czwartek, 6 lutego 2014

Nowa Fantastyka 01 (376) 2014

Po lekturze pierwszego numeru "Nowej Fantastyki" w roku 2014, postanowiłem skreślić parę słów o tekstach, które zrobiły na mnie wrażenie. Zatem...

"Rzeźbiarz Bogów" od razu skojarzył mi się z ostatnim tomem "Powrotu do domu". Zarówno z uwagi na tytuł jak i na początek. Całe opowiadanie czyta się przyjemnie, chociaż w ogólnym rozrachunku okazuje się całkowicie o niczym.

Dwa kolejne opowiadania litościwie przemilczę i przejdę od razu do "Enigmy". Muszę przyznać, że już na początku autor (a może tłumacz?) nie wzbudzili mojego zaufania, poprzez zapis: "układ Enigmy został oczyszczony w promieniu 2 lat świetlnych (...) pi razy ten dystans do kwadratu daje ponad dwadzieścia pięć sześciennych lat świetlnych". Jeśli dystans do kwadratu, to wynik nie będzie sześcienny, ale także kwadratowy. Objętość zaś kuli o promieniu 2 lat świetlnych to nieco ponad 33,5 sześciennych lat świetlnych. Podana tu objętość jest objętością walca, o promieniu i wysokości równym 2 lat świetlnych (czyli pi razy promień do trzeciej), ale dlaczego tak jest? Jeśli w opowiadaniu używa się obliczeń matematycznych, to warto by było je najpierw sprawdzić. Czytając dalej okazuje się, że pomysł na opowiadanie jakiś jest, ale powyższy błąd bardzo obniżył moją jego ocenę.

"Poniedziałkowy Mnich" z początku podobał mi się, ze względu na elegancki styl. Jednak czytając dalej doszedłem do wniosku, że opowiadanie w zasadzie nie posiada akcji. Jest tak powolne, że znudziło mnie w połowie.

"Wesprzyjcie Moją Armię Robotów" to zabawna miniaturka. Interesująca jest głównie nowatorska forma i choćby z tego powodu warto się z nią zapoznać.

Felieton "Przyciemnianie dark future" to trochę niesprawdzonych faktów, pozwalających wykreować czarny scenariusz dla świata, popartych błędnymi wnioskami. Tekst jakich wiele, sprawdzający się w fantastyce naukowej, ale raczej nie w rzeczywistości.

Felieton "Słowo na "U"" przypadł mi do gustu. Nie lubię ludzi, którzy przyjmują Pismo Święte dosłownie i co do joty. Nie lubię też tych, którzy uważają, że to zwykła książka (jakimś cudem tłumaczona na wszystkie języki i czytana przez pokolenia). Natomiast to, że skłania ono do poszukiwania czegoś więcej jest jasne. A szukać można na różne sposoby - znajdzie się miejsce i na naukowe spekulacje. Warto drążyć, żeby poszerzać swój punkt widzenia nawet, jeśli temat uważamy za zamknięty.

Numer zamyka felieton filmowy Łukasza Orbitowskiego pod tytułem "Ja, kanibal". Bardzo podobają mi się rzeczowe teksty Pana Orbitowskiego, na tematy na które pozornie rzeczowego tekstu nie da się napisać. Tym razem ujął mnie stwierdzeniem, że polecankę od znajomych "Orbitowski, musisz to zobaczyć" skwitował "Ponieważ musiałem, to nie zobaczyłem". Rozumiem doskonale.

Reasumując - w mojej ocenie poziom opowiadań jest bardzo niski, felietony odrobinę go podnoszą, tak że cały numer jest zjadliwy, ale spodziewałem się więcej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz