W tym, numerze znajduje się sporo dobrych tekstów w dziale rodzimych opowiadań. Reszta niestety nie jest tak porywająca.
Autorem pierwszego zamieszczonego w tym numerze opowiadania jest Marcin Podlewski. "Dobranoc, Pimky Limky" to osadzone w cukierkowym klimacie gorzkie opowiadanie o tym, w jaki sposób świat dziecięcych fantazji wyglądałby, gdyby jego organizacją zajęli się dorośli, zrobili z niego biznes (który korporacje nieustannie starają się zbudować) a następnie wystraszyli się swojego dzieła, odartego z resztek romantyzmu. Przy okazji praca głównego bohatera przypomina pracę J. F. Sebastiana z "Blade Runnera", a nawiązanie jest nienachalne.
Autorem pierwszego zamieszczonego w tym numerze opowiadania jest Marcin Podlewski. "Dobranoc, Pimky Limky" to osadzone w cukierkowym klimacie gorzkie opowiadanie o tym, w jaki sposób świat dziecięcych fantazji wyglądałby, gdyby jego organizacją zajęli się dorośli, zrobili z niego biznes (który korporacje nieustannie starają się zbudować) a następnie wystraszyli się swojego dzieła, odartego z resztek romantyzmu. Przy okazji praca głównego bohatera przypomina pracę J. F. Sebastiana z "Blade Runnera", a nawiązanie jest nienachalne.
"Matki na Przemiał" Dawida Kaina to świetny, krótki tekst, którego głównym tematem jest nieśmiertelność, ale w sensie jeszcze bardziej drastycznym i ostatecznym niż zwykle. Nieśmiertelność, która się znudziła, a mimo to dotyczy nie tylko ludzi czy zwierząt, ale także roślin, budowli i każdej nieożywionej materii. Jedyne, co do mnie nie przemówiło to zakończenie.
Bardzo podobała mi się Light-Cyberpunkowa "Druciara" Alexandra Gutsche. Opowiadanie pokazuje początki implantów przyszłości w otoczeniu powodowanej przez nie inności, co w połączeniu z tym, jak okrutne mogą być dzieci w szkole oraz rodzinnej tragedii, która staje się początkiem końca małżeństwa tworzy niezwykle zgrabną kombinację. Przyjemne w odbiorze, spójne i przede wszystkim o czymś!
"Rozdział Szósty" Stephena Grahama Jonesa to próba opisania akademickiej dyskusji na temat nowej rasy - Zombie. Choć tematyka żywych trupów została już zgłębiona i przemycane są w tekstach raczej jako dodatek niż wątek główny, w tym przypadku bronią się doskonale. Tekst odrealniony, jak i samo środowisko naukowców-teoretyków, którzy mają szansę sprawdzić swoje teorie w praktyce. Cieszy, że tekst nie ciągnie się w nieskończoność, a zbiega do określonego końca.
"Olbrzymów" Petera Wattsa nie przeczytałem - nie trafiły w mój nastrój i odłożyłem na kiedy indziej.
Czytając "Koniec Końca Wszystkiego" Dale'a Bailey'a nieustannie miałem w głowie jedno pytanie: "Po co ja to czytam?". Nie mogąc znaleźć odpowiedzi na kilku pierwszych stronach, przestałem.
Jeśli chodzi o publicystykę, podobał mi się artykuł Andrzeja Kaczmarczyka pod tytułem "Morskie Opowieści", przedstawiający motyw piratów w fantastyce. Przyjemny, rzeczowy tekst, choć bazujący na nieco zbyt małej ilości dzieł jak na moje wyczucie.
Zarówno felieton Rafała Kosika jak i sąsiedni, autorstwa Roberta Ziębińskiego, który pojawił się na łamach po raz pierwszy, nie przypadły mi jakoś specjalnie do gustu.
Bardzo podobała mi się Light-Cyberpunkowa "Druciara" Alexandra Gutsche. Opowiadanie pokazuje początki implantów przyszłości w otoczeniu powodowanej przez nie inności, co w połączeniu z tym, jak okrutne mogą być dzieci w szkole oraz rodzinnej tragedii, która staje się początkiem końca małżeństwa tworzy niezwykle zgrabną kombinację. Przyjemne w odbiorze, spójne i przede wszystkim o czymś!
"Rozdział Szósty" Stephena Grahama Jonesa to próba opisania akademickiej dyskusji na temat nowej rasy - Zombie. Choć tematyka żywych trupów została już zgłębiona i przemycane są w tekstach raczej jako dodatek niż wątek główny, w tym przypadku bronią się doskonale. Tekst odrealniony, jak i samo środowisko naukowców-teoretyków, którzy mają szansę sprawdzić swoje teorie w praktyce. Cieszy, że tekst nie ciągnie się w nieskończoność, a zbiega do określonego końca.
"Olbrzymów" Petera Wattsa nie przeczytałem - nie trafiły w mój nastrój i odłożyłem na kiedy indziej.
Czytając "Koniec Końca Wszystkiego" Dale'a Bailey'a nieustannie miałem w głowie jedno pytanie: "Po co ja to czytam?". Nie mogąc znaleźć odpowiedzi na kilku pierwszych stronach, przestałem.
Jeśli chodzi o publicystykę, podobał mi się artykuł Andrzeja Kaczmarczyka pod tytułem "Morskie Opowieści", przedstawiający motyw piratów w fantastyce. Przyjemny, rzeczowy tekst, choć bazujący na nieco zbyt małej ilości dzieł jak na moje wyczucie.
Zarówno felieton Rafała Kosika jak i sąsiedni, autorstwa Roberta Ziębińskiego, który pojawił się na łamach po raz pierwszy, nie przypadły mi jakoś specjalnie do gustu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz