niedziela, 23 grudnia 2018

Nic nie zdarza się przypadkiem - Tiziano Terzani

Książka, którą czytałem pomału, po kawałeczku, pomiędzy innymi lekturami i której do końca nie przeczytałem. Przebrnąłem przez połowę, przeczytałem prawie 400 z siedmiuset kilkunastu stron i myślę, że wyrobiłem sobie o tej pozycji wystarczające zdanie. A brzmi ono - ciekawa, ale dużo za długa.

Autor jest dziennikarzem i podróżnikiem, który poznał wiele kultur i jest bardzo otwarty na świat, zarówno ten fizyczny jak i duchowy. Książka opowiada o jego poczynaniach w obliczu choroby nowotworowej - o próbach poradzenia sobie, leczenia, zdrowienia, przetrwania i zwalczenia raka. Opisuje najróżniejsze kuracje, diety, medytacje, ćwiczenia, szpitale, ośrodki kultu, kluby i szamanów. Wszystko to w przystępny i wiarygodny (bo prawdziwy) sposób i szczególnie gdy miało się doświadczenia z tą chorobą, pozwalający na utożsamianie się z autorem i obserwację świata jego oczyma. Faktycznie, robi on wszystko co się da w celu wyzdrowienia, chwytając się tak medycyny tradycyjnej, zachodniej jak i technik wschodnich a nawet obrządków świata mistycznego. 

A jednak cała książka ma jedną, wielką wadę. Jest nią powtarzalność. Autor opisuje kolejne kuracje, ale jest ich tak wiele i są tak podobne do siebie (pozytywne myślenie, wyrzucenie z ciała zła, grupy wsparcia, rozmowa, siła umysłu itd.), że w kolejnych rozdziałach zmieniają się jedynie imiona i nazwy miejscowości. Wymowa pozostaje jednak taka sama - autor wątpi i albo się okazuje, że słusznie bo ma do czynienia z szarlatanem, albo wynosi z tego jakąś naukę, która jednak niewiele ma wspólnego ze zdrowieniem. I właśnie ta wtórność spowodowała, że przerwałem lekturę, którą czytało się co prawda dobrze, ale za to kolejne jej rozdziały nie wnosiły nic nowego. 

A zatem jeśli ktoś lubi takie opowieści, to ta napisana jest naprawdę dobrze i mogę ją polecić. Przeczytać tego jednym tchem się chyba nie da, a wracając do niej pomiędzy kolejnymi częściami ciągle miałem wrażenie, że czytam to samo. Prawdziwą wolność poczułem, kiedy dałem sobie pozwolenie na odpuszczenie dalszego czytania i zajęcie się czymś innym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz