środa, 30 stycznia 2013

Sprzedawca Broni - Hugh Laurie

Książką zainteresowałem się wyłącznie z powodu postaci autora. Hugh Laurie - angielski aktor, którego najsłynniejszą rolą jest tytułowy Dr. House, muzyk, którego płyty - "Let Them Talk" słucham do znudzenia i pisarz, którego książka jest przedmiotem tej recenzji. Człowiek Renesansu, można by rzec. Cenię takich ludzi, a skoro kreacje aktorskie przypadły mi do gustu, muzyka wpadła w ucho, także książce postanowiłem dać szansę.

Już od pierwszych stron książka daje dowód na to, iż pisał ją człowiek odznaczający się szczególnym sposobem bycia i poczuciem humoru. Ironiczne wypowiedzi i przemyślenia, które są domeną głównego bohatera powieści niechybnie przywodzą na myśl postać doktora G. House'a, mimo że książka powstała wiele lat przed emisją choćby zwiastuna serialu. Poczucie humoru jest może nieco inne, ale błyskotliwość nie do pomylenia. Daje za to do myślenia - spodziewałbym się, że to po lekturze tej pozycji, aktorowi zaproponowano rolę sarkastycznego, zgorzkniałego lekarza.

Co do historii, przedstawionej w powieści - nie jestem do niej przekonany. Być może powodem tego stanu jest ciągłe odwracanie uwagi czytelnika od właściwej akcji za pomocą niezwykle wyrafinowanego stylu wypowiadania się głównego bohatera - Thomasa Langa. Trafne i niezwykle inteligentne riposty, celne spostrzeżenia oraz niebanalny sposób postrzegania rzeczywistości i nietuzinkowe myślenie tej postaci powodują, że jako czytelnik nieustannie wybuchałem śmiechem, będąc jednocześnie pod wrażeniem kunsztu i pracy, jaką autor włożył w napisanie tak dopracowanych dialogów (i spostrzeżeń), ale odwracało to uwagę od akcji powieści, która na szczęście nie jest zbyt skomplikowana, więc czytelnik nie traci orientacji co do sytuacji w jakiej znajdują się bohaterowie. Trzeba jednak jasno powiedzieć - to nie akcja jest w tym przypadku najważniejsza. Nie oznacza to w żadnym wypadku, że akcji jako takiej nie ma. Mniej więcej w połowie tomu, historia robi się wartka, co sprawia, że gdy już oswoimy się z błyskotliwością wypowiedzi i możemy poświęcić więcej uwagi akcji powieści, otrzymujemy pełen opis wydarzeń, będąc już niejako w ich środku. Nie mogę także nic złego powiedzieć o zaskakujących zwrotach akcji czy o samym zakończeniu, które opisane jest po mistrzowsku i poza jednym małym zgrzytem sprawia wiele przyjemności czytelnikowi.

Oceny (legenda tutaj):

  • Kunszt: 8 (Styl niewysoki, lecz całość bardzo spójna. Zabrakło obrazowości opisu.)
  • Lekkość Pióra: 10 (Nie wymaga tłumaczenia - od książki ciężko się oderwać w jakimkolwiek momencie.)
  • Akcja: 7 (Nie mogę niczego zarzucić, jednak to nie dla akcji czyta się tą powieść.)
  • Bohaterowie: 6 (Nie są zarysowani w pełnej krasie. Zdecydowanie najgorsza cecha tej powieści, jednak nadal po pozytywnej stronie skali.)
  • Zakończenie: 10 (Nic dodać nic ująć - w pełni spójne, logiczne i trzymające w napięciu.)
  • Ocena Łączna: 41/50


Wysoka nota a do tego dwie dziesiątki. Polecam każdemu, bo jest to książka, która potrafi wciągnąć nawet nieoczytanego czytelnika. Do tego jest to lekka lektura, doskonała na wakacje czy w podróż.



1 komentarz: