wtorek, 23 maja 2017

Głos Naszego Cienia - Jonathan Carroll

Demony przeszłości potrafią ścigać człowieka przez całe życie. Potrafią z nim igrać, skazać na samotność lub zabić. Lepiej nie igrać z takimi siłami, bo może się to okazać sytuacją bez wyjścia, drogą bez powrotu.

Po "Krainie Chichów", przeczytanej kilka dni temu, lektura "Głosu Naszego Cienia" pozostawiła pewien niedosyt. To dobra książka, wielowątkowa, domknięta... a jednak - czegoś mi w niej zabrakło. Po zamknięciu ostatniej strony byłem co prawda wbity w fotel (dosłownie), a mimo to myślałem "i już?".

Tym razem Carroll umieszcza w powieści mniejszą ilość bohaterów, których bardzo dobrze charakteryzuje. Postacie są spójne, charakterystyczne, konsekwentne. Nawet jeśli nie wiadomo co nimi kieruje, to przeważnie wiadomo w jakim kierunku zmierzają.

Cała mistyczna atmosfera książki, w której nawet zwykłe wydarzenia opisane są w sposób magiczny, nie zaskoczyła mnie. To znaczy - zaskoczyłaby z pewnością, gdyby nie to, że po poprzedniej książce byłem na to przygotowany. Mimo tego, miałem olbrzymią przyjemność z lektury, nawet jeśli niektóre wydarzenia nie były dla mnie zaskoczeniem.

 Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 7 (W porządku)
  • Lekkość Pióra: 8 (Łatwo i szybko.)
  • Akcja: 8 (Zwodnicza.)
  • Bohaterowie: 8 (Konsekwentni, charakterystyczni.)
  • Zakończenie: 8 (Smutne i straszne.)
  • Ocena Łączna: 39/50

piątek, 19 maja 2017

Kraina Chichów - Jonathan Carroll

Moja pierwsza powieść tego autora i czuję się rozdziewiczony. Słyszałem o tej powieści dużo dobrego i w końcu dojrzałem do lektury. Zakupiłem więc wszystkie książki tego autora jakie udało mi się znaleźć (jak się bawić to się bawić, ci którzy śledzą mnie na facebooku widzieli zapewne wielce obiecujące zdjęcie 17 książek) i przystąpiłem do lektury, cyklami, chronologicznie.

I już za pierwszym podejściem trafiłem na tę perełkę. Książka przez pierwsze sto stron zwyczajna, ale trudna do odłożenia, prawdziwą siłę pokazuje dopiero później i z czasem tylko dokłada, aż do doskonałego wręcz zakończenia!

Od początku lektury miałem radochę - super, książka, której bohaterem jest inna książka. Później - o, bohaterem jest też jej autor. A następnie - a nawet jeszcze jeden pisarz - czego chcieć więcej? 

Okazuje się, że śmiało można było chcieć więcej, bo ta powieść po prostu oferuje o wiele więcej. Autor wciąga nas w tak wspaniały świat swojej wyobraźni, że aż trudno zachować zdrowe zmysły (ten, kto będzie czytał, w połowie powieści zrozumie o czym mówię) - kilka razy cofałem się i czytałem niektóre fragmenty ponownie, by uwierzyć w to, co przed chwilą znalazło się przed moimi oczyma.

Sama historia nie jest (niby) pasjonująca, ale w połączeniu ze sposobem narracji, z wysmakowanymi bohaterami, z opisami i z odrzuceniem konwenansów tworzy coś pięknego. A bohaterowie - w pewnej chwili jest ich wielu i nie zlewają się ze sobą, nie mylą się, doskonale wiadomo kto jest kim. Od jakiegoś czasu cierpiałem na niedosyt podczas oceniania powieści, właśnie w kwestii bohaterów. Teraz jestem syty.

Macie tak, że czytając książkę domyślacie się, jakie będzie zakończenie? Czasem się zgaduje, czasem nie. Czasem ma się nawet niedosyt, że zakończenie jest gorsze niż to, które sobie wymyśliliśmy. Tym razem miałem z pięć koncepcji, ale petarda na ostatniej stronie była tą wisienką na torcie, której potrzebowałem! Doskonałe zwieńczenie świetnej powieści!

 Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 7 (Niby nic specjalnego, a jednak....)
  • Lekkość Pióra: 8 (Świetnie się czyta.)
  • Akcja: 9 (Wciągająca i ze strony na stronę coraz bardziej niesamowita.)
  • Bohaterowie: 8 (Dopracowani, charakterystyczni.)
  • Zakończenie: 10 (Ideał!)
  • Ocena Łączna: 42/50

Cenę tej książki można sprawdzić:

niedziela, 14 maja 2017

Wyspy Plugawe - Marcin Mortka

Kontynuacja Mórz Wszetecznych. Bałem się, że autor wyczerpał temat i jest to tylko "nabijanie kabzy" na lotnym pomyśle, ale po niepewnym przebrnięciu przez kilka pierwszych stron okazało się, że to całkiem udana kontynuacja. Da się czytać bez bólu, a nawet z przyjemnością i choć humor nieco już się przejadł, to momentami wciąż potrafi zaskoczyć. Przyjemna, lekka lektura.

Główną zaletą jest chyba to, że łatwo i szybko się ją czyta. Akcja mnie nie porwała, ale dialogi są bardzo zgrabne, a i uśmiech na twarzy pojawia się często podczas czytania. Do swych zdolności w posługiwaniu się słowem autor przyzwyczaja nas za każdym razem, więc nie ma po co dodatkowo ich opisywać.

Nie przepadam za pisaniem osobnej recenzji kontynuacji książki, którą dopiero co recenzowałem (stąd często takowe nie posiadają osobnych recenzji lub przynajmniej punktacji), dlatego nie będę się silił na napisanie czegoś więcej (czyli lanie wody), bo wypowiedziałem się przy poprzednim tomie. Oceny punktowej zatem nie będzie, bo po co się powtarzać - miałaby punktację zbliżoną (choć pewnie nieco niższą) do poprzedniego tomu.

Pozostaje czekać na kolejny tom...

Cenę tej książki można sprawdzić:

środa, 10 maja 2017

Morza Wszeteczne - Marcin Mortka

Książki o piratach, których autorem jest Marcin Mortka, to zawsze przyjemna lektura. Autor zna się na rzeczy (o ile ja - laik w tej materii potrafię to ocenić), jak z rękawa sypie żeglarską nomenklaturą, a wykreowane przez niego postaci piratów to prawdziwe indywidua. Tym razem nacisk położony na ten aspekt jest tym bardziej widoczny, gdyż "Morza Wszeteczne" to książka o bardzo niezwykłych piratach.

Od samego początku zauważyć da się bardzo humorystyczny sposób narracji. Już pierwsze zdanie powieści, które brzmi "O tym, że piątki przynoszą pecha, kapitan Roland zwany Wywijasem wiedział od dawna." zwiastuje awanturniczą manierę. A dalej jest tylko lepiej. Ci, którzy szukają literatury podróżniczej, literatury opartej na faktach lub choćby rzeczywistości zawiodą się, ale miłośnicy wesołej, lekkiej fantastyki będą zachwyceni.

Sama fabuła, choć niezła, nie jest dla mnie głównym atutem tej powieści - ot coś musi się w książce dziać, by stanowić tło dla doskonałych tekstów, wypowiadanych przez postacie, żartów sytuacyjnych oraz opisów samych postaci, które są zupełnie wyjątkowe - autor zdecydowanie dał tu upust swojej kreatywności. Dużym plusem jest także to, że postacie nie mieszają się w jednym tyglu i czytelnik łatwo odróżnia je od siebie. To zaleta w przypadku powieści, w których postaci jest tak wiele.

Z przyjemnością przeczytałem tę lekką, mocno oderwaną od rzeczywistości i przepełnioną żartami powieść i z przyjemnością sięgnę po kolejny tom.

 Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 8 (Rzeczowo i z humorem.)
  • Lekkość Pióra: 8 (Bardzo dobrze się czyta.)
  • Akcja: 5 (Nie jest najważniejsza.)
  • Bohaterowie: 7 (Różnorodni i charakterystyczni (ci główni).)
  • Zakończenie: 6 (Pasujące do akcji, ale z zaskakującym momentem.)
  • Ocena Łączna: 34/50

Cenę tej książki można sprawdzić: