poniedziałek, 28 grudnia 2020

Platforma - Michel Houellebecq

Łatwo jest napisać fragment powieści, zawierający wartką akcję. Trudniej jest opisać gorące, leniwe popołudnie w taki sposób, by czytelnik miał wrażenie, że to właśnie jest "akcja". Tym właśnie jest powieść Houellebecq'a - ciągłym wrażeniem akcji, mimo że na płaszczyźnie fabularnej nie dzieje się wiele. I dlatego od książki trudno się oderwać.

Mnie ta książka przywiodła na myśl twórczość Bukowskiego, choć bardziej elegancką i nie tak obsceniczną. Sceny seksu są naturalistyczne, ale jednak w pewien sposób ładne. I jest ich sporo. Ale nie zaufałbym komuś, kto opisując życie samotnego, bądź co bądź, mężczyzny, przemilczał by temat seksu, czy choćby masturbacji. 

Bardzo podobało mi się w tej powieści tak wierne odwzorowanie rzeczywistości. Na przykład - kiedy w życiu podczas prowadzenia rozmowy wydarzy się coś przełomowego, natychmiast zapominamy o czym była mowa, mimo że wcześniej byliśmy szczerze zaangażowani w konwersację. Także tutaj doświadczamy tego zjawiska, chociaż jako czytelnicy, niejako postronni widzowie.

Jedynym, czego było mi mało, to wyraziści bohaterowie. Nawet główne postacie poznajemy relatywnie słabo, ale być może to także jest zamierzonym zabiegiem, bo w życiu także prawie nigdy nie poznajemy kogoś do końca. W każdym razie spośród ocenianych poniżej kategorii, ta plasuje się najniżej.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 9 (Świetnie, realistycznie i naturalnie napisane.)
  • Lekkość Pióra: 8 (Czyta się z prawdziwą przyjemnością.)
  • Akcja: 8 (Bardzo wciągająca fabuła.)
  • Bohaterowie: 6 (Zbyt mało wyraziści, słabo ich znamy.)
  • Zakończenie: 8 (Jest naturalną konsekwencją wydarzeń.)
  • Ocena Łączna: 39/50

Cenę tej książki można sprawdzić:

niedziela, 20 grudnia 2020

Zabójcze Święta

Kolejna świąteczna (pro)pozycja.

A gdyby połączyć Świąteczny klimat z dreszczem tych nieco mniej pozytywnych emocji? Święta to idealny klimat pod kryminał, thriller, a nawet coś więcej. Sprawdźmy więc, jak do tematu podeszło 10 polskich twórców. Do dzieła.

Puszwajbla - Grzegorz Kapla

Napisane prostym językiem, erotyzujące opowiadanie podszyte mrocznym drugim wątkiem. Łatwe w odbiorze, nieskomplikowane, nieco sztampowate, ale utrzymane w klimacie. Szkoda, że zakończenie i moment zaskoczenia są do bólu przewidywalne.

Więzienie - Paulina Świst

Całkiem miłe, choć proste opowiadanie. Nie ma tu zaskoczenia, nie ma zwrotów akcji, choć samej akcji nie brakuje. Napisane przyjemnym językiem, nieprzekombinowane opowiadanko.

Krwawe Jasełka - Jacek Ostrowski

To opowiadanie nie podobało mi się bardzo. Bez sensu, bez przesłania, bez powodu. No i oczywiste, naiwne zakończenie. Słabe.

Pierwsza Gwiazdka - K.N.Haner

A to opowiadanie z kolei sprawiło mi sporo frajdy. I to pomimo tego, że nie jest w żadnym stopniu odkrywcze ani zaskakujące. Jest trochę czystego seksu z ładnie dobraną, nieskomplikowaną fabułą i zwrotami akcji w najbardziej oczywistych momentach. 

#SamotneŚwięta - Adrian Bednarek (w spisie treści Ardian)

To jak dotąd najbardziej dopracowane opowiadanie. Interesujące, z ciekawym zwrotem akcji i zaskakująco rozbudowaną, jak na krótką formę, fabułą. Szkoda tylko, że bardzo mocno "zainspirowane" serialem Dexter. Mimo to miałem frajdę czytając.

Podarunek - Małgorzata Rogala

Bardzo zgrabne opowiadanie. Odpowiednie proporcje, ciekawie napisane. Warto!

Dodatkowe Nakrycie - Artur Urbanowicz

Podoba mi się podejście do tematu łączące tradycje wigilijne z mroczną legendą. Na dodatek bardzo "polski" scenariusz. Świetny klimat i kompozycja.

Morderstwo na Bajkowym - Joanna Jodełka

Kryminał pełną gębą. Mnóstwo motywów, podejrzanych, złożona, choć prawdopodobna historia, dość wyraziści (jak na krótką formę) bohaterowie. A do tego zabawne zawiązanie akcji i świąteczny klimat. To jest to.

Upiorna Karolcia - Alek Rogoziński

Prosta historyjka, w której zdziwiło mnie zakończenie. A zdziwiło ze względu na niespójność. Nie lubię kryminałów, w których autor celowo wprowadza czytelnika w błąd, a następnie unika tematu nie opowiadając szczegółowo kolejności wydarzeń, przez co nie musi się tłumaczyć z tego, co napisał wcześniej. No i tytuł, koniec końców, ma się nijak do treści.

Ona - Magda Stachula

Opowiadanie w zasadzie o niczym. Historia na trzy zdania, rozciągnięta nieprzyzwoicie dla dodania dramatyzmu. Dużo "świata wewnętrznego". Nawet przyjemnie napisane, ale trochę o niczym.


Przeczytałem 10 opowiadań, jedne były lepsze, inne gorsze. Podoba mi się zebranie ich w jednym, tematycznym tomiku. A do tego, niektóre opowiadania naprawdę mi się podobały, a uważam się za wybrednego czytelnika. Czy polecam tę książkę? Tak - w święta, na jeden, góra dwa wieczory, dla osób, które lubią pikantne historyjki z dreszczykiem. Jeśli ktoś nie jest amatorem, spokojnie może sobie odpuścić.

Cenę tej książki można sprawdzić:

sobota, 19 grudnia 2020

Świąteczny Sweter - Glenn Beck

Wzruszająca, mądra opowieść. Idealna powieść na święta, a być może jeszcze lepsza, by przeczytać ją przed świętami. Przeczytałem w parę godzin za jednym posiedzeniem. Do mnie dotarła (wiele fragmentów było jakby skierowane wprost i tylko dla mnie), chociaż nie podobał mi się moralizatorski ton paru fragmentów i włączenie religii (chociaż rozumiem dlaczego autor to zrobił i miał do tego pełne prawo, to zmieniło wydźwięk całości).

Historia jest być może prosta i oczywista, metafory niezbyt wymyślne, a mimo to całość trzyma się kupy i robi wielkie wrażenie. Nie przeszkadza to, że domyślamy się (prawie) wszystkiego, bo i nie o zaskoczenie tutaj chodzi.

To książka dla każdego, kto czuje niedosyt, ma wrażenie, że w jego życiu czegoś brakuje, myśli, że zasługuje na więcej niż ma. Powieść ta skłania do zwolnienia i rozejrzenia się dookoła siebie, docenienia wszystkiego co dobre, a czym otaczamy się na co dzień i przestajemy zauważać. To książka o tym, że życiem należy się cieszyć, a nie codziennie wyglądać jutra, które wszystko zmieni na lepsze. Tylko własnoręcznie i z pomocą bliskich możemy zmieniać nasze życie na lepsze. Czekając, że takie się stanie, doczekamy jedynie śmierci. Odrzucanie zaś tego co mamy sprawia, że pozbywamy się wszystkiego, co osiągnęliśmy do tej pory, co było nam dane, a wtedy musimy zaczynać od zera. Bo budować należy na fundamentach, a nie ciągle zaczynać od nowa i szukać nie wiadomo czego.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 7 (Niby nic szczególnego...)
  • Lekkość Pióra: 10 (Przeczytałem jednym ciągiem.)
  • Akcja: 8 (Początkowo porwana, nabiera sensu.)
  • Bohaterowie: 6 (Są w porządku.)
  • Zakończenie: 9 (Mądre, choć moralizatorskie. Znalazłem tu coś dla siebie.)
  • Ocena Łączna: 40/50

piątek, 18 grudnia 2020

Cyberpunk Odrodzenie - Andrzej Ziemiański

Cyberpunk to gatunek bliski mi nie ze względu na literaturę, ale ze względu na gry fabularne. Kiedy jednak zobaczyłem tę pozycję, po prostu musiałem ją przeczytać. Źródło inspiracji z jednej strony, rozrywka z drugiej.

Jeśli chodzi o łatwość czytania, to jest to zdecydowanie jedna z łatwiejszych cyberpunkowych powieści, jakie zdarzyło mi się trzymać w ręce. Nie potrzeba tutaj ani specjalnej wiedzy, ani nawet niesamowitego zainteresowania tematem - tę książkę z łatwością przeczyta każdy, kto chociaż liznął literaturę fantastyczną. Czy to plus? Cóż, dla tych nieznających tematu z pewnością. Ja szukałem czegoś odrobinę bardziej specjalistycznego i brakowało mi typowo cyberpunkowej scenerii i ostrzejszych opisów. Wersja jest ugrzeczniona. Ale może to właśnie dzięki temu tak łatwo "wchodzi" i tak szybko się ją czyta.

Jeśli chodzi o akcję, to bardzo podobało mi się jej zawiązanie. Nieco mniej podobało mi się rozwinięcie (a więc główna część powieści). Miejscami była nijaka, zbyt bezpieczna, ugrzeczniona właśnie. Nie było czuć napięcia i to chyba najpoważniejszy zarzut. A szkoda, bo potencjał był. 

Same opisy scenerii też pozostawiają niedosyt. Wiem jak trudno opisać cyberpunkowy krajobraz, więc skłonny jestem nieco odpuścić, ale spodziewałem się więcej. O wiele więcej. A do tego ten niewiarygodny zbieg okoliczności, który wzbudził we mnie pusty śmiech. Tu autor poszedł na łatwiznę.

Bohaterowie są nawet dość ciekawie wymyśleni, ale potraktowani po łebkach. Z ich "fajności" nic nie wynika. Są jacy są i z powodzeniem można by ich zastąpić dowolnymi innymi. Może z wyjątkiem głównej postaci detektywa - ten ma w sobie coś (dosłownie) co sprawia, że jest interesujący. 

Zakończenie natomiast jest w dużej części przewidywalne, zatem jeśli autor liczył, że zaskoczy czytelnika, to zupełnie mu się nie udało. Problem tkwi chyba w tym, że powieść napisana jest wedle podręcznikowych zasad, a te współczesny czytelnik, który z literaturą styka się na co dzień zna w takim stopniu, że aby go zaskoczyć należy złamać kilka zasad. Tutaj jednak grzecznie odhaczamy punkty obowiązkowe i nie schodzimy z utartego szlaku. W rezultacie dostajemy powieść miłą i lekkostrawną, ale prześlizgującą się po powierzchni gatunku.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 6 (Za mało cyberpunkowy.)
  • Lekkość Pióra: 8 (Łatwe, a może nawet zbyt łatwe.)
  • Akcja: 7 (Nie najgorsza.)
  • Bohaterowie: 6 (Niewykorzystane.)
  • Zakończenie: 5 (Według wzoru. Przewidywalne.)
  • Ocena Łączna: 32/50

Cenę tej książki można sprawdzić:

poniedziałek, 14 grudnia 2020

Grube Wióry - Rafał Pacześ

Rafał Pacześ jest według mnie jednym z najzabawniejszych Stand-Uperów. Kiedy usłyszałem, że w sklepach ukazała się jego powieść, po prostu musiałem po nią sięgnąć. Nie dlatego, że spodziewałem się doprowadzającego do łez humoru (słyszałem, jak sam autor się o niej wypowiadał, wiedziałem więc, że to nie ten typ literatury). Sięgnąłem po nią dlatego, że stand-up nie jest prosty. Jest to forma sceniczna uprawiana dla inteligentnych, przez inteligentnych. A ja jestem ciekawy, co ludzie inteligentni mają do powiedzenia.

Otrzymałem to, czego się spodziewałem. To nie jest literatura wysokich lotów, ale bardzo solidnie napisana powieść z wyrazistymi bohaterami, interesującym wątkiem, trzymającą się kupy, choć miejscami groteskową fabułą. To książka, która obnaża nasze (Polaków) niedostatki, stereotypy, lęki, słabości, małomiasteczkowość, zaściankowość i ogólne polskie piekiełko. To historia, jakich wiele toczy się każdego dnia. Trochę może przejaskrawiona.

Oczywiście jest tutaj zdrowa porcja czarnego, wisielczego humoru, ale nie pływa on na wierzchu niczym oka w rosole. Wynika on z sytuacji, w których znajdują się bohaterowie i stanowi nieodzowną część ich zachowania, sposobu mówienia, skojarzeń. To typ humoru, który znajdziemy w każdym z nas, jeśli tylko odważymy się śmiać sami z siebie.

Przyznam, że przeżyłem z tą powieścią parę miłych godzin. Opisane realia są mi znane - widuję je przez okno autobusu, nawet teraz. Nasz świat aż tak bardzo się nie zmienił. Fabuła też nie pozostawia wiele do życzenia, bo chociaż opowieść wiedzie nas w bardzo ekstremalne sytuacje, to przecież zachowanie bohaterów jest opisane bardzo realistycznie, tak jak i popełniane przez nich błędy. Tu nie ma superbohaterów. 

Mogę polecić te powieść wszystkim tym, którzy lubią powieści pisane przez ludzi inteligentnych, którzy mają coś do powiedzenia, ale nie starają się na siłę przemycić truistycznych przesłań. Dla tych, którzy lubią literaturę taką, jaka jest, nie silącą się na bycie czymś więcej niż rozrywką. Dla tych, w końcu, którzy lubią odprężyć się przy książce, odpocząć przy lekturze, bez zbędnego wysiłku, metafor, złotych myśli i zastanawiania się "co autor miał na myśli".

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 7 (Spójna, solidna robota.)
  • Lekkość Pióra: 9 (Łatwa i przyjemna w odbiorze, trudno się oderwać i łatwo wrócić.)
  • Akcja: 8 (Interesująca.)
  • Bohaterowie: 9 (Prawdziwa galeria postaci.)
  • Zakończenie: 8 (Dopasowane do akcji.)
  • Ocena Łączna: 41/50

Cenę tej książki można sprawdzić:

środa, 9 grudnia 2020

Honor Harrington - David Weber

Cykl Webera, osadzony w Honorverse (uniwersum Honor) to bardzo obszerna space opera, posiadająca linię główną, wiele wątków pobocznych i opowiadań. Postanowiłem zapoznać się z serią główną i poniżej prezentuję Wam moje wnioski na jej temat.

Placówka Basilisk



Pierwszy tom daje nam chwilę na zapoznanie z postacią głównej bohaterki i w niezwykle korzystny fabularnie sposób przedstawia nam jej okręt i załogę. Ten tom czyta się sam, a w miarę rozwoju wydarzeń poznajemy coraz więcej faktów z historii Honor, która sama w sobie jest niezwykle interesującą i wyróżniającą się na tle innych bohaterów postacią. W tym tomie napotkałem na najlepszy opis walki statków kosmicznych, jaki czytałem. Barwny, wciągający i długi. 

Honor Królowej



Drugi tom także jest niezwykle wciągający. Znamy już główną bohaterkę, poznajemy nowych bohaterów (jest ich bez liku i niestety część z nich zaczęła mi się mylić, ponieważ są wymieniani jedynie z tytułów i nie posiadają dla mnie cech osobistych), ale przede wszystkim wyraźnie widzimy konflikt, strategię i taktykę. Choć wydaje się, że wątkiem głównym będzie dyplomacja (na co wskazuje zawiązanie akcji), to sama książka nie zawiera zbyt wiele elementów tego wątku. To po prostu dobre science fiction z wartką fabułą.

Krótka zwycięska wojenka



Tutaj za to akcja spowalnia, a plany i ich wykonanie stanowią rdzeń książki. Większy nacisk położony jest tym razem na poznanie życia prywatnego Honor - jej przeszłości i teraźniejszości, przyjaźni i konfliktów. Akcja stanowi może 20% książki, więc jeśli ktoś czyta tę sagę dla akcji, to... cóż... tutaj jej wiele nie znajdzie.

Kwestia Honoru


Bardzo ciekawy w odbiorze tom, przynajmniej dla mnie. Nacisk położony jest na prywatne sprawy Honor, a nie na bitwy, ale za to są to sprawy niezwykle emocjonujące. Dramaty, zemsta i wszystko co ludzkie, podszyte niemal nadludzkimi umiejętnościami stanowi typową opowieść o herosie.

Honor na wygnaniu

To z kolei tom, który w dużej części wydał mi się nudny, ze względu na sporo opisów zmagań politycznych i dyplomatycznych. Ma jednak także ciekawe wątki, zwroty akcji, odrobinę akcji - zarówno tej naziemnej jak i zmagań flot. Reasumując - pomimo iż przeżyłem chwilę zwątpienia, cieszę się, że się nie poddałem, bo końcówka jest naprawdę przemyślana.

