Czasem dobrze jest przeczytać taką książkę autora, którego zdążyliśmy już polubić i docenić, która nie bardzo przypadła nam do gustu. To pozwala nabrać dystansu i zrównoważyć oczekiwania, by nie spodziewać się coraz więcej po każdej następnej jego powieści. Tak było u mnie w przypadku tej pozycji - nie zawiodłem się może, ale książka podobała mi się zdecydowanie mniej niż dwie poprzednie. Mam nadzieję, że nie będzie to utrzymujący się trend.
Tak na prawdę, to nie lubię, kiedy znaczną część książki stanowią surrealistyczne sny lub narkotyczne wizje. Philip K. Dock to jedyna osoba, która umie o tym pisać w sposób tak przekonujący, że nie razi. Niestety inni autorzy w takiej roli na razie mnie nie urzekli.
Niestety, z powyższego powodu książka była dla mnie ciężka do czytania i nie cieszyła tak bardzo, mimo, ze cała historia nie była zła i zapewne innemu odbiorcy powinna się spodobać. Sam świat snów też jest interesujący, więc zapewne można się nim cieszyć.
Nie poddaję się i dalej czytam powieści tego autora. Ciekawie jest przeczytać więcej książek, które wyszły spod jednej ręki, w jakimś sensownym porządku - daje to pogląd na rozwój pisarza, na jego pasje, lęki...
Oceny (legenda tutaj):
- Kunszt: 6 (Świat snów.)
- Lekkość Pióra: 5 (Miałem problemy z przebrnięciem.)
- Akcja: 6 (Nie jest złą.)
- Bohaterowie: 6 (Nic specjalnego, z małymi wyjątkami.)
- Zakończenie: 6 (Jak i cała reszta...)
- Ocena Łączna: 29/50
Cenę tej książki można sprawdzić:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz