poniedziałek, 11 sierpnia 2025

20:32 - Marcin Mortka

Co za wspaniała książka! Lekkie, łatwo przyswajalnie science fiction z akcją w starym stylu ale zaktualizowaną o współczesne elementy oraz archetypy postaci. Tego właśnie potrzebowałem. Może to jednak prawda, że najlepsze książki dostaje się w prezencie od osób, które nas nieźle znają. Sam pewnie też sięgnąłbym po tę pozycję za jakiś czas, ale w tym przypadku wcześniej znaczy lepiej! OD ukończenia powieści minęło co prawda parę dni (starałem się, by tak było), ale podekscytowanie tą pozycją nadal we mnie tkwi i chyba taka właśnie będzie ta recenzja (i ocena).

Książka wessała mnie w swój świat od pierwszych stron. Zarówno fabuła jak i sposób opisywania, tło i narracja bardzo mi podpasowały. Lekkość, z jaką jest napisana przypomina opowieść kumpla, a nie literaturę napisaną gdzieś tam, do, dość jednak anonimowego, czytelnika. Akcja, przeskakująca między dwojgiem głównych bohaterów pozwala dostrzec subtelne różnice w tym, jak postrzegają rzeczywistość i siebie nawzajem, nie tracąc przy tym elementów fabuły, których jedna tylko osoba nie byłaby w stanie zaobserwować. Czytelnik cały czas jest w samym sercu akcji.

Sami bohaterowie to osobny powód do zachwytów - są wyraziści, ale jednak w jakiś sposób nieprzerysowani. Mamy tutaj więc znudzone soba i zmęczone tą relacją małżeństwo, roszczeniową madkę, wsiowego patola, doskonały wytwór korporacji... W dodatku prawie każda postać ma swoje walory i tylko nieliczne mają jedynie wady. Dzięki doborowi postaci, czytelnik odczuwa ponadto całą gamę emocji, z niesmakiem i zażenowaniem włącznie. Jedyne co tym razem mi się nie za bardzo podobało, to pozytywna przemiana, jaka zaszła w "madce", ale może zawsze kiedy kogoś lepiej poznajemy, widzimy go w innym, lepszym świetle.

Napisałem trzy akapity, ale nigdy nie doszedłem do faktycznej fabuły, a to dlatego, że... nie chcę psuć Wam frajdy odkrywania po kawałku o czym jest ta opowieść. Jest to tak klasyczne science-fiction, że można się domyślić, a jednak uważam, że lepiej przekonać się samemu. Uprzedzę jednak fakty - nie będziecie zawiedzeni! Powieść obfituje w tym aspekcie w nawiązania do najlepszych wzorców.

Ja zostałem uwiedziony tą powieścią i moja bardzo subiektywna ocena punktowa wygląda tak:
  • Kunszt: 8 (Wyważony humor i jasne opisy.)
  • Lekkość Pióra: 10 (Nie dało się od tego oderwać.)
  • Akcja: 7 (Trzymająca w napięciu, a mimo to chyba nie jest tu najważniejsza.)
  • Bohaterowie: 10 (Trafieni w punkt i pasujący do opowieści.)
  • Zakończenie: 7 (W zasadzie spodziewane, ale to dlatego, że najbardziej logiczne. Bez zbędnego patosu.)
  • Ocena Łączna: 42/50

wtorek, 5 sierpnia 2025

Sto dni bez słońca - Wit Szostak

Krytyka akademickiego podejścia do życia, zatracenia się w temacie i poczucia wyższości, wynikającej z "ważnej" pracy badawczej przedstawia nam wykładowcę i literaturoznawcę, mitomana (choć chyba bezwiednego), przekonanego o własnej wielkości, naiwnie dopasowującego fakty do swojego sposobu postrzegania rzeczywistości. Co ciekawe, czytamy jego relację, a zatem powinniśmy wierzyć w jego wyobrażenia, tymczasem historia przedstawiona jest w sposób, który sprawia, że bardzo szybko zauważamy niedociągnięcia i orientujemy się, że bohater interpretuje rzeczywistość w taki sposób, by podsycała jego ułudę.

Powoli orientujemy się, jak naszego bohatera postrzega środowisko akademickie (na uniwersytecie, który dawno stracił na znaczeniu i zrzesza raczej wyrzutków i odszczepieńców niż prawdziwe, żywe autorytety). Z czasem zgrzyty występują coraz częściej i lektura sprawia, że czytelnik marszczy się i krzywi w poczuciu zażenowania postawą głównej postaci. Jednocześnie narracja przeprowadzona jest w taki sposób, że mamy żal do postaci, nie zaś do autora (nota bene, autor idzie w zaparte, pozostając "w roli" aż do podziękowań). Nie czytałem nigdy chyba czegoś podobnego i, nawet jeśli za tym nie tęsknię, to cieszę się, że ten raz się zdecydowałem.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 7 (Udawanie kogoś innego wydaje się być całkiem trudne.)
  • Lekkość Pióra: 7 (Dobrze się czytało, plus za krótkie rozdziały.)
  • Akcja: 6 (Nie najważniejsza.)
  • Bohaterowie: 7 (Skupienie na głównym bohaterze.)
  • Zakończenie: 7 (Kulminacja plus delikatne zaskoczenie.)
  • Ocena Łączna: 34/50

poniedziałek, 4 sierpnia 2025

Łowcy z Czerwonego Księżyca - Marion Z. Bradley

Tajemnicze, klasyczne science fiction sprzed 50 lat od razu przyciągnęło moją uwagę. Nie wiedziałem nic o tej książce i tym bardziej chciałem ją przeczytać. Przecież to mogła być perełka! Nie zawiodłem się - jest to tak wspaniała, klasyczna opowieść o kosmosie i kosmitach, która łączy klimat he-mana oraz Strażników Galaktyki (przynajmniej dla mnie), że uśmiech sam pojawia się na twarzy. W dodatku mamy tu do czynienia z najbardziej staroświeckim porwaniem przez UFO! Mój apetyt na retro został całkowicie zaspokojony.

Ok - nie ma tu zbyt wiele miejsca na "science", raczej jest to więc "fiction", a zatem puryści gatunkowi przyczepią się do tej recenzji, ale nie przejmuję się. Jeśli mimo to sięgną po tę książkę, będą się dobrze bawić - to gwarantuję. Nie ma tu wysokiego języka, niuansów czy wielkiego zaskoczenia, a jednak jest tu wszystko, czego oczekujemy po książce o kosmitach sprzed pięćdziesięciu lat, w nieco star-trekowym ujęciu tematu. Dobra zabawa, przyjemny klimat i przygoda z odrobiną romansu, dramatu i filozofii (ale raczej w rodzaju "mądrości" niż prawdziwie wartościowych przemyśleń, skłaniających do głębszej refleksji).

W każdym razie polecam, bo nawet jeśli poniższa ocena nie jest wysoka, to jest to świetna, lekka propozycja dla miłośników gatunku i klasycznego podejścia do tematu.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 6 (Nic specjalnego.)
  • Lekkość Pióra: 6 (Lekkie.)
  • Akcja: 7 (Gęba się cieszy.)
  • Bohaterowie: 7 (Klasyka gatunku.)
  • Zakończenie: 7 (Takie, jak i akcja.)
  • Ocena Łączna: 33/50

czwartek, 17 lipca 2025

Piąta Fala - Rick Yancey

Miałem ochotę na postapo i zafundowałem sobie postapo, w dodatku takie z kosmitami! Książka wyraźnie dzieli się na części (autor tego nie ukrywa - formalnie w książce są części, a w nich dopiero rozdziały), na dodatek tom, który przeczytałem jest pierwszym z serii. Zapewniano mnie, że można przeczytać go samodzielnie, co nie jest do końca prawdą, bo historia jest jednak w pewnym sensie urwana. Z drugiej strony spodziewam się, że dalej jest nieco mniej oczekiwanego przeze mnie postapo, a więcej czystego sci-fi (lub space opery).

Podoba mi się kompozycja - nawet podział na części. Fajnie, że jest to tak przejrzyste i (co najważniejsze) ma sens czysto fabularny. Nie podoba mi się nieco hollywoodzkie podejście do opowieści oraz kwestie realizmu (ale pewnie się czepiam). Wątki romantyczne tym razem oceniam na plus (aż sam jestem zaskoczony), bo podkreślają nietypowość świata, w którym znaleźli się bohaterowie oraz stres związany z sytuacją. Sami bohaterowie to z resztą także duży plus - są na tyle różnorodni, by nie zlewać się ze sobą!

Ogólnie fajnie spędzone godziny (piękna pogoda, fotel na balkonie, nowe okulary - tylko się cieszyć) i mogę polecić jako nieco bardziej zaangażowaną gatunkowo książkę na wakacje.