Honor wśród wrogów



O tak! Ten tom to jak dla mnie majstersztyk. Świetnie się czyta i jest wszechstronną opowieścią, wprowadzającą wielu nowych, charakterystycznych bohaterów, których (niewielkie) historie ubarwiają uniwersum i czynią fabułę szerszą, w końcu pokazując czym jest saga. Przeczytałem szybko i z prawdziwą przyjemnością.

W rękach wroga


Z kolei na ten tom podświadomie czekałem. Tutaj w końcu następują wydarzenia, które odwracają bieg wydarzeń i nie są tak szczęśliwe dla głównej bohaterki (wcześniej doświadczyła wiele zła, ale tym razem w końcu sama jest w niebezpieczeństwie). A jeśli ktoś chciałby mnie ochrzanić za spoiler, radzę zapoznać się z dość tym razem jednoznacznym tytułem tomu, który nie pozostawia wątpliwości.

Honor ponad wszystko


I znów wszystko się układa. Dobrze, że jest odrobina przeciwwagi w postaci nieświadomości pozostałych bohaterów, ale sielanki jest nieco zbyt dużo i wszystko idzie zbyt łatwo. Szkoda.

Popioły zwycięstwa


Ależ męczący, przegadany tom. Akcji niewiele, a rozmowy i dywagacje to dłużyzna - część jest przez czytelnika spodziewana, część to przypomnienia, a odkrywczych myśli jak na lekarstwo. Czyta się ciężko, a dzieje niewiele, jeśli nie liczyć kilkudziesięciu ostatnich stron. Jedyny plus to wprowadzenie do następnego tomu, który zapowiada się interesująco. Oby...

Wojna Honor


Tom przegadany. Akcji mało, ale nie najgorzej się czyta. Niestety jest tutaj bardzo dużo polityki i to rozwleczonej do nieprzyzwoitości. Omawiany jest właściwie jeden temat, za to wałkowany na okrągło i mało kreatywnie przez wiele frakcji. Myślę, że autor chciał stworzyć podwaliny do tomu następnego, a jednocześnie chciał stworzyć pełnoprawny (czytaj obszerny) tom. Trochę lania wody, trochę straconego czasu, ale nie zniechęcił mnie do reszty. Wiem, po poprzednim tomie także miałem nadzieję, że to tylko wprowadzenie, ale piszę o każdej części zaraz po przeczytaniu, nie wiem więc co będzie dalej. 

Za wszelką cenę


Dzieje się faktycznie coraz więcej, bohaterowie zaczynają się mnożyć. Część fabuły jest nieco chaotyczna, ale da radę nadążyć. Zmienia się także kierunek akcji, co nie zdarzyło się właściwie od początku serii. Tom jakby otwiera zupełnie nowy kierunek, w jakim ma podążyć seria.

Misja Honor


Świetny tom, chociaż znów wprowadzający na scenę multum postaci. Szczerze mówiąc, na początku każdego tomu zajmuje mi chwilę odnalezienie się i zorientowanie o jakiej frakcji właściwie mówimy. Z jednej strony mamy tutaj zupełnie nową strategię w kwestii wojny między Królestwem Manticore a Republiką Haven, a z drugiej wspomniane wcześniej nowe frakcje. 

Zwiastuny burzy


Sytuacja odwróciła się, jeśli nie o 180 stopni, to przynajmniej o 175. Zupełnie nowi towarzysze broni, nowy wróg i nowe taktyki. Jedynym, co mi nie pasuje jest to, że znów mamy do czynienia z bardzo czytelnym podziałem dobro - zło. Racje "złych" pokazane są w sposób dziecinny, naciągany i dość naiwny - nieżyciowy w mojej opinii. Służy to temu, by czytelnik nie miał wątpliwości kto jest dobry a kto zły. Zbytnie uproszczenie. Plusem jest to, że ten to czyta się bardzo łatwo i szybko.

Nieprzejednana Honor



Wszystko wskazuje na to, że to ostatni tom serii. Podstawowej serii. Z posłowia wynika bowiem, że Honor ma się pojawiać w seriach pobocznych. I dobrze. 
Co do samej książki jednak, to odniosłem wrażenie, że na tym etapie autorowi płacono od słowa. Ponad 900 stron, właściwie prawie 1000, z czego przynajmniej połowa jest zbędna. Rozmowy, które nic nie wnoszą, nie budują napięcia, są nudne, toczone między postaciami, które dla akcji są zupełnie zbędne, a które wystarczyłoby zasygnalizować sprawiają, że do przebrnięcia przez ten tom trzeba się dosłownie zmuszać. Moją motywacją w pewnym momencie stało się "koniec już blisko", a to nie jest dobra motywacja dla lektury książki. szczególnie 14-go tomu serii, który powinien trzymać czytelnika na brzegu fotela. 
Pomiędzy tymi nudnymi, niepotrzebnymi i zajmującymi czas rozmowami (dokładnie tak to wygląda - jakby autor chciał pokazać czytelnikowi, że minęło dużo czasu między ważnymi dla akcji momentami w fabule przez stworzenie dłużących się fragmentów), znajdują się opisy walk, których wynik nie jest absolutnie żadnym zaskoczeniem. Jedyne zagrożenie, które pojawia się w książce nadchodzi niespodziewanie i znikąd.
Podsumowując - ostatni tom niszczy tę serię, zamykając ją w sposób zupełnie spodziewany i oczywisty. Elementy zaskakujące w prawie tysiąc stronicowej książce da się wymienić na palcach jednej ręki. Połowa książki jest zbędna, powtarzalna i nudna. Zaletą drugiej połowy jest to, że łatwo się ją czyta, bo nosi ślady akcji. A całe zagrożenie, jakie faktycznie zawarto w powieści mieści się obok akcji i bohaterowie nie mają na nie żadnego wpływu - nie mogą go wywołać, nie mogą mu przeciwdziałać. 

I podsumowanie tego tomu dobrze obrazuje w którym kierunku ewoluowała seria. Seria, która bardzo dobrze się zaczęła i miała swoje momenty. To także dowód na to, że opisując ciekawą historię, która mogłaby się kiedyś wydarzyć, trzeba ją ubarwiać, a nie na siłę dążyć do opisania wszystkich faktów, które stworzą jakąś spójną całość. Główny nurt, główna seria Honorverse stała się na pewnym etapie jedynie zarysowaniem uniwersum, podaniem tła historycznego i punktem wyjścia dla innych opowieści. Ja prawdopodobnie już ich nie poznam, bo na tym etapie czuję się trochę oszukany tym, że najciekawszy wątek nie został doprowadzony do końca, ani nawet rozwinięty. Autor zostawił sobie furtkę, która krzyczy "czytajcie więcej moich książek, a w końcu natraficie na rozwiązanie, którego szukacie po lekturze kilkunastu tysięcy stron mojej sagi". Nie, dziękuję.

środa, 1 lipca 2020

Podsumowanie I połowy 2020 roku (NOT)

Nadeszło lato, a z nim koniec pierwszej połowy roku, czyli czas podsumowania. W tym roku jednak z uwagi na niewielką ilość wpisów, podsumowania pierwszej połowy roku nie będzie. 

Mała ilość wpisów spowodowana jest tym, o czym pisałem w podsumowaniu roku 2019, czyli tym, że jest to rok czytania cykli. Obecnie czytam cykl Davida Webera "Honor Harrington", który liczy sobie kilkanaście tomów (nie licząc książek powiązanych z głównym cyklem), a to musi potrwać. 

W każdym razie dotychczas nie ma czego podsumowywać, więc nie będę tego robił. Mam jednak nadzieję, że do końca roku pojawi się tutaj więcej wpisów i będzie co podsumowywać.

Tymczasem liczę miłych wakacji i do przeczytania!

Wasz Bler

sobota, 30 maja 2020

Moby Dick - Herman Melville

Powieść, której nie trzeba nikomu przedstawiać, jednak mało kto ją czytał, ponieważ w naszym kraju nie jest lekturą. I dobrze. Odebrałem ją bowiem za wyjątkowo niestrawną.

Chwyciłem po tę książkę, ponieważ warto poznać klasykę, choćby po to, by móc się o niej wypowiadać negatywnie. Niestety w tym przypadku właśnie to się wydarzyło - to nie jest książka dla mnie.

Zacznę jednak od pozytywów - cały opis przed podróżą czyta się przyjemnie. Jest pełen humoru, przejrzysty i dość łatwy w odbiorze. Gdy jednak dochodzi do wyprawy, zaczynają się schody. Po pierwsze pojawia się wielu bohaterów, którzy w żaden sposób mnie nie zaintrygowali, mimo że autor poświęcił im sporo czasu. Dla mnie byli tam tylko po to, by przedłużyć czas, który czytelnik spędza w oczekiwaniu na Kapitana Ahaba. Do takich fabularnych "przeciągaczy" należą także wszelkie opisy i klasyfikacje zoologiczne, techniczne szczegóły, które niczego nie wnoszą do powieści i masa innych dygresji, przez które powieść staje się zupełnie nieczytelna, akcja porwana, a cierpliwość czytelnika wystawiona na próbę.

Doceniam za to wszelkie przekazy, przenośnie i symbolikę, dzięki której powieść Melville'a przeszła do kanonu literatury. Niestety, w mojej opinii sama forma bardzo się zestarzała i nie przystaje do dzisiejszego czytelnika. Ale być może wśród Was jest wielu czytelników niedzisiejszych, którym przypadnie do gustu i tego bardzo Wam życzę!

niedziela, 26 kwietnia 2020

Firma - John Grisham

Największe dzieło Johna Grishama, na podstawie którego powstał świetny (podobno - nie widziałem, bo najpierw chciałem przeczytać książkę) film w gwiazdorskiej obsadzie. Fabuły nie będę zdradzał, chociaż wszyscy pewnie ją znają, bo nawet ja, nie oglądający filmu, wiedziałem o czym traktuje. 

Cóż mogę powiedzieć - książka jest świetna. Z jednej strony lekka, dobrze napisana i bardzo wciągająca, z drugiej mroczna, zawikłana i podszyta dreszczykiem. To książka, którą aż chce się czytać i trudno się od niej oderwać.

Posiada bardzo wielu bohaterów, którzy z racji wykonywanego zajęcia, są do siebie bardzo podobni, a jednak bez trudu rozróżniamy ich od siebie i to bez sztucznych zabiegów ze strony autora - nie mają oni wyeksponowanych cech, które autorzy czasem wyolbrzymiają ponad miarę, by zasygnalizować czytelnikowi z kim mają do czynienia. Tutaj każdy ma swoją rolę i pomimo natłoku postaci, większość z nich bezbłędnie identyfikujemy. Inna sprawa, że przez te podobieństwa tracą nieco na indywidualności i wiele o nich nie wiemy. Ale to także pokazuje nam unifikację tytułowej firmy. W korporacji wszyscy są trybikami, choćby nie wiem jak ważnymi.

Także końcówka książki, gdy znamy już większość faktów a akcja nabiera tempa dobrze komponuje się z tym, co dostaliśmy na początku. Obawiałem się, widząc jak długo trwało rozkręcenie akcji, że będę miał poczucie braku rozwinięcia akcji. Że z powolnego początku od razu przejdziemy do wartkiego zakończenia, lub, że gdzieś w środku znajdę adnotację typu "kilka miesięcy później", a jednak (i nie wiem jak to się stało), wszystko było zadziwiająco spójne, a główny bohater z nowicjusza stał się w pewnej chwili pracownikiem z pewnym już stażem, zaangażowanym w pracę w firmie.

Słowem, książka bardzo mi się podobała i mogę ją polecić miłośnikom dobrej, trzymającej w napięciu literatury, sensacji, kryminału a także powieści obyczajowej, bo ten wątek też jest tutaj silnie zaznaczony.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 7 (Solidna robota.)
  • Lekkość Pióra: 8 (Bardzo dobrze się czyta.)
  • Akcja: 8 (Wciągająca.)
  • Bohaterowie: 7 (Niewiele cech indywidualnych, a i tak się nie mylą.)
  • Zakończenie: 8 (Zbalansowane.)
  • Ocena Łączna: 38/50

Cenę tej książki można sprawdzić:

piątek, 17 kwietnia 2020

Wyprzedaż bohaterów - Hans Hellmut Kirst

Natrafiłem na książkę Kirsta, którą odłożyłem niedokończoną. I to właściwie nie dlatego, że była zła, nudna czy trudna. Odłożyłem ją dlatego, że za mało różniła się od innych pozycji tego autora, które przeczytałem wcześniej.

"Wyprzedaż Bohaterów" ma bardzo typową dla tego autora formę, w której akcja przeplatana jest życiorysami poszczególnych bohaterów. W dodatku bohaterowie ci, to te same typy, które obserwujemy w innych jego powieściach. Ich cele, intencje, przemyślenia i poglądy są już znane i wiem co wynika z takiego zestawienia postaci. Właśnie dlatego odłożyłem książkę w połowie - miałem poczucie, że czytam wciąż o tym samym.

Poza tym niewiele mogę zarzucić warstwie fabularnej, czy umiejętnościom autora, jeśli więc ktoś nie czytał książek Kirsta, lub czytał je bardzo dawno temu, powinien być zadowolony z tej pozycji.

środa, 1 kwietnia 2020

Starship - Mike Resnick

Pięciotomowa Space Opera autorstwa Mike'a Resnicka, której tłumaczeniem zajął się Robert J. Szmidt - co może pójść nie tak? Otóż, początkowo nic. Jest to książka, której pierwszy tom wciąga po przeczytaniu bodajże pół strony. To znakomity wynik. Jest tam wszystko, co uwielbiamy: przeogromna flota statków kosmicznych, okręt, który lata świetności ma za sobą, niesforna załoga złożona z ludzi i kosmitów, którzy podpadli przełożonym i bohater, tyle razy nagradzany co degradowany. 

Uwaga - akapit poniżej zawiera spoiler!

I faktycznie - pierwszy tom jest świetny, wciągający, przemyślany. Niestety, akcja następnych tomów robi się coraz bardziej nieprzewidywalna, ale i przypadkowa. Wydarzenia maja coraz mniej wspólnego z planami bohaterów, co widać szczególnie w zakończeniu, które opisuje zupełnie nowy wątek na zaledwie kilkudziesięciu stronach. Wątek, który całkowicie zmienia sens i wymowę powieści, zmienia fabułę i sprawia, że czytelnik myśli "kurcze, czyli w zasadzie akcja poprzednich czterech tomów i tak nie miała znaczenia, bo to, co się stało i tak by się stało - bez tego knucia i planowania".

Plusem sagi są z pewnością bohaterowie - zarówno ludzie jak i wszystkie inne istoty opisane są w sposób bardzo ekscytujący i obrazowe. Mnogość i różnorodność ras potrafi zachwycić. Widać różnicę w charakterach poszczególnych postaci, a bohaterów, którzy przewijają się przez pokład statku kosmicznego, bazy i odwiedzanych planet jest bardzo wielu.

Minusem są... prawa fizyki i opisane technologie. Chodzi mi głównie o odległości i prędkości podróżowania. Nie przekonują mnie. Nie mówię tutaj o tunelach nadprzestrzennych, ale o podróże w zwykłej przestrzeni, które odbywają się z prędkością nadświetlną. Czasami podana w latach świetlnych odległość przebywana jest w ciągu minut a czasami trwa to długie godziny. Czasami czytamy, że odległość do planety, już wewnątrz systemu gwiezdnego liczona jest w latach świetlnych. Nie jestem specjalistą, ale odległość od słońca do Neptuna (najbardziej oddalonej planety układu słonecznego) to 4 godziny świetlne. Jak to się ma do opisu, w którym okręt przebywa wewnątrz systemu planetarnego jakiejś gwiazdy i ma do jednej z planet dwa lata świetlne?

Koniec końców miałem jednak frajdę z lektury tej sagi i chyba tylko to powinno się liczyć. Mogę więc z czystym sumieniem polecić tę pozycję wszystkim tym, którzy szukają lekkiej space opery, którą można "łyknąć" bez zbędnych przemyśleń.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 7 (Przyjemnie się czyta, barwne opisy.)
  • Lekkość Pióra: 8 (Czyta się dobrze (pierwszy tom świetnie).)
  • Akcja: 6 (Sporo przypadkowości.)
  • Bohaterowie: 8 (Bardzo mocny punkt sagi.)
  • Zakończenie: 4 (Nie podobało mi się nagłe wprowadzenie nowego wątku na kilku ostatnich stronach, bez żadnej zapowiedzi.)
  • Ocena Łączna: 33/50

niedziela, 8 marca 2020

Foe - John Maxwell Coetzee

Czy pisarz może być kreatorem świata, w tym sensie, że stwarzając realistyczne postacie, miejsca i sytuacje, wplatając w powieść elementy swojego otoczenia, sam staje się jednocześnie uczestnikiem opowieści? Czy postacie na łamach tworzonej powieści zaczynają żyć własnym życiem i to one chcą opowiedzieć swoją historię? Czy zaczyna ona żyć własnym życiem i wywiera presję na swym twórcy? Czy w reszcie twórca ma koniec końców wpływ na swą opowieść, czy jest tylko jej inicjatorem, a następnie słucha tylko stworzonych bytów?

Dekonstrukcja znanej każdemu powieści dokonana za pomocą narratora, który zaczyna przyglądać się temu, co przed czytelnikiem ukryte. Może historia kryje tajemnice nie znane czytelnikowi? Może postacie wręcz czytelnika okłamują? Ale w jaki sposób mogą kłamać, skoro są tylko bytami stworzonymi przez pisarza i wiemy o nich tylko to, co napisane, a poza powieścią nie istnieją? Skoro nie przeżyły nic poza tym, o czym dowiaduje się czytelnik, to w jaki sposób to, o czym mówią może być prawdą i nieprawdą? 

Te pytania są fascynujące, szczególnie gdy stawia je sobie utytułowany prozaik, noblista, obdarzony świetnym piórem. W "Foe" Coetzee dzieli się z czytelnikiem swoimi wątpliwościami, przypuszczeniami i spostrzeżeniami, przybliżając mu jednocześnie warsztat pisarza. Zabiera w fascynującą podróż, która ociera się o absurd, a jednak pozostaje w sferze filozoficznej. Podróż jest fascynująca.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 7 (Eleganckie słownictwo.)
  • Lekkość Pióra: 6 (Miejscami nie tak lekkie, ale bez zastojów.)
  • Akcja: 7 (Miejscami można się w niej zagubić.)
  • Bohaterowie: 8 (Zdekonstruowani i zbudowani na nowo.)
  • Zakończenie: 8 (Dające do myślenia.)
  • Ocena Łączna: 36/50

poniedziałek, 2 marca 2020

Wojna Lotosowa - Jay Kristoff

Trylogia steampunkowa, której akcja rozgrywa się w kraju, wzorowanym na Japonii. Samurajowie, kodeks Bushido, kwitnący lotos, klany, gryfy i moc chi - czego chcieć więcej? Toż to samograj, książka, która musi się sprzedać. Do tego świetne wprowadzenie - Szogun budzi się i żąda od swoich poddanych, by dostarczyli mu gryfa - jedną z latających bestii, które wymarły już dawno temu. Bestię mityczną, której nikt z żyjących nie widział. Ale przecież życzeniom szoguna się nie odmawia...

I pierwszy tom właśnie taki jest - śmiały, nowatorski, przebojowy. Do tego jest, jak to najczęściej bywa w trylogiach, samodzielną historią, podczas gdy tom drugi jest jej nieśmiałą kontynuacją, która bez tomu trzeciego w ogóle nie ma racji bytu (wystarczy porównać do Gwiezdnych Wojen - tych kanonicznych, epizodów 4-6). Oczywiście tom pierwszy powinien kończyć się happy-endem, tom drugi nagromadzeniem przeciwności, a nawet poczuciem, że wszystkie plany wzięły w łeb, a sprawa jest przegrana, by w trzecim, najdłuższym tomie po kolei przezwyciężać problemy i doprowadzić do całkowitej Victorii.

W tym przypadku, drugi tom przynosi garść tajemnic, które jednak wyjątkowo łatwo przejrzeć i kiedy czytamy o rozwiązaniu zagadek w trzecim tomie właściwie nie jesteśmy zaskoczeni. Tym niemniej, autorowi udało się doprowadzić mnie do miejsca, którego się nie spodziewałem, może więc wszystkie drobne podstępy, które łatwo było przejrzeć miały jedynie za zadanie zamaskować ten jeden, najważniejszy? Jeśli tak, to udało się. I właśnie dzięki temu tak wysoko oceniam zakończenie książki.

Reasumując, chociaż kompozycja powieści jest nieco sztampowata, to uważam, że jest warta przeczytana, a historia w dużej części bardzo mi się podobała. Dodatkowo, z uwagi na wątek główny powieści, spodoba się z pewnością wszystkim, którym na sercu leży troska o środowisko. Na docenienie zasługują także wszelkie nawiązania do Japonii - od języka, poprzez opisy strojów, na kulturze kończąc. To także znalazło odzwierciedlenie w ocenie poniżej.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 8 (Plus za japońszczyznę.)
  • Lekkość Pióra: 7 (Dość lekkie, ale sporo lania wody.)
  • Akcja: 6 (Interesująco się rozwija.)
  • Bohaterowie: 7 (Czasami ich myliłem.)
  • Zakończenie: 9 (Za zgrabne zamknięcie tematu gildii.)
  • Ocena Łączna: 37/50

Cenę tej książki można sprawdzić:

Tom Pierwszy:


czwartek, 2 stycznia 2020

Podsumowanie II połowy 2019 roku

Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku, Moi Drodzy Czytelnicy! Mam szczerą nadzieję, że obfitować będzie w całe góry wspaniałych książek, których przeczytanie da Wam prawdziwą frajdę i, w zależności od tego co lubicie, dreszczyk emocji, uśmiech, łzę wzruszenie oraz kopa dla wyobraźni. 

W drugiej połowie ubiegłego roku, jeszcze bardziej oddaliłem się od celu, jakim było przeczytanie 52 książek w rok, ale wcale tego nie żałuję. Rozwinąłem za to inne swoje hobby, na które wcześniej zabrakło mi czasu. Hobby, które leżało odłogiem od lat kilkunastu, a którego pielęgnowanie daje mi obecnie dużo frajdy, choć pożera nieprzyzwoite ilości wolnego czasu, który mógłbym przeznaczyć na czytanie. Mówię tu o malowaniu figurek do gier bitewnych, a więc w szerszym rozumieniu - modelarstwie. Z tego (choć nie tylko z tego) powodu w drugiej połowie roku 2019 na blogu pojawiło się tylko 11 recenzji, dotyczących 15 książek (licząc każdy tom osobno). Tylko jedna z tych recenzji dotyczy książki, przez którą nie przebrnąłem.

Podczas wakacji czytywałem książki na czytniku. W domu sięgałem raczej po wersje papierowe, bez których jednak nie potrafię się obejść. Fantastyczne jest jednak to, że jedno mogłem uzupełniać drugim. Zdarzyło mi się nawet, że w mojej książce brakowało kilkunastu stron (błąd składu - wklejono inne strony podwójnie), więc za sprawą czytnika przebrnąłem przez brakujący fragment. Zdarzyło się także, że przez jedną noc nie mogłem zapalać światła, ale sięgnąłem po czytnik i mogłem śmiało poczytać - rano tylko przełożyłem zakładkę w wersji papierowej w miejsce, do którego dotarłem. Bardzo sobie chwalę czytnik e-booków, ale nie w zastępstwie papierowych książek, a jako ich uzupełnienie. 

Po raz kolejny przypominam, że blog nie ma charakteru komercyjnego, a za pisanie recenzji nie otrzymuję wynagrodzenia. Tym samym nie ma możliwości "zakupienia" dobrej recenzji złej książki. Chętnie natomiast przyjmę dobre książki do zrecenzowania - jeśli jakieś wydawnictwo lub autor pewien jest, że jego książka zasłuży na dobrą ocenę, śmiało może mi ją podesłać, a ja z przyjemnością ją przeczytam (a przynajmniej podejmę taką próbę) i napiszę stosowną notkę. Notka nie będzie lepsza ani dłuższa niż te, które piszę za każdym razem, więc zachęcam do zapoznania się z nimi przed przysłaniem książki, żeby uniknąć nieporozumień. Chciałbym jednak uzyskać choćby śladowy zysk z pisanych tu recenzji (bo dlaczego nie?), na blogu umieszczam więc dyskretne reklamy oraz odnośniki, kierujące do księgarni internetowych (obecnie raczej do porównywarek cen, po tym jak potraktowała mnie księgarnia Selkar) dające mi symboliczny przychód. Jeśli dzięki mojej recenzji zainteresowała Cię jakaś pozycja, zachęcam do zakupu poprzez te właśnie linki.

Jestem także otwarty na sugestie i spostrzeżenia dotyczące strony lub zamieszczanych tutaj recenzji, a może nawet linków polecających. Zapewniam, że czytuję komentarze pod postami, nawet jeśli nie wszystkie z nich tutaj zamieszczam, oraz często odpowiadam, jeśli takowej odpowiedzi autor sobie życzy.

A teraz przejdźmy do podsumowania ocen, a co za tym idzie podsumowania całego roku 2019 i wyłonienia Najlepszej Książki Roku 2019 Bloga Recenzent Amator!

Tytuł Autor data łączna
Wzgórze Błękitnego Snu Igor Newerly 2019-11-29 44
Tajemnica Jeziora Raymond Chandler 2019-12-22 40
Agent 6 Tom Rob Smith 2019-07-19 38
08/15 Hans Hellmut Kirst 2019-10-21 37
Martwe Popołudnie Mariusz Czubaj 2019-11-02 33
R.I.P. Mariusz Czubaj 2019-11-06 32
Głęboki Sen Raymond Chandler 2019-12-31 30
Kwantowy Złodziej Hannu Rajaniemi 2019-12-17 bez oceny
Piechotą do źródeł Orinoko Wojciech Cejrowski 2019-12-12 bez oceny
Pod Gołym Niebem Mark Twain 2019-09-11 bez oceny
Prawdopodobieństwo Nancy Kress 2019-08-25 bez oceny

Dwie "czterdziestki" w ubiegłym półroczu, dwie w tym. Niby nie dużo, a jednak cieszę się, że znalazły się książki tak wysoko oceniane. Najwyższą ocenę otrzymuje "Wzgórze Błękitnego Snu", które jednocześnie osiągnęło najwyższą ocenę w ciągu całego roku. To prawda, że zrobiło na mnie niemałe wrażenie. A jednak w 2019 roku przeczytałem książkę, która zrobiła na mnie jeszcze większe wrażenie. Zgadniecie którą mam na myśli? Otóż tytuł Najlepszej Książki Roku 2019 Bloga Recenzent Amator otrzymuje "Kosmiczny poradnik życia na ZiemiChrisa Hadfielda. Jest to książka, która jest bardzo wszechstronna, dzięki czemu mogę ją polecić każdemu i całkowicie zmienia spojrzenie na świat. 

W kategorii Kunszt Literacki prowadzi "Wzgórze Błękitnego Snu" z oceną 9 punktów. Dorównuje tym samym znakomitej "Farmie" z zeszłego półrocza.

W kategorii Lekkość Pióra dwie dziewiątki: "Wzgórze Błękitnego Snu" oraz "Tajemnica Jeziora". Jednak najwyższą ocenę w całym roku otrzymała "Farma" - pełne dziesięć punktów.

Akcja to kolejna kategoria zdominowana przez "Wzgórze Błękitnego Snu", które swoją dziewięciopunktową oceną dorównało "Systemowi". 

Bohaterowie to kategoria, w której w całym roku króluje niepodzielnie "08/15" z oceną na poziomie dziewięciu punktów.

Na koniec Zakończenie. W drugim półroczu, do "Farmy" i "Systemu", ocenionych na poziomie dziewięciu punktów, dołącza "Wzgórze Błękitnego Snu". Tym samym, jak zauważyli co uważniejsi potwierdziłem nie przyznanie w tym półroczu żadnej dziesiątki w żadnej kategorii! 

A teraz, z silnym postanowieniem poprawy jeśli chodzi o ilość przeczytanych dobrych książek, żegnam się z Wami, przynajmniej na kilka dni. Myślę, że rok 2020 zdominowany będzie przez cykle, więc wpisy pojawiać się będą rzadziej. Lubicie wieloksiągi?

Samych dobrych lektur w 2020 roku!
Wasz Bler.