wtorek, 31 grudnia 2019

Głęboki Sen - Raymond Chandler

Kolejna powieść klasyka kryminału, tym razem jego pierwsza (za Wikipedią). I, cóż... nie podobała mi się.

Nie zamierzam się ukrywać za długimi opisami. Książka wydała mi się pełna przypadkowych wydarzeń, zbiegów okoliczności i szczęścia. Historia sprawia wrażenie, jakby toczyła się obok głównych bohaterów i choć rozwiązanie zagadki jest dość ciekawe, to sama zagadka nie jest (a co za tym idzie, do zakończenia nie dochodzimy z zapartym tchem, a jedynie z oszczędnym "aha").

W kwestii postaci też nie jest najlepiej. Nie jestem nieuważnym czytelnikiem, ale wiele postaci wydało mi się do siebie podobnych. Policjantów myliłem nagminnie. Część postaci, solidnie opisanych, pojawiło się w powieści raz i okazało się zupełnie zbędnymi. 

Zaletą jest lekkie pióro, bo choć historia mnie nie porwała, opisy nie zachwyciły, a akcja, choć wartka, nie przypadła do gustu, to książkę czyta się łatwo i szybko. I może tego właśnie potrzeba w okresie poświątecznym? Szybkiej, łatwej lektury po obżarstwie? 

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 6 (Dość przeciętny język.)
  • Lekkość Pióra: 7 (Lekkie.)
  • Akcja: 5 (Dużo przypadkowości, za dużo, jak na kryminał.)
  • Bohaterowie: 6 (Opisy mnie nie zachwyciły.)
  • Zakończenie: 6 (Dopiero teraz widać prawdziwą historię.)
  • Ocena Łączna: 30/50

Cenę tej książki można sprawdzić:

niedziela, 22 grudnia 2019

Tajemnica Jeziora - Raymond Chandler

Chociaż poprzednia czytana przeze mnie książka okazała się niewypałem, apetyt na kryminał pozostał. Sięgnąłem więc po sprawdzoną klasykę. Raymond Chandler bez wątpienia należy do tej kategorii pisarzy, których uważa się za klasyków gatunku. Dodatkowo napis na okładce upewniał mnie, że mam w ręku "dobry kryminał".

Od razu napiszę, że nie zawiodłem się. Podobały mi się ostro wykreślone postacie, barwne opisy, cyniczny i twardy główny bohater i autor, który nieustannie puszcza do czytelnika oko. Wszystko to połączone w spójną całość dało mi kilka godzin przyjemności obcowania z ciekawą i wciągającą historią.

W kwestii fabuły, zwróciłem na to, że pomimo mnogości bohaterów i wydarzeń, wszystko się ze sobą łączy. Jedna czy dwie rzeczy łączą się jednak nieco zbyt dokładnie. Takie zbiegi okoliczności oczywiście się zdarzają, ale tu akurat nie były niezbędne dla fabuły, a stanowiły nieprzyjemny zgrzyt. Czym jest jednak jeden zgrzyt w powieści, którą czyta się tak dobrze? Według mnie czymś, co mogę autorowi wybaczyć.

Jest kilka rzeczy, których w kryminałach nie lubię. Jedną z takich rzeczy jest zatajenie niektórych informacji przed czytelnikiem - gdy detektyw poznaje nowe fakty uśmiecha się znacząco, ale pary nie puszcza. To sprawia, że ma nade mną przewagę i na kolejnych stronach rozwiązuje kolejne elementy łamigłówki, do których nawet nie byłem dopuszczony. Tutaj jednak, kiedy zdarza się taka sytuacja, fragmenty, które pozyskuje bohater przedstawiane są czytelnikowi w momencie, kiedy jeszcze nie stanowią rozwiązania zagadki, co według mnie jest o wiele ciekawsze.

Inną rzeczą, której nie lubię jest historia zbyt zagmatwana, co sprawia, że koniec końców wydaje się naciągana i sztuczna. Tutaj, mimo wielu elementów zagadki i osób zamieszanych w nią, nie miałem poczucia sztuczności, zatem pod tym kątem jestem zadowolony.

Trzecią kwestią, na którą zwracam uwagę jest to, by autor dając czytelnikowi możliwość rozwiązywania zagadki, jednocześnie nie sprawił, że zbyt wcześnie zorientujemy się co jest grane i będziemy dziwić się, dlaczego detektyw jeszcze nie chwycił tego oczywistego tropu. Niestety, w książce pada jedno zdanie, które naprowadziło mnie na rozwiązanie zagadki zbyt wcześnie. Dodatkowo, aż nazbyt czytelne jest to, że na dalszych etapach śledztwa, zdanie to zostaje właściwie zapomniane. Wiedziałem więc, że mam w ręku klucz do zakończenia. Tak też było. Mogę się tylko zastanawiać, czy zdanie to zauważyłem będąc wyczulonym na takie drobiazgi, czy też każdy czytający tę powieść zwraca na nie uwagę i jest krok przed detektywem.

Tym niemniej książka bardzo mi się podobała, uważam ją za rozrywkową, a czas przy niej spędzony nie był czasem straconym.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 8 (Odpowiednie poczucie humoru, ładne zdania.)
  • Lekkość Pióra: 9 (Dobrze się czyta.)
  • Akcja: 8 (Solidna.)
  • Bohaterowie: 8 (Bardzo dobrze opisani.)
  • Zakończenie: 7 (Spodziewane.)
  • Ocena Łączna: 40/50

wtorek, 17 grudnia 2019

Kwantowy Złodziej - Hannu Rajaniemi

Powieść należy do gatunku "hard sf", co nie kojarzy mi się za dobrze. Zwalczając uprzedzenia, zdecydowałem się jednak zabrać do ładnie wydanej książki o zachęcającym tytule. Niestety...

Mam wrażenie, że autor nie miał zbyt wiele pomysłu na treść i stosując ozdobniki, neologizmy, oraz świat, który jest dla czytelnika zupełnie obcy (a autor nie stara się mu go w żaden sposób przybliżyć), starał się to zamaskować. Problem przyjmuje takie rozmiary, że nie jestem sobie nawet w przybliżeniu wyobrazić tego, o czym czytam. Nie wiem, czym jest połowa z wymienionych w powieści nazw przedmiotów i zjawisk. Czuję się zagubiony i to w ten najgorszy z możliwych sposobów. I chociaż jest tam kilka ciekawych wątków (czy może raczej scen), to zdecydowanie więcej jest udziwnień.

Wiem, że niektórzy powiedzą, że gatunek "hard sf" jest dla wybranych - znawców i miłośników gatunku, ale dla mnie jest to po prostu przerost formy nad treścią, a tego w literaturze pięknej nie lubię. Forma ma wzbogacać treść, ale ta druga musi istnieć! Kiedy proporcje są odwrócone, czuję się robiony w wała. Dużo ładnych słów i okrągłych zdań, ale o niczym. Ale ja nie jestem znawcą, ani nawet sympatykiem gatunku. Nie jestem zatem wybranym i odłożyłem powieść w połowie.

Cenę tej książki można sprawdzić:

czwartek, 12 grudnia 2019

Piechotą do źródeł Orinoko - Wojciech Cejrowski

Na książki tego pana zawsze czekam z niecierpliwością i zawsze zapominam, że mają jedną, ale poważną wadę. Zbyt szybko się kończą. Jedno, dwa posiedzenia z książką i koniec. A chciałoby się więcej.

Autora nikomu przedstawiać nie trzeba. Jego wyprawy to coś wspaniałego. O tym marzą mali chłopcy, a gdy dorastają nadal z wypiekami na plaży czytają o wyprawach do dzikich plemion. Ta książka daje dokładnie to, czego oczekiwałem - przygodę, zuchwałość, pewność siebie, umiejętność radzenia sobie połączoną z "hakowaniem" ludzi - sprawianiem by postępowali, jeśli nie tak jak chce autor, to przynajmniej w sposób przewidywalny.

W książce dostajemy głównie opis przygotowania się do wyprawy, a nie samo życie wśród dzikich. Tym sposobem jest to coś nowego, coś co odróżnia tę, od innych książek autora. Nawet najciekawszym tematem można by się bowiem znudzić, gdyby wałkować go zbyt wiele razy. A tutaj - filozofia podróżowania, planowanie, dostosowanie do możliwości, funduszy i potrzeb, proces najmowania przewodnika i zakupy, a dopiero później podróż. Ta ostatnia, gdy ją odpowiednio zaplanować powinna już być elementem, który toczy się sam. Rzecz w tym, że my podróż zaczynamy ruszając z domu, autor natomiast wypływając na Orinoko, czyli tam, gdzie większość naszych podróży nigdy nawet nie dociera. Właśnie dlatego tak dobrze czyta się te opowieści.

Od siebie dodam, że lubię sposób przedstawiania świata przez Pana Cejrowskiego. Lubię to, że On już to wszystko wie i dzieli się z czytelnikiem posiadaną wiedzą, zamiast opisywać to, co go dziwi i wraz z czytelnikiem przyglądać się temu po raz pierwszy. Czytając taką książkę, chcę być oprowadzany. Chcę, by mi te wspaniałości prezentowano (stąd doceniam błyszczący papier, twardą oprawę i setki zdjęć). Chcę, by autor był elokwentny. I jest. Doceniam nawet nie do końca udane, nieśmieszne żarty. One także tworzą klimat opowieści, przybliżając nam osobę autora. A że nie zawsze jest śmieszny? Nie jest przecież komikiem. Gdyby jednak tych żartów nie było, gdyby zabrakło poczucia humoru i specyficznej narracji, czułbym, że czegoś brakuje. 

Czy jest to według mnie najlepsza książka Wojciecha Cejrowskiego? Nie, nie jest. Ale jest to bardzo dobra książka, którą warto przeczytać. A wraz z innymi tworzy pewną spójną całość.

Cenę tej książki można sprawdzić:

piątek, 29 listopada 2019

Wzgórze Błękitnego Snu - Igor Newerly

Ostatnia powieść wybitnego, polskiego pisarza Igora Newerly traktuje o sybirakach. Głównym bohaterem jest Polak, zesłaniec i przesiedleniec, który po kilku latach katorgi, resztę kary zmuszony jest odbyć w postaci dożywotniego osiedlenia na Syberii. Powoli układa sobie życie, nawiązuje przyjaźnie, robi i traci relatywnie duże pieniądze, przeżywa napady, walki z dzikimi zwierzętami oraz potyczki ze skorumpowaną władzą. Poznajemy też historię jego życia, a także życia innych Polaków, z którymi się styka. Dowiadujemy się o wielkich czynach i życiowych okazjach, zamiłowaniu do spokojnego życia i o tym, co w nim najważniejsze. Poznajemy w końcu zwyczaje Sybiraków, ich kulturę, wiarę, a także menu. 

Ale najlepsze w tej powieści jest to, że to właściwie western. Ok, właściwie eastern, bo rzecz dzieje się na wschodzie, ale to nadal przygoda dla prawdziwych mężczyzn. Jest osadnictwo, polowania, bohaterowie mają dostęp do broni, jest dzika przyroda, zaczątki cywilizacji - wszystko co być powinno. Są też oczywiście bandyci, przemierzający pustkowia, napadający podróżnych i osadników. A jednocześnie nie jest to powieść dla małych chłopców, a solidny kawał literatury.

To książka, którą trzeba przeczytać. Jest po prostu za dobra, by ją zignorować.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 9 (Świetnie napisane.)
  • Lekkość Pióra: 9 (Nie jest łatwo się od niej oderwać.)
  • Akcja: 9 (Ma się poczucie wielkości tej historii.)
  • Bohaterowie: 8 (Dokładnie opisani.)
  • Zakończenie: 9 (Uwielbiam historie doprowadzone do końca.)
  • Ocena Łączna: 44/50

środa, 6 listopada 2019

R.I.P. - Mariusz Czubaj

Druga, po "Martwym Popołudniu" część przygód detektywa Marcina Hłaski - specjalisty od odnajdowania zaginionych. Tym razem sprawa nieco mniej polityczna, i odrobinę przedawniona, za to zdecydowanie bardziej osobista.

Czytając miałem wrażenie, że jest o wiele więcej nawiązań do popkultury, które w poprzedniej książce były jedynie zarysowane. tym razem wiele jest cytatów i odniesień wprost. Wiele jest także "polskości" - sytuacji i osób charakterystycznych dla mazurskiego krajobrazu (i nie tylko). Ten aspekt sprawił, że książkę czytało mi się bardzo dobrze, pomimo kilku minusów.

Autor reklamuję tę książkę jako typowy western - walkę dobra ze złem. Rzecz w tym, że tutaj ani dobro nie jest szczególnie dobre, ani zło bezwzględnie złe. Nie tego się spodziewałem.

No właśnie - przejdźmy do minusów. Przede wszystkim historia nie bardzo się klei. Niby wszystko zostaje na koniec jakoś powiązane, ale po pierwsze wyjaśnienie jest mocno naciągane, a po drugie nieścisłości i zbiegów okoliczności jest zbyt wiele jak na powieść, było nie było, kryminalną. Dodatkowo, po zamknięciu książki czytelnik zostaje z niczym, ponieważ zbyt wiele spraw pozostało nierozwiązanych. Może to świadczyć o lenistwie autora (w co nie bardzo chce mi się wierzyć), albo o przygotowaniu gruntu pod kolejną powieść, czego bardzo nie lubię, bo jako czytelnik nie lubię być traktowany w ten sposób. Mimo wszystko spodziewałem się samodzielnej powieści, a nie odcinka serialu. 


Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 7 (Mnóstwo umiejętnie wplecionych nawiązań.)
  • Lekkość Pióra: 7 (Dość łatwo się czyta.)
  • Akcja: 6 (Nie najgorsza, względnie wciągająca.)
  • Bohaterowie: 8 (Mocna strona.)
  • Zakończenie: 4 (Nie wszystko się wyjaśniło, a powinno.)
  • Ocena Łączna: 32/50

Cenę tej książki można sprawdzić:

sobota, 2 listopada 2019

Martwe Popołudnie - Mariusz Czubaj.

Książka, którą "przytuliłem" po wypatrzeniu w koszu z tanimi książkami w markecie okazała się być pierwszym tomem cyklu "Marcin Hłasko" - całkiem interesującego kryminału o akcji osadzonej we współczesnej Polsce. Wiele scen rozgrywa się w doskonale mi znanej Warszawie, co jest bardzo przyjemnym zjawiskiem. Miejsca, które znam, pamiętam, do których chadzam, lub w nich bywałem. Do tego świat rodzimej polityki i główny bohater, który mógłby być idolem każdego dorastającego chłopca - twardy były glina z zasadami, specjalista w swoim fachu, nieustępliwy realista, chwilami cyniczny - postać którą trzeba polubić. Może nieco za bardzo trzeba.

Powieść "Martwe Popołudnie" to kryminał i tak należy go traktować. To książka, która ma dostarczyć nieskomplikowanej, przyjemnej rozrywki. Kiedy czyta się ją z takim nastawieniem, można rzeczywiście się odprężyć i cieszyć chwilą, a lektura mija szybko i przyjemnie. Nie należy jednak spodziewać się niczego więcej, ponieważ książka napisana jest według dość oczywistego schematu. 

Język użyty w powieści nie jest trudny ani bardzo złożony. Postaci są raczej nakreślone kilkoma machnięciami pióra, opisy także nie należą do przesadzonych - ot książka, którą dobrze się czyta i odkłada na półkę bez specjalnych przemyśleń. Rozrywka lekka, łatwa i przyjemna. Miejscami jednak zbyt prosta.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 6 (Lekko powyżej przeciętnej.)
  • Lekkość Pióra: 8 (Lekko, łatwo i przyjemnie.)
  • Akcja: 7 (Przemyślana, choć schematyczna.)
  • Bohaterowie: 6 (Nic złożonego.)
  • Zakończenie: 6 (Spodziewane.)
  • Ocena Łączna: 33/50

poniedziałek, 21 października 2019

08/15 - Hans Hellmut Kirst

Trylogię Kirsta czytałem w starym wydaniu (Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej), kiedy jeszcze istniały jedynie trzy spójne tomy. Od razu zaznaczam, że póki co nie mam w planach czytania pozostałych, nowszych tomów. Przeczytałem, gdyż autora bardzo sobie cenię, a książka została mi polecona. I od razu dodam, że nie zawiodłem się.

Głównym tematem powieści jest, jak to u Kirsta, żal z powodu tego, jak Niemcy (a dokładnie Hitlerowcy) bezpowrotnie zniszczyły same siebie i opinię o kraju i ludziach. Książka pokazuje jednak ciekawe zjawisko - nawet gdy utworzyła się grupa tych, którzy swą bierność przeciwstawiali upokarzającym, barbarzyńskim rozkazom i lawirowali tak, by wyrządzić jak najmniej szkód, zawsze znajdowali się tacy, którzy dla chwały, medali i osobistych korzyści zakłócali ten rytm, wysyłając podwładnych na pewną i bezsensowną śmierć. Jednocześnie ci sami ludzie, którzy powstrzymywali się od wydawania rozkazów ataku i przyklaskiwali spokojowi na froncie, ci przeciwnicy zabijania, przez cały czas pozostawali bierni. Wyrzucali sobie tę postawę po fakcie - tłumacząc się lub jedynie korząc. Faktem pozostaje jednak to, że nie zrobili nic, by czynnie bronić swoich przekonań. Bo właśnie tak wyszkoleni byli Niemcy - słuchać władzy, nie przeciwstawiać się, być wzorowymi żołnierzami.

Jeśli chodzi o samą powieść, to do kwestii technicznych nie ma się o co czepiać. Dialogi są żywe i miejscami brawurowe (szczególnie w przypadku niektórych bohaterów). Słownictwo jest składne (przynajmniej dla niewprawnego w terminologii wojskowej czytelnika) a opisy interesujące. Najlepszym jednak aspektem powieści są jej bohaterowie. Prawdziwy przekrój osobowości, od tępych karierowiczów, poprzez tchórzy, ludzi ze zdradzonymi nadziejami, idealistów, aż do inteligentów, ludzi honorowych, prawych i uczciwych. Pełen zakres postaw mogących występować w takiej opowieści!

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 8 (Mnie wydał się solidny.)
  • Lekkość Pióra: 7 (Nieźle się czyta.)
  • Akcja: 7 (Dobrze poprowadzona.)
  • Bohaterowie: 9 (Świetnie opisani, przemyślani.)
  • Zakończenie: 6 (Jednak mam niedosyt.)
  • Ocena Łączna: 37/50

Cenę tej książki można sprawdzić:

środa, 11 września 2019

Pod Gołym Niebem - Mark Twain

Z przykrością stwierdziłem, że nie znam twórczości Marka Twaina. Znam jedynie "Przygody Tomka Sawyera" oraz "Przygody Hucka Finna", a i to jedynie ze szkoły. A przecież to amerykański klasyk, pisarz o ogromnym dorobku i wspaniałym piórze. Do tego tworzący w bardzo interesujących dla mnie czasach. Czym prędzej postanowiłem naprawić swój błąd. 

Sięgnąłem po jedno z wcześniejszych dzieł tego autora. Powieść nieco autobiograficzną, opowiadającą o zachodzie stanów w czasach osadnictwa, gorączki złota i napadów na banki. Świetna sprawa!

Okazało się, że nie sposób śledzić fabuły - jest tak poprzetykana dykteryjkami, dygresjami i pobocznymi wątkami, że wśród nich zabrakło już miejsca dla właściwej historii. I nie szkodzi! Książka składa się wyłącznie z zabawnych opowiastek! Nawet jeśli nie dążą one w żadnym kierunku, nie tworzą jednej historii, a są jedynie luźno związane ze sobą, czyta się to doskonale. Każda opowieść jest zabawna. We wszystkich uczestniczą nietuzinkowi bohaterowie. Wszystkie, co do jednej są wyssane z palca, choć zapewne mają jakieś znamiona prawdy. Cały ich zbiór jest jednak bardzo spójny, ponieważ historyjki mają ten sam charakter i spisane zostały jedną ręką. To osoba autora i sposób narracji czyni z nich kompletne dzieło. 

I ja to dzieło polecam wszystkim tym, którzy lubią się pośmiać i doceniają dobre pióro!

niedziela, 25 sierpnia 2019

Prawdopodobieństwo - Nancy Kress

"Księżyc prawdopodobieństwa"


Pierwszy tom zawsze jest wyzwaniem. Przynajmniej dla mnie. Otwierając pierwszą księgę, nigdy nie wiem, czy "zaskoczy". To jak z serialem. Tym razem było podwójnie trudno, ponieważ przy science fiction "zaskoczyć" musi nie tylko sama opowieść, ale także, a może przede wszystkim, przedstawiony świat. Tutaj jest to przyszłość i obca rasa - Światanie. Rasa ciekawa, przyznaję, jednak czy jej zaistnienie w powieści jest uzasadnione fabułą? A może to tylko miałki wypełniacz? Zapchajdziura?

Otóż... nie tym razem. W tej konkretnej opowieści wszystkie elementy wskakują na miejsce. Nie ma lania wody. Opisy są wyważone, nieprzesadzone. Naukowa dawka informacji jest nie do końca naukowa, ale po pierwsze napisana jest raczej dla laika, a po drugie, nie czytałem jej w oryginale. A nie wszystko się dobrze tłumaczy. A skoro już przy tłumaczeniu jesteśmy, zawsze zwracam uwagę na tłumaczenie nazw własnych i tutaj bardzo mi się ono podoba. Słowotwórstwo na wysokim poziomie. 

Sama historia jest ciekawa, ale bez przesady. Koniec końców, niewiele z niej wynika. Wszystko jednak wskazuje na to, że w następnych tomach otrzymamy kolejną porcję informacji niezbędnych, do rozwiązania zagadki.

"Gwiazda Prawdopodobieństwa" i "Pole Prawdopodobieństwa"


Dwa następne tomy czytałem na wakacjach, jeden po drugim i, jeśli mam być szczery, zlały mi się w całość. Nie fabularnie może, ale w kwestii rozwinięcia wątków bohaterów i następstwa badań, czyli naukowego bełkotu. Myśl poprowadzona jest nieźle, przyznaję, teoria jest ciekawa i gdy przymknąć oko trzyma się kupy, przy czym jest zrozumiała dla laika. To na plus. Na minus jednak jest warstwa fabularna, która lawiruje wokół tematu, miejscami staje się awanturnicza, sensacyjna, z wątkiem kryminalnym, a jednak nie porywa. Treści jest za mało, by zobrazować upływ czasu i czytelnik nie ma wrażenia, że minęły całe miesiące czy lata, na co chyba liczy autorka.

Ogólne wrażenie jest takie, że nie jest to książka, którą długo będę pamiętał (choć podoba mi się sam pomysł), ale nie męczyłem się przy czytaniu. Trochę jak z filmami z lat osiemdziesiątych - nie są to wybitne dzieła, ale czasem warto obejrzeć coś z tamtej epoki, bo jest lekkostrawne i budzi miłe wspomnienia. Jeśli tego szukacie - to książka dla Was. Jeśli chodzi Wam o kosmiczną epopeję, odpuścicie sobie.


piątek, 19 lipca 2019

Agent 6 - Tom Rob Smith

Naturalną koleją rzeczy sięgnąłem po trzeci tom przygód Lwa Demidowa. Pomimo tego, iż poprzedni nie był najlepszy, dałem cyklowi szansę. Czy było warto? Cóż, trzeci tom lepszy był od drugiego, ale przy pierwszym nadal wypada blado.

Przede wszystkim nie jest tak spójny. Tutaj akcja nie tylko rozstrzelona jest na lata, ale także rozstrzelona i obfitująca w wydarzenia, bez których z pewnością mogłaby się obejść. Myślę, że bez straty dla fabuły dałoby się wyciąć jakieś dwadzieścia procent opowieści. Ale, być może takie spowolnienie akcji miało na celu zbicie czytelnika z tropu? Uśpienie czujności? Cóż - uśpienie to z pewnością dobre słowo...

Także w kwestii bohaterów istnieją tacy, których ze stron powieści można by się było bez szkody pozbyć. Chwilami miałem wrażenie, że niektóre sekwencje były tam tylko po to, żeby "nabić" stron. W takim wypadku, miło by było wpleść jakiś dodatkowy wątek, który uzasadniłby ich istnienie. W tej postaci czułem się odrobinę nabijany w butelkę.

Na plus należy zaliczyć opisy miejsc i bohaterów - te są bardzo szczegółowe i nadają powieści konkretny kształt. Bohaterowie mają przeszłość i motywacje, które pchają ich do działania. Kierują się jakimś kodeksem moralnym i potrafią uzasadnić swoje czyny. Te rzeczy sprawiają, że powieść ta broni się, mając wszelkie cechy prawdopodobieństwa.

Na koniec dodam, że zmęczyłem się tym cyklem. I to nawet nie dlatego, że był zły. Może właśnie dlatego, że nie był. Zmęczył mnie klimat ciągłego strachu, przesłuchiwań, śledztw i inwigilacji. Z przyjemnością odpocznę przy czymś innym.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 7 (Jak zawsze.)
  • Lekkość Pióra: 8 (Lepiej niż poprzedni tom.)
  • Akcja: 7 (Interesująca.)
  • Bohaterowie: 8 (Solidni.)
  • Zakończenie: 8 (Trzymające się kupy.)
  • Ocena Łączna: 38/50

poniedziałek, 1 lipca 2019

Podsumowanie I połowy 2019 roku

Lipiec nadszedł zupełnie niespodziewanie i oto zakończyła się pierwsza połowa roku 2019, a to oznacza, że czas na podsumowanie. Co prawda do plany (52 książki w rok, czyli 26 w pół roku) nieco mi zabrakło, ale zważywszy na warunki, muszę powiedzieć, że jestem zadowolony. Większość z przeczytanych pozycji dała mi większą lub mniejszą frajdę, ale zdarzyło się kilka takich, które odłożyłem (część wzmiankowałem na blogu, reszta poszła w zapomnienie). Ale wydaje mi się, że gdy dużo się czyta, trafia się na nieciekawe pozycje, na które nie ma się ochoty. 

Jest jedna rzecz, która zmieniła moje życie jako czytelnika. Tym czymś jest czytnik e-booków, do którego coraz bardziej przekonuję się od miesiąca. Dostałem w prezencie (na moje wyraźne życzenie) i choć wcześniej myślałem, że nie obejdę się bez papieru, podyktowany koniecznością (mało miejsca na półkach) gadżet sprawdza się doskonale.
  • pozwala czytać po ciemku, dzięki czemu ogranicza ataki komarów i umożliwia otwieranie okien wieczorami,
  • umożliwia czytanie w łóżku, bez konieczności zapalania światłą i świecenia lepszej połówce po oczach,
  • czytnik nie przesiąka zapachami, a więc mogę czytać paląc cygaro, co w przypadku książki było mało komfortowe,
  • wygodniej go trzymać jedną ręką,
  • wygodniej go zabrać w podróż - jest lżejszy i zawiera szeroki wybór, więc na cokolwiek mam ochotę - znajdę to wewnątrz.
Słowem - świetne urządzenie i bardzo polecam model, który posiadam - POCKETBOOK TOUCH LUX 4.

Tradycyjnie już przypominam, że blog nie ma charakteru komercyjnego, a za pisanie recenzji nie otrzymuję wynagrodzenia. Tym samym nie ma możliwości "zakupienia" dobrej recenzji złej książki. Chętnie natomiast przyjmę dobre książki do recenzowania - jeśli jakieś wydawnictwo lub autor pewien jest, że jego książka zasłuży na dobrą ocenę, śmiało może mi ją podesłać, a ja z przyjemnością ją przeczytam (a przynajmniej podejmę taką próbę). Z powodu chęci uzyskania choćby śladowego zysku z pisanych tu recenzji (bo dlaczego nie), na blogu umieszczam dyskretne reklamy. Odnośniki, kierujące do księgarni internetowych dają mi symboliczny przychód, który natychmiast wydaję na książki. Jeśli dzięki mojej recenzji zainteresowała Cię jakaś pozycja, zachęcam do zakupu poprzez linki polecające.

A teraz czas na podsumowanie punktacji. Ta jednak jest w tym półroczu bardzo wyrównana i widoczne są wyraźne 3 przedziały. Ukazały się recenzje 23 książek, przy czym sporo z nich było recenzjami łącznymi, dla kilku tomów. Wiele z nich, z różnych względów nie doczekało się oceny punktowej.

A oto tabelka:

Tytuł Autor data łączna
Farma Tom Rob Smith 2019-01-26 43
System Tom Rob Smith 2019-06-18 42
Krąg Walki Piers Anthony 2019-01-13 33
Syn Philipp Meyer 2019-04-02 33
Achromatopsja Artur Chmielewski 2019-05-13 33
Wuj Oswald Roald Dahl 2019-01-22 32
Tajny Referat Tom Rob Smith 2019-06-30 32
Duchy Belfastu Stuart Neville 2019-04-16 25
Pokolenie X Douglas Coupland 2019-01-20 bez oceny
Bo to jest wojna, rzeź i rąbanka Romuald Pawlak 2019-01-24 bez oceny
Algorytm Wojny Michał Cholewa 2019-03-15 bez oceny
Kosmiczny poradnik życia na Ziemi Chris Hadfield 2019-04-22 bez oceny
Kłamca Jakub Ćwiek 2019-06-16 bez oceny

Dwie czterdziestki wyróżniają się na tle pozostałych ocen. Obie należą do tego samego autora. "Farma" wyprzedziła "System" o włos. Myślę, że to z lektury tej pierwszej miałem najwięcej frajdy, chociaż na wyróżnienie zdecydowanie zasługuje też doskonały "Kosmiczny poradnik życia na Ziemi". Dobrze, że finalny wybór czeka mnie dopiero za pół roku.

A teraz poszczególne kategorie. Kunszt Literacki zwykle okazuje się najbardziej surową kategorią. Tym razem jedna dziewiątka - "Farma".

Lekkość Pióra ma największy wpływ na tempo czytania, ale także na odczucie podczas lektury. Tym razem dziesiątkę otrzymuje "Farma". Zaskoczeni?

Jeśli chodzi o Akcję, to tutaj pojawiła się dziewiątka. W tej kategorii jednak króluje "System".

Także w przypadku Bohaterów wygrał "System". Z oceną na poziomie 8 punktów.

Tak się ciekawie złożyło, że kategorię Zakończenie z oceną dziewięciu punktów zakończyły dwie powieści: "Farma" i "System". 

Widać czarno na białym, że natknięcie się na osobę Toma Roba Smitha było w tym półroczu moim szczęśliwym trafem. Mam nadzieję natrafić na podobne złoże czytelnicze także w drugiej połowie roku. A tymczasem żegnam się, życząc Miłych Wakacji!
Wasz Bler

niedziela, 30 czerwca 2019

Tajny Referat - Tom Rob Smith

To oczywiste, że po znakomitym "Systemie" sięgnąłem po kolejny tom z Lwem Demidowem. Niestety, moim zdaniem jest to jedna z prób wykorzystania postaci, by sprzedać książkę. Sama w sobie bowiem, jest to powieść dość przeciętna, co stwierdzam z niekłamaną przykrością.

Nie mówię od razu, że jest zła, ale z pewnością bardzo odstaje od poprzednio przeze mnie przeczytanej. Nie ma tu wielkiej zagadki, suspensu, zdecydowanych zwrotów akcji... nie czyta się jej z wypiekami na twarzy. Nawet postać głównego antagonisty, choć zimna i wyrachowana, nie jest jednak przerażająca. Nawet tło opowieści nie jest już tak bezduszne i odstręczające. To lżejsza, letnia wersja, która do mnie nie przemówiła. I nawet jeśli to wszystko jest wynikiem moich wysokich oczekiwań względem autora, to myślę, że podobne odczucia będzie miał każdy, kto sięgnie po "Tajny Referat" po lekturze "Systemu". Z drugiej strony, jeśli po niego sięgać, to przecież właśnie wtedy.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 7 (Solidna robota.)
  • Lekkość Pióra: 7 (Wciąga, ale nie porywa.)
  • Akcja: 6 (Nie najgorsza.)
  • Bohaterowie: 6 (Nic szczególnego.)
  • Zakończenie: 6 (Dość przeciętne, nawet jeśli nie złe.)
  • Ocena Łączna: 32/50

wtorek, 18 czerwca 2019

System - Tom Rob Smith

Kryminał osadzony w realiach Sowieckiej Rosji. Strach przed obcą agenturą przyjmuje rozmiary paranoi, a zwykli, niepolityczni przestępcy cieszą się względami eskortujących ich do obozów strażników. Milicja zamiast łapać prawdziwych przestępców, przypisuje ich czyny "elementom wywrotowym", których bezlitośnie tropi i likwiduje.

Czy jeden człowiek ma w takim świecie szansę postąpić inaczej? Czy ktokolwiek zdecyduje się pomóc poszukiwanemu? Czy przyjaciele naprawdę są przyjaciółmi? Kto jeszcze pracuje dla rządowego aparatu? Te wszystkie pytania nie pozostają bez odpowiedzi.

A wszystko to jest tylko tłem dla opisywanych wydarzeń. Tłem istotnym, ale nie stanowiącym sedna sprawy. Kiedy zagłębiamy się w karty powieści, docieramy do drugiego dna. A potem do jeszcze kolejnych. Niespodzianki i zwroty akcji, jakimi raczy nas autor są tak nieszablonowe, że nawet wytrawny czytelnik kryminałów nabierze się na jedną czy dwie.

Osobiście "połknąłem" tę powieść w kilka dni, ale gdybym miał możliwość, przeczytałbym ją jednym tchem. Po "Farmie", którą przeczytałem prawie pół roku temu, nie mogłem się doczekać, aż sięgnę po "System". I nie zawiodłem się. Dlatego z czystym sumieniem polecam!

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 8 (Porządny, dopracowany język.)
  • Lekkość Pióra: 8 (Przyjemny w odbiorze.)
  • Akcja: 9 (Bardzo wciągająca.)
  • Bohaterowie: 8 (Doskonale opisani.)
  • Zakończenie: 9 (Idealnie pasujące do reszty opowieści.)
  • Ocena Łączna: 42/50

Cenę tej książki można sprawdzić:

niedziela, 16 czerwca 2019

Kłamca - Jakub Ćwiek

"Kłamca" to cykl Jakuba Ćwieka, który z niewielkich opowiadań z tomu 1 i 2, przeradza się w zamaszystą powieść, zawartą w tomach 3 i 4, a na koniec bawi się z czytelnikami formą i treścią w tomach 2.5 oraz 2.6. W tej właśnie kolejności "Kłamca" był pisany i w tej go przeczytałem.

Na wstępie zaznaczę, że tematyka religijno-mitologiczna nie należy do moich ulubionych, a po książkę sięgnąłem z przekory. I przez część opowiadań miałem poczucie, że książka nie jest dla mnie. Ale niektóre opowiadania były błyskotliwe i dały mi trochę przyjemności podczas czytania, zatem sięgałem po kolejne tomy.

Kłamca 3-4, czyli nieco dłuższa forma podobała mi się już bardziej. Poczucie humoru, nawiązania do popkultury, błyskotliwe wtrącenia - prawdziwie odprężająca lektura. I, co warto podkreślić, powieść zawiera świetne i bardzo odważne zakończenie.

Kłamca 2.5, jak sam autor twierdzi, książka, która powstała na potrzeby gry, która jest do niej dołączana (choć może to raczej książka jest dodatkiem, a nie odwrotnie), to dwa krótkie opowiadania oraz mikropowieść. Lekka, szybka lektura.

Dopiero "Papież Sztuk", czyli tom 2.6 zrobił na mnie duże wrażenie, za sprawą wciągnięcia czytelnika w historię w sposób niemęczący, pomysłowy i całkowicie zgodny z fabułą. I co by nie mówić to jest coś nowego. Zabawa formą przybiera tu zupełnie nowe kształty i dotyczy nie tylko konwencji, ale samego przekazu, a cała książka staje się bardzo żywa i plastyczna.

Autorowi cyklu, na żadnym etapie nie można odmówić pomysłowości. Nawiązania są czytelne i dotyczą zarówno popkultury, jak i kultury tak zwanej wysokiej, a wykorzystanie kultowych dzieł jest nienachalne. Postacie, które przewijają się na kartach powieści - bogowie, bóstwa, herosi to wspaniale uwspółcześnione wersje znane z wierzeń i mitologii i myślę, że sam autor miał sporo frajdy podczas ich kreowania.

Oceny punktowej nie będzie, gdyż trudno ocenić cykl składający się z tak różnorodnych dzieł. Napiszę tylko, że moim zdaniem, "Kłamcę" przeczytać warto, a na liście osób mieniących się znawcami fantastyki, to pozycja obowiązkowa.

Jeśli interesują Cię wszystkie tomy w jak najlepszych cenach, szukaj:

poniedziałek, 13 maja 2019

Achromatopsja - Artur Chmielewski

Kolejny tom z Uniwersum Metro 2033 w mojej biblioteczce. Całą serię lubię za proste historie, ciekawy świat i lekkostrawny język. Tym razem gratka podwójna, bo akcja powieści toczy się w moim mieście i moim metrze. 

Pierwsza część bardzo mi się podobała. Są charakterystyczne postacie, świetne opisy, ciekawe lokacje i przyciągająca uwagę zagadka. Główny bohater i narrator jest nieco enigmatyczny - prawie nic o nim nie wiemy. Spodziewałem się, że w drugiej części dowiem się dlaczego.

Druga część zagadki rozwiązuje tylko częściowo. O ile w warstwie fabularnej niejasne motywacje wszystkich frakcji nie przeszkadzają - jest to ukazane bardzo życiowo, o tyle tajemnica stojąca za postacią głównego bohatera nie jest zbyt widowiskowa. Na domiar złego zmiana narracji, która zwiastuje poważną zmianę, jaka zachodzi w głównej postaci, zupełnie nie ma przeniesienia na fabułę. Jest tylko wiele obiecującą przeszkadzajką, której równie dobrze mogłoby nie być.

Zastrzeżenia mam także do zakończenia. Wiele nie zostało wyjaśnione (ale w tym nie ma nic złego), natomiast z punktu widzenia czytelnika historia głównych bohaterów po prostu się urywa. Po odłożeniu książki nadchodzi refleksja "to po co to wszystko?", której być raczej nie powinno. Ale lektura przyjemna i czas nie był zmarnowany.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 6 (Dość przeciętny.)
  • Lekkość Pióra: 8 (Czyta się lekko, a przed zabiegami z narracją była nawet dziewiątka.)
  • Akcja: 7 (Interesująca.)
  • Bohaterowie: 7 (Wyróżniający się, wielowymiarowi.)
  • Zakończenie: 5 (Za mało, jakby nie było pomysłu.)
  • Ocena Łączna: 33/50

Cenę tej książki można sprawdzić:

poniedziałek, 22 kwietnia 2019

Kosmiczny poradnik życia na Ziemi - Chris Hadfield

Kojarzycie tego sympatycznego wąsatego pana, który wrzucał na Youtube filmy, kręcone na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej? Tego, co grał na gitarze w nieważkości, pokazywał jak wygląda płakanie, mycie zębów i jedzenie bez grawitacji? Otóż ten gość, to Chris Hadfield - jeden z najbardziej doświadczonych astronautów w historii. A teraz podzielił się swoją użyteczną wiedzą o tym, w jaki sposób na co dzień działać tak świadomie, jak robią to astronauci.

Wiadomo, że astronauta to nie jest kosmiczny kowboj, rzucony na żywioł i walczący ponadludzkimi mocami z przeciwnościami losu. Tak jest tylko w filmach. Astronauta, to obecnie naukowiec, urzędnik, technik, ale przede wszystkim człowiek, który umie radzić sobie w każdej sytuacji. Od speców od sztuki przetrwania różni się tym, że środowisko, w którym musi sobie poradzić jest jeszcze bardziej nieprzyjazne, a zasoby ograniczają się wyłącznie do tego, co ma ze sobą - tu nie da się zebrać drewna na ognisko by się ogrzać, zdobyć wody czy pożywienia. Nie ma nawet grawitacji!

A jednak szkolenie astronautów odbywa się na ziemi i poza umiejętnościami ściśle technicznymi, w dużej mierze opiera się na umiejętności improwizowania, oraz odpowiedniego nastawienia. Nastawienia, które pozwala przetrwać nie tyle trudy samej podróży w kosmos, ale przede wszystkim lata przygotowań, kursów i testów na ziemi. I to w sytuacji, gdy to, że kiedykolwiek zaprocentują podróżą w kosmos nie jest wcale pewne. Trudno jest bowiem skupić się na celu, gdy jego osiągnięcie nie zależy tylko od Ciebie, a szansa cały czas oscyluje obok zera. Z tej książki dowiesz się, jak wyrobić w sobie tę determinację i osiągać sukcesy tylko dzięki niej. 

"Kosmiczny poradnik życia na Ziemi" to książka o tym, w jaki sposób przygotować się na każdą ewentualność, jak wykrzesać sobie siłę do nieustannego podnoszenia kwalifikacji, być częścią zespołu, czerpać przyjemność z życia - zarówno prywatnego jak i zawodowego i być lepszym człowiekiem dla siebie i najbliższych, a także dalszych znajomych i ludzi w ogóle. Jak nie stracić z oczu celu i w jaki sposób go osiągnąć. A wszystkich tych porad udziela człowiek, który udowodnił swoją wartość wielokrotnie, na wielu polach, zarówno na naszej planecie, jak i poza nią.

Jako "bonus" książka oferuje sporo opisów sytuacji, które wydarzyły się naprawdę, a o których nikt nie wie. Fakty z historii kosmosu. Opisy procedur agencji rządowych. Kulisy Amerykańskiej Agencji Kosmicznej. Niuanse życia na ISS (Międzynarodowej Stacji Kosmicznej). Odpowiedzi na nurtujące wszystkich pytania - czy astronauci się lubią, ile miejsca jest w statku kosmicznym i kto naprawia toaletę w kosmosie. A wszystko to podane lekko, z humorem, a jednocześnie rzeczowo i konkretnie.

wtorek, 16 kwietnia 2019

Duchy Belfastu - Stuart Neville

Szukałem czegoś lekkiego w koszu z tanimi książkami i znalazłem tę książkę. Przeczytałem i faktycznie - "tania" literatura. Ale widziały gały co brały.

Zacznę od tego, że książka oparta jest na bardzo ciekawym pomyśle. Taki temat to właściwie kij-samograj. Trudno zepsuć opowieść, której szkielet jest taki jak tutaj. Niestety, nie udało się zrobić wiele więcej, a szkoda.

Bohaterowie nie dość, że są sztampowi, to jeszcze bardzo do siebie podobni. W zasadzie zamiast imion można by im dać numery, bo większość się od siebie nie różni. Różnicę widać w przypadku głównego bohatera i najważniejszego wroga. I tyle. Reszta to tylko czarno-białe (głównie czarne) postaci bez żadnej głębi, bez cech charakterystycznych.

Akcja powinna być tutaj głównym atutem - dość oczywista, łatwa do poprowadzenia, ale... tu znów zawód. Nuda bije z prawie każdej strony. Konflikt wewnętrzny głównego bohatera wraca jak bumerang, ale zamiast się rozwijać, cały czas się powtarza. Sceny wartkiej akcji właściwie nie występują, suspensu brak i nie czuć w tym ani kryminału, ani tym bardziej, zapowiadanego thrillera.

Zakończenie było niezłe. Ale o mały włos byłoby świetne. Niestety, autor postanowił je złagodzić, dzięki czemu wyszło miałkie. Ale i tak końcowe sceny zawierały najwięcej literackiego "mięsa" i wypadły lepiej, na kiepskim tle reszty.

Słowem - nuda i strata czasu. Ale przynajmniej w miarę szybko się czytało.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 4 (Kulawa stylistyka.)
  • Lekkość Pióra: 6 (Daje radę.)
  • Akcja: 5 (Dobry pomysł, ale niewykorzystany.)
  • Bohaterowie: 4 (Odlani z jednej formy.)
  • Zakończenie: 6 (Była szansa na dużo więcej, ale autor chyba stchórzył.)
  • Ocena Łączna: 25/50

Cenę tej książki można sprawdzić:

wtorek, 2 kwietnia 2019

Syn - Philipp Meyer

"Wspaniała wielka powieść", "zasługuje na miano arcydzieła", "jest arcydziełem i kontynuacją najlepszej tradycji amerykańskiego kanonu" - te recenzje pobudzają wyobraźnię i windują oczekiwania. To właśnie one sprawiły, że sięgnąłem po tę powieść. Cóż - one i tematyka.

Powieść o amerykańskim zachodzie, a jednocześnie saga rodzinna, pokazujący losy jednej rodziny przez kilka pokoleń. I już tutaj pojawia się ciekawy, choć nieco zwodniczy zabieg - zaburzenie chronologii. Dzieje rodziny są pomieszane i opisują losy Pułkownika, jego syna Petera, oraz wnuczki - Jeanne Ann. Aby dodatkowo zróżnicować, każdemu towarzyszy inny sposób narracji, która w niektórych rozdziałach dodatkowo się zmienia. Przyznaję, że miejscami czułem się zagubiony i nie wiedziałem kto jest narratorem i o kim mówi - miejscami miałem wrażenie, jakby narrator zwracał się sam do siebie imieniem bohatera. Skutecznie rozbijało to moje skupienie się. 

Zaburzenie chronologii służy przeważnie temu, by jakiś dodatkowy fakt ujawnić nie wtedy, gdy zaistniał, ale na końcu opowieści. Tutaj jednak nic takiego nie ma i przynajmniej dla części tych przeskoków nie znalazłem uzasadnienia. Tym trudniej jest mi ustosunkować się do tej powieści - czuję się, jakby coś mnie ominęło, jakbym nie wyczuł na co położono nacisk. Jednak skoro nie boję się tutaj pisać recenzji w pełni subiektywnych, napiszę że moim zdaniem autor przekombinował zarówno mieszaniem trzech dość luźno związanych ze sobą historii (pomimo tego, że mówią o jednej rodzinie) jak i podejściem do przeskoków czasowych wewnątrz opowieści o jednej osobie.

To, co uznałem za ciekawe to to, że pomimo zmieniających się czasów, wciąż napotykano na podobne problemy i przeciwności losu. A jeśli nie podobne, to przynajmniej o jednakowej skali. Na kartach powieści widać zmieniający się świat, ewoluujący pod względem społecznym, ekonomicznym i światopoglądowym, a jednak wciąż borykający się z tymi samymi bolączkami. Także bohaterowie książki, to pomimo różnic charakterologicznych, bez wyjątku ludzie dumni, twardzi, ceniący sobie wolność i dbający o własne interesy.

Książka, poza obrazem zmieniającego się świata pokazuje także doskonale, że każdy czyn wiąże się z konsekwencjami, których nie da się uniknąć pomimo majątku, poparcia społecznego czy przekonań. Pod tym względem faktycznie jest w niej coś wielkiego.

Na poziomie fabuły, za najciekawsze uznaję losy Pułkownika (szczególnie jego dzieciństwo), bo tę historię czytało mi się bez wątpienia najlepiej. Całość napisana jest bez zadęcia, przystępnym językiem, poprawnie (pomijając "dziwną" miejscami narrację) i z pewnością nie trzeba obawiać się "wielkiej literatury" w takim wydaniu.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 8 (Przystępne i wyrafinowane słownictwo)
  • Lekkość Pióra: 6 (Miejscami utykałem przez problemy z narracją i chronologią.)
  • Akcja: 7 (Przemyślana.)
  • Bohaterowie: 7 (Czuć, że należą do jednej rodziny, a jednak zróżnicowani charakterologicznie.)
  • Zakończenie: 5 (Nie jestem przekonany.)
  • Ocena Łączna: 33/50

Cenę tej książki można sprawdzić:

piątek, 15 marca 2019

Algorytm Wojny - Michał Cholewa

Cykl Algorytm Wojny to Militarne Science Fiction, rodzimego pochodzenia. Cieszy to, że autor głównego bohatera (tego, przy którym narrator jest najczęściej) uczynił Polakiem, a wielu jego rodaków przewija się przez kolejne strony. Smaczków i odniesień jest co najmniej kilka, a ja bardzo cenię sobie patriotyzm tego typu.

Niestety ogólna ocena cyklu pozostawia trochę do życzenia, ale nie dlatego, że jest zły - po prostu trudno mi się do niego odnieść, gdyż ma szansę być fenomenalny, a w wielu miejscach czegoś zabrakło. Dlatego właśnie jestem rozdarty. Spędziłem przy lekturze miłe chwile, ale zdecydowanie zbyt wiele z nich było oczekiwaniem, aż w końcu się zacznie. Głównym zarzutem jest bowiem to, że autor świetnie radzi sobie z opisami wartkiej akcji, natomiast opisy pozostałe, sprawiają wrażenie wymuszonych. Pojawiają się niepotrzebne dłużyzny, czego niestety nie mogę znieść przy tak wielu, dość jednak grubych tomach. Mam wrażenie, że autor sprzedał powieść na kilogramy i nic nie uzasadnia pisania czterystu czy więcej stron, skoro historię dałoby się z powodzeniem zmieścić na dwustu.

Gambit

Pierwszy tom służy zapoznaniu i zaprzyjaźnieniu się z bohaterami. Rozumiem to, dlatego pomimo trudności, przebrnąłem przez pierwsze dwieście stron, często łapiąc się na tym, że odpływam od akcji, nie śledząc jej. Dużo bohaterów wprowadzonych w jednym momencie nie poprawiło sytuacji. Na szczęście przez pierwszą połowę tomu... niemal nic się nie dzieje. Później jest lepiej - odrobina akcji, strzelaniny, nieco bardziej błyskotliwe dialogi i zaczynamy zaprzyjaźniać się z postaciami. Kończąc pierwszy tom, czekałem na drugi.

Punkt cięcia

Tutaj zaskoczenie - odjeżdżamy akcją w zupełnie inne miejsce, wprowadzamy nowe postacie, nowych przeciwników. Całkowicie zmieniamy klimat. Akcja wzięta z niczego - lekkie tylko nawiązanie do tomu poprzedniego. No, ale są znane postacie, więc może nie będzie tak źle. Niestety - jest źle. Wodzenie czytelnika za nos przez autora jest tak uciążliwe, że miałem ochotę odłożyć książkę. Czytając nie miałem pojęcia czemu służą kolejne ruchy postaci - to wiedział tylko autor. Gdyby chociaż było to jakoś błyskotliwie rozwiązane, byłoby świetnie. Niestety - cały trik zawiera się w tym, że nie wiemy o co chodzi. Co więcej, większość bohaterów (po obu stronach konfliktu) także nie ma pojęcia. Poza opisami akcji ciężko było przebrnąć.

Forta

Trzeci tom jest nieco ciekawszy. Akcja jest dominującym elementem fabuły. Poza nią jest też odrobina suspensu, zepsuta niestety przez zbytnią przewidywalność. Do tego znani nam bohaterowie są tu umieszczeni nieco na siłę, ale niech tam - przypadek jest nieodzowną częścią egzystencji. Denerwują nieco działania postaci - skoro czytelnik domyśla się o co chodzi w intrydze, to chyba uczestniczący w niej ludzie powinni tym bardziej. Dokładając do tego jawne błędy, które popełniają, trudno wyobrazić sobie przytaczany przez autora niemal na każdym kroku profesjonalizm elitarnych jednostek. Tym niemniej trzeci tom czytało mi się bardzo przyjemnie, choć cały czas męczy mnie ten brak kontynuacji opowieści - każdy tom stanowi osobną historyjkę, połączoną (jak wspomniałem - nieco na siłę) osobami głównych bohaterów.

Inwit

Bardzo mi przykro, ale po przeczytaniu stu kilkudziesięciu stron czwartego tomu, zawierających nudne opisy, nie wnoszące nic do fabuły i mające chyba przygotować czytelnika na nadciągającą akcję, uznałem, że szkoda mi czasu. Jestem zmęczony ględzeniem bohaterów o niczym, opisami, które prowadzają nastrój nudy (w zamyśle chyba oczekiwania). Jeśli autor miał pomysł na kilkadziesiąt stron akcji, nie powinien dokładać do tego wypełniacza, tylko wypuścić powieść jako opowiadanie. Być może kiedyś odpocznę na tyle, by przeczytać co dalej stało się z sympatycznymi, bądź co bądź, bohaterami, ale nie nastąpi to szybko.

Brak oceny punktowej - nie dobrnąłem do końca.

sobota, 26 stycznia 2019

Farma - Tom Rob Smith

Nie pamiętam już jak to się stało, że "Farma" stanęła na mojej półce. Prawdopodobnie był to prezent. A książka to przeważnie dobry prezent. Tym razem okazało się, że bardzo dobry.

Pomimo tego, że nie przepadam za takim stylem narracji, "Farma" wciągnęła mnie od pierwszych stron i długo nie chciała wypuścić. Ostatnio nie mam zbyt wiele czasu na czytanie, ale dosłownie wpadłem w fotel. Czytałem nocami, pamiętając by po stu stronach odłożyć i iść spać. Udało mi się, ale z trudem. Ta książka jest na prawdę wciągająca.

Jak wspomniałem, nie przepadam za narracją, gdzie bohater powieści opowiada historię innemu bohaterowi. Nie lubię retrospekcji. Nie lubię także, gdy w powieści znajdują się przedruki listów i opowiadań, ani przytoczone opowieści osób trzecich. Tutaj jest to wszystko i jest doskonale zastosowane. Tworzy nierozerwalną całość. Warsztat autora jest godny podziwu.

Sama historia, którą opowiada autor także jest niesamowicie wciągająca. Opowieść budzi niepokój i ciekawość, wciąga czytelnika, intryguje. A spośród wszystkich możliwych zakończeń wybiera takie, które nie przyszło mi do głowy (choć zapewne powinno). I to także bardzo mi się podobało. Do tego wszystkiego niepowtarzalny klimat, rysowany umiarkowanym i nieprzytłaczającym opisem. Świetne proporcje. Jestem pod dużym wrażeniem i oby więcej powieści na tym poziomie!

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 9 (Udane zastosowanie wszystkich trudnych elementów (których zwykle nie lubię).)
  • Lekkość Pióra: 10 (Niemal niemożliwym jest oderwanie się od tej powieści.)
  • Akcja: 8 (Bardzo interesująca.)
  • Bohaterowie: 7 (Interesujący, a nawet intrygujący. Szkoda, że niektórzy nie zostali zawczasu dokładnie opisani.)
  • Zakończenie: 9 (Świetne.)
  • Ocena Łączna: 43/50

czwartek, 24 stycznia 2019

Bo to jest wojna, rzeź i rąbanka - Romuald Pawlak

Zbiór opowiadań, który kusił mnie tytułem od wielu lat, ale niestety okazał się słaby i szkoda mi było czasu, by doczytać do końca. Kilka grubych iluzji, kiepskich żartów i powtarzający się plan opowiadania (problem, próba rozwiązania, genialny pomysł, czar szyty na miarę, który działa nie do końca tak jak powinien i nieśmieszna pointa). Schemat powtarzał się we wszystkich opowiadaniach, do których dotarłem, aż zniechęciłem się do dalszego zgłębiania kolejnych takich samych tekstów. 

Ale są i pozytywy. Opowiadania czyta się szybko (choć czasem można się pogubić, bo styl autora skłania do odpływania myślami - nie wszystko jest czytelne i jasno opisane. Czasem stosowane są skróty myślowe, za którymi chyba tylko autor nadąża. Postać głównego bohatera jest ciekawa, nie czarno-biała. A ja lubię barwnych i niejednoznacznych bohaterów (wątpliwych moralnie, posiadających jakieś grzeszki, sekrety). No i nawiązania do naszego kraju to coś, co zawsze sprawia mi frajdę.

A mimo to szkoda mi było tej dodatkowej godziny czy dwóch, by dokończyć książkę. Wolałem chwycić za kolejną. To o czymś świadczy...

wtorek, 22 stycznia 2019

Wuj Oswald - Roald Dahl

Humorystyczno-erotyczna opowieść o niezwykle przedsiębiorczym, jurnym wuju Oswaldzie i jego drodze do fortuny, oraz podbijaniu kobiecych... no może nie tyle serc, co sypialni. Aby zachęcić Was, Moi Drodzy Czytelnicy, jeszcze bardziej dodam, że jedną z czołowych postaci jest nimfomanka, której zadaniem jest uwodzenie możnych (i sławnych) tego świata.

Szczerze mówiąc, jeśli chodzi o strefę erotyczną, to rumieniec raczej nie pojawił się na moim obliczu. W kwestii humoru, być może parę razy się uśmiechnąłem. Nie jest to jakieś szczególne dzieło, ale wesołe, pozytywne i lekkie, a przede wszystkim nieźle napisane. Wszystko to sprawia, że jest to lektura na jedno popołudnie i tak należy ją traktować.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 6 (Nic szczególnego.)
  • Lekkość Pióra: 7 (Łatwe w odbiorze.)
  • Akcja: 6 (Ciekawa, choć nie porywająca.)
  • Bohaterowie: 7 (Charakterystyczni i opisani "z jajem".)
  • Zakończenie: 6 (Jak i cała akcja. Dość oczywiste.)
  • Ocena Łączna: 32/50

niedziela, 20 stycznia 2019

Pokolenie X - Douglas Coupland

Pierwsza, a zarazem najgłośniejsza powieść Douglasa Couplanda to opowieść o ludziach, którzy usiłują nie uczestniczyć w otaczającym ich sztucznym świecie. Osobach, które nie wierzą w robienie kariery, w plastikowe galerie handlowe, gabinety chirurgii plastycznej, świat dzielący się na biednych i bogatych. O współczesnych hipisach, którzy odżegnując się od świata, który im się nie podoba odkrywają, że inny świat już nie istnieje. O jednostkach, które tworzą sobie swój własny mikro-światek, opierający się na opowieściach, fantazjach, alkoholu, używkach i tymczasowości, a jednak tęsknią do pamiętanej z dzieciństwa normalności - rodzinie, miłości, świętach w domu. Normalności, której sami nie potrafią stworzyć.

To opowieść o wyobcowaniu, o samotności wśród ludzi, o konieczności decydowania, czy zachować własną odrębność, czy też stać się częścią "szczęśliwego" tłumu. Zagubienie wynikające z niechęci poddania się kształtowaniu przez współczesne wzorce: modę, konieczność znalezienia pracy i robienia kariery, dopasowanie się do oczekiwań społeczeństwa czy hołdowanie snobizmowi, skłania do zadawania pytań i poszukiwaniu we własnej egzystencji jakiegoś głębszego sensu. To z kolei prowadzi często do melancholii, apatii a nawet depresji. Lekarstwem jest w pewnym sensie poszukiwanie ludzi podobnie patrzących na świat, wyznających podobne wartości i poszukujących odpowiedzi na te same pytania. Jednocześnie jednak w grupie umacniamy swoją pewność, że nie ma już dokąd zmierzać.

Wydaje mi się jednak, że czytając powieść Couplanda nie widzimy tego w sposób bezpośredni. Widzimy jedynie jak bohaterowie postrzegają świat (i jak świat postrzega ich), oraz w jaki sposób usiłują wykreować swoją własną, prywatną rzeczywistość. Czytając poznajemy treść, a dopiero po odłożeniu książki mamy czas na przemyślenia, porównanie powieści do własnych doświadczeń. I zapewne od tego, "po której stronie" jesteśmy zależy odbiór opisanych wydarzeń. Ja odebrałem je tak, jak to opisałem powyżej, ale zapewne znajdą się tacy, którzy uznają, że to opowieść o nierobach, bumelantach czy ludziach bez ambicji. I na swój sposób będą mieli rację. Ambicja czy chęć rozwoju, dla każdej ze "stron" oznacza bowiem zupełnie co innego.

Jeśli mam być szczery, książka nie zrobiła na mnie aż takiego wrażenia, jakie myślałem, że zrobi. Ale warto było ją przeczytać, choćby po to, by samemu się przekonać. A i czasu spędzonego na refleksji nie uważam za stracony. Z uwagi na zawartość nie będę silił się na ocenę punktową, gdyż książka ta skutecznie wymyka się zamknięciu w tradycyjne, przyjęte przeze mnie ramy. 


niedziela, 13 stycznia 2019

Krąg Walki - Piers Anthony

"Krąg Walki" to postapokaliptyczny cykl, składający się z trzech tomów. Jego akcja dzieje się w czasach "po Wybuchu", świat cofnął się w rozwoju, obowiązuje system klanowy, większość ludzi (w tej części świata, w której rozgrywa się akcja powieści) stanowią koczownicy, ale istnieją także tak zwani "odmieńcy" - ludzie którzy próbują ocalić kulturę i technikę "starożytnych" sprzed Wybuchu. Stałym elementem krajobrazu są "Złe Ziemie", czyli obszary, w których promieniowanie przekracza normy bezpieczne dla istot żywych. Na tym tle rozgrywa się walka o wolność, niezależność, prawdę i rozwój.

W mojej ocenie jakość fabuły każdego tomu jest inna. Pierwszy tom, kiedy dopiero poznajemy świat koczowników, ich zwyczaje i kulturę, a następnie czytamy o losach tytułowego Sosa jest najciekawszy, a jego konstrukcja jest najbardziej przemyślana. Stanowi także zamkniętą całość, a zatem nie zmusza czytelnika do sięgania po tom drugi. Ten o tytule "Var Pałki" opowiada natomiast w dużej mierze o podróży przez świat. Poznajemy tutaj inne modele społeczeństw, co także jest ciekawe, ale nadaje powieści zupełnie inny charakter. Trzeci tom jest za to najbardziej krwawy. Wielokrotne nawiązania do kastracji, gwałty, okaleczenia - to wszystko sprawia, że "Neq Miecz" oceniam najniżej i miałem najmniej frajdy przy jego lekturze.

Całość jest jednak uroczo oldschoolowa - wystarczy spojrzeć na okładki wydania, które udało mi się zdobyć (Amber 1994). Nie wiem, czy istnieje nowsze wydanie. Czytanie to powrót do starej fantastyki, aż się młodość przypomina.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 6 (Podoba mi się stworzony klimat.)
  • Lekkość Pióra: 8 (Nieźle się czyta.)
  • Akcja: 7 (Ciekawa, choć nierówna. Pierwszy tom to 9, drugi 7, a trzeci zaledwie 5.)
  • Bohaterowie: 7 (Ciekawi, łatwi do rozróżnienia.)
  • Zakończenie: 5 (Zakończenie to ostatni tom, a ten zamyka niektóre wątki odrobinę na siłę.)
  • Ocena Łączna: 33/50

wtorek, 1 stycznia 2019

Podsumowanie II połowy 2018 roku

Koniec roku, czas podsumowań. Niestety, te wypadają blado w porównaniu z rokiem poprzednim. Na wstępie najgorsze - nie udało mi się wypełnić Noworocznego Postanowienia, czyli przeczytać 52 książek w 2018 roku. Czytanie jednej książki tygodniowo okazało się wyzwaniem ponad siły. Ale cóż - życie się zmieniło i czasu na czytanie nie ma tyle co kiedyś. A może trochę przesadzam? W każdym razie wyzwanie jest aktualne i w 2019 roku nadal będę próbował mu sprostać, co i Wam polecam, Moi Drodzy Czytelnicy. Czytanie to olbrzymia frajda i jeśli Postanowienie Noworoczne ma być motywacją do dania sobie przyjemności, to niech tak będzie!

Tradycyjnie już przypominam, że blog nie ma charakteru komercyjnego, a za pisanie recenzji nie otrzymuję wynagrodzenia. Tym samym nie ma możliwości "zakupienia" dobrej recenzji złej książki. Chętnie natomiast przyjmę dobre książki do recenzowania - jeśli jakieś wydawnictwo lub autor pewien jest, że jego książka zasłuży na dobrą ocenę, śmiało może mi ją podesłać, a ja z przyjemnością się w nią wczytam. Z powodu chęci uzyskania choćby śladowego zysku z pisanych tu recenzji (bo czemu nie), na blogu umieszczone są dyskretne reklamy, a odnośniki, kierujące do księgarni internetowych dają mi niewielki przychód. Jeśli zainteresowała Cię któraś z ocenionych przeze mnie książek, zachęcam do zakupu poprzez linki polecające.

II połowa 2018 roku przedstawia się następująco: Recenzję otrzymało 16 książek (jedna dwutomowa pozycja ma wspólną recenzję, dwie recenzje dotyczą zbiorów opowiadań), w sumie ocen punktowych było dziewięć. Nie dużo i nie za bardzo jest z czego wybierać, ale cóż... Mogę tylko starać się, by w tym roku było ich więcej.

Właściwe podsumowanie wygląda następująco:

Tytuł Autor data    łączna
Fabryka Oficerów Hans Helmut Kirst 2018-09-30 40
Miniony Świat Dennis Lehane 2018-07-20 40
Władca Much William Golding 2018-12-19 37
Wpadka Nick Hornby 2018-08-20 34
Człowiek Obiecany Paweł Majka 2018-12-27 33
Projekt Mefisto Marcin Mortka 2018-07-16 32
Grawitacja Tess Geritsen 2018-08-25 29
Wylęgarnia Miroslav Zamboch 2018-10-28 28
Zimowa Opowieść Mark Helprin 2018-12-03 23
Nic nie zdarza się przypadkiem Tiziano Terzani 2018-12-23    bez oceny
Wyspa Skarbów R. L. Stevenson 2018-11-01    bez oceny
Ojciec 2018-09-10    bez oceny
Reputacja Andrzej Pilipiuk 2018-08-10    bez oceny
Łowca Dawid Morrell 2018-07-03    bez oceny
Pierś Philip Roth 2018-12-30    bez oceny

Dwie czterdziestki, może niskie, ale są. Zdecydowanie w II połowie zeszłego (już) roku największe wrażenie zrobiła na mnie "Fabryka Oficerów" Hansa Helmuta Kirsta i to właśnie ona otrzymuje tytuł Najlepszej Książki Roku 2018 Bloga Recenzent Amator.

Skoro najważniejsze już wiadomo, czas przejść do podsumowania ocen poszczególnych kategorii, zaczynając od Kunsztu Literackiego. W obecnym półroczu były w tej kategorii trzy ósemki:
"Zupełnym przypadkiem" są to po prostu trzy najwyżej ocenione pozycje. To świadczy o tym, jak ważna jest to dla mnie kategoria. 

W zeszłym roku podobną ocenę otrzymał tylko (także najwyżej oceniony) Marsjanin.

W kategorii Lekkość Pióra triumfowały dwie książki, z oceną równą 9 punktów:
W poprzednim półroczu było lepiej, bo taką oceną mogło się poszczycić aż pięć pozycji:
Kategoria Akcja okazała się jedną ze słabiej ocenianych. Jedyną ósemkę otrzymał Miniony Świat. I znów w poprzednim półroczu było lepiej, bo aż cztery książki otrzymały ocenę równą osiem. Są to:
W kategorii Bohaterowie jedna dziewiątka dla Fabryki Oficerów. I jest to jedyna taka ocena na przestrzeni całego roku. 

Zakończenie na ósemkę miały dwie książki:
W zeszłym półroczu pojawiła się za to jedna dziewiątka dla książki Małe Życie

I to już wszystko w temacie Podsumowania, którym zamykam czytelniczo rok 2018. Życzę udanych lektur w roku 2019, zarówno Wam jak i (nieskromnie) sobie. Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku!

Wasz Bler