Mediapolis zapowiadało się dobrze - cyberpunkowe tło, zachęcająca okładka (po której NIGDY nie powinno oceniać się książki) i polski autor. Co może pójść źle? Otóż książka ta stanowi według mnie nieudany mariaż groteski z cyberpunkiem. Wyraźnie wzorowana na wariacji na temat Wielkiego Brata z "Roku 1984" opowieść napisana jest nieco za prosto, jakby w pośpiechu - sprawia przez to wrażenie bardzo niedopracowanej. Najgorsza jest jednak farsa, której nie broni nawet całkiem interesujące zakończenie, które w zamyśle miało ją tłumaczyć.
Czy powieść ta ma zalety? Owszem - nie jest to ciężka pozycja, więc łatwo się ją czyta. Łatwo też wrócić do lektury po tym, jak coś nas rozproszy - fabuła nie jest zbyt złożona, zwykłe "po nitce do kłębka". Plusem są także sceny akcji, które są dobrze opisane. Nie podobała mi się jedynie zbędna brutalność, ale taką konwencję przyjął autor - szokować, szczególnie biorąc pod uwagę cel istnienia całej tej społeczności.
Jako opowieść - nie jest zła. Pomysł jest w porządku. Zawiodło jedynie wykonanie, a szkoda, bo potencjał był. Wciąż jednak uważam, że po tę powieść można sięgnąć w poczekalni u lekarza czy podobnym miejscu, gdzie całkowite skupienie jest niemożliwe.
Oceny (legenda tutaj):
- Kunszt: 4 (Niedopracowany.)
- Lekkość Pióra: 6 (Nie trudno się czyta.)
- Akcja: 5 (Dość prosta.)
- Bohaterowie: 6 (Całkiem OK, dwaj panowie na "B" chwilami się mylili.)
- Zakończenie: 6 (Najlepszy fragment.)
- Ocena Łączna: 27/50
Cenę tej książki można sprawdzić:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz