środa, 21 stycznia 2015

Solomon Kane, Okrutne Przygody - Robert E. Howard

Nadszedł jednak czas na książkę, której nie przeczytałem w całości. Wcale nie dlatego, że była aż tak złą - po prostu nie jest to pozycja dla mnie. "Solomon Kane, Okrutne Przygody" jest bowiem pozycją skierowaną właściwie wyłącznie do fanów Roberta E. Howarda. Tomik zawiera bowiem wszystkie chyba teksty o Solomonie Kane'ie, jakie popełnił autor. Łącznie z tymi niedokończonymi i ledwie muśniętymi. Znajdziemy więc fragmenty opowiadań, które są jedynie stroną tekstu, bez żadnej kontynuacji, zupełnie wyjętymi z kontekstu. W większości nie nadają się do czytania jako takiego, ale jestem pewien, że sympatycy autora będą ukontentowani dostając tak dużą dawkę tekstów, nawet tych, które z uwagi na fragmentaryczność nigdy nie ukazałyby się drukiem w tej postaci. Dodatkowo dzięki staraniom tłumacza i redakcji, teksty posiadają swój pierwotny, nadany przez Howarda, charakter - w tym swoistą toporność formy. Sporo jest więc błędów, wadliwych konstrukcji zdań, zgrzytów (te największe oznaczono w samej książce dopiskiem).

Jest to więc pewne kompendium twórczości, ale nie literatura "do czytania", skończona i kompletna (mimo, że niektóre opowiadania są całkiem przyjemne w odbiorze). Tym niemniej - oryginalny pomysł na uhonorowanie autora i jego wiernych czytelników.

To, co bardzo mi się natomiast podobało, to jakość wydania. Życzyłbym sobie, by więcej książek było wydawanych w ten elegancki, bogaty sposób. Bogato ilustrowane, spisane na papierze dobrej jakości - prawdziwy rarytas dla bibliofila i doskonała pozycja na prezent (dla specyficznego czytelnika).

Oceny punktowej oczywiście w tym przypadku brak.

niedziela, 18 stycznia 2015

Struktura - Michał Protasiuk

Prawie każdy młody człowiek pracował, pracuje lub będzie pracował w/dla korporacji. Takie nastały czasy. Niewielu zostanie jednak dopuszczonych do korporacyjnych tajemnic. Wszyscy pracownicy będą za to wtłaczani w korporacyjną strukturę. W hierarchię. Kto raz wpadł w tryb korporacyjnej machiny, ten pozna swoje miejsce w systemie. Każdy pracownik dowie się jak wyglądają korpo-zebrania, wyjazdy integracyjne, szkolenia, projekty, deadline'y itp. Nawet zwykła przerwa na kawę, w korporacji jest usystematyzowana, planowa. Bo nie zna życia kto nie służył w marynarce kto nie pracował w korporacji.

Michał Protasiuk, w "Strukturze" ukazuje korporację okiem człowieka z zewnątrz. Kogoś, kto korporacyjnemu porządkowi jest przeciwny i dzięki temu dostrzega absurdy managerskiego stylu bycia. "Korpowie" są nad-uporządkowani, prze-wyszkoleni, hiper-wydajni i mega-lojalni. To już niemalże nie są ludzie, a podporządkowane pracy maszyny, które poświęcają wszystko dla Firmy. I przerażające jest to, że życie w korporacjach coraz bardziej przypomina ten przerysowany obraz.

Powieść ta, choć osadzona w niedalekiej przyszłości i opisująca świat nowoczesnych technologii jest raczej kryminałem niż powieścią science-fiction. Akcja jest wartka i trzyma w napięciu, choć zakończenie nie jest porywające. Atmosfera budowana jest trochę nadmiernie, a większość pary idzie w gwizdek. Narracja prowadzona jest za to w sposób interesujący i przystępny dla każdego czytelnika, więc książkę czyta się dość łatwo. Niestety - początkowo miałem problemy by zidentyfikować bohaterów - poza imionami wiele ich od siebie nie różni. Dopiero po jakimś czasie dostrzegamy różnice charakterologiczne. Najważniejsze jednak, że główny bohater - Korporacja - zarysowana jest ze wszystkimi niezbędnymi szczegółami.

Oceny (legenda tutaj):

  • Kunszt: 7 (Język przystępny, plus za nowomowę korporacyjną.)
  • Lekkość Pióra: 8 (Czyta się łatwo i szybko.)
  • Akcja: 7 (Wartka, ciekawa.)
  • Bohaterowie: 6 (Nieprzesadnie opisani)
  • Zakończenie: 5 (Mocno średnie.)
  • Ocena Łączna: 33/50

czwartek, 15 stycznia 2015

Dzielnica Obiecana - Paweł Majka

Z przyjemnością sięgnąłem po pierwszą polską powieść w uniwersum Metro 2033 - "Dzielnicę Obiecaną". Musze przyznać, że nie zawiodłem się, gdyż nie odstaje od poprzednich tomów serii, które czytałem. Różnice oczywiście są - przede wszystkim to, że powieść dzieje się w uniwersum Metro 2033 nie oznacza, że tak jak pierwowzór akcja rozgrywa się w moskiewskim metrze. Akcja powieści rozgrywa się w Polsce, ale Polsce w czasach i realiach znanych z pierwowzorów. Mamy zatem do czynienia z Polską post apokaliptyczną, dogorywającą po wojnie atomowej, najeżonej potworami, mutantami i kto wie czym jeszcze.

To, co także nie odbiega od powieści Glukhovsky'ego to lekkie pióro. Powieść czyta się w tempie ekspresowego pociągu, dosłownie połykając kolejne rozdziały. To działa na korzyść opowieści, bo ta w swojej zwartości jest wartka. Akcja toczy się szybko, wydarzenia następują jedne za drugimi, a czytelnik ma możliwość nadążenia za nimi właśnie dzięki temu, że tekst nie męczy. Dodatkowym atutem jest to, że obie linie zdarzeń, które oczywiście dążą do konfrontacji i połączenia się, są jednakowo interesujące. Czytelnik nie ma więc poczucia zawodu, gdy akcja przenosi się z miejsca na miejsce, ale czeka na wszystkie wydarzenia z tak samo zapartym tchem.

Bardzo podobało mi się to, że w tak małym światku autor zebrał tak wiele ciekawych miejsc i niebezpieczeństw, a także to, że tak obrazowo je opisał. Przyjemnie czyta się w dalszej części powieści o tym, o czym autor zaledwie wspomniał na początku, a o czym zdawałoby się zapomniał. Kiedy do tego wraca, mamy poczucie, że nie było wspomniane na marne. Po zakończeniu lektury pewni jesteśmy, że nic się nie zmarnowało, a także że nie zostaliśmy podtopieni w laniu wody, którego zadaniem było jedynie zwiększenie objętości tekstu. Duży plus.

Jedyne, co w jakiś sposób mnie rozczarowało, to zakończenie. Po tak dokładnym opisie wszystkich wydarzeń, miałoby się ochotę na obszerniejsze zakończenie z opisaniem losów wszystkich bohaterów. Delikatny dysonans, ale do przełknięcia, bo zakończenie nie jest oczywiste, choć sama historia dobrze współgra z resztą.

Oceny (legenda tutaj):

  • Kunszt: 7 (Język opowieści koresponduje z akcją.)
  • Lekkość Pióra: 9 (Bardzo łatwo się czyta.)
  • Akcja: 8 (Wartka, a zarazem czytelna.)
  • Bohaterowie: 7 (Określeni, ale część podobna do siebie.)
  • Zakończenie: 6 (Zaskakujące, choć wynikające z całości książki. Czegoś mi jednak zabrakło.)
  • Ocena Łączna: 37/50

Zobacz też:


sobota, 10 stycznia 2015

Nowa Fantastyka 10 (385) 2014

Jeden z gorszych numerów Nowej Fantastyki, jakie czytałem. I piszę to z prawdziwym smutkiem, bo chociaż mam ogromny szacunek do autorów, którzy tworząc, niejednokrotnie dzielą się z czytelnikiem cząstką siebie, bardzo osobistymi przeżyciami, to niestety trudno było mi cieszyć się lekturą tekstów tego numeru. Tak, jak zwykle nie chciałem pisać o tekstach słabych, tak niewiele bym napisał hołdując tym razem tej zasadzie.

Pierwszy tekst to "Nawet Cienie Będą Szeptać" Sebastiana Uznańskiego. To, co rzuciło mi się w oczy, to nad wyraz dużo błędów, zły szyk zdania - jakby opowiadanie pisało dziecko. Sama historyjka jest nieco banalna, miejscami niespójna i zawiera niepotrzebne fragmenty. Tworząc opowiadanie - krótką formę literacką nie powinno się marnować czasu na zbędne elementy, tylko zawrzeć samą esencję. Tutaj tego nie widać, a zakończenie jest zbyt oczywiste.

Drugie opowiadanie to "Powrót Demonów Słońca" Jana Żerańskiego. Olbrzymi przerost formy nad treścią (chyba nawet zamierzony) doprowadził do tego, że sama treść zaginęła w ozdobnikach. Pozostała egzaltacja w tekście o niczym, co bardzo rzuca się w oczy. Jedno, co autorowi wyszło, to poczucie niepokoju, które towarzyszy czytelnikowi tekstu. Jednak to wciąż mało.

Następnie do czynienia mamy z "Daję Życie, Biorę Śmierć" Marty Krajewskiej, które doskonale wypada na tle poprzedników. Opowiadanie jest treściwe, nie jest o niczym, ma zgrabną kompozycję i jest elegancko stylizowane. Nie jest to może majstersztyk, ale daje chwilę przyjemności.

Jedyne w dziale prozy zagranicznej opowiadanie to "Anioły Sublimacji" Jasona Sanforda. Dość udane opowiadanie, które przyciąga czytelnika dozując informacje. Jednak, gdyby nie to, że byłem zdeterminowany, by je przeczytać, prawdopodobnie odłożyłbym po pierwszej stronie. Samo opowiadanie jest wciągające i czytelnik oczekuje na zakończenie z prawdziwym zainteresowaniem. Problem jest jeden - zakończenie absolutnie nie spełnia tych oczekiwań. 

W dziale publicystyki też jakby nie najlepiej - teksty są banalne i zainteresować mogą wyłącznie laików. 

Co się dzieje z Nową Fantastyką? Czy ten marazm oznacza ostatnią prostą na drodze do końca? Mam nadzieję, że ten upadek standardów to raczej przejściowy problem, czego życzę i pismu i jego czytelnikom, w tym i sobie.

piątek, 9 stycznia 2015

Czerwone Koszule - John Scalzi

Książka, która zapowiada się jak klasyczna Space Opera, ale nią nie jest. Nic w tym dziwnego - wpisując się w tak oczywisty kanon nie otrzymałaby nagrody Hugo dla najlepszej powieści Science-Fiction roku 2013. 

Poczucie humoru przywodzi na myśl książki Harry'ego Harrisona, ale jedynie w pewnej części i do czasu. Dzieło to pokochają (albo znienawidzą) sympatycy seriali Science Fiction, takich jak "Star Trek" czy "Gwiezdne Wrota". Jest to w końcu autoironicznie opierająca się na sprawdzonym pomyśle, idąca jednak krok dalej powieść, która drwi sama z siebie, z autora, z czytelnika i z własnych bohaterów. Czego tu nie lubić?

To także jeszcze nie wszystko - zamysł posunięto kolejne trzy kroczki dalej, dając czytelnikowi aż trzy epilogi, z których każdy przedstawia nam rozwinięcie wątku kolejnego bohatera, w zabawny sposób zabawiając się do tego koncepcją i narracją. Bardzo nowatorski jest przede wszystkim epilog I, ale pozostałe dwa także nie pozostawiają wiele do życzenia. 

Książkę połknąłem w dwa posiedzenia i zupełnie nie zauważyłem kiedy się to stało, zatem polecam ją nawet tym, którzy na czytanie czasu nie mają. Polecam ją w końcu, bo jest łatwa (ale nie prostacka czy banalna), a w dzisiejszym świecie potrzeba czasem powieści, nad którą nie trzeba się będzie głowić.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 8 (Plus za poczucie humoru.)
  • Lekkość Pióra: 9 (Prawie cała czyta się idealnie.)
  • Akcja: 7 (Niby nic nowego, niby wałkowany temat, ale otoczka nowatorska i rozwinięcie wykorzystane.)
  • Bohaterowie: 8 (Czytelni i łatwi do zapamiętania.)
  • Zakończenie: 9 (Epilogi pokazują potencjał autora w bardzo niebanalny sposób.)
  • Ocena Łączna: 41/50

środa, 7 stycznia 2015

Uwolnić Niedźwiedzie - John Irving

Przede mną trudne zadanie, gdyż staram się ocenić książkę mojego ulubionego autora, co do której jednak mam mieszane uczucia. Książka wyłamuje się bowiem z kanonu, jaki stanowią pozostałe powieści autora. Nie bez znaczenia jest tutaj to, że jest to pierwsza książka Irvinga, a zatem ta, od której zaczął szlifowanie warsztatu. 

Opowiada ona na dwóch planach, o historii poczęcia i narodzin przyjaciela narratora, którego nazwać możemy "skubanym filozofem", na tle ogarniętej wojną światową Austrii, oraz o iście szalonym planie uwolnienia zwierząt z Wiedeńskiego Zoo. Powieść jest awanturnicza (określenie "sowizdrzalska" którego użyto na okładce idealnie oddaje jej ducha), z częstymi zaburzeniami narracji i niestylizowanymi, urywanymi dialogami, co sprawia, że czytelnik ma dodatkowo utrudnione zadanie, by wgryźć się w jej treść. 

Otrzymujemy jednocześnie te rzeczy, które zawsze sprawiały mi przyjemność podczas lektury książek Irvinga - mnogość wątków pobocznych i dygresji, zdolność do opisywania wydarzeń zupełnie nierealnych w sposób prawdopodobny oraz przywiązanie do szczegółów. W książce przebija miłość do motocykli, które przewijają się w każdej części powieści, w każdym wątku i w każdej linii czasowej.

Największą przyjemność z lektury tej książki odczuwałem podczas czytania drugiej jej części, zawierającej zapiski z notesu Siegfrieda Javotnika. Podczas lektury pierwszej i trzeciej części odrobinę się męczyłem, a jednak, jak okazało się po przewróceniu ostatniej strony - było warto, zatem i Was, drodzy czytelnicy bloga, zachęcam do lektury.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 7 (Czuć brak wprawy, chwilami wkrada się chaos.)
  • Lekkość Pióra: 6 (Miejscami ciężko przebrnąć.)
  • Akcja: 7 (Spójna choć nie porywająca.)
  • Bohaterowie: 8 (Mocna strona powieści.)
  • Zakończenie: 7 (Z chaosu coś się wyłania, ale trochę tego "czegoś" za mało.)
  • Ocena Łączna: 35/50

piątek, 2 stycznia 2015

Podsumowanie II połowy 2014 roku

Przez cały ten rok miałem wrażenie, że mało czytam i jeszcze mniej recenzuję. Stąd postanowienie noworoczne, by czytać więcej! Ze skutkami tego postanowienia, zetkniecie się, być może, dokładnie za rok, przy kolejnym podsumowaniu. Trzymajcie kciuki.

Teraz jednak przejdziemy do sedna, czyli do książek zrecenzowanych i ocenionych w 2014 roku, a w szczególności w jego II połowie. Tradycyjnie podstawą oceny będzie punktacja.

Podczas całego roku 2014 przeczytałem i wrzuciłem na niniejszego bloga 24 pozycje (licząc wielotomowe jako jedną pozycję, a w tym roku było ich wiele), z czego oceniłem zaledwie 17 z nich. Stało się tak z uwagi na to, iż wiele z przeczytanych przeze mnie książek wymykało się spod kryterium oceny. Przeczytałem także całe morze opowiadań, których jednak tutaj nie oceniałem (część z nich pojawiła się w recenzjach numerów czasopism). 

Nie tak dawno poprawiłem nieco czytelność bloga. W tym roku pojawiły się etykiety a także czytelniejsze menu, prowadzące do innych działów bloga. Lista życzeń spełniła swoje zadanie - część umieszczanych tam książek została mi już sprezentowana. Pojawiła się także możliwość zakupienia w atrakcyjnych cenach książek, które posiadam w więcej niż jednym egzemplarzu. Słowem - blog się nieco rozrósł i dojrzał. 

Przypominam raz jeszcze, że blog ten nie ma charakteru komercyjnego. Za pisanie recenzji nie dostaję wynagrodzenia, a wszystkie oceny są wynikiem moich osobistych doświadczeń w obcowaniu z literaturą. Recenzje są więc bardzo subiektywne i jest to zabieg celowy. Otrzymujecie zatem nieprzekłamaną opinię na temat dzieł literackich od osoby, która czyta wyłącznie dla przyjemności. Jedyną gratyfikacją jaką otrzymuję, jest prowizja od zakupów książkowych dokonywanych przez moją stronę, dlatego reklamy są i będą nieodzowną częścią szaty graficznej tego bloga, staram się jednak, by ich ilość nie zakłóciła przejrzystości strony, ale zachęcała do odwiedzania stron reklamodawców - nie umieszczam inwazyjnych pop-upów, by nie irytować moich czytelników. Jeśli chcesz kupić książkę od partnerskiej księgarni, tym bardziej, jeśli to ja Cię do niej zachęciłem, skorzystaj proszę, z wyszukiwarki umieszczonej w dogodnym miejscu strony (górny, prawy róg). Gdyby ktoś chciał także skorzystać z programu partnerskiego, z którego korzystam ja i zarabiać na swojej stronie internetowej (czy to blogu, czy też innych stronach), zapraszam do zarejestrowania się w programie partnerskim Ceneo. Zaznaczam, że po zarejestrowaniu się dzięki powyższemu odnośnikowi, niejako z mojego polecenia, otrzymam dodatkowo 10% tego, co sami zarobicie, a wy nie poniesiecie żadnych dodatkowych kosztów. 

A teraz możemy przejść do właściwej części podsumowania, czyli zestawienia wszystkich recenzowanych w II połowie 2014 roku książek:

Tytuł Autor data publikacji recenzji ocena łączna
Pani Dobrego Znaku Feliks W. Kres 2014-12-22 43
Grombelardzka Legenda Feliks W. Kres 2014-08-16 41
Sztejer Robert Foryś 2014-10-16 39
Miasteczko Nonstead Marcin Mortka 2014-09-17 38
Rycerz Kielichów Jacek Piekara 2014-11-18 32
Handlarze Czasem Tomasz Jachimek 2014-10-28 29
Cejrowski Biografia Grzegorz Brzozowicz 2014-11-21      bez oceny
Wyspa na Prerii Wojciech Cejrowski 2014-10-21      bez oceny
Tropiciel Orson Scott Card 2014-09-11      bez oceny
Kołtun się Jeży Wojciech Cejrowski 2014-08-20      bez oceny

Pani Dobrego Znaku okazała się być najlepszą książką tego półrocza, ale pierwsze miejsce wedle punktacji dostaje inna część tego samego cyklu, a mianowicie "Północna Granica". Książka ta uzyskała aż 45 punktów i dorównała tym samym zeszłorocznemu "Brudnopisowi", który stał się jedną z moich ulubionych książek. Przyznać się jednak muszę, że najwięcej frajdy sprawiła mi lektura "Wyspy na Prerii" Wojciecha Cejrowskiego i subiektywnie uznałem, że to ona będzie miała tytuł Najlepszej Książki Roku 2014 Bloga Recenzent Amator!

W kategorii Kunszt Literacki trzy książki zajęły pierwsze miejsce z wynikiem po 8 punktów. Są to:
Zeszłe półrocze należało w tym względzie do "Pasji Życia", która otrzymała maksymalną ocenę 10 punktów. Jest to jedyna książka, która otrzymała maksymalną ocenę w tej kategorii w całej historii bloga.

W kategorii Lekkość Pióra dwie dziewiątki:
W całym zaś roku, ocenę maksymalną uzyskała "Północna Granica" i to ona wygrywa tą kategorię.

W kategorii Akcja aż cztery pierwsze miejsca, niestety jedynie z 8 punktami:
Jednak ponownie kategorię wygrywa "Północna Granica", która zdobyła w całym roku najwyższą, maksymalną ocenę.

W kategorii Bohaterowie jednogłośnie, z 9 punktami:
Jednocześnie, z uwagi na to, iż w poprzednim półroczu nikt nie dorównał tej ocenie, jest to także zwycięzca tej kategorii w rozrachunku rocznym.

W kategorii Zakończenie udało się odnaleźć jedną dziesiątkę. Otrzymała ją:
Jednocześnie wyrównała znakomity wynik "Najemników" z poprzedniego półrocza.

Jak widać to półrocze nie obfitowało w książki wybitne, ale kilka znaczących pozycji udało się odnaleźć i przeczytać. Przypominam jednocześnie o konkursie - jeśli ktoś chciałby polecić mi z jakiegoś względu konkretną książkę, to jeśli nie znajduje się ona jeszcze na liście moich książek do przeczytania (ani nie posiadam egzemplarza), a uzyska wysoką ocenę, to taki polecający, otrzyma nagrodę - niespodziankę. Polecenie powinno zawierać krótką notkę, która nie zdradzając fabuły zachęci mnie do przeczytania książki. Książka taka trafi najpierw na listę poleconych mi książek, można więc będzie weryfikować swoje szanse w konkursie. Warunkiem dodatkowym jest to, że muszę daną książkę zdobyć (w dowolny sposób) i oczywiście przeczytać (a będę się szczerze starał). No i jeśli ktoś poleci mi sto pozycji, byle tylko trafić na coś, co mi się spodoba, także nie wezmę go pod uwagę. Czekam.

A teraz wracam do lektury, by zrealizować swoje postanowienie noworoczne. I Wam też radzę - czytajcie, bo czytanie rozwija i daje wielką frajdę. 

Z Najlepszymi Życzeniami Noworocznymi
Wasz Bler.