środa, 4 kwietnia 2018

Ziemia, powietrze, ogień i... budyń - Tom Holt

Przyznaję, że długo wahałem się z podniesieniem tej pozycji z regału. Bałem się niskich lotów żartów i niepotrzebnych absurdów. Czy słusznie? Cóż... po części.

Kiedy zacząłem czytać, po kilkudziesięciu stronach pomyślałem "nie jest tak źle". Czytało się całkiem nieźle, lektura była lekka i odprężająca. Niebawem jednak wszystko się zmieniło. W okolicy połowy powieści moje myśli wyrażały mieszane uczucia. Akcja gmatwała się coraz bardziej, absurd gonił absurd, brak było związków przyczynowo-skutkowych (a tego bardzo nie lubię) i generalnie czytało mi się coraz gorzej.

Na szczęście lektury nie przerwałem i doczytałem do końca, który to koniec pozytywnie mnie zaskoczył. Większość wydarzeń nabrała sensu, historia okazała się ciekawsza niż mogłoby się to wcześniej wydawać i chociaż nie mam w najbliższym czasie chwytać się za pozycję o podobnej tematyce (i nasileniu absurdalnych wydarzeń), to nie mam poczucia zmarnowanego czasu.

Tak, wiem, że to nawet nie recenzja, a raczej zapis moich odczuć w czasie powieści, jednak właśnie na tym poprzestanę. Tutaj każde odniesienie do treści mogłoby popsuć zabawę z lektury lub skutecznie zniechęcić (ja cieszę się, że nie czytałem recenzji przed lekturą).

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 5 (Przeciętny.)
  • Lekkość Pióra: 6 (Raz lepiej raz gorzej.)
  • Akcja: 6 (Okazała się lepsza, niż się wydawało.)
  • Bohaterowie: 7 (Mocna strona.)
  • Zakończenie: 7 (Całkiem niezłe.)
  • Ocena Łączna: 31/50

Cenę tej książki można sprawdzić:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz