Cenię sobie dowcipną błyskotliwość Jeremyego Clarksona, więc sięgnąłem po tę książkę czując pewne podekscytowanie. Faktycznie, przed trzy pierwsze opowieści dobrze się bawiłem. Niestety, czytałem dalej i przyznam szczerze - dalej jest bardzo podobnie. Zarówno styl jak i żartobliwe porównania przejadły mi się już w tamtym momencie, gdyż jest to chyba książka, którą najlepiej czytać na raty, rozkładając w czasie lekturę kolejnych reportaży - może gdybym czytał jeden miesięcznie i po roku skończył książkę, moje odczucia byłyby inne, a tak - jak się przeczytało jeden, to tak jakby przeczytało się wszystkie. Nie pomaga nawet to, że każdy opisuje inny kraj, a motoryzacyjnie inny świat - pisane na jedno kopyto zdecydowanie nie zadowalają.
O dziełach i dziełkach literackich, które przeczytałem, oraz mojej subiektywnej opinii na ich temat.
poniedziałek, 21 kwietnia 2025
sobota, 12 kwietnia 2025
Łowca Czarownic t1. Świt Demonów - William Hussey
Na wstępie zaznaczę, że posiadam dwa tomy tej powieści i nie zamierzam sięgać po drugi - jako że jest to tylko część cyklu, oceny punktowej nie będzie. Jednocześnie przypominam nie tylko o tym, że moja ocena jest subiektywna, ale i o tym, że oceniam polską wersję powieści, a zatem nie kunszt samego autora, ale wysiłki połączone z tłumaczem. Dodam, że w mojej opinii powieść ta zalicza się do literatury młodzieżowej, nie zaś do nurtu "dorosłego" fantasy.
Aby zacząć od pozytywów - opisana historia jest interesująca i oparta na dobrym pomyśle. Niestety sposób jej przedstawienia, mimo znakomitego i wciągającego początku pozostawia wiele do życzenia. Jak widać pozytywy szybko się skończyły...
W powieści tej brak jest akcji, a nawet kiedy coś się dzieje, jest to przegadane (albo jest to opowieść, wspomnienie albo interpretacja głównych bohaterów). Zbyt wiele jest określeń, które nie rozstrzygają kto uczestniczy w danej scenie - jest tutaj dość naiwnie wyjaśnione przebieranie się jednego bohatera za drugiego, połączenie głównych bohaterów, a także w wielu przypadkach określenie "czarownik", które wiele w tym przypadku nie wyjaśnia, gdyż w scenie występują wyłącznie postacie posługujące się magią. To sprawia, że cała opowieść jest o wiele bardziej zagmatwana niż być mogła. Na domiar złego tak wiele postaci, które zdają się być złe jest dobre, tych dobrych okazuje się być złe, a także tak wiele postaci jest dobrych, ale z różnych powodów czyni zło, że opowieść zaczyna być prawdziwą łamigłówką intencji i wytłumaczeń (wszystko nadal jest przegadane przez głównego bohatera, więc to od niego dowiadujemy się jakie on zauważa motywy u pozostałych bohaterów).
Interesujące sceny wciśnięte są nieco na siłę i bez żadnego uzasadnienia - ot bohater kierowany jest od lokacji do lokacji, niby nie wie po co i dlaczego, ale objaśnia to pozostałym postaciom... Misz-masz. W dodatku nie ma tutaj żadnego momentu, kiedy dokonywany jest jakiś wybór, mający wpływ na akcję powieści czy choćby na jej zakończenie - wszystko dzieje się niejako przypadkiem i tylko dlatego, że bohater akurat tam jest. To, że nagle "zrozumiał" niewiele daje czytelnikowi. Dotrwałem do końca tylko siłą woli - bardzo chciałem zrecenzować tę książkę. A teraz, kiedy już napisałem o niej to i owo, z przyjemnością o niej zapomnę.
Cenę tej książki można sprawdzić:
wtorek, 1 kwietnia 2025
Komiksowy Miesiąc #14
Zrobiłem podejście do "Grand Prix" Marvano, ale odłożyłem tę historię. Fabuła jest porwana, składa się z kilku kadrów, które nie składają się w całość, a tylko sygnalizują kolejne etapy opowieści i trudno mi się skupić nad tą historią. W dodatku olbrzymia ilość przypisów, głównie tłumaczeń z niemieckiego i wyjaśnień nawiązań zniechęca do potraktowania tego komiksu jak komiks. A szkoda, bo kreska bardzo mi się podobała.
I to niestety już wszystkie moje komiksowe przygody z marca 2025.
Subskrybuj:
Posty (Atom)