czwartek, 28 marca 2013

Wróżebna Machina - Terry Goodkind


W zasadzie nie przepadam za kontynuacją cyklu już po jego oficjalnym zamknięciu. Poprzedni tom - "Spowiedniczka" - był oficjalnie ostatnim tomem cyklu "Miecz Prawdy". Obecnie wyszły już dwa kolejne tomy, co trochę zmroziło mi krew i spowodowało, że pierwsza myśl jaka powstała mi w głowie to: Komercja. Rozkręcony cykl, postaci, grono wiernych czytelników - więc piszemy dalej. Trochę szkoda. Jednak "Miecz Prawdy" był moim ulubionym cyklem Fantasy (co widać, bo pierwszy tom widnieje po prawej wśród moich ulubionych książek), a więc pomyślałem, że przeczytam. Miałem także nadzieje na połączenie tego cyklu z książką "Reguła Dziewiątek". Po przeczytaniu pomyślałem, że może warto zrecenzować (pomimo iż jest to część cyklu a nie cała książka) i tak oto doszło do powstania tego posta.

Pierwsza połowa książki (pierwsze trzydzieści kilka rozdziałów, bo rozdziały są tu krótkie i przystępne) utwierdzało mnie w przekonaniu, że ta pozycja, to nic innego jak jazda na opinii. Akcja nie rusza się do przodu, w powieści minęły bodaj dwa dni (w poprzednich tomach minęły by już miesiące) a bohaterowie drepczą w miejscu. Zagadki i tajemnice są tak przewidywalne, że poczynania bohaterów jedynie denerwują czytelnika. Po raz kolejny pojawia się zło, którego żaden z bohaterów nie może zniszczyć, bo dziwnym trafem po raz kolejny jest to taki rodzaj magii, którego nie imają się moce znane głównym postaciom. Poczułem się tak, jakby pisarz, którego poprzednie książki połykałem postanowił zadrwić sobie z wiernego czytelnika. 

W dalszej części akcja powoli nabiera tempa, coś zaczyna się dziać, ale nadal brak jakiejś interakcji bohaterów z opisywanymi wydarzeniami. Nieustannie odnosiłem wrażenie, że bohaterowie sobie, fabuła sobie... Zacząłem jednak w tym momencie myśleć, że taka narracja miałaby sens w przypadku większej całości. Że, gdyby potraktować "Wróżebną Machinę" jako pierwszy tom kolejnej epopei, to wszystkie te zabiegi miały by sens.

Pod koniec książki akcja w końcu ożywa. Na kilka rozdziałów jedynie, ale spragniony akcji czytelnik nareszcie ma co czytać. Szkoda tylko, że opis zawarty w ostatnich rozdziałach jest tak krótki i ubogi.

Podsumowując - książka zawodzi od początku do końca, z lekkim jedynie wzrostem adrenaliny. Oby kolejne tomy były lepsze. Postanowiłem ocenić tą pozycję zgodnie z przyjętymi wcześniej kryteriami tylko dlatego, by ukazać jak dalece odstaje od poprzednich części cyklu. Jeśli mógłbym, najchętniej wcale nie uważałbym jej za część "Miecza Prawdy".


Oceny (legenda tutaj):

  • Kunszt: 6 (Tylko dlatego, że lubię sposób pisania autora.)
  • Lekkość Pióra: 7 (Muszę przyznać, że mimo wszystko, książka przyciągała i miałem ochotę po nią sięgać często i na długo.Niestety musiałem się od niej odrywać, choć nie było to łatwe.)
  • Akcja: 5 (Akcja była, choć raczej powolna i niezbyt widowiskowa.)
  • Bohaterowie: 8 (Główni bohaterowie znani czytelnikom, ale i pozostali dość dobrze opisani i ciekawi.)
  • Zakończenie: 6 (Poprawne, ciekawe, choć zbyt pobieżnie opisane.)
  • Ocena Łączna: 32/50
Gdzie i za ile kupić:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz