wtorek, 24 sierpnia 2021

Smoluch - Stefan Grabiński

Opowiadanie to znalazło się na 52 stronie Przekroju Lato 2019. Tak - takie mam tempo zarówno czytania tego czasopisma, jak i pisania recenzji na łamach tego bloga. Przepraszam.

Wspominam tutaj o tym opowiadaniu, ponieważ zrobiło na mnie duże wrażenie zarówno całościowo, jak i świetnym, mocnym zakończeniem. Jego lektura zajęła mi tylko parę minut, ale zdecydowanie zrobiło mi dzień. Nie chcę zdradzać tutaj ani grama z jego zawartości, ale chciałem dać Wam, moi drodzy czytelnicy, znać, że jeśli tylko będziecie mięli okazję, koniecznie sięgnijcie po tę pozycję, bo tylko to jedno opowiadanie, samo w sobie wystarczy, by uzasadnić cenę całego numeru (świetnego) kwartalnika. 

Morderstwo w Orient Expressie - Agatha Christie

Klasyka kryminału. I pisząc o klasyce, mam na myśli klasykę klasyki. Jeśli ktoś zapyta o najsłynniejszą postać z powieści kryminalnej, większość wskaże Sherlocka Holmesa, ale jeśli zapytamy o tytuł powieści, co najmniej połowa odpowie, że najbardziej znaną powieścią kryminalną jest "Morderstwo w Orient Ekspresie". Dlatego właśnie po nią sięgnąłem.

Samą intrygę oczywiście znałem, bo trudno jej nie znać. Zakorzeniona w kanonie tak głęboko, że nawiązują do niej setki, jeśli nie tysiące pozycji książkowych, filmowych, utworów muzycznych, etc. Być może więc moja ocena opiera się na tym, że znając intrygę, skupiłem się jedynie na jej przedstawieniu czytelnikowi.

Pierwsze, co rzuca się w oczy, to listy i zestawienia. Bohaterowie przedstawieni są w postaci takiej listy i przesłuchiwani jeden po drugim. To sprawia, że warto by robić notatki, bo w inny sposób wszyscy zlewają się ze sobą, zarówno charakterami i opisami, jak i historiami dotyczącymi alibi. 

Po drugie, akcji jest w powieści niewiele, a presja czasu, chociaż jest, to dla czytelnika jest zupełnie znikoma. Całość składa się z rozmów (bo nawet zbierania śladów jest jak na lekarstwo). Sam detektyw łączy fakty w ciszy (czytelnik nie dowiaduje się o nich w czasie procesu myślowego), teorie nie powstają na naszych oczach, a samo rozwiązanie jest tak nieprawdopodobne, jak to możliwe. Co samo w sobie nie jest rzeczą złą, ale wywnioskowanie przebiegu wydarzeń na podstawie faktów przedstawionych w książce jest niemożliwe. Do tego niektóre "dowody" są tak naciągane i przypadkowe, że wyjaśnienie całej intrygi, które Poirot przedstawia (po swojemu) na końcu powieści zdaje się wywnioskowane jedynie dzięki autorowi powieści, nie zaś śladom, które do niego prowadzą.

Słowem - nie podobało mi się. I jest mi z tego powodu bardzo przykro. Oceny punktowej się ustrzegę, bo jak pisałem na początku - trudno oceniać historię, której zakończenie (i większość przebiegu) zna się od początku. Poza tym, to klasyka i to leciwa. A w przypadku takich powieści nie ma jak postawić się w pozycji czytelnika, który sięga po tę książkę zanim jeszcze powstało tysiąc wersji "luźno nawiązujących" do tej fabuły, najróżniejszych wariacji, przeróbek i pochodnych, które zmieniają oczekiwania co do powieści detektywistycznych.