środa, 9 grudnia 2020

Honor Harrington - David Weber

Cykl Webera, osadzony w Honorverse (uniwersum Honor) to bardzo obszerna space opera, posiadająca linię główną, wiele wątków pobocznych i opowiadań. Postanowiłem zapoznać się z serią główną i poniżej prezentuję Wam moje wnioski na jej temat.

Placówka Basilisk



Pierwszy tom daje nam chwilę na zapoznanie z postacią głównej bohaterki i w niezwykle korzystny fabularnie sposób przedstawia nam jej okręt i załogę. Ten tom czyta się sam, a w miarę rozwoju wydarzeń poznajemy coraz więcej faktów z historii Honor, która sama w sobie jest niezwykle interesującą i wyróżniającą się na tle innych bohaterów postacią. W tym tomie napotkałem na najlepszy opis walki statków kosmicznych, jaki czytałem. Barwny, wciągający i długi. 

Honor Królowej



Drugi tom także jest niezwykle wciągający. Znamy już główną bohaterkę, poznajemy nowych bohaterów (jest ich bez liku i niestety część z nich zaczęła mi się mylić, ponieważ są wymieniani jedynie z tytułów i nie posiadają dla mnie cech osobistych), ale przede wszystkim wyraźnie widzimy konflikt, strategię i taktykę. Choć wydaje się, że wątkiem głównym będzie dyplomacja (na co wskazuje zawiązanie akcji), to sama książka nie zawiera zbyt wiele elementów tego wątku. To po prostu dobre science fiction z wartką fabułą.

Krótka zwycięska wojenka



Tutaj za to akcja spowalnia, a plany i ich wykonanie stanowią rdzeń książki. Większy nacisk położony jest tym razem na poznanie życia prywatnego Honor - jej przeszłości i teraźniejszości, przyjaźni i konfliktów. Akcja stanowi może 20% książki, więc jeśli ktoś czyta tę sagę dla akcji, to... cóż... tutaj jej wiele nie znajdzie.

Kwestia Honoru


Bardzo ciekawy w odbiorze tom, przynajmniej dla mnie. Nacisk położony jest na prywatne sprawy Honor, a nie na bitwy, ale za to są to sprawy niezwykle emocjonujące. Dramaty, zemsta i wszystko co ludzkie, podszyte niemal nadludzkimi umiejętnościami stanowi typową opowieść o herosie.

Honor na wygnaniu

To z kolei tom, który w dużej części wydał mi się nudny, ze względu na sporo opisów zmagań politycznych i dyplomatycznych. Ma jednak także ciekawe wątki, zwroty akcji, odrobinę akcji - zarówno tej naziemnej jak i zmagań flot. Reasumując - pomimo iż przeżyłem chwilę zwątpienia, cieszę się, że się nie poddałem, bo końcówka jest naprawdę przemyślana.

Honor wśród wrogów



O tak! Ten tom to jak dla mnie majstersztyk. Świetnie się czyta i jest wszechstronną opowieścią, wprowadzającą wielu nowych, charakterystycznych bohaterów, których (niewielkie) historie ubarwiają uniwersum i czynią fabułę szerszą, w końcu pokazując czym jest saga. Przeczytałem szybko i z prawdziwą przyjemnością.

W rękach wroga


Z kolei na ten tom podświadomie czekałem. Tutaj w końcu następują wydarzenia, które odwracają bieg wydarzeń i nie są tak szczęśliwe dla głównej bohaterki (wcześniej doświadczyła wiele zła, ale tym razem w końcu sama jest w niebezpieczeństwie). A jeśli ktoś chciałby mnie ochrzanić za spoiler, radzę zapoznać się z dość tym razem jednoznacznym tytułem tomu, który nie pozostawia wątpliwości.

Honor ponad wszystko


I znów wszystko się układa. Dobrze, że jest odrobina przeciwwagi w postaci nieświadomości pozostałych bohaterów, ale sielanki jest nieco zbyt dużo i wszystko idzie zbyt łatwo. Szkoda.

Popioły zwycięstwa


Ależ męczący, przegadany tom. Akcji niewiele, a rozmowy i dywagacje to dłużyzna - część jest przez czytelnika spodziewana, część to przypomnienia, a odkrywczych myśli jak na lekarstwo. Czyta się ciężko, a dzieje niewiele, jeśli nie liczyć kilkudziesięciu ostatnich stron. Jedyny plus to wprowadzenie do następnego tomu, który zapowiada się interesująco. Oby...

Wojna Honor


Tom przegadany. Akcji mało, ale nie najgorzej się czyta. Niestety jest tutaj bardzo dużo polityki i to rozwleczonej do nieprzyzwoitości. Omawiany jest właściwie jeden temat, za to wałkowany na okrągło i mało kreatywnie przez wiele frakcji. Myślę, że autor chciał stworzyć podwaliny do tomu następnego, a jednocześnie chciał stworzyć pełnoprawny (czytaj obszerny) tom. Trochę lania wody, trochę straconego czasu, ale nie zniechęcił mnie do reszty. Wiem, po poprzednim tomie także miałem nadzieję, że to tylko wprowadzenie, ale piszę o każdej części zaraz po przeczytaniu, nie wiem więc co będzie dalej. 

Za wszelką cenę


Dzieje się faktycznie coraz więcej, bohaterowie zaczynają się mnożyć. Część fabuły jest nieco chaotyczna, ale da radę nadążyć. Zmienia się także kierunek akcji, co nie zdarzyło się właściwie od początku serii. Tom jakby otwiera zupełnie nowy kierunek, w jakim ma podążyć seria.

Misja Honor


Świetny tom, chociaż znów wprowadzający na scenę multum postaci. Szczerze mówiąc, na początku każdego tomu zajmuje mi chwilę odnalezienie się i zorientowanie o jakiej frakcji właściwie mówimy. Z jednej strony mamy tutaj zupełnie nową strategię w kwestii wojny między Królestwem Manticore a Republiką Haven, a z drugiej wspomniane wcześniej nowe frakcje. 

Zwiastuny burzy


Sytuacja odwróciła się, jeśli nie o 180 stopni, to przynajmniej o 175. Zupełnie nowi towarzysze broni, nowy wróg i nowe taktyki. Jedynym, co mi nie pasuje jest to, że znów mamy do czynienia z bardzo czytelnym podziałem dobro - zło. Racje "złych" pokazane są w sposób dziecinny, naciągany i dość naiwny - nieżyciowy w mojej opinii. Służy to temu, by czytelnik nie miał wątpliwości kto jest dobry a kto zły. Zbytnie uproszczenie. Plusem jest to, że ten to czyta się bardzo łatwo i szybko.

Nieprzejednana Honor



Wszystko wskazuje na to, że to ostatni tom serii. Podstawowej serii. Z posłowia wynika bowiem, że Honor ma się pojawiać w seriach pobocznych. I dobrze. 
Co do samej książki jednak, to odniosłem wrażenie, że na tym etapie autorowi płacono od słowa. Ponad 900 stron, właściwie prawie 1000, z czego przynajmniej połowa jest zbędna. Rozmowy, które nic nie wnoszą, nie budują napięcia, są nudne, toczone między postaciami, które dla akcji są zupełnie zbędne, a które wystarczyłoby zasygnalizować sprawiają, że do przebrnięcia przez ten tom trzeba się dosłownie zmuszać. Moją motywacją w pewnym momencie stało się "koniec już blisko", a to nie jest dobra motywacja dla lektury książki. szczególnie 14-go tomu serii, który powinien trzymać czytelnika na brzegu fotela. 
Pomiędzy tymi nudnymi, niepotrzebnymi i zajmującymi czas rozmowami (dokładnie tak to wygląda - jakby autor chciał pokazać czytelnikowi, że minęło dużo czasu między ważnymi dla akcji momentami w fabule przez stworzenie dłużących się fragmentów), znajdują się opisy walk, których wynik nie jest absolutnie żadnym zaskoczeniem. Jedyne zagrożenie, które pojawia się w książce nadchodzi niespodziewanie i znikąd.
Podsumowując - ostatni tom niszczy tę serię, zamykając ją w sposób zupełnie spodziewany i oczywisty. Elementy zaskakujące w prawie tysiąc stronicowej książce da się wymienić na palcach jednej ręki. Połowa książki jest zbędna, powtarzalna i nudna. Zaletą drugiej połowy jest to, że łatwo się ją czyta, bo nosi ślady akcji. A całe zagrożenie, jakie faktycznie zawarto w powieści mieści się obok akcji i bohaterowie nie mają na nie żadnego wpływu - nie mogą go wywołać, nie mogą mu przeciwdziałać. 

I podsumowanie tego tomu dobrze obrazuje w którym kierunku ewoluowała seria. Seria, która bardzo dobrze się zaczęła i miała swoje momenty. To także dowód na to, że opisując ciekawą historię, która mogłaby się kiedyś wydarzyć, trzeba ją ubarwiać, a nie na siłę dążyć do opisania wszystkich faktów, które stworzą jakąś spójną całość. Główny nurt, główna seria Honorverse stała się na pewnym etapie jedynie zarysowaniem uniwersum, podaniem tła historycznego i punktem wyjścia dla innych opowieści. Ja prawdopodobnie już ich nie poznam, bo na tym etapie czuję się trochę oszukany tym, że najciekawszy wątek nie został doprowadzony do końca, ani nawet rozwinięty. Autor zostawił sobie furtkę, która krzyczy "czytajcie więcej moich książek, a w końcu natraficie na rozwiązanie, którego szukacie po lekturze kilkunastu tysięcy stron mojej sagi". Nie, dziękuję.

1 komentarz:

  1. Seria zaczęła mnie nudzić w okolicach wprowadzenie gromady Talbot, tym bardziej, że duża część historii została opowiedziana w spin-offach. Również jestem rozczarowany końcem, ale po cichu liczę na kolejne tomy bo lubię ten świat.

    OdpowiedzUsuń