niedziela, 20 stycznia 2019

Pokolenie X - Douglas Coupland

Pierwsza, a zarazem najgłośniejsza powieść Douglasa Couplanda to opowieść o ludziach, którzy usiłują nie uczestniczyć w otaczającym ich sztucznym świecie. Osobach, które nie wierzą w robienie kariery, w plastikowe galerie handlowe, gabinety chirurgii plastycznej, świat dzielący się na biednych i bogatych. O współczesnych hipisach, którzy odżegnując się od świata, który im się nie podoba odkrywają, że inny świat już nie istnieje. O jednostkach, które tworzą sobie swój własny mikro-światek, opierający się na opowieściach, fantazjach, alkoholu, używkach i tymczasowości, a jednak tęsknią do pamiętanej z dzieciństwa normalności - rodzinie, miłości, świętach w domu. Normalności, której sami nie potrafią stworzyć.

To opowieść o wyobcowaniu, o samotności wśród ludzi, o konieczności decydowania, czy zachować własną odrębność, czy też stać się częścią "szczęśliwego" tłumu. Zagubienie wynikające z niechęci poddania się kształtowaniu przez współczesne wzorce: modę, konieczność znalezienia pracy i robienia kariery, dopasowanie się do oczekiwań społeczeństwa czy hołdowanie snobizmowi, skłania do zadawania pytań i poszukiwaniu we własnej egzystencji jakiegoś głębszego sensu. To z kolei prowadzi często do melancholii, apatii a nawet depresji. Lekarstwem jest w pewnym sensie poszukiwanie ludzi podobnie patrzących na świat, wyznających podobne wartości i poszukujących odpowiedzi na te same pytania. Jednocześnie jednak w grupie umacniamy swoją pewność, że nie ma już dokąd zmierzać.

Wydaje mi się jednak, że czytając powieść Couplanda nie widzimy tego w sposób bezpośredni. Widzimy jedynie jak bohaterowie postrzegają świat (i jak świat postrzega ich), oraz w jaki sposób usiłują wykreować swoją własną, prywatną rzeczywistość. Czytając poznajemy treść, a dopiero po odłożeniu książki mamy czas na przemyślenia, porównanie powieści do własnych doświadczeń. I zapewne od tego, "po której stronie" jesteśmy zależy odbiór opisanych wydarzeń. Ja odebrałem je tak, jak to opisałem powyżej, ale zapewne znajdą się tacy, którzy uznają, że to opowieść o nierobach, bumelantach czy ludziach bez ambicji. I na swój sposób będą mieli rację. Ambicja czy chęć rozwoju, dla każdej ze "stron" oznacza bowiem zupełnie co innego.

Jeśli mam być szczery, książka nie zrobiła na mnie aż takiego wrażenia, jakie myślałem, że zrobi. Ale warto było ją przeczytać, choćby po to, by samemu się przekonać. A i czasu spędzonego na refleksji nie uważam za stracony. Z uwagi na zawartość nie będę silił się na ocenę punktową, gdyż książka ta skutecznie wymyka się zamknięciu w tradycyjne, przyjęte przeze mnie ramy. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz