piątek, 17 lutego 2017

Dzień Zwycięstwa - Wiktor Hagen

Trzecia część przygód komisarza Nemhausera spowodowała u mnie dość mieszane uczucia. Sympatykom serii zdradzę, że jest tu nieco więcej Maria. Zagadka jest bardzo zagmatwana, korowód postaci zlewa się ze sobą, pozostawione ślady są, oględnie mówiąc, niedecydujące, natomiast decydujące w mojej opinii dowody są pomijane. To wszystko sprawia, że właściwie nie śledziłem przebiegu wątku kryminalnego i nie byłem ciekawy kto jest winnym.

Jest tu za to bardzo dużo przeszkadzajek, które ubarwiają lekturę. Niestety odniosłem wrażenie, że sam autor nie wiedział na które się zdecydować, co poskutkowało niesamowicie chaotycznym prowadzeniem narracji. Nawet czytając jednym ciągiem chwilami trudno się zorientować co się dzieje i o kim jest mowa. Jedynie sympatia do głównego bohatera spowodowała, że przebrnąłem przez te momenty.

Przyjemnie czyta się fragmenty dotyczące bliźniaków, sceny z życia małżeńskiego i oczywiście rozmowy z Mariem, to jednak trochę za mało, by zrehabilitować się za niedociągnięte wątki, kiepskie związki przyczynowo skutkowe i chwile, w których detektyw zachowuje się tak głupio, że ja, jako czytelnik zastanawiam się dlaczego. Plusem jest także to, że mimo wszystko jest to lekki tekst, który łatwo się czyta. I to jest chyba największa zaleta tego tomu.

Mnie osobiście podobało się jeszcze, że w powieści występuje, co prawda w roli epizodycznej, szkoła podstawowa, do której uczęszczałem.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 6 (Poprawny.)
  • Lekkość Pióra: 7 (Dość łatwo się czyta, ale nie przyciąga.)
  • Akcja: 5 (Mocno przeciętna.)
  • Bohaterowie: 4 (Zlewający się ze sobą.)
  • Zakończenie: 5 (Mocno przeciętne.)
  • Ocena Łączna: 27/50
A inne tomy oceniłem na:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz