Zbiór opowiadań Janusza Leona Wiśniewskiego - człowieka, którego uważam za kreatora emocji, to pozycja, która od jakiegoś czasu zerkała na mnie nieśmiało z półki. Przyszła na nią czas...
Łóżko - opisane nie jako przedmiot, a jako idea. A jednak samo opowiadanie jest raczej o książce a nie o łóżku. Jednak przedstawiona książka, mimo że stanowi centralny punkt opowiadania, to tylko przedmiot, a wspomniane łóżko to coś o wiele więcej, nawet jeśli w mojej opinii pełni w opowiadaniu funkcję jedynie marginalna. Wciągające, enigmatyczne, a mimo to wszystko wiadomo.
Ranking Emocji nie podobał mi się wcale. Aż do połowy, kiedy to z głośników poleciała Alanis i wszystko nabrało sensu. W nowym świetle kończyłem opowiadanie bardzo zadowolony. Polecam łączenie słowa pisanego z odpowiednią muzyką. Do tego opowiadania polecam 11 utwór na tej płycie.
Arytmia, tytułowe (przynajmniej do niego w dużej mierze odnosi się tytuł zbioru) opowiadanie, jest osobiste dla autora. Proste, ale nie podobało mi się, chyba głównie ze względu na jego medyczny charakter. Plusem jest to, że występuje w nim data 30 kwietnia, a czytałem je właśnie 30 kwietnia.
Test. Malowany emocjami obrazek, który trochę mi się rozmywa, a trochę zlewa ze wszystkimi poprzednimi tekstami. Smutne. Nie płakałem, ale smutne. Bardzo smutne, bo prawdziwe. Szczególnie ostatnie dziesięć stron robi piorunujące wrażenie.
Niewierność. Aby podejść do tego opowiadania należy przebrnąć przez przegadany początek. Później robi się niezłe, erotyczne, zmysłowe, ciekawe. Podobało mi się, chociaż zakończenie jest zbyt oczywiste. No i tytuł średnio mi się podobał.
O Kłamstwie... to ostatnie opowiadanie tego zbiorku. W tym przypadku tytuł nie podobał mi się wcale. Krótkie opowiadanie natomiast bardzo, choć zabrakło mi w nim jakiegoś podsumowania. A szkoda, bo tekst ciekawy i było to dla mnie "coś nowego".
Podsumowując - cała książeczka jest warta przeczytania. Nie zawiodłem się. Na półce leży jeszcze jeden zbiorek opowiadań tego autora i mam przeczucie, że niedługo wpadnie w moje ręce...
Arytmia, tytułowe (przynajmniej do niego w dużej mierze odnosi się tytuł zbioru) opowiadanie, jest osobiste dla autora. Proste, ale nie podobało mi się, chyba głównie ze względu na jego medyczny charakter. Plusem jest to, że występuje w nim data 30 kwietnia, a czytałem je właśnie 30 kwietnia.
Test. Malowany emocjami obrazek, który trochę mi się rozmywa, a trochę zlewa ze wszystkimi poprzednimi tekstami. Smutne. Nie płakałem, ale smutne. Bardzo smutne, bo prawdziwe. Szczególnie ostatnie dziesięć stron robi piorunujące wrażenie.
Niewierność. Aby podejść do tego opowiadania należy przebrnąć przez przegadany początek. Później robi się niezłe, erotyczne, zmysłowe, ciekawe. Podobało mi się, chociaż zakończenie jest zbyt oczywiste. No i tytuł średnio mi się podobał.
O Kłamstwie... to ostatnie opowiadanie tego zbiorku. W tym przypadku tytuł nie podobał mi się wcale. Krótkie opowiadanie natomiast bardzo, choć zabrakło mi w nim jakiegoś podsumowania. A szkoda, bo tekst ciekawy i było to dla mnie "coś nowego".
Podsumowując - cała książeczka jest warta przeczytania. Nie zawiodłem się. Na półce leży jeszcze jeden zbiorek opowiadań tego autora i mam przeczucie, że niedługo wpadnie w moje ręce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz