niedziela, 30 grudnia 2018

Pierś - Philip Roth

Normalnie napisałbym, ze powieść ta (opowiadanie właściwie, gdyż liczy sobie około 60 stron) jest groteskowa, gdyż to eleganckie określenie nie ma pejoratywnego wydźwięku. Napiszę jednak, że jest dziwaczna. Może z resztą nie sam tekst, ale pomysł, na jakim się opiera. Chociaż skłania do myślenia i ukazuje książkowy niemal przykład pięciu etapów żałoby (choć chyba nie przebiegają one w kanonicznej kolejności). Dość powiedzieć, że jest to dziełko krótkie, treściwe, przystępne i dość eleganckie. 

Notka krótka, gdyż nie chciałbym, by przerosła samą powieść, a oceny pozbawiona dlatego, że wymyka się kategorii "akcja", a zatem punktacja nie byłaby adekwatna. Zaciekawionych "czymś innym" zachęcam jednak do sięgnięcia po "Pierś". Wiele czasu Wam nie zajmie.

czwartek, 27 grudnia 2018

Człowiek Obiecany - Paweł Majka

Po świetnej "Dzielnicy Obiecanej" miałem bardzo wysokie oczekiwania co do tej powieści. Być może to właśnie jest powodem, który przyczynił się do mojego zawodu. Być może ta książka nie jest wcale taka zła, jak ją widziałem. Postaram się jednak przybliżyć nieco powody niskiej oceny kolejnego tomu serii uniwersum Metro 2033.

Pierwszym, co rzuciło mi się w oczy był brak jakiegokolwiek wstępu. Rozumiem, że autor zakładał, że czytelnik jest oswojony ze światem, w którym rozgrywa się powieść i z ogólnymi założeniami uniwersum, jednak ja, mimo to iż czytałem sporo książek związanych z projektem Metro 2033, poczułem się, może nie tyle zagubiony, co pozostawiony samemu sobie.

Drugą sprawą jest kompozycja. Zaburzenie chronologii, prowadzenie narracji niby normalnie, by w połowie książki uznać, że to wszystko była opowieść jednego z bohaterów, a potem jak gdyby nigdy nic przejść do opisywania wydarzeń teraźniejszych i znów zaburzyć to przeskokami w czasie, wszystko to sprawia, że tworzy się niepotrzebny bałagan, a fabule to wcale nie służy. Zbędny zabieg, który ukazuje raczej niezdecydowanie autora i brak pomysłu na to, co miałoby czytelnika zaskoczyć, co stanowić zwrot akcji a co pointę. Nie podobały mi się te podchody.

Jeśli zaś chodzi o samą opowieść, to w większej części się broni. Jest dość spójna, chociaż poszczególne jej etapu nie zawsze pasują do reszty i stanowią odrębne światy. Całość jednak wpisuje się w ramy uniwersum, więc tutaj nie jest najgorzej. Nawet potwory - przeszkadzajki są ciekawe i wpisane w architekturę Krakowa - miasta, w którego ruinach rozgrywa się większa część akcji. Z pewnością patriotyzm lokalny zasługuje na uznanie.

Co innego bohaterowie, którzy nawet jeśli bazują na fajnym pomyśle (jak Halny), to ich potencjał wydaje się nie być wykorzystany. I trochę nie rozumiem dlaczego. Wydaje mi się, że autor przekombinował, początkowo próbując stworzyć coś większego, a następnie wycinając nieco za dużo z tej historii, przez co nie płynie ona, ale zdaje się skakać.

Atutem jest niewątpliwie to, że całość czyta się bardzo szybko. Język jest nieskomplikowany, opisy czytelne i jasne, a zatem i czytelnik się nie męczy (poza kompozycją, która potrafi dać w kość). To ratuje nieco ocenę, która poniżej.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 5 (Kompozycja kuleje, język przeciętny.)
  • Lekkość Pióra: 8 (Dość dobrze się czyta.)
  • Akcja: 7 (Ciekawa, niepotrzebnie zaburzona brakiem chronologii.)
  • Bohaterowie: 6 (Niewykorzystany potencjał.)
  • Zakończenie: 7 (Całkiem niezłe, choć ma momenty, które nie są przekonujące.)
  • Ocena Łączna: 33/50

Cenę tej książki można sprawdzić:

niedziela, 23 grudnia 2018

Nic nie zdarza się przypadkiem - Tiziano Terzani

Książka, którą czytałem pomału, po kawałeczku, pomiędzy innymi lekturami i której do końca nie przeczytałem. Przebrnąłem przez połowę, przeczytałem prawie 400 z siedmiuset kilkunastu stron i myślę, że wyrobiłem sobie o tej pozycji wystarczające zdanie. A brzmi ono - ciekawa, ale dużo za długa.

Autor jest dziennikarzem i podróżnikiem, który poznał wiele kultur i jest bardzo otwarty na świat, zarówno ten fizyczny jak i duchowy. Książka opowiada o jego poczynaniach w obliczu choroby nowotworowej - o próbach poradzenia sobie, leczenia, zdrowienia, przetrwania i zwalczenia raka. Opisuje najróżniejsze kuracje, diety, medytacje, ćwiczenia, szpitale, ośrodki kultu, kluby i szamanów. Wszystko to w przystępny i wiarygodny (bo prawdziwy) sposób i szczególnie gdy miało się doświadczenia z tą chorobą, pozwalający na utożsamianie się z autorem i obserwację świata jego oczyma. Faktycznie, robi on wszystko co się da w celu wyzdrowienia, chwytając się tak medycyny tradycyjnej, zachodniej jak i technik wschodnich a nawet obrządków świata mistycznego. 

A jednak cała książka ma jedną, wielką wadę. Jest nią powtarzalność. Autor opisuje kolejne kuracje, ale jest ich tak wiele i są tak podobne do siebie (pozytywne myślenie, wyrzucenie z ciała zła, grupy wsparcia, rozmowa, siła umysłu itd.), że w kolejnych rozdziałach zmieniają się jedynie imiona i nazwy miejscowości. Wymowa pozostaje jednak taka sama - autor wątpi i albo się okazuje, że słusznie bo ma do czynienia z szarlatanem, albo wynosi z tego jakąś naukę, która jednak niewiele ma wspólnego ze zdrowieniem. I właśnie ta wtórność spowodowała, że przerwałem lekturę, którą czytało się co prawda dobrze, ale za to kolejne jej rozdziały nie wnosiły nic nowego. 

A zatem jeśli ktoś lubi takie opowieści, to ta napisana jest naprawdę dobrze i mogę ją polecić. Przeczytać tego jednym tchem się chyba nie da, a wracając do niej pomiędzy kolejnymi częściami ciągle miałem wrażenie, że czytam to samo. Prawdziwą wolność poczułem, kiedy dałem sobie pozwolenie na odpuszczenie dalszego czytania i zajęcie się czymś innym.

środa, 19 grudnia 2018

Władca Much - William Golding

Ta dystopijna powieść angielska autorstwa Williama Goldinga, laureata nagrody Nobla w roku 2005 znalazła się na liście 100 najlepszych powieści angielskich powstałych po 1923 roku, ogłoszonej przez tygodnik Time. To oczywiste, że musiała trafić na moją listę "do przeczytania" i chociaż przy pierwszym podejściu odłożyłem ją na półkę, a następnie zapomniałem, tym razem przeczytałem jednym tchem.

Fabuła mówi o grupie chłopców ocalałych z katastrofy samolotu i próbujących przetrwać na bezludnej wyspie. W rzeczywistości jednak jest to opowieść o walce cywilizacji z prawem silniejszego, upadku człowieczeństwa w obliczu oderwania od cywilizacji i końcu niewinności, a wszystko to z wojną w tle. Poważne przesłanie przy prostym przekazie.

Ale najważniejsze jest to, czy książka mi się podobała. A przyznać muszę, że podobała i to bardzo. Zawsze, gdy sięgam po książkę, określaną jako wielkie dzieło literackie, czuję się niejako zobligowany do tego, by mi się podobało. Taka presja. Tym razem także ją czułem, ale tylko podczas lektury pierwszych rozdziałów. Później po prostu mi się podobało.

Fabuła przeprowadzona jest wzorowo i chociaż istnieje jedno czy dwa miejsca, w których odniosłem wrażenie nieciągłości, to całość jest zadziwiająco logicznym ciągiem wydarzeń. Zadziwiająco i niepokojąco. Cała reszta interesujących mnie cech także jest na wysokim poziomie. Świetnie opisani bohaterowie umożliwiają ich łatwą identyfikację, a zakończenie, choć fabularnie niezaskakujące, to dzięki doskonałemu budowaniu napięcia stanowi element niespodziewany. To w ogóle ciekawe, bo wiele ważnych momentów nie ma zapowiedzi, nie zanosi się na nie, po prostu się wydarzają - jak w życiu a nie jak w filmie.

Polecam wszystkim, którzy jeszcze nie czytali, a lubią, gdy w powieści chodzi o coś więcej niż tylko o to, co widać na pierwszy rzut oka. Jeśli lubisz książki, które zostawiają Cię z jakąś refleksją, sięgnij po "Władcę Much", bo wiele w nim jest do odkrycia.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 8 (Świetna konstrukcja i budowanie napięcia.)
  • Lekkość Pióra: 8 (Łatwo się czyta.)
  • Akcja: 6 (Interesująca.)
  • Bohaterowie: 7 (Wyraziści.)
  • Zakończenie: 8 (Pasujące do całości i oparte na zbudowanym napięciu.)
  • Ocena Łączna: 37/50

poniedziałek, 3 grudnia 2018

Zimowa Opowieść - Mark Helprin

Pierwsze, co pomyślałem o tej książce, to "nie mam o niej bladego pojęcia". Drugie "spora objętość. Trzecie to to, że oba te fakty przemawiają na jej korzyść - właśnie na coś takiego miałem chęć - zupełnie nieznaną mi książkę, nieznanego autora, dość obszerną, by przez dłuższy czas cieszyć się jej treścią. Cóż, okazało się, że cieszę się nią nieco zbyt długo.

Zacznijmy od pozytywów. Część pierwsza jest obłędna! Gdyby ocena dotyczyła tylko jej, pojawiłyby się tutaj same superlatywy, ponieważ wszystko mi się w niej podobało. Była kompletna, magiczna i unikalna. Prawdziwa uczta dla ducha. Niesamowite doświadczenie. Jeśli ktoś chce to przeżyć, zachęcam do przeczytania jedynie pierwszej części tej powieści (215 stron). 

Niestety, im dalej, tym gorzej. Druga część była w porządku. Trzecia znośna. Czwarta zaś zupełnie niestrawna. Pogarszała się zarówno fabuła jak i język (sprawdziłem, czwarta część ma innego tłumacza - być może to składa się na powód). Pod koniec męczyłem się niemiłosiernie i dosłownie co pięć stron przerywałem lekturę, by sięgnąć po cokolwiek innego - opowiadania, czasopisma, publicystyka, dokańczanie jakichś wcześniej zaczętych powieści - byle tylko jak najbardziej odwlec moment powrotu do "Zimowej opowieści".

Szkoda mi tej powieści, która tak dobrze się zaczęła, a która była zbyt długa, by trzymać w napięciu. Kolejne sceny nie wynikały jedna z drugiej, przez co miałem wrażenie że oglądam serię obrazów, które mimo że bywały interesujące, to nie stanowiły jednego cyklu, jak być powinno. Właśnie przez to zupełnie nie byłem ciekawy jak to wszystko się skończy.

Na uznanie zasługuje jednak jakość wydania. Twarda oprawa, przystępny druk i objętość, która wizualnie nie przytłacza czynią z tego całkiem zgrabną książkę.

Wiem, sam mówiłem, że nie warto męczyć się z książkami, które się nie podobają. Że nie warto "doczytywać" tego, co uważacie za gniot. Tu jednak miałem do czynienia z majstersztykiem części pierwszej i wciąż nie mogłem uwierzyć, że tak bardzo popsuło się dalej. Niestety, nie do odratowania. I ocena punktowa bardzo to odzwierciedla.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 6 (Pierwsza część to mocna 9, albo nawet dycha.)
  • Lekkość Pióra: 3 (Wychodząc poza część pierwszą coraz więcej męczarni.)
  • Akcja: 5 (Pierwsza część wysoko notowana, reszta poniżej przeciętnej.)
  • Bohaterowie: 6 (Nie są źli.)
  • Zakończenie: 3 (Nie byłem już zainteresowany.)
  • Ocena Łączna: 23/50

czwartek, 1 listopada 2018

Wyspa Skarbów - Robert Louis Stevenson

Tak - wiem, że ta książka przeznaczona jest dla młodszego czytelnika. Skąd więc znalazła się na moim blogu? Otóż jest tu dlatego, że to klasyka, a stało się tak, że chociaż znam fabułę, to nigdy wcześniej nie czytałem powieści. Ot - niedopatrzenie, jakich pewnie wiele jeszcze przede mną. Nadrabiam zatem, bo klasykę znać się powinno, a im więcej się czyta, tym więcej po drodze pojawia się nawiązań. 

Co do samej książki, to przyznać muszę, że chociaż napisana prostym językiem i zawierająca dużo fabularnych uproszczeń, jest całkiem przyjemna w odbiorze. Wartka, brawurowa akcja, zgrabnie opisane postacie i nieco naiwności w narracji czynią tę powieść łatwą, lekką i przyjemną. Każdy chłopiec będzie zachwycony, bo jak nie lubić opowieści o pirackich skarbach?

niedziela, 28 października 2018

Wylęgarnia - Miroslav Zamboch

Zamboch
Wylęgarnia to powieść sensacyjna, która szybko przeradza się w mocną, szybka fantastykę. Główna bohaterka, Marika, ze zwykłej, wysportowanej, ale jednak przeciętnej kobiety przeistacza się w siejącą zniszczenie agentkę obdarzoną nadludzkimi mocami. Akcja jest szybka, a napięcie nieustannie rośnie, podobnie jak możliwości tabunów napotykanych wrogów. Do tego niebanalny pomysł... Teoretycznie wszystko to sprawia, że powieść ta jest na jak najlepszej drodze do stania się łatwo przyswajalną, lekką literaturą.

A jednak, na wspomnianej drodze pojawia się kilka wybojów. Pierwszy tom zdaje się tak niedorzeczny, że miejscami trudno "przełknąć" opisywane przez autora sytuacje (wtedy nie wiemy jeszcze co stoi za fabułą powieści). Absurd goni groteskę. Czytania nie ułatwia też chaotyczna narracja i zmiany z narracji pierwszoosobowej na trzecioosobową (i odwrotnie). Na domiar złego, im akcja szybka tym więcej narracyjnych niedoróbek. Jako czytelnik czułem się w takich momentach zagubiony - opisy są tak skomponowane, że nijak nie można wyobrazić sobie opisywanej sceny - gdzie się rozgrywa? Między kim? Kto do kogo strzela? Czy przeciwnik został trafiony? Czy zginął? - tego przeważnie nie wiemy. Jeśli nawet jest to zabieg zamierzony, mający na celu wprowadzenie czytelnika w to, co czują bohaterowie, to moim zdaniem zupełnie chybiony.

Siłą powieści są bohaterowie, którzy chociaż są żywcem wycięci z komiksu, to jednak ich różnorodność i solidne osadzenie w historii powinno spodobać się czytelnikowi, który lubi takie detale. Mnie się podobało.

Powieść broni się trochę ciekawym, niebagatelnym pomysłem i jeśli potraktować ją z przymrużeniem oka, to staje się całkiem przyjemna. Nie tego się jednak spodziewałem i nie podobało mi się wożenie od realnych opisów rodem z dobrej sensacji do absurdalnych, przesadzonych scen właściwych raczej pastiszowi. Tym niemniej mogę ocenić tę powieść, co niniejszym czynię.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 3 (Nierówna, chaotyczna narracja.)
  • Lekkość Pióra: 7 (Całkiem nieźle się czyta.)
  • Akcja: 6 (Ciekawa, choć groteskowa.)
  • Bohaterowie: 7 (Jedna z mocniejszych stron na początku powieści.)
  • Zakończenie: 5 (Nie przemówiło do mnie.)
  • Ocena Łączna: 28/50

niedziela, 30 września 2018

Fabryka Oficerów - Hans Hellmut Kirst

Aż sam się sobie dziwie, że tak późno sięgnąłem po tę książkę. Stała na półce w domu rodziców od kiedy pamiętam. Sam posiadam dwa egzemplarze - jeden dwutomowy i jeden w postaci cegły widocznej na zdjęciu. A jednak długo coś mnie powstrzymywało. Może to, że nie przepadam za książkami o tematyce wojennej, w szczególności gdy chodzi o drugą wojnę światową. Może to, że książka ta napisana jest przez Niemca. Najprawdopodobniej połączenie obu powyższych faktów.

Hans Hellmut Kirst przed Drugą Wojną Światową był zwolennikiem polityki Adolfa Hitlera. W czasie wojny odwrócił się od niej zupełnie, rozumiejąc jak odczłowieczające i niszczące (także, a może nawet głównie dla narodu niemieckiego) są to wydarzenia. Druga Wojna Światowa całkowicie i na dobre zniszczyła opinię o wojsku i oficerach niemieckich, etos żołnierza, bohaterstwo - to wszystko bezpowrotnie przepadło. Zarówno w oczach świata jak i w oczach prawdziwych żołnierzy upodlono naród i zdeptano jego historię, tworząc nową, przez której pryzmat patrzymy teraz na Niemcy.

Kirst ukazuje co prawda postawę przeciwną reżimowi, a nawet usiłującą z nim walczyć. Ta jednak skazana jest na klęskę. Bezsilna może tylko mieć nadzieję, że ktoś wyniesie lekcję i nauczy się czegokolwiek na potwornych błędach. Być może chociaż to nie jest skazane na niepowodzenie.

Ciekawe w całej powieści jest to, iż jest to jedna z niewielu prób ukazania tamtej rzeczywistości przez Niemca, który w dodatku oparł fabułę powieści na prawdziwych wydarzeniach, w których osobiście uczestniczył. Kirst był bowiem wykładowcą akademii wojskowej , kształcącej oficerów w latach 1943 - 45 i osobiście zetknął się z prezentowanym przez siebie przekrojem charakterów ludzi, którzy szkolili się na oficerów. W tym czasie szkolenie wyglądało zupełnie inaczej, niż w prawdziwej szkole oficerskiej. Pod koniec wojny niemiecka armia potrzebowała oficerów frontowych, którzy bez zastanowienia wykonają (i wydadzą) każdy rozkaz. Bez zastanowienia, bez sumienia, bez skrupułów. Szkolenie było zatem nie nauką światłych, niezależnych jednostek, ale partyjnym praniem mózgów i trudno było przypuszczać, by po takim przeszkoleniu ludzi tych można było nazwać oficerami. Chodziło jedynie o nadanie im stopnia oficera, by w statystykach wszystko się zgadzało i by mięso armatnie nie dostrzegło braków kadrowych.

A jednak w powieści Kirsta pojawiają się jednostki, które odrzucają karierę, przypinane medale i ryzykują, by przekazać swoim podopiecznym chociaż ułamek wartości oficerskich, by nauczyć ich myśleć samodzielnie, pobudzić sumienie i sprawić, by mogli decydować choćby tylko o własnym losie. Ta niepopularna postawa jest jednak tępiona na każdym kroku, aż do oskarżenia o zdradę stanu włącznie. Winni i niewinni mieszają się, w zależności od tego, kto wydaje wyroki. A wszystko to sprawia, że książkę czyta się jednym tchem i każdemu, kto chciałby dowiedzieć się czegoś o postawach Niemców, nazistów i prawdziwych żołnierzy, polecam zapoznać się z tym niepowtarzalnym dziełem, fabularyzowaną relacją z pierwszej ręki, pełną wstawek biograficznych i nietuzinkowych postaci.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 8 (Dbałość o szczegóły i głęboka analiza postaci i wydarzeń.)
  • Lekkość Pióra: 9 (Ciężko się oderwać, świetnie się czyta.)
  • Akcja: 7 (Przemyślana.)
  • Bohaterowie: 9 (Doskonała analiza postaw i zachowań.)
  • Zakończenie: 7 (Odpowiednie.)
  • Ocena Łączna: 40/50

poniedziałek, 10 września 2018

Ojciec

Zbiór opowiadań o wspólnym motywie przewodnim, ale różnej wymowie, stylistyce i konwencji to zawsze coś ciekawego. Podejście różnych twórców do luźnego, ale jednak konkretnego tematu budzi moje zainteresowania, ale i wysoko stawia poprzeczkę.

W tym przypadku zaniepokoiło mnie, jak niewiele miłości przewija się w tomie pod tytułem "Ojciec". Dla mnie ojcowska miłość to pierwsze skojarzenie, które pojawia się przy takim haśle. Dla twórców inaczej. A może nikt już ojcowskiej miłości nie uważa za coś interesującego dla czytelnika? Większość opowiadań to gorzkie historie o zawiedzeniu się na rodzicu (lub dziecku). Szkoda.

"Żaglowce i Samoloty" - Jakub Małecki

Bardzo smutne, ale wzruszające. Chciałbym nie znać opisywanych uczuć z autopsji. Ale niestety znam i dlatego było to opowiadanie ciężkie i osobiste w pewnym sensie. Do tego świetny tytuł. Warto przeczytać.

"List" - Wit Szostak

Znów smutne, ale tu przynajmniej pojawia się dużo miłości. Pod banalnym, oczywistym tytułem kryje się wzruszająca treść (choć w innym sensie niż poprzednie). Czytając niektóre fragmenty, przez plecy przechodzi niepokojący dreszcz. Warto przeczytać.

"Tygrys" - Łukasz Orbitowski

Ciekawe, rozbudowane opowiadanie, które zdecydowanie się broni i fabularnie i w nawiązaniu do tematyki całego tomu. Jedynie tytuł do mnie nie przemawia. Mimo to warto.

"Maczużnik" - Andrzej Muszyński

Dziwne i niepokojące. Świetny początek, niezłe rozwinięcie i całkowity brak zakończenia, jakby niedokończone. Bez morału. Można przeczytać.

"Domek" - Michał Witkowski

Niezrozumienie pokoleniowe, poczucie niesprawiedliwości i braku odrębności. A do tego trochę "pitu pitu" i wylewania żali (nie koniecznie żali autora, a raczej całego pokolenia). Ujdzie.

"Miasto Mojego Ojca" - Ziemowit Szczerek

Miałem bardzo duże oczekiwania co do tego opowiadania. I niestety opowiadania nie starczyło, by te oczekiwania zaspokoić. Chaotyczne, nieuporządkowane i o mało porywającej tematyce. Coś w nim jest, ale by to wydobyć, trzeba się bardzo skupić. Ujdzie.

"Pat" - Wojciech Engelking

Bardzo solidnie napisane opowiadanie, które przyjemnie się czyta. Świetne zgłębienie tematu, wspaniałe wykorzystanie tytułu, bardzo dobra kompozycja. Koniecznie!

"Miejsce przy Kuchence" - Michał Cichy

Epitafium. Opowiadanie zbyt krótkie, by zawszeć w nim dość treści (a przynajmniej autorowi się nie udało). Ujdzie (bo krótkie), ale pominiecie go nic nie zmieni.

"Vrtko" - Jacek Dukaj

Inne podejście do tematu. Niestety dla mnie zupełnie niestrawne. Odłożyłem w połowie.

A zatem im dalej, tym gorzej, z jednym wyjątkiem. A mimo to uważam, że było warto. Poznać dziewięć podejść do jednego tematu, to jak zajrzeć dziewięciu osobom w głowę, by dowiedzieć się co tam siedzi. Chętnie zrobiłbym to raz jeszcze.

Cenę tej książki można sprawdzić:

sobota, 25 sierpnia 2018

Grawitacja - Tess Gerritsen

Oto kolejna książka, która mogłaby się kojarzyć z filmem pod tym samym tytułem, który nie powstał na jej podstawie. Tym razem jednak miałem się na baczności i byłem w pełni świadomy przypadkowej zbieżności tytułów.

Thriller medyczny to gatunek dla mnie nowy i, szczerze mówiąc, niezbyt zachęcający. Jestem w tych sprawach lekkiej konstrukcji i na widok krwi, igieł, skalpeli i narządów wewnętrznych robi mi się słabo. A jednak książkę przetrwałem bez strat własnych. Czy jest to litość autorki, czy też nieumiejętność wplatania barwnych opisów - nie oceniam. Grunt, że nie miałem problemów natury fizjologicznej.

Co się tyczy samego pomysłu, to myślę, że choć dobry, to nieco przekombinowany. Wydaje mi się, że kilka kwestii opiera się na założeniach naciąganych, które bronią się jedynie u czytelników nieobeznanych z tematem i nie wnikających za bardzo w kwestie realizmu. Jeśli jednak potraktować tę książkę jako materiał czysto sensacyjny, mający dać czytelnikowi możliwość odczucia dreszczyku emocji, to przyznaję, że może spełniać to zadanie. 

A mimo to czegoś mi brakuje. Akcja nie jest zbyt wartka, bohaterowie nie są charakterystyczni (czuć, że część z nich to jedynie tło, bez "mięsa"), dialogi bywają sztuczne a kompozycja, w której czytelnik od początku wie co się dzieje sprawia, że czytamy tylko po to, żeby dowiedzieć się jak bohaterowie poradzą sobie z problemem i w jaki sposób odkryją to, co czytelnik wie niemal od początku. Trochę szkoda, choć widać, że ten akurat efekt był jak najbardziej zamierzony.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 5 (Przeciętny (męczy mnie poprawna, ale źle brzmiąca odmiana wyrazu "molo", ale to zastrzeżenie do autora.)
  • Lekkość Pióra: 7 (Łatwo się czyta.)
  • Akcja: 6 (Zabrakło nieprzewidywalności.)
  • Bohaterowie: 5 (Zupełnie przeciętni.)
  • Zakończenie: 6 (Nie najgorsze, choć romansowe.)
  • Ocena Łączna: 29/50

Cenę tej książki można sprawdzić:

poniedziałek, 20 sierpnia 2018

Wpadka - Nick Hornby

Kolejna lekka, wakacyjna pozycja, to "Wpadka" Nicka Hornbyego, która zaskoczyła mnie o tyle, że spodziewałem się iż jest to powieść, na podstawie której nakręcono całkiem śmieszną komedię romantyczną, pod tym samym (Polskim) tytułem. Okazało się, że pomimo kilku niezaprzeczalnych podobieństw, są to zupełnie odrębne historie. Tym przyjemniej było mi "Wpadkę" przeczytać.

To, co zawsze cenię u Hornby'ego to poczucie humoru. Także tym razem nie byłem zawiedziony - są w tej powieści fragmenty naprawdę zabawne. Są także chwile refleksji i chociaż nie ma ich zbyt wiele, to, cóż, lęki głównego bohatera są uzasadnione. Ucieczka, zarówno ta zupełnie realna, jak i ta wewnętrzna, w świat fantazji, a także zagubienie głównego bohatera i jego wyimaginowana relacja z plakatowym Tonym Hawkiem mają w sobie coś z pastiszu, ale odwołują się do bardzo realnych procesów, które mogłyby zajść w tak młodym umyśle w chwilach opisywanych w książce.

W zasadzie nie wiem jak ocenić tę powieść. Dała mi dużo frajdy, dobrze mi się czytało, ale nie skłoniła mnie do większych przemyśleń i chyba nie zostanie w mej głowie na dłużej. Ocena punktowa prawdopodobnie więc ją skrzywdzi, ale jeśli chcecie znać moje zdanie (a skoro czytacie tę recenzję, to zapewne tak właśnie jest), w chwilach gdy potrzebujecie lekkostrawnej literatury, możecie liczyć na "Wpadkę" - dobrze sprawdzi się w tej roli. 

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 6 (Poprawny, nic szczególnego.)
  • Lekkość Pióra: 8 (Lekkostrawne.)
  • Akcja: 7 (Prosta, jedynie momentami zaskakująca.)
  • Bohaterowie: 6 (Przeciętni.)
  • Zakończenie: 7 (Jak i cała akcja.)
  • Ocena Łączna: 34/50

Cenę tej książki można sprawdzić:

piątek, 10 sierpnia 2018

Reputacja - Andrzej Pilipiuk

"Reputacja" to zbiór opowiadań, z których większość połączonych jest osobą głównego bohatera. Ponadto, łączy je styl, który wychwala pamiątki kultury i techniki, zabytkowe przedmioty i nostalgię za minionym. To czyni ten tomik bardzo spójnym i gdyby nie pierwsze opowiadanie, zapewne przyznałbym mu ocenę punktową.

Nie zamierzam też "rozliczać" autora z poszczególnych opowiadań, ponieważ są one bardzo podobne jakościowo, a nie chciałbym pisać o treści, by nie uchylać rąbka tajemnicy i nie czuć czytelnikom niespodzianki.

Zagadki przeszłości, to temat, który zawsze znajdzie wielbicieli. Sztuką jest jednak napisać o nich z taką miłością, jak zrobił to autor - aż chciałoby się wybrać do szewca, który nasmołowaną dratwą naprawi zelówki starych butów, lub do zegarmistrza, by posłuchać cykania nakręcanych zegarków - obecnie wypartych przez elektronikę. To przyjemne zanurzenie się w świat miejsc, które coraz rzadziej można spotkać na swojej drodze. To chwila wytchnienia w dzisiejszym, cyfrowym świecie.

Opowiadania dały mi właśnie taki oddech, pozwoliły zwolnić rytm, sprzeciwiając się pulsowi współczesnego miasta, pełnego pośpiechu i powierzchowności. Idealna lektura wakacyjna, ale myślę, że nawet czytana w pędzącym metrze odniesie właściwy skutek.

Cenę tej książki można sprawdzić:

piątek, 20 lipca 2018

Miniony Świat - Dennis Lehane

Powrót do powieści Dennisa Lehane okazał się prawdziwą przyjemnością. Ponowne zanurzenie się w solidnie osadzony w historii świat mafijnych porachunków i intryg dało mi porządnego kopa, jeśli chodzi o chęć wywalczenia czasu na czytanie.

To, czego szukają znajdą tu zarówno miłośnicy spokojnych rozgrywek dyplomatycznych, łapówek i uzgodnień, rodem z Ojca Chrzestnego, jak i wartkiej akcji, pełnej świszczących koło ucha kul. Znajdzie się tutaj świat elit oraz zwykłych mafijnych cyngli - żołnierzy czających się pomiędzy kubłami na śmieci by dorwać ofiarę.

Obrazu dopełniają wspaniałe scenerie - zarówno główne ulice Ybor, czarna dzielnica jak i kubańskie uprawy trzciny cukrowej stanowią niezwykłe tło dla rozgrywających się historii i dramatów. Wszystko to widzimy nie tylko oczami głównego bohatera - byłego bossa, obecnie consigliere rodziny Bartolo, ale także jego nieletniego syna czy księcia czarnej części Ybor, a nawet podrzędnej złodziejki i morderczyni, zza więziennych krat.

Tak dużo różnorodności w tak spójnej historii nie dostałem już dawno, dlatego z czystym sumieniem mogę polecić tę doskonałą powieść nie tylko miłośnikom mafii, ale wszystkim kochającym dobrą literaturę.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 8 (Solidna narracja.)
  • Lekkość Pióra: 9 (Trudno się oderwać.)
  • Akcja: 8 (Konkretna i przemyślana.)
  • Bohaterowie: 7 (Solidni.)
  • Zakończenie: 8 (Idealnie pasujące do całości.)
  • Ocena Łączna: 40/50

Cenę tej książki można sprawdzić:

poniedziałek, 16 lipca 2018

Projekt Mefisto - Marcin Mortka

Po książki tego autora sięgam zawsze, gdy mam ochotę na coś lekkiego, przyjemnego i z poczuciem humoru, a jednocześnie spójnego i przemyślanego. Ta charakterystyka idealnie opisuje "Projekt Mefisto". No, może trzeba by jeszcze dodać, że jest to opowieść podszyta słowiańskimi wierzeniami, polską ludowością, kulturą i zachowaniem.

My, Polacy, lubimy o sobie myśleć, że jesteśmy wyjątkowi w innym stopniu, niż inne nacje. Każdy jest wyjątkowy, ale my chcemy być wyjątkowi bardziej. Tutaj, Marcin Mortka, przedstawia niewielkie miasteczko, które oryginalnością bije wszystkie inne na głowie, a jednocześnie doskonale reprezentuje wszystkie polskie miasteczka. Takie małe, lokalne "piekiełka".

Nie zdradzę żadnej tajemnicy pisząc, że fabuła opiera się na tym, iż piekło wysyła na ziemię (a konkretnie do Polski) diablich specjalistów, mających za zadanie nakłonić ludzi do grzeszenia, zebranie odpowiedniej ilości punktów, które posłużyć mają, a jakże, do awansu na szczeblach piekielno-korporacyjnej kariery. Niestety - w tym kraju nawet diabeł nie poradzi. Ale to, czego nie poradzi mefisto, zrobimy sobie sami...

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 6 (Nie można się przyczepić.)
  • Lekkość Pióra: 8 (Bardzo przyjemna lektura, ale miejscami jakby nieco trudniej się czyta.)
  • Akcja: 7 (Przemyślana i zabawna.)
  • Bohaterowie: 7 (Wyróżniający się.)
  • Zakończenie: 4 (Niesatysfakcjonujące.)
  • Ocena Łączna: 32/50

Cenę tej książki można sprawdzić:

środa, 11 lipca 2018

Podsumowanie I połowy 2018 roku

Spóźniłem się z podsumowaniem ponad tydzień. To sporo, bo zawsze staram się być punktualny. Nie wynika to jednak z lekceważenia moich czytelników. Wręcz przeciwnie - chciałem mieć spokojniejszą głowę i więcej czasu na napisanie tego tekstu. Niestety nie wszystkie życiowe wydarzenia sprzyjają blogowaniu. Czasem coś wchodzi do głowy, a czasami po prostu jest coś ważniejszego, przez co inne rzeczy schodzą na dalszy plan. Można wtedy podejmować starania, ale ich efekt będzie nie taki, jakiego byśmy sobie życzyli. A zatem spóźnione podsumowanie recenzji pierwszej połowy 2018 roku czas zacząć.

Tradycyjnie już, przy okazji podsumowania informuję, że blog nie ma charakteru komercyjnego, a za pisanie recenzji nie otrzymuję wynagrodzenia. Tym samym nie ma możliwości "zakupienia" dobrej recenzji złej książki. Chętnie natomiast przyjmę dobre książki do recenzowania (dobre, bo recenzja powstanie i jeśli książka mi się nie spodoba, to i recenzja nie będzie pochlebna). Wszelkie propozycje proszę składać poprzez e-mail. Z powodu chęci uzyskania choćby niewielkiego zysku z umieszczanych na tym blogu recenzji, na blogu umieszczone są dyskretne, nieinwazyjne reklamy. Jeśli zainteresowała Cię któraś z ocenionych przeze mnie książek, zachęcam do zakupu poprzez linki polecające, znajdujące się pod zdjęciami książek lub na końcu recenzji.

Pierwsza połowa 2018 roku nie była dla mnie szczególnie obfita w przeczytane tytuły i z pewnością nie wywiązałem się z noworocznego postanowienia. Na bloga trafiło jedynie 16 książek (licząc cykle wielotomowe jako kilka pozycji), co nie jest satysfakcjonujące, ale jest jak jest. Były to także, niestety, książki przeciętne, a kilka innych okazało się być tak dalece poniżej przeciętnej, że zostały skazane na zapomnienie poprzez zupełne ich przeze mnie zignorowanie, przynajmniej na potrzeby tego bloga.

A teraz przystępujemy do "rozdawania nagród", czyli podsumowania ocen punktowych.

Tytuł Autor data łączna
Marsjanin Andy Weir 2018-05-30 40
Małe Życie Hanya Yanagihara 2018-02-07 39
Infiltratorzy David Morrell 2018-06-23 37
Całe Zdanie Nieboszczyka Joanna Chmielewska 2018-03-13 36
Klin Joanna Chmielewska 2018-03-06 35
Magowie Mitheru (cykl Wrót) Orson Scott Card 2018-03-01 34
Ziemia, powietrze, ogień i... Budyń Tom Holt 2018-04-04 31
Romans wszech czasów Joanna Chmielewska 2018-03-17 29
Po apokalipsie Maureen F. McHugh 2018-06-17 bez oceny
Droga do Nawi Tomasz Duszyński 2018-06-04 bez oceny
Pola Dawno Zapomnianych Bitew Robert J. Szmidt 2018-05-09 bez oceny

Tylko jedna "czterdziestka", ale i tylko jedna ocena poniżej 30 punktów najlepiej obrazują uśrednienie wybieranych przeze mnie (i ocenianych) pozycji. Najwyżej oceniony "Marsjanin" faktycznie podobał mi się najbardziej, choć zapewne nie przez wielu zostałby uznany za powieść wysokich lotów. A mnie się podoba, że tak właśnie wyszło.

W kategorii Kunszt Literacki prym także wiedzie Marsjanin, uzyskując 8 punktów.

Jeśli chodzi o Lekkość Pióra, to najwyraźniej tego właśnie mi było trzeba, bo aż 5 książek uzyskało ocenę 9 punktów. Są to:

Akcja to kolejna kategoria z wieloma zwycięzcami. 4 książki (przypadkowo te najwyżej ocenione) uzyskały po 8 punktów:

Bohaterowie tylko jednej książki do mnie przemówili. W tej kategorii ocenę na poziomie 8 punktów otrzymało Małe Życie

A na zakończenie, Zakończenie. Tutaj także wyróżniam Małe Życie, któremu przyznałem 9 punktów. 

Tym samym podsumowanie I połowy tego roku dobiegło końca. Życzę Wam, drodzy czytelniczy, samych "dziesiątkowych" książek w wakacje!
Wasz Bler!

wtorek, 3 lipca 2018

Łowca - David Morrell

"Łowca" to dalszy ciąg przygód postaci, znanych nam z "Infiltratorów". Teoretycznie jest to samodzielna powieść, ale akcja poprzedniej książki pozwala zrozumieć wiele odniesień, zatem nie potraktuję "Łowcy" jako osobnej pozycji i nie wystawię jej oceny punktowej.

I chyba dobrze, bo chociaż bazuje ona na dość oryginalnym pomyśle, to jednak wszystkiego jest jakoś mniej niż w "Infiltratorach". Mniej mroku, mniej niewiadomych, mniej strachu, mniej napięcia... w końcu mniej bezradności bohaterów, która tak budowała klimat poprzedniej powieści. Ale najgorsze jest to, że bohaterowie zachowują się głupio.

To, czego naprawdę nie mogę znieść, podczas lektury książki czy seansu filmowego, to głupota bohaterów. Ich błędne decyzje, które mszczą się na nich na każdym kroku, a które łatwo zauważyć. Tutaj jest takich kilka i to zepsuło mi lekturę powieści. Przyznaję, że zdarzały się one i w poprzednim tomie, ale tam przynajmniej częściowo tłumaczył je strach. Tutaj autor próbuje wyjaśniać je głodem, ale moim zdaniem w obliczu głodu człowiek robi wszystko, by mu zapobiec, a nie poddać się.

Może nie zepsułem sobie odbioru całości poprzez lekturę drugiej części, ale także nie dała mi satysfakcji i mógłbym obejść się bez niej, kończąc przygodę z bohaterami po "Infiltratorach". Nie straciłem jednak zbyt wiele czasu, ponieważ książka nie jest zbyt obszerna, a kunszt autora sprawia, że czyta się ją bardzo szybko. 

sobota, 23 czerwca 2018

Infiltratorzy - David Morrell

Być może nie jest to "wielka literatura", natomiast zdecydowanie jest to dobra i przyjemna w odbiorze powieść. Miałem z nią dwa wieczory przyjemności.

Po pierwsze - książka jest wciągająca. Od samego początku. Ciekawostką jest, że gdy zacząłem czytać piąty rozdział - ten, w którym omawiana jest historia miejsca, którego dotyczy miejsce akcji tej powieści, z początku się zniechęciłem, ale gdy kończyłem go czytać wiedziałem, że już się od tej książki nie oderwę.

"Infiltratorzy" są pełni tajemnic. Wszystkie one łączą się w jedną upiorną całość, podkreślaną zarówno przez opisy miejsc, jak i bohaterów. Każdy z nich ma inne motywy, cele i charakter. Wielu z nich ma swoje sekrety. Niektórzy są prostolinijni inny mają podwójne a nawet potrójne dno. Przy czym wcale nie jest trudno nadążyć i nie pogubić się, a zatem nawet gdyby ktoś czytał tę powieść dłużej niż ja (po kilka rozdziałów na raz) nie powinien czuć się zagubiony.

Książka jest godna polecenia dla osób, które lubią się bać, bo mnie dreszcz po plecach przebiegł przynajmniej kilka razy. Tym samym polecam czytanie nocą - to powieść, która idealnie się do tego nadaje. Z przyjemnością usiądę za parę dni do kolejnej powieści tego autora.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 6 (Niby nic specjalnego, ale poprawnie.)
  • Lekkość Pióra: 9 (Czyta się jednym tchem.)
  • Akcja: 8 (Świetna, przemyślana i trzymająca w napięciu.)
  • Bohaterowie: 7 (Solidna robota.)
  • Zakończenie: 7 (Wyjaśnienie zagadki jest bardzo satysfakcjonujące.)
  • Ocena Łączna: 37/50

niedziela, 17 czerwca 2018

Po Apokalipsie - Maureen F. McHugh

Zbiorek niepokojących opowiadań, uznany przez "Publishers Weekly" za jedną z 10 najlepszych książek roku 2011. Rekomendacja wydaje się zachęcająca, więc chwyciłem książkę za rogi.

"Naturalista" zaczął się świetnie, ale niestety później trochę stracił w moich oczach. Okazało się, że opowiadanie nie jest niczym szczególnym. Ma co prawda jakąś tajemnicę i jest dość mroczne, ale brak mu ciekawego zakończenia. Jest tylko wyrwanie z opowieści.

"Specjalna ekonomia" to świetny tekst. Ciekawa historia, bardzo niepokojąca i zadziwiająco prawdziwa i aktualna. Poza tym przyjemna w odbiorze, mająca mocno zarysowaną postać głównej bohaterki. Warto.

"Bezużyteczne rzeczy" to kolejny bardzo dobry tekst. Doskonałe są szczegółowe opisy, pozwalające dokładnie ujrzeć otoczenie głównej bohaterki. Sama historia także jest ciekawa, chociaż zakończenie jest odrobinę rozczarowujące. A mimo to, niepokojąco prawdopodobny i nie tak oczywiste, jak mogłoby się wydawać. Warto.

"Zagubiony chłopiec: dziennikarz w terenie" to z kolei tekst niezwykle nudny. Zarówno tematyka, akcja jak i sposób narracji są nużące. Można sobie odpuścić, bo jedyna zaleta tego tekstu to jego niezbyt wielka długość.

"Królestwo ślepców" to przykład opowiadania, u którego podstaw stoi jakaś opowieść, jednak sama w sobie zbyt słaba, by dała podstawy opowiadaniu. Jest tu jakaś tajemnica, jest opis procesów, ale wszystko to niepotrzebne. Tajemnica do własnej interpretacji, a procesy to masło maślane, z którego nic nie wynika. Szkoda.

"Wyprawa do Francji" to ciekawe opowiadanie, ale niestety przekombinowane. Ten krótki tekst byłby lepszy, gdyby był jeszcze prostszy. Wtedy mogłoby niewiele z niego wynikać i nikomu by to nie przeszkadzało, a tak - za dużo sprzecznych wniosków.

"Miesiąc miodowy" to dobre opowiadanie. Jest o czymś, chociaż nieco brak mu konsekwencji, to jednak do czegoś zmierza. Miło się je czytało, ale po kilku poprzednich to trochę tak, że wypada dobrze na tle...

"Efekt działania siły odśrodkowej" to tekst tak męczący, że przerwałem czytanie.

"Po apokalipsie" to tekst bardziej klasyczny. Nie jest zły, choć dziwnie miękki. Zakończenie także bardzo otwarte. Spotykamy się z bohaterami w trakcie wydarzeń, mamy trochę retrospekcji i kończymy także w trakcie wydarzeń. Czyta się nieźle, ale nic poza tym.

Konkluzja jest taka, że nie rozumiem rekomendacji "Publishers Weekly". Moim zdaniem ta książka wcale nie jest najlepsza. Jeśli ktoś jednak chciałby odkupić mój przeczytany egzemplarz, to proszę o informację na e-mail.


poniedziałek, 4 czerwca 2018

Droga do Nawi - Tomasz Duszyński

Muszę niechętnie przyznać, że nie mam ostatnio szczęścia do książek. Oto w moje ręce trafiła kolejna nietrafiona pozycja. Postanowiłem jednak wspomnieć o niej, gdyż tym razem nie jest to pozycja nietrafiona w mój gust, ale książka, którą po prostu uważam za kiepską.

Zaznaczam, że nie przeczytałem książki w całości (zaledwie 150 stron), więc oceny punktowej nie będzie. Za komentarz niech starczy, że bardzo chciałem dotrwać do końca, by ocenić tę pozycję, ale zwyczajnie szkoda mi było czasu.

Sama historia wydaje mi się wtórna, czerpiąca z motywu, który jest już wyeksploatowany. To jednak nie jest najgorsze. Autor wprowadza bowiem wielu bohaterów, co samo w sobie jest na plus, jednak forma narracji (chaotyczne przeskakiwanie pomiędzy bohaterami w taki sposób, że miejscami przez dłuższy fragment nie mamy pojęcia o którym z nich czytamy), nieładne zdania, najeżone epitetami - potworkami i sztuczne ubarwianie tekstu ozdobnikami, pasującymi jak przysłowiowy kwiatek do kożucha sprawiają, że całość jest zupełnie niestrawna.

A jednak najgorszą częścią tej powieści są dialogi. Wymuszone, a przede wszystkim nienaturalne - czy autor nie widzi jak rozmawiają jego bohaterowie? Jak zestawiają słowa? I nie mówię tutaj o bohaterach nadnaturalnych, którzy mogą sobie mówić tak sztucznie jak chcą, ale o tych bardziej ludzkich, żyjących na tym samym świecie, co czytelnik (przynajmniej w domyśle). Oni powinni mówić zwyczajnie.

Na koniec dodam, że książka ma sporo niezłych ocen w internecie i zastanawiam się, czy to oceny kupione? Czy oceniający czytali inną książkę niż ja? A może zwykle czytują zupełne gnioty i na tym tle ta powieść wypadła nieźle? Czy może w końcu ja się na czymś nie poznałem?

środa, 30 maja 2018

Marsjanin - Andy Weir

Książka wpadła mi w ręce przypadkiem, słyszałem, że jest lekkostrawna, a tego właśnie potrzebowałem po kilku zupełnie nieudanych pozycjach (niedoczytanych, więc i nierecenzowanych). Oczywiście widziałem wcześniej film, więc uznałem, że uporam się z nią raz dwa i tym samym zmienię klimat. Tak też się stało, więc już po tym można sądzić, że czyta się łatwo i szybko.

Muszę przyznać, że film całkiem nieźle oddaje charakter książki i jej głównego bohatera, ale w książce (a jakże) podano więcej detali. Trzyma też ona bardziej w napięciu - jest więcej przeciwności i zwrotów akcji. Film oceniłem bardzo wysoko, więc i książka powinna dostać wyższą ocenę. A jednak - inne oczekiwania mam w kwestii filmów, a inne w kwestii prozy, zatem ocena nie będzie korelowała wprost z oceną obrazu kinowego.

Przede wszystkim, książka ma podstawy naukowe (dla laika bardzo wiarygodne), ale przedstawione w sposób dostępny dla każdego, lub niemal każdego. To duża sztuka dotrzeć z taką tematyką do czytelnika, niezaznajomionego w temacie. Tutaj udało się perfekcyjnie. Obok nauki jest tu też dużo humoru (nawet więcej niż w filmie, gdzie zdecydowano się na pewne skróty). Sama akcja także jest bardzo wciągająca.

Zastanawia mnie kwestia bohaterów. Czytając widziałem twarze aktorów, którzy odgrywali te role i trudno mi powiedzieć, czy bohaterowie książkowi są dobrze opisani, czy też sugerowanie się filmem zrobiło swoje. Niestety - tutaj ocena może zawieść.

W każdym razie książka sprawiła mi dużo frajdy i mogę ją polecić jako świetną rozrywkę dla każdego, nie tylko dla "znawców tematu". A zakończenie może odrobinę zaskoczyć nawet tych, którzy widzieli film. Więc warto.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 8 (Umiejętnie wpleciony język techniczny.)
  • Lekkość Pióra: 9 (Trudno się oderwać.)
  • Akcja: 8 (Być może gdybym nie widział filmu byłoby jeszcze lepiej.)
  • Bohaterowie: 7 (Ciężko ocenić.)
  • Zakończenie: 8 (Spodziewane, ale przyjemne.)
  • Ocena Łączna: 40/50

Cenę tej książki można sprawdzić:

środa, 9 maja 2018

Zwycięstwo albo śmierć - Robert J. Szmidt

Ostatni tom cyklu "Pola dawno zapomnianych bitew" (co za chwytliwa nazwa, prawda?) przyniósł mieszane uczucia. W warstwie tekstowej wszystko jest w jak najlepszym porządku. Także na przyjemność płynącą z lektury nie mogę narzekać, jednak mam kilka wątpliwości co do samej fabuły.

UWAGA SPOILER: Drażni fakt, że zamiast przejmować się losem zagrożonej ludzkości, do głosu dochodzi polityka i to właśnie rozgrywka polityczna staje się podstawą działań. W pewnej chwili, czytelnik zamiast być trzymany w napięciu przez zagrożenie ze strony obcych zaczyna martwić się tym, czy bohaterowie poradzą sobie z wrogimi politykami. To, w mojej opinii, osłabia całość. 

Dorzucę jeszcze, że przez cały czwarty tom, który ma być przecież ostatnim, wprowadzane są coraz to nowe elementy, o których nie było mowy w tomach poprzednich. Nowinki techniczne, nowe wątki i kierowanie akcji w zupełnie nowe rejony sprawiają, że zamiast zamykać akcję staje się ona rozbudowana, a cały czteroksiąg diametralnie zmienia charakter. Mimo iż autor wytłumaczył się w posłowiu, nie jestem przekonany do takich zmian u schyłku opowieści.

Co mnie ucieszyło, to udane nawiązania do tomów poprzednich. Do głosu dochodzą nawet te elementy, które wydawały się jedynie tłem, swoistymi przeszkadzajkami. Cieszą także nawiązania do innych dzieł literatury, które mile łechcą czytelnika. 

Postanowiłem nie dawać oceny punktowej temu cyklowi, bo chociaż pierwsze trzy tomy uzyskałyby wysokie noty, to musiałbym je zaniżyć z uwagi na zakończenie cyklu, a wciąż uważam, że jest warty przeczytania. Z pewnością będę polował na pozostałe powieści tego autora.

Cenę tej książki można sprawdzić:

wtorek, 1 maja 2018

Na krawędzi zagłady - Robert J. Szmidt

Trzeci tom cyklu "Pola Dawno Zapomnianych Bitew". Oj nie idzie mi pisanie o tej serii... Zaczynam zapominać o czym był dany tom, zanim usiądę do pisania. Cóż zrobić - muszę posiłkować się notatkami. 

Na wstępnie, niejako dla porządku muszę wspomnieć, że choć tytuły dwóch poprzednich tomów świetnie pasowały do treści (i do siebie nawzajem), to tym razem nie wyczułem tutaj tytułowej zagłady. Nawiązując do tego - w ogóle nie czuć tutaj aż takiej grozy, jakiej się spodziewałem.

Na plus za to należy rozpatrywać to, że autor nie boi się kończyć życie swoich bohaterów - nie tylko w istotnych, przełomowych momentach, ale także w tych mniej ważnych. To zdecydowanie działa pozytywnie na realizm opisywanego świata.

Pozostałe elementy są świetne, ale dotyczą raczej całego cyklu. To na prawdę udana space opera, a w dodatku rodzimego autoramentu. Jeśli ktoś lubi epickie historie rozgrywające się na wielu planetach i w przestrzeni pomiędzy nimi, nie będzie zawiedziony.

Cenę tej książki można sprawdzić:

wtorek, 24 kwietnia 2018

Ucieczka z raju - Robert J. Szmidt

Drugi tom tetralogii "Pola Dawno Zapomnianych Bitew", w mojej opinii jest jeszcze lepszy niż pierwszy. Nie dość, że całą opowieść jest niezwykle spójna, opisuje bardzo konkretnie jedną, kompletną akcję ewakuacyjną (z wielu, jakie mają miejsce w czasie akcji), to w przemyślany sposób nawiązuje do wydarzeń tomu pierwszego.

To niezwykle wciągająca powieść, osadzona w połowie 24-go stulecia, opisująca kontakt człowieka z pierwszymi obcymi rasami, napotkanymi w przestrzeni kosmicznej. Tematyka, można powiedzieć, bardzo zwyczajna w tym gatunku. Tym trudniej jednak o oryginalną opowieść. W mojej opinii powstało dzieło, które na nowo eksploruje ten, wydałoby się wyeksploatowany motyw.

Za potwierdzenie moich słów, że od książki nie dało się oderwać niech służy to, że do napisania tej notki usiadłem dopiero, gdy kończę czytać czwarty, ostatni tom cyklu. Po prostu każdą dłuższą wolną chwilę wolałem przeznaczyć na czytanie dalej, niż na pisanie, które wymagało sporej mobilizacji. A teraz, wybaczcie, wrócę na trochę do lektury, bo chcę wiedzieć jak to wszystko się skończy.

Cenę tej książki można sprawdzić:

niedziela, 15 kwietnia 2018

Łatwo być Bogiem - Robert J. Szmidt

Pierwszy tom Space Opery "Pola Dawno Zapomnianych Bitew" - pierwszej poleskiej Space Opery wydanej w USA, z rekomendacjami mistrzów gatunku - Nancy Kress, Mike'a Resnicka i Jacka Campbella.

Wprowadzenie w fabułę następuje szybko, lecz okazuje się dopiero wprowadzeniem we wprowadzenie. Zabieg ten sprawia, że łatwo przyswajamy sobie realia i małymi kroczkami zmierzamy ku akcji właściwej, a gdy znajdujemy się w jej pobliżu, jesteśmy już dobrze zaznajomieni z opisywanym światem. Duży plus za szybkie wtajemniczenie czytelnika.

Także dalej nie ma zbyt wielu miejsc, w którym czytelnik wie mniej niż bohaterowie. Suspens, gdy się pojawia jest dobrze obliczony, a wyjaśnienie tajemnic następuje zanim czytający zdąży się zniecierpliwić.

Namierzyłem jeden, może dwa rozdziały, które czyta się gorzej, ale są niezbędne dla zrozumienia fabuły. Cała reszta czyta się doskonale. Czułem się dosłownie jakbym biegł przez rozdziały, a mimo to miałem czas, by się nimi delektować. To solidna lektura, która przy całej swojej lekkości opowiada wielką historię.

Oceny punktowej nie ma, ponieważ jest to część większego cyklu. Postaram się ją zawrzeć w recenzji któregoś z kolejnych tomów (najprawdopodobniej ostatniego). To, co mogę zdradzić już teraz, to to, że warto ten cykl przeczytać. Jest niezwykle wciągający, czyta się łatwo, zawarto tutaj kilka prostych, a jakże skutecznych zabiegów, by dopełnić futurystycznego wrażenia, a fabuła jest przemyślana i przedstawiona pod najładniejszym kątem.

Cenę tej książki można sprawdzić:
Uwaga - Toy Land jest czasem uważane za wprowadzenie (tom 0) do tego cyklu. Warto jest więc przeczytać wcześniej tę książkę. Ja czytałem pare lat temu, więc teraz do niej nie wracam.

środa, 4 kwietnia 2018

Ziemia, powietrze, ogień i... budyń - Tom Holt

Przyznaję, że długo wahałem się z podniesieniem tej pozycji z regału. Bałem się niskich lotów żartów i niepotrzebnych absurdów. Czy słusznie? Cóż... po części.

Kiedy zacząłem czytać, po kilkudziesięciu stronach pomyślałem "nie jest tak źle". Czytało się całkiem nieźle, lektura była lekka i odprężająca. Niebawem jednak wszystko się zmieniło. W okolicy połowy powieści moje myśli wyrażały mieszane uczucia. Akcja gmatwała się coraz bardziej, absurd gonił absurd, brak było związków przyczynowo-skutkowych (a tego bardzo nie lubię) i generalnie czytało mi się coraz gorzej.

Na szczęście lektury nie przerwałem i doczytałem do końca, który to koniec pozytywnie mnie zaskoczył. Większość wydarzeń nabrała sensu, historia okazała się ciekawsza niż mogłoby się to wcześniej wydawać i chociaż nie mam w najbliższym czasie chwytać się za pozycję o podobnej tematyce (i nasileniu absurdalnych wydarzeń), to nie mam poczucia zmarnowanego czasu.

Tak, wiem, że to nawet nie recenzja, a raczej zapis moich odczuć w czasie powieści, jednak właśnie na tym poprzestanę. Tutaj każde odniesienie do treści mogłoby popsuć zabawę z lektury lub skutecznie zniechęcić (ja cieszę się, że nie czytałem recenzji przed lekturą).

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 5 (Przeciętny.)
  • Lekkość Pióra: 6 (Raz lepiej raz gorzej.)
  • Akcja: 6 (Okazała się lepsza, niż się wydawało.)
  • Bohaterowie: 7 (Mocna strona.)
  • Zakończenie: 7 (Całkiem niezłe.)
  • Ocena Łączna: 31/50

Cenę tej książki można sprawdzić:

sobota, 17 marca 2018

Romans wszech czasów - Joanna Chmielewska

Kolejny kryminał Joanny Chmielewskiej za mną. Tym razem jednak historia mnie nie urzekła. Przede wszystkim, od początku czuć było, że coś jest nie tak i opisywanie bohaterów powieści, którzy uwierzyli w opowieść, stanowiącą sedno akcji było bardzo mało wiarygodne. Takie postaci musiałyby być albo bardzo naiwne, albo po prostu głupie. Albo, jak w tym przypadku, zmyślone. Całość ratuje duża (jak zawsze) dawka dobrego humoru i lekkie pióro, które sprawiają, że książkę czyta się świetnie, bez względu na to, jak absurdalna byłaby akcja i jak nieżyciowe postacie brałyby w niej udział.

A zatem, pod względem czysto rozrywkowym - czego chcieć więcej?

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 6 (Solidnie.)
  • Lekkość Pióra: 9 (Dużo dobrego humoru.)
  • Akcja: 5 (Mocno naciągana.)
  • Bohaterowie: 4 (Irytująco naiwni.)
  • Zakończenie: 5 (Raczej słabe.)
  • Ocena Łączna: 29/50

wtorek, 13 marca 2018

Całe Zdanie Nieboszczyka - Joanna Chmielewska

Drugi tom "kolekcji kryminałów", czyli "Całe zdanie nieboszczyka". Wspaniała powieść awanturniczo - przygodowa. Wątek kryminalny oczywiście też jest, ale tym razem nie chodzi o rozwiązanie zagadki. Dużo dobrego humoru i brawurowej akcji.

Książka ta dała mi masę frajdy. Przedstawione wydarzenia są wysoce nieprawdopodobne i gdyby książkę sfilmować, z pewnością byłaby to kreskówka, ale radocha w trakcie czytania jest olbrzymia. Jeśli szukasz lekkiej książki, to przestań szukać i łap się za "Całe zdanie nieboszczyka". Szczególnie w tej cenie.

Poza humorem, dodatkowym atutem jest niezwykła łatwość czytania - siada się wieczorem "na pięć minut", a po chwili jesteśmy kilkadziesiąt stron dalej i wcale nie mamy ochoty odkładać książki na półkę.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 6 (Jak zawsze.)
  • Lekkość Pióra: 9 (Przyjemnie i wesoło.)
  • Akcja: 8 (Ciekawa, choć kreskówkowa.)
  • Bohaterowie: 6 (Mnie trochę się zlewali.)
  • Zakończenie: 7 (Nienajgorsze.)
  • Ocena Łączna: 36/50

wtorek, 6 marca 2018

Klin - Joanna Chmielewska

Joanna Chmielewska jest mistrzynią polskiego kryminału. Akcja jej powieści rozgrywa się w tych ciekawych, charakterystycznych dla Polski czasach, w których absurdów było wiele, ale pisać o nich nie było wolno. Tym przyjemniej czyta się to, co udało się w bardziej lub mniej zawoalowany sposób przekazać.

Jako, że nie pamiętam które z książek autorki już czytałem, sięgnąłem po pierwszą z brzegu i zamierzam kontynuować tak długo, aż dotrę do przeciwnej strony regału. Można się więc spodziewać, że światło ujrzy przynajmniej kilka subiektywnych recenzji mojego autorstwa.

"Klin" to powieść o zagadce nietypowej. Trochę tu romansu, trochę autoironii. Większość zagadki rozgrywa się przez telefon, a zatem mamy do czynienia ze sporą liczbą tajemniczych rozmów (i rozmówców), a akcja, przynajmniej w części, oparta jest na domysłach i pomyłkach. Sama tajemnica zbudowana jest w sposób, który popycha czytelnika do dalszej lektury. Po prostu aż chce się dowiedzieć o co chodzi, co się stało, jak i dlaczego?

Obawiam się jednak, że rozwiązanie zagadki, a zarazem zakończenie książki nie jest aż tak interesujące, jak dochodzenie do niego. Przynajmniej ja poczułem się nieco zawiedziony. Tym niemniej spora dawka humoru serwowana na kartach powieści sprawia, że nie miałem poczucia zmarnowanego czasu. Bawiłem się świetnie i myślę, że i Wy będziecie.

Cenę tej książki można sprawdzić:
Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 6 (Poprawnie.)
  • Lekkość Pióra: 9 (Czyta się łatwo i przyjemnie.)
  • Akcja: 7 (Interesująco.)
  • Bohaterowie: 7 (Jest OK.)
  • Zakończenie: 6 (Nieco gorsze od całej fabuły.)
  • Ocena Łączna: 35/50

czwartek, 1 marca 2018

Magowie Mitheru (cykl Wrót) - Orson Scott Card

Kolejna trylogia od mojego ulubionego pisarza fantasy i science fiction. Cenię go za niebanalne pomysły, spektakularne, globalne opowieści i przystępną treść. Z przyjemnością sięgnąłem za cykl Wrót, oficjalnie zwany "Magami Mitheru". To fantasy połączone z naszym, realnym światem (podobnie jak chociażby Harry Potter). Takie mariaże nie zawsze są udane - często sprawiają wrażenie naciąganych opowieści i ilość zgrzytów sprawia, ze po prostu są niestrawne. Tutaj jednak jest inaczej, a ilość wierzeń, mitologii, legend i faktów, wplecionych w rzeczywistość magów, zarówno tych istniejących na ziemi jak i tych poza nią jest imponująca. W dodatku całość sprawia bardzo spójne wrażenie.


Zaginione Wrota

Pierwszy tom skupia się na przedstawieniu bohaterów, zaprezentowaniu podstaw praw, którymi rządzi się magia oraz zaakcentowanie istniejącego w świecie magów rozłamu. Opowieść toczy się lekko, jest bardzo ciekawa i przystępna, a stopień skomplikowania jest bardzo niski. Pojawia się sporo postaci, ale ich wprowadzenie jest dobrze rozłożone w czasie. Początkowo trochę denerwował mnie drugi wątek (wątek Kluchy), głównie z powodu rozdwojenia, którego doznawałem czytając o zupełnie innym czasie, miejscu i ludziach. Pod koniec tomu okazało się jednak (oczywiście), że był on nie tylko niezbędny, ale i bardzo ważny.

  • Ta książka jest już niedostępna w księgarniach. Możesz ją kupić ode mnie w cenie 20 PLN plus przesyłka (posiadam jeden nieczytany egzemplarz).

Złodziej Wrót

Drugi tom jest nieco bardziej skomplikowany. Dzieję się dużo ważnych i spektakularnych rzeczy. Jest też kilka ważnych dla fabuły zwrotów akcji. Niestety kilka zastosowań magii zaczyna wyglądać na bardzo naciągane (sam autor w posłowiu pisze, że ma nadzieję, że czytelnik nie uzna tego za pisane na siłę i nie znudzi się). Przykro stwierdzić - zarówno część dziejąca się na pustyni jak i całe wyjaśnienie działania mechanizmów, którymi posługują się magowie wrót do mnie nie przemawia. Chwilami miałem dość, więc lektura tego tomu wydłużyła się o jeden czy dwa dni.

Cenę tej książki można sprawdzić:

Ojciec Wrót

Trzeci tom jest zdecydowanie mniej cukierkowy. Dotychczas przez większość czasu bohaterowie byli górą. Udawało im się zrobić to, co zamierzali i to przeważnie dokładnie tak, jak zamierzali. Tym razem jednak nie jest już tak łatwo. Mimo to chwile, w których bohaterowie (a zwłaszcza Danny) są zbyt pewni siebie są irytujące. Nie przemówiło do mnie także zakończenie, które, mimo że fabularnie bardzo dobre, dzieje się za szybko i niejako przypadkiem (takie sprawia wrażenie). Czytelnik ma ponadto poczucie niedokończenia wielu wątków, które właśnie się rozpędzały, a nagle przestały być istotne.

Cenę tej książki można sprawdzić:
Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 7 (Przyjemnie się czyta.)
  • Lekkość Pióra: 8 (Początkowo nawet lepiej.)
  • Akcja: 6 (Zbytnie komplikacje i wyjaśnienia w drugim tomie.)
  • Bohaterowie: 7 (Czytelni.)
  • Zakończenie: 6 (Dopasowane do fabuły, ale zbyt szybkie.)
  • Ocena Łączna: 34/50

środa, 7 lutego 2018

Małe Życie - Hanya Yanagihara

"Najgłośniejsza Amerykańska Powieść Roku", "Największe Wydarzenie Literackie 2015 roku!", "Nominowana do Nagrody Bookera, National Book Award i Baileys Women's Prize for Fiction, laureatka prestiżowej Kirkus Prize".

Książka przeleżała na półce dłuższy czas, choć miałem się za nią zabrać, jak tylko trafiła w moje ręce. Wiedziałem jednak, że będzie to opowieść trudna i zaczekałem na okres lepszej kondycji psychicznej. Mimo to chyba i tak przeceniłem swoje siły, bo lekturę musiałem przerywać kilkukrotnie. Chwytałem się opowiadań, publicystyki - wszystkiego co pozwalało mi brać oddech przed zanurzeniem się w tematykę powieści.

To, co z pewnością mogę zatem o książce napisać, to że jest nieprzyjemna. Nie chodzi mi tutaj o stylistykę (tego bym nie zniósł), ale o akcję, opowiadaną historię. Jest bardzo nieprzyjemna chyba dla każdego. Nie ckliwa, nie wzruszająca, ale ciężka, drążąca głęboko i psująca humor. Na to należy się przygotować, sięgając po nią.

Mieszane uczucia dotyczą także zabiegów narracyjnych - chwilami nie wiemy kto jest narratorem ani o kim mówi dany fragment. Czasem jest to potrzebne, ale momentami wydaje się przekombinowane. To samo dotyczy chronologii. Mamy tu retrospekcje, które są zrozumiałe, ale także kilka zaburzeń czasu akcji, cofnięć, które wprowadzają czytelnika w konsternację. Wiem, że służy to kończeniu jednego wątku, zanim zacznie się kolejny - gdy się zazębiają mamy do czynienia z cofnięciem - ale zabieg przeprowadzony został z solidnym zgrzytem.

Z pewnością jest to książka skłaniająca do przemyśleń, poddająca w wątpliwość system wartości i wskazująca na normalność (lub jej brak) zachowań spowodowanych skrajnymi emocjami. Nie sądzę, by dało się zrozumieć w pełni sytuację głównego bohatera i ocenić, czy poradził sobie dobrze (biorąc pod uwagę wszystko co go spotkało), czy też wykazał się słabością, ale warto zdać sobie sprawę z tego, jak każdego dnia kształtują nas wydarzenia codzienne, w jaki sposób radzimy sobie z nimi i kogo obwiniamy za to, jacy jesteśmy. A potem spróbować pogodzić się ze samym sobą.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 7 (Minus za zgrzyty.)
  • Lekkość Pióra: 7 (Dobrze się czyta, choć ciężar akcji sprawia, że chwilami lepiej odłożyć tę książkę na parę dni.)
  • Akcja: 8 (Spójna, dająca do myślenia.)
  • Bohaterowie: 8 (Solidnie osadzeni, choć w świecie dalekim od mojego.)
  • Zakończenie: 9 (Smutne, ale bardzo pasujące do całości.)
  • Ocena Łączna: 39/50

Cenę tej książki można sprawdzić: