny tekst, w którym wiele się dzieje, a czytelnik ma większą świadomość zbliżających się wydarzeń niż główny bohater. Jest to jednak opowiadanie o przeżyciach wewnętrznych i przekonaniach, które są silniejsze niż okrutna rzeczywistość. Bardzo ciekawe i dobrze napisane opowiadanie.

Z kolei "Książeczka do płyty z piosenkami Billy'ego Bathgate'a" mi się nie podobała. Specyficzna forma przekazu sprawia, że całość jest porwana a tekst z pewnością przeznaczony jest dla konkretnej grupy ludzi, odnajdujących się w tematyce i zaznajomionych z twórczością autora. Nie zrozumiałem, gdyż nie należę do tej grupy.

Co do opowiadania "Skok" mam mieszane uczucia. Czuję, że coś w nim jest, oparte jest na ciekawym pomyśle, ale w pewien sposób nie wciąga, donikąd nie dąży. Jest w nim coś, ale jest tego czegoś za mało.

"Walter John Harmon" jest natomiast opowiadaniem, które odebrałem jako prześmiewcze. Tematyka jest poważna, a i bohaterowie uczestniczący w fabule tak to odbierają. Dla czytelnika, widza z zewnątrz, w dodatku zdroworozsądkowo odbierającego rzeczywistość historia jest śmieszna poprzez infantylizm bohaterów. Problem jest jednak realny, a zakończenie ironizujące.

"Dom na Równinie" to wspaniała, mroczna historia. Odważna i brawurowa, a do tego świetnie napisana. Szokująca, ale w pewien sposób bardzo realistyczna.

"Jolene: biografia" to prościutki tekst, opisujący burzliwe życie biednej, zagubionej dziewczyny, jej romanse, wzloty i upadki. Świetnie napisane, wciągające, pełne sił i nadziei.

Najbardziej jednak podobał mi się "Pisarz w rodzinie". Opowiadanie to ma wszystko, co cenię. Nie jest rozwleczone. Ma humor, ciekawy scenariusz, brawurowe zakończenie. Postaci są wyraziste, a sens jasny. Świetny tekst.

"Willi" to krótki tekst, opisujący świat widziany oczami chłopca, który nie wszystko jeszcze rozumie i działa raczej na podstawie wrażeń i emocji niż w wyniku przemyśleń. Enigmatyczne i niedopowiedziane, choć zarysy wystarczają, by zrozumieć sens.

"Myśliwy" to kolejny tekst o skrajnym wyobcowaniu, tym mroczniejszy, że dotyczy osoby, której powierzamy nasze dzieci - nauczycielki. Do czego prowadzi wypchnięcie się poza nawias konwencjonalnych zachowań i zbyt wiele przemyśleń, odsuwających nas od codzienności?

"Mnóstwo czasu" - tytułowe opowiadanie tomiku, jest na wskroś niepokojące. To istne science fiction. Nietypowy sposób narracji podkreśla atmosferę, a zakończenie nie pozostawia nadziei. Przemyślenia i odczucia autora stają się w tym momencie bardzo jasne i zrozumiałe.

Całość jest spójna i czytana razem daje z pewnością więcej, niż każdy tekst z osobna. Bardzo udana pozycja, bardzo ciekawy autor (tak - to pierwsza książka tego pisarza, jaką czytałem, pewnie nie ostatnia). Oceny punktowej w przypadku zbiorów opowiadań brak, ale polecam.