Tajemnicze, klasyczne science fiction sprzed 50 lat od razu przyciągnęło moją uwagę. Nie wiedziałem nic o tej książce i tym bardziej chciałem ją przeczytać. Przecież to mogła być perełka! Nie zawiodłem się - jest to tak wspaniała, klasyczna opowieść o kosmosie i kosmitach, która łączy klimat he-mana oraz Strażników Galaktyki (przynajmniej dla mnie), że uśmiech sam pojawia się na twarzy. W dodatku mamy tu do czynienia z najbardziej staroświeckim porwaniem przez UFO! Mój apetyt na retro został całkowicie zaspokojony.
Ok - nie ma tu zbyt wiele miejsca na "science", raczej jest to więc "fiction", a zatem puryści gatunkowi przyczepią się do tej recenzji, ale nie przejmuję się. Jeśli mimo to sięgną po tę książkę, będą się dobrze bawić - to gwarantuję. Nie ma tu wysokiego języka, niuansów czy wielkiego zaskoczenia, a jednak jest tu wszystko, czego oczekujemy po książce o kosmitach sprzed pięćdziesięciu lat, w nieco star-trekowym ujęciu tematu. Dobra zabawa, przyjemny klimat i przygoda z odrobiną romansu, dramatu i filozofii (ale raczej w rodzaju "mądrości" niż prawdziwie wartościowych przemyśleń, skłaniających do głębszej refleksji).
W każdym razie polecam, bo nawet jeśli poniższa ocena nie jest wysoka, to jest to świetna, lekka propozycja dla miłośników gatunku i klasycznego podejścia do tematu.
Oceny (legenda tutaj):
- Kunszt: 6 (Nic specjalnego.)
- Lekkość Pióra: 6 (Lekkie.)
- Akcja: 7 (Gęba się cieszy.)
- Bohaterowie: 7 (Klasyka gatunku.)
- Zakończenie: 7 (Takie, jak i akcja.)
- Ocena Łączna: 33/50
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz