poniedziałek, 28 grudnia 2020

Platforma - Michel Houellebecq

Łatwo jest napisać fragment powieści, zawierający wartką akcję. Trudniej jest opisać gorące, leniwe popołudnie w taki sposób, by czytelnik miał wrażenie, że to właśnie jest "akcja". Tym właśnie jest powieść Houellebecq'a - ciągłym wrażeniem akcji, mimo że na płaszczyźnie fabularnej nie dzieje się wiele. I dlatego od książki trudno się oderwać.

Mnie ta książka przywiodła na myśl twórczość Bukowskiego, choć bardziej elegancką i nie tak obsceniczną. Sceny seksu są naturalistyczne, ale jednak w pewien sposób ładne. I jest ich sporo. Ale nie zaufałbym komuś, kto opisując życie samotnego, bądź co bądź, mężczyzny, przemilczał by temat seksu, czy choćby masturbacji. 

Bardzo podobało mi się w tej powieści tak wierne odwzorowanie rzeczywistości. Na przykład - kiedy w życiu podczas prowadzenia rozmowy wydarzy się coś przełomowego, natychmiast zapominamy o czym była mowa, mimo że wcześniej byliśmy szczerze zaangażowani w konwersację. Także tutaj doświadczamy tego zjawiska, chociaż jako czytelnicy, niejako postronni widzowie.

Jedynym, czego było mi mało, to wyraziści bohaterowie. Nawet główne postacie poznajemy relatywnie słabo, ale być może to także jest zamierzonym zabiegiem, bo w życiu także prawie nigdy nie poznajemy kogoś do końca. W każdym razie spośród ocenianych poniżej kategorii, ta plasuje się najniżej.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 9 (Świetnie, realistycznie i naturalnie napisane.)
  • Lekkość Pióra: 8 (Czyta się z prawdziwą przyjemnością.)
  • Akcja: 8 (Bardzo wciągająca fabuła.)
  • Bohaterowie: 6 (Zbyt mało wyraziści, słabo ich znamy.)
  • Zakończenie: 8 (Jest naturalną konsekwencją wydarzeń.)
  • Ocena Łączna: 39/50

Cenę tej książki można sprawdzić:

niedziela, 20 grudnia 2020

Zabójcze Święta

Kolejna świąteczna (pro)pozycja.

A gdyby połączyć Świąteczny klimat z dreszczem tych nieco mniej pozytywnych emocji? Święta to idealny klimat pod kryminał, thriller, a nawet coś więcej. Sprawdźmy więc, jak do tematu podeszło 10 polskich twórców. Do dzieła.

Puszwajbla - Grzegorz Kapla

Napisane prostym językiem, erotyzujące opowiadanie podszyte mrocznym drugim wątkiem. Łatwe w odbiorze, nieskomplikowane, nieco sztampowate, ale utrzymane w klimacie. Szkoda, że zakończenie i moment zaskoczenia są do bólu przewidywalne.

Więzienie - Paulina Świst

Całkiem miłe, choć proste opowiadanie. Nie ma tu zaskoczenia, nie ma zwrotów akcji, choć samej akcji nie brakuje. Napisane przyjemnym językiem, nieprzekombinowane opowiadanko.

Krwawe Jasełka - Jacek Ostrowski

To opowiadanie nie podobało mi się bardzo. Bez sensu, bez przesłania, bez powodu. No i oczywiste, naiwne zakończenie. Słabe.

Pierwsza Gwiazdka - K.N.Haner

A to opowiadanie z kolei sprawiło mi sporo frajdy. I to pomimo tego, że nie jest w żadnym stopniu odkrywcze ani zaskakujące. Jest trochę czystego seksu z ładnie dobraną, nieskomplikowaną fabułą i zwrotami akcji w najbardziej oczywistych momentach. 

#SamotneŚwięta - Adrian Bednarek (w spisie treści Ardian)

To jak dotąd najbardziej dopracowane opowiadanie. Interesujące, z ciekawym zwrotem akcji i zaskakująco rozbudowaną, jak na krótką formę, fabułą. Szkoda tylko, że bardzo mocno "zainspirowane" serialem Dexter. Mimo to miałem frajdę czytając.

Podarunek - Małgorzata Rogala

Bardzo zgrabne opowiadanie. Odpowiednie proporcje, ciekawie napisane. Warto!

Dodatkowe Nakrycie - Artur Urbanowicz

Podoba mi się podejście do tematu łączące tradycje wigilijne z mroczną legendą. Na dodatek bardzo "polski" scenariusz. Świetny klimat i kompozycja.

Morderstwo na Bajkowym - Joanna Jodełka

Kryminał pełną gębą. Mnóstwo motywów, podejrzanych, złożona, choć prawdopodobna historia, dość wyraziści (jak na krótką formę) bohaterowie. A do tego zabawne zawiązanie akcji i świąteczny klimat. To jest to.

Upiorna Karolcia - Alek Rogoziński

Prosta historyjka, w której zdziwiło mnie zakończenie. A zdziwiło ze względu na niespójność. Nie lubię kryminałów, w których autor celowo wprowadza czytelnika w błąd, a następnie unika tematu nie opowiadając szczegółowo kolejności wydarzeń, przez co nie musi się tłumaczyć z tego, co napisał wcześniej. No i tytuł, koniec końców, ma się nijak do treści.

Ona - Magda Stachula

Opowiadanie w zasadzie o niczym. Historia na trzy zdania, rozciągnięta nieprzyzwoicie dla dodania dramatyzmu. Dużo "świata wewnętrznego". Nawet przyjemnie napisane, ale trochę o niczym.


Przeczytałem 10 opowiadań, jedne były lepsze, inne gorsze. Podoba mi się zebranie ich w jednym, tematycznym tomiku. A do tego, niektóre opowiadania naprawdę mi się podobały, a uważam się za wybrednego czytelnika. Czy polecam tę książkę? Tak - w święta, na jeden, góra dwa wieczory, dla osób, które lubią pikantne historyjki z dreszczykiem. Jeśli ktoś nie jest amatorem, spokojnie może sobie odpuścić.

Cenę tej książki można sprawdzić:

sobota, 19 grudnia 2020

Świąteczny Sweter - Glenn Beck

Wzruszająca, mądra opowieść. Idealna powieść na święta, a być może jeszcze lepsza, by przeczytać ją przed świętami. Przeczytałem w parę godzin za jednym posiedzeniem. Do mnie dotarła (wiele fragmentów było jakby skierowane wprost i tylko dla mnie), chociaż nie podobał mi się moralizatorski ton paru fragmentów i włączenie religii (chociaż rozumiem dlaczego autor to zrobił i miał do tego pełne prawo, to zmieniło wydźwięk całości).

Historia jest być może prosta i oczywista, metafory niezbyt wymyślne, a mimo to całość trzyma się kupy i robi wielkie wrażenie. Nie przeszkadza to, że domyślamy się (prawie) wszystkiego, bo i nie o zaskoczenie tutaj chodzi.

To książka dla każdego, kto czuje niedosyt, ma wrażenie, że w jego życiu czegoś brakuje, myśli, że zasługuje na więcej niż ma. Powieść ta skłania do zwolnienia i rozejrzenia się dookoła siebie, docenienia wszystkiego co dobre, a czym otaczamy się na co dzień i przestajemy zauważać. To książka o tym, że życiem należy się cieszyć, a nie codziennie wyglądać jutra, które wszystko zmieni na lepsze. Tylko własnoręcznie i z pomocą bliskich możemy zmieniać nasze życie na lepsze. Czekając, że takie się stanie, doczekamy jedynie śmierci. Odrzucanie zaś tego co mamy sprawia, że pozbywamy się wszystkiego, co osiągnęliśmy do tej pory, co było nam dane, a wtedy musimy zaczynać od zera. Bo budować należy na fundamentach, a nie ciągle zaczynać od nowa i szukać nie wiadomo czego.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 7 (Niby nic szczególnego...)
  • Lekkość Pióra: 10 (Przeczytałem jednym ciągiem.)
  • Akcja: 8 (Początkowo porwana, nabiera sensu.)
  • Bohaterowie: 6 (Są w porządku.)
  • Zakończenie: 9 (Mądre, choć moralizatorskie. Znalazłem tu coś dla siebie.)
  • Ocena Łączna: 40/50

piątek, 18 grudnia 2020

Cyberpunk Odrodzenie - Andrzej Ziemiański

Cyberpunk to gatunek bliski mi nie ze względu na literaturę, ale ze względu na gry fabularne. Kiedy jednak zobaczyłem tę pozycję, po prostu musiałem ją przeczytać. Źródło inspiracji z jednej strony, rozrywka z drugiej.

Jeśli chodzi o łatwość czytania, to jest to zdecydowanie jedna z łatwiejszych cyberpunkowych powieści, jakie zdarzyło mi się trzymać w ręce. Nie potrzeba tutaj ani specjalnej wiedzy, ani nawet niesamowitego zainteresowania tematem - tę książkę z łatwością przeczyta każdy, kto chociaż liznął literaturę fantastyczną. Czy to plus? Cóż, dla tych nieznających tematu z pewnością. Ja szukałem czegoś odrobinę bardziej specjalistycznego i brakowało mi typowo cyberpunkowej scenerii i ostrzejszych opisów. Wersja jest ugrzeczniona. Ale może to właśnie dzięki temu tak łatwo "wchodzi" i tak szybko się ją czyta.

Jeśli chodzi o akcję, to bardzo podobało mi się jej zawiązanie. Nieco mniej podobało mi się rozwinięcie (a więc główna część powieści). Miejscami była nijaka, zbyt bezpieczna, ugrzeczniona właśnie. Nie było czuć napięcia i to chyba najpoważniejszy zarzut. A szkoda, bo potencjał był. 

Same opisy scenerii też pozostawiają niedosyt. Wiem jak trudno opisać cyberpunkowy krajobraz, więc skłonny jestem nieco odpuścić, ale spodziewałem się więcej. O wiele więcej. A do tego ten niewiarygodny zbieg okoliczności, który wzbudził we mnie pusty śmiech. Tu autor poszedł na łatwiznę.

Bohaterowie są nawet dość ciekawie wymyśleni, ale potraktowani po łebkach. Z ich "fajności" nic nie wynika. Są jacy są i z powodzeniem można by ich zastąpić dowolnymi innymi. Może z wyjątkiem głównej postaci detektywa - ten ma w sobie coś (dosłownie) co sprawia, że jest interesujący. 

Zakończenie natomiast jest w dużej części przewidywalne, zatem jeśli autor liczył, że zaskoczy czytelnika, to zupełnie mu się nie udało. Problem tkwi chyba w tym, że powieść napisana jest wedle podręcznikowych zasad, a te współczesny czytelnik, który z literaturą styka się na co dzień zna w takim stopniu, że aby go zaskoczyć należy złamać kilka zasad. Tutaj jednak grzecznie odhaczamy punkty obowiązkowe i nie schodzimy z utartego szlaku. W rezultacie dostajemy powieść miłą i lekkostrawną, ale prześlizgującą się po powierzchni gatunku.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 6 (Za mało cyberpunkowy.)
  • Lekkość Pióra: 8 (Łatwe, a może nawet zbyt łatwe.)
  • Akcja: 7 (Nie najgorsza.)
  • Bohaterowie: 6 (Niewykorzystane.)
  • Zakończenie: 5 (Według wzoru. Przewidywalne.)
  • Ocena Łączna: 32/50

Cenę tej książki można sprawdzić:

poniedziałek, 14 grudnia 2020

Grube Wióry - Rafał Pacześ

Rafał Pacześ jest według mnie jednym z najzabawniejszych Stand-Uperów. Kiedy usłyszałem, że w sklepach ukazała się jego powieść, po prostu musiałem po nią sięgnąć. Nie dlatego, że spodziewałem się doprowadzającego do łez humoru (słyszałem, jak sam autor się o niej wypowiadał, wiedziałem więc, że to nie ten typ literatury). Sięgnąłem po nią dlatego, że stand-up nie jest prosty. Jest to forma sceniczna uprawiana dla inteligentnych, przez inteligentnych. A ja jestem ciekawy, co ludzie inteligentni mają do powiedzenia.

Otrzymałem to, czego się spodziewałem. To nie jest literatura wysokich lotów, ale bardzo solidnie napisana powieść z wyrazistymi bohaterami, interesującym wątkiem, trzymającą się kupy, choć miejscami groteskową fabułą. To książka, która obnaża nasze (Polaków) niedostatki, stereotypy, lęki, słabości, małomiasteczkowość, zaściankowość i ogólne polskie piekiełko. To historia, jakich wiele toczy się każdego dnia. Trochę może przejaskrawiona.

Oczywiście jest tutaj zdrowa porcja czarnego, wisielczego humoru, ale nie pływa on na wierzchu niczym oka w rosole. Wynika on z sytuacji, w których znajdują się bohaterowie i stanowi nieodzowną część ich zachowania, sposobu mówienia, skojarzeń. To typ humoru, który znajdziemy w każdym z nas, jeśli tylko odważymy się śmiać sami z siebie.

Przyznam, że przeżyłem z tą powieścią parę miłych godzin. Opisane realia są mi znane - widuję je przez okno autobusu, nawet teraz. Nasz świat aż tak bardzo się nie zmienił. Fabuła też nie pozostawia wiele do życzenia, bo chociaż opowieść wiedzie nas w bardzo ekstremalne sytuacje, to przecież zachowanie bohaterów jest opisane bardzo realistycznie, tak jak i popełniane przez nich błędy. Tu nie ma superbohaterów. 

Mogę polecić te powieść wszystkim tym, którzy lubią powieści pisane przez ludzi inteligentnych, którzy mają coś do powiedzenia, ale nie starają się na siłę przemycić truistycznych przesłań. Dla tych, którzy lubią literaturę taką, jaka jest, nie silącą się na bycie czymś więcej niż rozrywką. Dla tych, w końcu, którzy lubią odprężyć się przy książce, odpocząć przy lekturze, bez zbędnego wysiłku, metafor, złotych myśli i zastanawiania się "co autor miał na myśli".

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 7 (Spójna, solidna robota.)
  • Lekkość Pióra: 9 (Łatwa i przyjemna w odbiorze, trudno się oderwać i łatwo wrócić.)
  • Akcja: 8 (Interesująca.)
  • Bohaterowie: 9 (Prawdziwa galeria postaci.)
  • Zakończenie: 8 (Dopasowane do akcji.)
  • Ocena Łączna: 41/50

Cenę tej książki można sprawdzić:

środa, 9 grudnia 2020

Honor Harrington - David Weber

Cykl Webera, osadzony w Honorverse (uniwersum Honor) to bardzo obszerna space opera, posiadająca linię główną, wiele wątków pobocznych i opowiadań. Postanowiłem zapoznać się z serią główną i poniżej prezentuję Wam moje wnioski na jej temat.

Placówka Basilisk



Pierwszy tom daje nam chwilę na zapoznanie z postacią głównej bohaterki i w niezwykle korzystny fabularnie sposób przedstawia nam jej okręt i załogę. Ten tom czyta się sam, a w miarę rozwoju wydarzeń poznajemy coraz więcej faktów z historii Honor, która sama w sobie jest niezwykle interesującą i wyróżniającą się na tle innych bohaterów postacią. W tym tomie napotkałem na najlepszy opis walki statków kosmicznych, jaki czytałem. Barwny, wciągający i długi. 

Honor Królowej



Drugi tom także jest niezwykle wciągający. Znamy już główną bohaterkę, poznajemy nowych bohaterów (jest ich bez liku i niestety część z nich zaczęła mi się mylić, ponieważ są wymieniani jedynie z tytułów i nie posiadają dla mnie cech osobistych), ale przede wszystkim wyraźnie widzimy konflikt, strategię i taktykę. Choć wydaje się, że wątkiem głównym będzie dyplomacja (na co wskazuje zawiązanie akcji), to sama książka nie zawiera zbyt wiele elementów tego wątku. To po prostu dobre science fiction z wartką fabułą.

Krótka zwycięska wojenka



Tutaj za to akcja spowalnia, a plany i ich wykonanie stanowią rdzeń książki. Większy nacisk położony jest tym razem na poznanie życia prywatnego Honor - jej przeszłości i teraźniejszości, przyjaźni i konfliktów. Akcja stanowi może 20% książki, więc jeśli ktoś czyta tę sagę dla akcji, to... cóż... tutaj jej wiele nie znajdzie.

Kwestia Honoru


Bardzo ciekawy w odbiorze tom, przynajmniej dla mnie. Nacisk położony jest na prywatne sprawy Honor, a nie na bitwy, ale za to są to sprawy niezwykle emocjonujące. Dramaty, zemsta i wszystko co ludzkie, podszyte niemal nadludzkimi umiejętnościami stanowi typową opowieść o herosie.

Honor na wygnaniu

To z kolei tom, który w dużej części wydał mi się nudny, ze względu na sporo opisów zmagań politycznych i dyplomatycznych. Ma jednak także ciekawe wątki, zwroty akcji, odrobinę akcji - zarówno tej naziemnej jak i zmagań flot. Reasumując - pomimo iż przeżyłem chwilę zwątpienia, cieszę się, że się nie poddałem, bo końcówka jest naprawdę przemyślana.

Honor wśród wrogów



O tak! Ten tom to jak dla mnie majstersztyk. Świetnie się czyta i jest wszechstronną opowieścią, wprowadzającą wielu nowych, charakterystycznych bohaterów, których (niewielkie) historie ubarwiają uniwersum i czynią fabułę szerszą, w końcu pokazując czym jest saga. Przeczytałem szybko i z prawdziwą przyjemnością.

W rękach wroga


Z kolei na ten tom podświadomie czekałem. Tutaj w końcu następują wydarzenia, które odwracają bieg wydarzeń i nie są tak szczęśliwe dla głównej bohaterki (wcześniej doświadczyła wiele zła, ale tym razem w końcu sama jest w niebezpieczeństwie). A jeśli ktoś chciałby mnie ochrzanić za spoiler, radzę zapoznać się z dość tym razem jednoznacznym tytułem tomu, który nie pozostawia wątpliwości.

Honor ponad wszystko


I znów wszystko się układa. Dobrze, że jest odrobina przeciwwagi w postaci nieświadomości pozostałych bohaterów, ale sielanki jest nieco zbyt dużo i wszystko idzie zbyt łatwo. Szkoda.

Popioły zwycięstwa


Ależ męczący, przegadany tom. Akcji niewiele, a rozmowy i dywagacje to dłużyzna - część jest przez czytelnika spodziewana, część to przypomnienia, a odkrywczych myśli jak na lekarstwo. Czyta się ciężko, a dzieje niewiele, jeśli nie liczyć kilkudziesięciu ostatnich stron. Jedyny plus to wprowadzenie do następnego tomu, który zapowiada się interesująco. Oby...

Wojna Honor


Tom przegadany. Akcji mało, ale nie najgorzej się czyta. Niestety jest tutaj bardzo dużo polityki i to rozwleczonej do nieprzyzwoitości. Omawiany jest właściwie jeden temat, za to wałkowany na okrągło i mało kreatywnie przez wiele frakcji. Myślę, że autor chciał stworzyć podwaliny do tomu następnego, a jednocześnie chciał stworzyć pełnoprawny (czytaj obszerny) tom. Trochę lania wody, trochę straconego czasu, ale nie zniechęcił mnie do reszty. Wiem, po poprzednim tomie także miałem nadzieję, że to tylko wprowadzenie, ale piszę o każdej części zaraz po przeczytaniu, nie wiem więc co będzie dalej. 

Za wszelką cenę


Dzieje się faktycznie coraz więcej, bohaterowie zaczynają się mnożyć. Część fabuły jest nieco chaotyczna, ale da radę nadążyć. Zmienia się także kierunek akcji, co nie zdarzyło się właściwie od początku serii. Tom jakby otwiera zupełnie nowy kierunek, w jakim ma podążyć seria.

Misja Honor


Świetny tom, chociaż znów wprowadzający na scenę multum postaci. Szczerze mówiąc, na początku każdego tomu zajmuje mi chwilę odnalezienie się i zorientowanie o jakiej frakcji właściwie mówimy. Z jednej strony mamy tutaj zupełnie nową strategię w kwestii wojny między Królestwem Manticore a Republiką Haven, a z drugiej wspomniane wcześniej nowe frakcje. 

Zwiastuny burzy


Sytuacja odwróciła się, jeśli nie o 180 stopni, to przynajmniej o 175. Zupełnie nowi towarzysze broni, nowy wróg i nowe taktyki. Jedynym, co mi nie pasuje jest to, że znów mamy do czynienia z bardzo czytelnym podziałem dobro - zło. Racje "złych" pokazane są w sposób dziecinny, naciągany i dość naiwny - nieżyciowy w mojej opinii. Służy to temu, by czytelnik nie miał wątpliwości kto jest dobry a kto zły. Zbytnie uproszczenie. Plusem jest to, że ten to czyta się bardzo łatwo i szybko.

Nieprzejednana Honor



Wszystko wskazuje na to, że to ostatni tom serii. Podstawowej serii. Z posłowia wynika bowiem, że Honor ma się pojawiać w seriach pobocznych. I dobrze. 
Co do samej książki jednak, to odniosłem wrażenie, że na tym etapie autorowi płacono od słowa. Ponad 900 stron, właściwie prawie 1000, z czego przynajmniej połowa jest zbędna. Rozmowy, które nic nie wnoszą, nie budują napięcia, są nudne, toczone między postaciami, które dla akcji są zupełnie zbędne, a które wystarczyłoby zasygnalizować sprawiają, że do przebrnięcia przez ten tom trzeba się dosłownie zmuszać. Moją motywacją w pewnym momencie stało się "koniec już blisko", a to nie jest dobra motywacja dla lektury książki. szczególnie 14-go tomu serii, który powinien trzymać czytelnika na brzegu fotela. 
Pomiędzy tymi nudnymi, niepotrzebnymi i zajmującymi czas rozmowami (dokładnie tak to wygląda - jakby autor chciał pokazać czytelnikowi, że minęło dużo czasu między ważnymi dla akcji momentami w fabule przez stworzenie dłużących się fragmentów), znajdują się opisy walk, których wynik nie jest absolutnie żadnym zaskoczeniem. Jedyne zagrożenie, które pojawia się w książce nadchodzi niespodziewanie i znikąd.
Podsumowując - ostatni tom niszczy tę serię, zamykając ją w sposób zupełnie spodziewany i oczywisty. Elementy zaskakujące w prawie tysiąc stronicowej książce da się wymienić na palcach jednej ręki. Połowa książki jest zbędna, powtarzalna i nudna. Zaletą drugiej połowy jest to, że łatwo się ją czyta, bo nosi ślady akcji. A całe zagrożenie, jakie faktycznie zawarto w powieści mieści się obok akcji i bohaterowie nie mają na nie żadnego wpływu - nie mogą go wywołać, nie mogą mu przeciwdziałać. 

I podsumowanie tego tomu dobrze obrazuje w którym kierunku ewoluowała seria. Seria, która bardzo dobrze się zaczęła i miała swoje momenty. To także dowód na to, że opisując ciekawą historię, która mogłaby się kiedyś wydarzyć, trzeba ją ubarwiać, a nie na siłę dążyć do opisania wszystkich faktów, które stworzą jakąś spójną całość. Główny nurt, główna seria Honorverse stała się na pewnym etapie jedynie zarysowaniem uniwersum, podaniem tła historycznego i punktem wyjścia dla innych opowieści. Ja prawdopodobnie już ich nie poznam, bo na tym etapie czuję się trochę oszukany tym, że najciekawszy wątek nie został doprowadzony do końca, ani nawet rozwinięty. Autor zostawił sobie furtkę, która krzyczy "czytajcie więcej moich książek, a w końcu natraficie na rozwiązanie, którego szukacie po lekturze kilkunastu tysięcy stron mojej sagi". Nie, dziękuję.