wtorek, 21 października 2014

Wyspa na Prerii - Wojciech Cejrowski

Wyspa na Prerii to najnowsza książka najbardziej znanego polskiego podróżnika - Wojciecha Cejrowskiego. Jest o tyle nietypowa, że nie opowiada o podróży, lecz raczej o jej braku. Nie oznacza to jednak, że nie zawiera akcji - zawiera. Zaraz obok faktów podróżniczych i opisu obcej kultury. Książka ta opowiada bowiem o ranczu w Arizonie, na którym Pan Cejrowski osiedlił się i spędza tam okres zimowy. Z tego to też względu książka jest bardzo osobista - opisuje bowiem Dom (Home a nie House). O czym jeszcze, poza amerykańskim krajobrazem, stylem życia i wolnością opowiada książka? Głównie o nicnierobieniu. Osobiście uważam, że to najlepsza z jego książek.

Po pierwsze zatem otrzymujemy to, z czego autor jest znany - z opisywaniu krajobrazu oraz życia codziennego obcej nam, Polakom, kultury. Egzotyka pojawia się bowiem nie tylko w dżungli, ale także w świecie tak różnym od naszego, jak Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, a dokładnie południowe jej stany. Czytając książkę trudno uwierzyć, że jest ona oparta na faktach, że opisuje prawdziwe wydarzenia. Jednak nie mam podstaw by autorowi nie wierzyć. Do tego świat prawdziwych, współczesnych kowboi - nieco dzikich, nieco szorstkich, ale przede wszystkim wolnych ponad wszystko.

Po drugie opisuje Dom, miejsce, do którego autor należy, gdyż w nie wniknął, stał się jego częścią. Małomiasteczkową społeczność, w której wszyscy wiedzą wszystko o wszystkich, co prowadzi do zabawnych sytuacji, ale przede wszystkim służy chronieniu interesu ludzkiego stada (odpowiednik społeczności nieco większej od rodziny, którą łączą podobne do rodzinnych więzi) i jego przedstawicieli. Autor wniknął w tą społeczność nie po to, by ją poznać i o niej napisać, ale przede wszystkim dlatego, że uznał ją za swoją, a stado odwdzięczyło się, przyjmując go w poczet swoich przedstawicieli. To dlatego czytając książkę miałem wrażenie bycia dopuszczonym do bardzo osobistych przeżyć autora. I jestem za to wdzięczny.

Po trzecie "nicnierobienie", któremu poświęcona jest duża część książki jest czymś, co zdecydowanie rozumiem, a czego nie potrafiłem nazwać. I mimo, że nie uważam, by miejsce na to było jedynie w Arizonie (choć tam zapewne o to łatwiej), to myślę, że każdy sam powinien ocenić co dla niego ważne i ile "nicnierobienia" dołączyć do swojego życia. Sprawa jest bowiem niebagatelna i w znaczący sposób sprzyja osiągnięciu poszukiwanego przez wszystkich szczęścia w życiu. A o co innego w życiu chodzi, jeśli nie o szczęście?

Oceny punktowej brak, gdyż książka nie ma typowej dla ocenianych tutaj struktury, trudno jest mówić o fabule czy akcji. Jest to jednak książka, którą przeczytać powinien każdy, kto czyta książki, choćby po to, żeby poczuć osobisty klimat tej opowieści.

Zobacz też:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz