poniedziałek, 18 lutego 2013

Pani Bovary - Gustaw Flaubert

Pani Bovary została wydana w roku 1857, a więc ponad 150 lat temu. Aż trudno w to uwierzyć. W tamtych czasach budziła zgorszenie do tego stopnia, że autorowi wytoczono proces o obrazę moralności. Akcja skupia się na opisie losów Karola Bovary, a następnie przenosi się na jego żonę Emmę, która poznając przedsmak tego, co bierze za dostatnie, pełne rozrywek, szlacheckie życie, o jakim dotąd jedynie czytała, zaczyna żyć w świecie własnych wyobrażeń, wciąż czekając na spodziewane uniesienia. Gdy jednak podniety te nie nadchodzą, sama zaczyna realizować swoje fantazje, by poczuć się jak według niej czuły się postaci opisywane w czytanych przez nią romansach. W rezultacie trwoni życie i majątek, próbując życiem dorównać swoim wizjom. Książka jest niezwykłym studium osobowości podatnej na romantyczne wpływy. 

Muszę przyznać, że sięgnąłem po nią po lekturze "W Jednej Osobie" Johna Irvinga i miałem wysokie oczekiwania, którym ta lektura chyba nie sprostała. Być może dlatego, ze należy do gatunku, który w zasadzie jest mi obcy. Przeczytałem ją jednak bez szczególnego bólu i nie odłożyłem na półkę w połowie, co czasem czynię ze szczególnie opornymi lekturami. 

Oceny (legenda tutaj):

  • Kunszt: 7 (Ciężki do ocenienia z uwagi na wiek - książka została napisana ponad 150 lat temu. Dziś nadal można docenić kunszt pióra autora.)
  • Lekkość Pióra: 4 (Chwilami, szczególnie na początku trzeba było się więc zmuszać do lektury. Ale im dalej tym lepiej.)
  • Akcja: 4 (Przez większą część powieści można w zasadzie mówić o braku akcji.)
  • Bohaterowie: 7 (Główni bohaterowie dobrze opisani. Nie w moim stylu, ale dość dokładnie.)
  • Zakończenie: 5 (Pasujące do całości. Nieco zbyt rozwleczone.)
  • Ocena Łączna: 27/50
Oceny są niejednoznaczne, gdyż oceniam z punktu widzenia dzisiejszego czytelnika, ale - cóż - jak głosi motto bloga - jest to ocena subiektywna. W swojej epoce książka była bardzo nowatorska. Obecnie, co oczywiste, zestarzała się, jednak wciąż może się podobać (na co wskazuje ocena).

poniedziałek, 4 lutego 2013

Ja, Inkwizytor: Dotyk Zła - Jacek Piekara

Kolejny tom opowieści o Inkwizytorze składa się z dwóch części, które są oddzielnymi opowiadaniami. 

Uwaga - poniższy opis częściowo można uznać za spoiler.

Pierwsze opowiadanie, czyli "Dotyk Zła" jest historią tajemniczego zabójstwa w mieście Wittlich. Tajemniczego nie dlatego, że nie wiadomo było kto i w jaki sposób go dokonał, ale właśnie dlatego, że było to wiadome. Dodatkowej nuty pikanterii dodaje fakt, że zbrodniarzem jest szlachcic, będący jednocześnie krewnym jednego z inkwizytorów. Mordimer przejmuje śledztwo za namową rzeczonego inkwizytora i po wnikliwym dochodzeniu ujawnia zadziwiające fakty. Samo opowiadanie napisane jest z charakterystycznym dla Piekary poczuciem humoru i stylem, który znamy z poprzednich opowiadań. Mimo, że trudno wskazać błędy w tej lekturze, ma pewne braki, które jednak są tak niewielkie, iż opowiadanie warte jest lektury, a czyta się łatwo, szybko i przyjemnie, dostarczając rozrywki na każdej stronie.

Oceny (legenda tutaj):

  • Kunszt:8 (Styl niewysoki, poprawny i spójny. Przyjemny w lekturze i korespondujący z resztą serii.)
  • Lekkość Pióra: 9 (Niemal idealnie, jednak było parę momentów, kiedy odkładałem opowiadanie bez żalu.)
  • Akcja: 8 (Wciągająca i oryginalna historia. Mogłaby jednak zawierać więcej zwrotów akcji.)
  • Bohaterowie: 5 (Poprawni, ale szablonowi i przewidywalni.)
  • Zakończenie: 7 (Zakończenie nie jest specjalnie zaskakujące, ale doceniam użytek, jaki autor robi z epilogu.)
  • Ocena Łączna: 37/50
Bardzo przyjemna i wartościowa w swoim gatunku lektura. Zdecydowanym atutem jest łatwość czytania.

Drugie opowiadanie nosi tytuł "Mleko i Miód" i jest bezwzględnie gorsze od pierwszego (a może tylko wypada gorzej na jego tle). Prawdę mówiąc gdyby to od niego zaczynała się książka, nie wiem czy czytałbym dalej... pewnie bym czytał, gdyż twórczość Jacka Piekary udało mi się poznać już na tyle, by nie zwracać uwagi na jedno niedociągnięcie. Prawda jest jednak taka, że w tym opowiadaniu poza ładnym słownictwem i niezłymi opisami niewiele więcej jest do czytania... Stąd i poniższe oceny:


Oceny (legenda tutaj):

  • Kunszt:8 (Styl znany z poprzednich opowiadań. Nie zaskakuje, ale jako część cyklu - zaskakiwać nie musi.)
  • Lekkość Pióra: 7 (Fragmentami jest bardzo dobrze, jednak całość nieco przydługa.)
  • Akcja: 5 (Błędów brak, ale i nic szczególnego.)
  • Bohaterowie: 6 (Sympatycznie zarysowani. Proszą się o więcej szczegółów.)
  • Zakończenie: 5 (Poprawne, ale nie zaskakujące.)
  • Ocena Łączna: 31/50
Zjadliwe jako część cyklu, ale nic szczególnego. Brak jednak zdecydowanych minusów.

Miałem wystawić jeszcze ocenę średnią, ale pomyślałem, że to jednak mogłoby być nieuczciwe, a więc zostawiam dwa osobne opowiadania z dwiema osobnymi ocenami.