piątek, 28 marca 2014

Szepty Dzieci Mgły - Trudi Canavan

Pięknie wydany zbiorek opowiadań, z bogatymi notatkami autorki, to jest to, na co miałem ochotę. Karty mojego wydania są tak grube, że mam wrażenie, że książka ma co najmniej 350 stron, okazuje się jednak, że jedynie około 200. Mimo to, przyjemnie trzyma się ją w ręku - tego żaden czytnik nie zastąpi.

Pierwsze opowiadanie nosi ten sam tytuł, co zbiorek ("Szepty Dzieci Mgły"). Opowiada krótką, acz bardzo ciekawą i obrazowo napisaną historyjkę. Główną bohaterką jest dziewczyna z talentem magicznym, która najmuje się do pracy dużo poniżej swoich kwalifikacji (na razie brzmi jakby skończyła studia w Polsce). Okazuje się, że dzieje się tak za sprawą rywalki, która podkopała wiarę w siebie młodej kobiety i doprowadziła do tragedii...
Nie akcja jednak jest tutaj najważniejsza, a klimat oraz płynące z opowiadania przesłanie, a to, mimo że banalne, skomponowane jest w przystępny sposób i nie zużywa do jego wygłoszenia ani jednego zbędnego słowa. Z resztą sama autorka pisze, że opowiadanie było dużo dłuższe, ale by zostało wydane, redakcja zażądała jego skrócenia do niezbędnego minimum. Moim zdaniem zadanie to udało się doskonale - opowiadanie jest zwięzłe, ciekawe i nie ma w nim zbędnego słowa.

Drugim opowiadaniem jest "Szalony Uczeń", którego akcja rozgrywa się w dobrze znanym świecie Trylogii Czarnego Maga i nawiązuje częściowo do wydarzeń powieści. Opowiadanie bardzo niepokojące, o nieprzyjemnym, acz zamierzonym wydźwięku. Widać, że autorka dała upust temu, co podczas pisania powieści musiała hamować, a o co w takim świecie aż się prosiło. Sama autorka przyznaje, że udała się jej perspektywa opowiadania - to, że pisane jest z punktu widzenia siostry tytułowego ucznia sprawia, że pojawia się mnóstwo wątpliwości i opowiadanie nie jest tak jednostronne, jak byłoby, gdyby przedstawiono punkt widzenia innej osoby. Świetne studium lojalności.

Kolejne opowiadanie to króciutka "Markietanka". Szczególny pomysł i doskonałe jego opracowanie zasługują na dobre słowo. To właśnie po tym opowiadaniu stwierdziłem, że Trudi Canavan lepiej wychodzi pisanie opowiadań niż powieści. Po narzuceniu sobie rygoru zwięzłości w pełni widać pomysłowość i kunszt autorki, nie zamydlony długimi i niepotrzebnymi opisami. W tym przypadku esencja jest najlepsza.
Jak sama autorka przyznaje, początkowo zrodził się jedynie pomysł na postać, dopiero próba odpowiedzi na postawione o otoczenie pytania zaowocowała całym tekstem.

"Przestrzeń dla Siebie" to opowiadanie bazujące na nieco ogranym pomyśle, jednak napisane w bardzo ciekawy, przewrotny sposób i zwracające uwagę na nieco inny od spodziewanego aspekt. Kiedyś, na potrzeby gry, a następnie prywatnie, dla siebie, dużo myślałem nad tym, co jest tematem opowiadania (a nie piszę co nim jest, bo każdy powinien przeczytać ten tomik i mieć z niego tyle samo przyjemności co ja) i doszedłem do podobnych, acz rozwiniętych w inną stronę wniosków. Dzisiejsze społeczeństwo nie potrafi docenić czasu, każdą jego chwilę trwoniąc na obowiązki. Nawet zarobione w ten sposób pieniądze nie kupią nam czasu, który bezpowrotnie tracimy zarabiając te "bajońskie" sumy.

"Biuro Rzeczy Znalezionych" to przyjemne, krótkie opowiadanie, które skupia się raczej na magii pewnego miejsca niż na całości fabuły. I dobrze - takie postępowanie jest absolutnie usprawiedliwione w krótkim i przystępnym opowiadaniu. Po raz kolejny autorka daje popis samokontroli pisząc zwięźle i na temat, nie wchodząc w długie i nieprzydatne dla fabuły opisy.

Jest to tomik opowiadań, więc nie będzie oceny punktowej, ale ze swojej strony bardzo polecam lekturę tej książeczki. Treści jest na jedno posiedzenie, ale zaręczam, że będzie ono bardzo przyjemne i nie zostanie uznane za czas stracony.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz