Ostatni tom Księgi Całości, z którą spędziłem naprawdę dużo czasu. A z ostatnim tomem chyba najwięcej. Najtrudniej też jest mi go ocenić. Książka jest ciekawa, ale najbardziej nawiązuje do Króla Bezmiarów, a ten specjalnie mi się nie podobał. Później okazuje się, że nawiązuje i łączy wszystkie poprzednie tomy, zamykając, nomen omen, Całość. Ten zabieg jest bardzo udany.
Mam jednak pewne zastrzeżenia - być może odwykłem od stylu, zbyt wiele czasu minęło od momentu, gdy odłożyłem tom poprzedni, ale chwilami czytało mi się bardzo ciężko. Nie przyswajałem sensu słów, gdyż zwroty akcji były tak nagłe i niesygnalizowane, a przy tym wydarzały się na zupełnie nieintuicyjnych płaszczyznach, które gubiły mnie, jako czytelnika. Zbyt późno orientowałem się, że opisywany fragment to akcja, a nie retrospekcja. Zbyt wolno zauważałem, że nie mówimy już o hipotezach i rozmyślaniach, a wcielamy plan w życie. Odbierałem to jako ułomność autora, choć nie dam głowy, że nie była to ułomność moja.
Doceniam jednak bardzo samą opowieść, jeśli nawet nie styl jej opowiedzenia. Historia przedstawiona w Księdze Całości jest wielka - to niesamowita epopeja polskiej fantasy, którą każdy powinien przeczytać. Choćby po to, by mógł powiedzieć, że coś mu się nie podoba. Skomplikowana, wielowątkowa a jednak łącząca wątki opowieść godna jest spędzonego nad nią czasu.
Tym razem oceny punktowej nie będzie, gdyż opowieści tej nie sposób traktować odrębnie od pozostałych tomów. Stanowi zwieńczenie, ukoronowanie historii, ale nie może istnieć w oderwaniu od nich. Gdyby ktoś chciał dowiedzieć się (lub jedynie sobie przypomnieć) co pisałem o poprzednich tomach, to zapraszam:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz