wtorek, 4 lutego 2014

Zakon Krańca Świata - Maja Lidia Kossakowska

Jakiś czas trwało, zanim sięgnąłem po tą książkę. Głównym powodem tego stanu rzeczy było to, że poprzednia książka autorki, jaką przeczytałem niezbyt przypadła mi do gustu. W końcu jednak skusiłem się, by sięgnąć po pierwszy tom i nie żałuję.

Przede wszystkim czytelnik niezwykle szybko zostaje porwany w wir przygody. Nie rozumiejąc jeszcze zasad rządzących światem już uczestniczy w akcji. Prawidła działania świata wychodzą na jaw mniej więcej w połowie pierwszego tomu, gdy już mamy kontakt z bohaterami i wykład nie wydaje się nudny. Doskonały zabieg!

Już teraz muszę przyznać, że od książki ciężko się oderwać i z prawdziwą przyjemnością czeka się na wolną chwilę, gdy ponownie będzie można zasiąść do lektury. Bardzo przyjemne i dawno nie spotykane uczucie.

Świat, przedstawiony w powieści jest inny niż nasz. Panuje tu swoiste pomieszanie technologii z magią - mieszanka, za którą nie przepadam, tu jednak jak najbardziej do przełknięcia. Nie lubię także zbytniego natłoku wszelkiego rodzaju wizji i przepowiedni, a w tej lekturze mi nie przeszkadza, choć w drugim tomie zaczyna lekko przytłaczać.

Sam pomysł na profesję głównego bohatera, która niejako tworzy fabułę całej opowieści jest doskonały. Jest to postać bardzo RPG-owa - doskonale odgrywałoby się ją na sesji. Niestety sporo zachowań Larsa Bergersona jest bardzo nieracjonalnych, nie podyktowanych rozsądkiem i nie mających wiele wspólnego z realizmem. Czytając, miałem wrażenie, że bohater marze się jak baba. Początkowo był zimnym i wyrachowanym Grabieżcą - złodziejem, wyposażonym w instrumenty i artefakty właściwe jego profesji. Z czasem staje się zdołowanym, zagubionym chłopaczkiem, który miewa koszmary i depresję. Nie bardzo mi to do siebie pasuje.

Także zakończenie nie pasuje do całości - im dalej w drugi tom tym mniej realizmu a więcej majaków szaleńca. Nie lubię i nie przekonałem się do nich tym razem. Dobrze opisuje to cytat z powieści: "Dolny Świat przemawia językiem podświadomości. Dlatego jest taki popieprzony". Jestem pewien, że to przekonuje część czytelników do takiego właśnie brzmienia ostatnich rozdziałów. Mnie nie.

Przyznaję jednak, że pomimo iż do książek tak wszędzie reklamowanych nie mam zaufania (czy to z wrodzonej przekory, czy z przekonania, że dobra literatura reklamy nie potrzebuje, a bestseller to książka dobrze się sprzedająca, a więc kupowana przez większość, a większość nie czyta), to ta pozycja warta jest przeczytania.

Oceny (legenda tutaj):

  • Kunszt: 8 (Ładny język, przyjemny w odbiorze i podnoszący walory powieści.)
  • Lekkość Pióra: 8 (Pierwszy tom jest niemal idealny. Drugi tom jest nieco gorszy, ale nadal ciężko się oderwać.)
  • Akcja: 7 (Zbyt wyraźny podział na tom pierwszy i drugi.)
  • Bohaterowie: 8 (Dobrze opisani. Może nieco zbyt posągowi.)
  • Zakończenie: 3 (Odbiegające od reszty książki. Za mało realne.)
  • Ocena Łączna: 34/50

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz