poniedziałek, 26 listopada 2012

Metro 2033 - Dmitry Glukhovsky


Metro 2033 to typowa powieść drogi osadzona w nietypowej scenerii post apokaliptycznej wizji Moskiewskiego Metra. Wydawać by się mogło, że taka tematyka to samograj. Każdy fan fantastyki polubi ten klimat opustoszałych stacji, społeczeństwa żyjącego pod ziemią w tunelach metra, długich korytarzy i setek niebezpieczeństw czających się tak w ciemności jak i na powierzchni. Problemem jest tu chyba właśnie mnogość pomysłów - przysłowiowe za dużo grzybków w barszcz... Zagrożenia czyhające na głównego bohatera - Artema, mają charakter zarówno pochodzenia ludzkiego jak i pozaludzkiego. Zagrażają mu fizycznie i psychicznie. Na samej mapie (świetny gadżet wklejony między strony powieści) widnieje szereg "Zagrożeń", które występują w metrze - promieniowanie, zagrożenie biologiczne, psychiczne... jest tego tak wiele, że właściwie nie wiadomo czego się bać, w rezultacie czytelnik niejako przyjmuje do wiadomości te zagrożenia, ale przestają one go straszyć, a więc nie mamy poczucia, że są groźne dla głównego bohatera. Ponadto wiele jest fragmentów, które dla tej powieści nie są zupełni istotne. Czytając czułem się tak, jakby autor nie przemyślał tego o czym chce napisać i starał się zmieścić na kartach wszystko co tylko wymyślił na temat tego świata. Jakby nie mógł się zdecydować. Niczym pełna wersja filmu, ze wszystkimi wyciętymi scenami - lubię oglądać te sceny, ale osobno - one z jakiegoś powodu zostały wycięte w procesie tworzenia filmu. 
Po tak opasłym tomiszczu spodziewałem się czegoś więcej, szczególnie że autorem jest Rosjanin, a Rosyjska i Radziecka fantastyka zawsze była dla mnie wspaniałą przygodą. Być może miałem zbyt wysokie oczekiwania, ale ta pozycja ich nie spełniła.

piątek, 23 listopada 2012

W jednej osobie - John Irving

Ta recenzja jest pewnego rodzaju nowością, gdyż postanowiłem pisać ją na bieżąco - w trakcie czytania (a nie po przeczytaniu jak to mam w zwyczaju), opublikować za to dopiero po zakończeniu. Sam jestem ciekawy co z tego wyjdzie.

John IrvingKsiążkę zacząłem czytać w niezbyt sprzyjających warunkach, bo w poczekalni u lekarza. Zaważyło to na moim skupieniu i niestety z pierwszych kilkunastu stron niewiele pamiętam. Może poza tym, że zaskoczyłem - akcja wciągnęła mnie i od tej pory nie mogłem się od książki oderwać. Tak to już jest z Irvingiem - upomniałem sam siebie - człowiek czyta o tym i o owym - o niczym szczególnym, aż tu nagle Trrrach! i nie ma odwrotu - akcja powieści w specyficzny sposób wnika w życie czytelnika i od tej pory miesza się z nim w jakiś niepojęty dla mnie sposób. Niejednokrotnie podczas lektury książek tego autora zastanawiałem się, które wydarzenia przytrafiły się bohaterom powieści, a które mi, czy komuś z mojego otoczenia. Tak i w tej książce - kiedy już złapałem rytm postaci z kart książki ożywają i stają się trójwymiarowe wśród otaczających je zdań.
Czytając dalej zorientowałem się, że nie tyle przyswajam akcję powieści, co zachwycam się kunsztownością zdań. Tutaj nie tylko autor, ale i tłumaczka - Pani Magdalena Moltzan-Małkowska stanęła na wysokości zadania. A jest się czym zachwycać - Irving tworzy niemal poetyckie zdania, a budowa intrygi jest poprowadzona w tak szatański sposób, ze wciągnięty weń czytelnik zadaje sobie w pewnej chwili pytanie "jak ja się tutaj znalazłem?". Zawsze pociągało mnie to w powieściach i z tego też powodu odkąd przeczytałem "Świat według Garpa" zakochałem się w Irvingu.
Charakterystyczną cechą książek tego autora jest to, że każda z pojawiających się w nich postaci opowiada jakąś historię. Tak jak w życiu - ludzie mówią o tym, co im się przydarzyło, tak i tutaj dowiadujemy się wielu faktów pozornie z akcja powieści niezwiązanych. Irving jest bowiem mistrzem dygresji a jego dzieła najeżone są anegdotami i wszelkiego rodzaju wtrąceniami, które pomimo znacznego odbiegania od zasadniczego tematu nie mają za zadanie skołować czytelnika, ale urealnić opisywany świat. Z powodu dygresji bywa, że po przeczytaniu kilku jego książek, ciężko jest przypisać konkretną anegdotkę do powieści, z której pochodzi. Wtedy pewne jest tylko, że jest ona autorstwa tego znakomitego pisarza.
Kolejną typową cechą powieści tego autora jest bogactwo postaci. Poza głównym bohaterem na horyzoncie przewija się cała plejada osób, z których każda jest charakterystyczna, każda cechuje się innym zachowaniem, ma swoje własne, osobiste cele i dziwactwa. To bardzo urzeczywistnia powieści - jak w życiu mamy do czynienia z różnymi charakterami, tak i w książce mamy możliwość poznać się i przeżyć chwilę u boku najróżniejszych osób.
Jest jednak coś, co w książkach Irvinga nie jest takie jak w życiu. Myślę tutaj o zaburzonej chronologii wydarzeń. Autor posługuje się swoistą logiką w doborze kolejności opisywania wydarzeń, jednak z typową chronologią ma to mało wspólnego. Rzekłbym, że losy postaci opisywane są poczynając od ważnego wydarzenia, następnie wyjaśniana jest geneza a następnie skutki takiej a nie innej decyzji bohatera. Sprawia to wrażenie chaosu, jednak przy tak dużej liczbie dygresji skakanie pomiędzy datami nie ma większego znaczenia, a po przeczytaniu powieści wręcz zgadzamy się z autorem co do wyboru takiej a nie innej kolejności. Kto oglądał film Pulp Fiction (kto nie oglądał - powinien. Jest to absolutny majstersztyk) ten wie o czym mówię - kolejność wydarzeń służy opowiedzianej historii, zwraca uwagę na pewne aspekty, sprawiając że inne sprawy schodzą na dalszy plan i dostrzegane są przez odbiorcę z opóźnieniem. Na pierwszy plan wychodzi to, co czytelnik (widz) ma dostrzec od razu, a co przy innym sposobie opowiadania z pewnością mogłoby umknąć.
Akcja powieści dzieje się w małym amerykańskim miasteczku, w połowie dwudziestego wieku. Głównym bohaterem i Narratorem jest Billy, który jako nastolatek odkrywa swoją "ambiwalentną seksualność" (narratorem jest już jako prawie siedemdziesięcioletni mężczyzna) wraz z chęcią do zostania pisarzem. Książka zwraca uwagę na wiele aspektów nietypowej seksualności, począwszy od homoseksualizmu poprzez różne odmiany mniej lub bardziej ukrytego transwestytyzmu (i transgenderyzmu) aż po otwarty transseksualizm a nawet transseksualizm na pokaz. Odkrywanie samego siebie a także relacji najbliższego otoczenia stanowi główny wątek opowieści, która jednak rozbudowana jest na wielu płaszczyznach i żadne streszczenie nie oddałoby złożoności lektury.
Cała historia przedstawiona jest z olbrzymią wrażliwością, która właściwa jest artystom (a przecież zawód pisarza to zawód niewątpliwie artystyczny i wymagający poza wnikliwą obserwacją otaczającego świata właśnie wrażliwości). Zadziwia realizm, z jakim autor opisuje relacje pomiędzy swoimi bohaterami, umieszczając ich w najróżniejszych konfiguracjach, prowadzących do nietuzinkowych, nieraz wręcz komicznych sytuacji - czyż komiczną nie jest opowieść o chłopcu, który wpierw kochał się we własnym ojczymie, następnie durzy się w bibliotekarce, która w przedstawieniu gra kochankę rzeczonego ojczyma, a miłosne kwestie podrzuca im na oczach chłopca jego matka, która pełni w teatrze, w którym gra jej mąż, rolę suflera? Stworzyć takie wydarzenie w sposób nie budzący wrażenia "naciągania rzeczywistości" mógł tylko prawdziwy mistrz pióra, którym Irving z całą pewnością jest.
Oczywiście w książce nie może zabraknąć ulubionej tematyki, którą autor porusza w swoich dziełach - zapasów, które są tłem wydarzeń, ale także sposobem realizacji jednej z kluczowych scen powieści, aborcji, komplikacji rodzinnych, licznych skomplikowanych relacji seksualnych, w tym relacji pomiędzy członkami rodziny, różnicy wieku między kochankami i zdrady. Motyw nieobecnego ojca - wojskowego, fascynacji zakazanym owocem oraz specyficznym środowiskiem naturalnym bohaterów. Są też bardzo szczegółowe opisy miejsc, miast, budynków - wszystko to, co pozwala wniknąć w przestrzeń, w której rozgrywają się relacje pomiędzy bohaterami. Powrót do książek tego pisarza (a w moim przypadku wróciłem do Irvinga po dłuższym okresie czytywania innych autorów) po raz kolejny utwierdza mnie w przekonaniu, że każda jego książka jest warta przeczytania, a do niektórych bardzo chce się wracać wielokrotnie.
Docieram do końca - życie głównego bohatera, z którym zdążyłem się zżyć (nawet mimo tego, że się nie utożsamiam) także dobiega końca. Smutno kończą się losy innych postaci - przyjaciół Billa ze stron książki. Po raz kolejny jestem pod wrażeniem, w jaki sposób Irving porwał mnie w wymyślony przez siebie świat, w biografię nieistniejącej postaci, tak nudną historię, gdyby opowiadał ją ktoś inny. Patrzę wstecz na przeczytane strony i nie mogę dojść do tego, jakim cudem zaciekawiła mnie ta opowieść, a zaciekawiła mnie na tyle, że chciałbym przeczytać ją raz jeszcze.
Jak zwykle powieść niezwykle kompletna, mistrzowsko przeprowadzona od początku do końca. Dla miłośników literatury jest to pozycja obowiązkowa, tak jak i inne powieści tego autora.

Książka jest do kupienia tutaj.