Opowiadanie to pochodzi ze styczniowego numeru czasopisma "Opowieści niesamowite".
Muszę przyznać, że mając pół godziny wolnego sięgnąłem po ten miesięcznik skuszony nazwiskiem Anny Kańtoch na okładce. Odszukałem właściwą stronę i zacząłem czytać. Sama forma opowiadanie mnie nie zachwyciła - ot opowieść wystraszonego faceta. Do tego gdy zaczął opowiadać na wystraszonego już nie wyglądał, a więc można było sobie darować otoczkę i przedstawić samo niesamowite opowiadanie. Sama historyjka trzyma w napięciu, jest bardzo ciekawa i rzeczywiście niesamowita, aż do momentu, gdy odkrywamy o co chodzi. Niestety ten fragment jest już dość banalny i cały niesamowity klimat bierze w łeb - szkoda.
Podsumowując - mimo iż zawiodłem się, to warto było przeczytać, szczególnie że opowiadanie niedługie i w zamian za kilka minut otrzymujemy całkiem niezłe, klimatyczne fragmenty.
Oceny (legenda tutaj):
- Kunszt: 6 (Całość przeciętna, ale część bardzo przyjemna.)
- Lekkość Pióra: 7 (Krótkie, więc nie ma się po co odrywać. Gdyby było dłuższe - myślę, że zasłużyłoby na tą ocenę.)
- Akcja: 6 (Akcja przeciętna. Autorka postawiła na klimat a nie na akcję.)
- Bohaterowie: 5 (Przeciętnie.)
- Zakończenie: 6 (Niby spójne z całością, ale niezbyt interesujące i nie straszne, choć chyba takie miało być.)
- Ocena Łączna: 30/50
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz