"Modlitwy o Deszcz" to już piąta część cyklu, który czytam od kilku tygodni. Poprzedni tom podobał mi się bardzo, a ten, choć zrobił nieco mniejsze wrażenie, także uważam za bardzo dobry.
Powód, dla którego książka nie przebiła poprzedniej jest taki, że niestety samodzielnie udało mi się dojść do rozwiązania poszczególnych zagadek wcześniej, niż zrobił to detektyw. A czytając kryminał, chcę być zaskakiwany. Żądam tego i wymagam. Mam mieć dostępne wszystkie fakty, którymi dysponują bohaterowie i nie domyślać się, jak je ze sobą połączyć. To trudne, ale widocznie jestem trudnym czytelnikiem.
Tutaj zagadka jest ciekawa, historię bardzo dobrze się czyta, ale niestety jest przewidywalna, a detektyw nie widzi tego, co ma przed oczami. I choćby idąc tym tropem (które wskazówki zignorował autor) można dojść do rozwiązania szybciej niż Patrick i Angie. A jeden fakt został przeoczony po prostu po królewsku...
Dużym plusem jest położenie nacisku na zapoznawanie się z bohaterami - znów mam poczucie, że poznajemy i przyjaciół i wrogów lepiej niż w przypadku poprzednich dwóch części. Jak widać - coś za coś. Biorę jednak pod uwagę to, że czytam książki tego autora jedna za druga, a zatem i moje wymagania stają się wyższe i poznaję jego styl i sposób myślenia. Coś jest jednak w tym, że poznając działania przestępcy, zbliżając się do niego można łatwiej przewidzieć jego poczynania. Zachęcam do takiego zbliżenia się do tego konkretnego autora.
Oceny (legenda tutaj):
- Kunszt: 8 (Tradycyjnie.)
- Lekkość Pióra: 10 (Nadal doskonale się czyta.)
- Akcja: 6 (Niby wszystko dobrze, ale da się przewidzieć. Pojawiają się oczywiste błędy detektywów.)
- Bohaterowie: 8 (Dobrze opisani.)
- Zakończenie: 6 (Nie do końca takie, jak by się chciało.)
- Ocena Łączna: 38/50
Cenę tej książki można sprawdzić:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz