Podchodząc do tej książki już na wstępie miałem co do niej bardzo wysokie wymagania. Bardzo cenię sobie wiedzę Pana Wojtka, a także jego zdanie (chociaż nie zawsze się z nim zgadzam - cenię zawsze). Uważam, że jest jedną z niewielu osób, które bez upiększania potrafią wyłożyć kawę na ławę, a jego poglądy nie są spowodowane chwilową modą, ale głębokimi przemyśleniami. Biorąc to wszystko pod uwagę wiedziałem, że czytanie tej książki będzie dla niej sprawdzianem - jeśli się na niej nie zawiodę to już bedzie duże osiągnięcie. I nie zawiodłem się. Przede wszystkim dlatego, że była zupełnie inna niż się spodziewałem. Opowieść o kulturze, tradycji, zwyczajach, opisy przyrody - to wszystko choć ważne zeszło na drugi plan przy opisach wewnętrznych przeżyć - zarówno białego w dziczy jak i dzikich w życiu codziennym oraz przy zetknieciu z białym człowiekiem. Byłem zaskoczony, że można w tak obrazowy sposób opisać kontakty z obcą kulturą, tym bardziej, że ta kultura istnieje lub istniała w rzeczywistości. Czytuje sporo fantastyki, uważam ją za gatunek wymagający i dający polę do popisu, jednak to właśnie Rio Anaconda zrobiła na mnie największe wrażenie w ostatnim czasie. Czytałem z zapartym tchem i wiem, że czytałbym z takim samym zacięciem nawet, gdyby wydana była maczkiem na gazetowym papierze, a nie na pięknym, grubym, błyszczącym papierze ze wspaniałymi, kolorowymi zdjęciami. Literatura jest sztuką, a Rio Anaconda jest prawdziwym dziełem sztuki i polecam ją zarówno koneserom jak i amatorom czytania. Nie wierzę, że komuś mogłaby się nie spodobać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz