Już na samym początku spodobało mi się to, że dedykacja w książce skierowana jest do mnie. Pierwsza bowiem jej część mówi o podziękowaniu dla wiernych czytelników, którzy od lat śledzą i komentują losy Mordimera Madderdina - chwalą i krytykują. Zaliczam się do tych osób, więc miło mi przeczytać te słowa.
Jeśli chodzi o samą treść książki, to uważam, że to najlepsza część cyklu. Przede wszystkim całość stanowi jedną, spójną historię, a nie ciąg opowiadań. Przyjemnie jest zagłębić się w losy Mordimera na tak długą chwilę. Szczególnie, że od jego przygód trudno się oderwać, a dzięki obszerniejszej opowieści trwają one dłużej.
Niestety wskazać należy również minus - w kilku miejscach powieść wydaje się porwana, jakby autor zgubił wątek. Nie wiem czym jest to spowodowane, ale w dwóch czy trzech miejscach sam byłem zagubiony niesygnalizowanym zwrotem akcji i miałem poczucie, jakby brak tam było związku przyczynowo skutkowego. Najważniejsze jednak, że te drobne usterki nie wpłynęły na jakość całej powieści, która napisana jest w sposób błyskotliwy i z właściwym autorowi poczuciem humoru.
Wypowiedzi i światopogląd głównego bohatera jak zwykle wywołują uśmieszek zrozumienia u czytelnika. Sposób, w jaki Mordimer usprawiedliwia swoje nie do końca uczciwe postępowanie i niezbyt sprawiedliwe traktowanie bliźnich jest przejaskrawiony, ale dobrze nam znany z historii oraz aktualnej sceny politycznej.
Niestety wskazać należy również minus - w kilku miejscach powieść wydaje się porwana, jakby autor zgubił wątek. Nie wiem czym jest to spowodowane, ale w dwóch czy trzech miejscach sam byłem zagubiony niesygnalizowanym zwrotem akcji i miałem poczucie, jakby brak tam było związku przyczynowo skutkowego. Najważniejsze jednak, że te drobne usterki nie wpłynęły na jakość całej powieści, która napisana jest w sposób błyskotliwy i z właściwym autorowi poczuciem humoru.
Wypowiedzi i światopogląd głównego bohatera jak zwykle wywołują uśmieszek zrozumienia u czytelnika. Sposób, w jaki Mordimer usprawiedliwia swoje nie do końca uczciwe postępowanie i niezbyt sprawiedliwe traktowanie bliźnich jest przejaskrawiony, ale dobrze nam znany z historii oraz aktualnej sceny politycznej.
Oceny (legenda tutaj):
- Kunszt: 8 (Trzeba przyznać, że autor ciągle jest w formie.)
- Lekkość Pióra: 10 (Od samego początku trudno mi było oderwać się od lektury.)
- Akcja: 8 (Akcja wciągająca. Minusik za momenty urwania akcji i ugryzienia jej z innej strony.)
- Bohaterowie: 8 (Znakomita poprawa w stosunku do poprzedniej części serii. Wspaniale odmalowani bohaterowie, choć ze względu na ich ilość mogli się mylić, gdy byli wymieniani jedynie z nazwiska.)
- Zakończenie: 7 (Zagadka zakończona ciekawie, choć nie wyczerpująco. Sprawa nowego oddziału inkwizytorium bardzo szczegółowo wyjaśniona. Szkoda, że nie wyjaśniono bez wątpliwości tajemniczej postaci, ale to zapewne zabieg zamierzony. Jeden wątek pozostał więc otwarty)
- Ocena Łączna: 41/50
Bardzo wysoka ocena najlepiej świadczy o tym, ze tą książkę gorąco polecam wszystkim, choć najlepiej bawić się przy niej będą ci, którzy wcześniej czytali poprzednie tomy cyklu.
odniosę się do poprzedniego wpisu : często bywa że twórcy różnych dzieł zaczynają wspaniale .Są czytani , oglądani , słuchani .Przychodzi po jakimś czasie tąpnięcie i mam wrażenie , że to co tworzą jest wynikiem pracy ,,na siłę" .
OdpowiedzUsuńniestety nie jestem mocna z tego gatunku literatury , tak więc przykro mi .
Co zatem stoi na przeszkodzie, by napisać komentarz do poprzedniego posta?
UsuńSytuacja, gdy pisarz pisze na siłę, kontynuując swoje udane dzieło w mniej udany sposób jest powszechna. Szkoda, gdy kontynuacja odbywa się do zamkniętej epopei, która powstawała wiele lat. Zepsuć sobie opinię po czymś takim?
Krążę obok Piekary krążę i nie mogę się przekonać...
OdpowiedzUsuńA warto się przekonać. Ja w każdym razie polecam.
Usuń