poniedziałek, 31 marca 2025

Objawienie - Daniel Greps

To prosta powieść, która nie próbuje udawać wielkiej. Jest jak najbardziej swojska, familiarna. Ukazuje świat, który widujemy za oknem, szczególnie mieszkając w blokowisku mniejszej miejscowości. Szare bloki za oknem, przyroda na horyzoncie i jedna główna ulica, którą dotrzemy wszędzie. Klimat tak powszechny, że aż wygodny.

I tak właśnie uważał bohater - powszedniość, która stała się dla niego zbyt przyziemna. Taka codzienność, w której aż chce się doszukać czegoś nietypowego. A jak wiadomo - jeśli bardzo zacznie się czegoś dopatrywać, to wszędzie znajdzie się coś, co jest niezwykłe. Wystarczy dobrze się przyjrzeć.

Opowieść dość szybko zaczyna balansować na krawędzi rzeczywistości i igrać z czytelnikiem (a także, co oczywiste, z bohaterem). Zwrotów akcji jest tak wiele, że właściwie cały czas czekamy na kolejny, a przeprowadzone są w sposób niezwykle przekonujący. Siłą tej powieści jest zdecydowanie właśnie to, że cały czas wierzymy w opowiadaną historię i spodziewamy się podsuwanych przez autora rozwiązań, a mimo to koniec końców jesteśmy zaskakiwani tym, co się dzieje.

Nie przepadam za opisami narkotycznych wizji. Zawsze wydaje mi się, że te momenty autorzy wykorzystują, by sobie pofolgować, próbując napisać coś, co dla czytelnika będzie niezrozumiałe. Irytuje mnie to. Tutaj opisy są zwięzłe, krótkie i wiele mówiące, a nade wszystko - pasują do fabuły. Zdecydowanie nie są elementem oderwanym od opowiadanej historii.

Jedynie zakończenie nie bardzo do mnie przemawiało i to nawet biorąc pod uwagę to, że można je dwojako (przynajmniej) rozumieć. Gdyby rozumieć je wprost, jest zbyt wyświechtane. Gdyby odnieść do całości jest lepiej, ale nadal nie wiem, czy potrzebne jest tak obszerne. Niby nie przeszkadza, ale jednak wydało mi się naciągane.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 7 (Igraszki z czytelnikiem.)
  • Lekkość Pióra: 8 (Łatwo się czyta.)
  • Akcja: 8 (Interesująca.)
  • Bohaterowie: 7 (Zwyczajni.)
  • Zakończenie: 6 (Nie przemawia do mnie, ale nie do końca.)
  • Ocena Łączna: 36/50

czwartek, 20 marca 2025

Niewidzialne życie Addie LaRue - Victoria Schwab

Gdy sięgałem po tę książkę, wiedziałem o czym jest i myślałem, że aż tak bardzo mnie nie zainteresuje. Czemu więc po nią sięgnąłem? Cóż - moje czytelnicze postanowienie na ten rok to "sięgać po książki, po które normalnie bym nie sięgnął". Ta powieść spełniała kryterium. Teraz, po lekturze, mogę z przyjemnością stwierdzić, że myliłem się, bo książka bardzo mi się podobała.

Pomimo iż nie przepadam za opowieściami z dużą ilością przeskoków czasowych przyznaję, że w tym przypadku są one uzasadnione i pięknie budują opowieść. Można byłoby się bez nich obejść i kilka razy mnie dezorientowały, ale sposób przedstawienia historii głównej bohaterki jest spójny i złożony, a zarazem intrygujący. Zostałem wciągnięty w opowieść i kibicowałem jej bohaterom, a przecież o to chodzi.

Akcja powieści toczy się przez 300 lat. Na samą myśl o tym ogarnia mnie znużenie. A jednak podczas lektury w ogóle nie odczułem, by którykolwiek fragment opowieści był zbędny. Także sposób przedstawienia wydarzeń historycznych, stanowiących tło dla fabuły jest lekki. Ba - nawet nadprzyrodzone, mistyczne fragmenty, którym zwykle jestem przeciwny, nie odebrały mi przyjemności z lektury.

Zwróciłem uwagę na bardzo dopracowane detale, z których można czerpać przyjemność. Są przemyślane i bardzo logiczne i spójne. Zachowania bohaterów drugoplanowych także nie pozostawiają wiele do życzenia - są naturalne i realistycznie opisane. Najbardziej podobało mi się jednak to, że z tych drobniutkich detali, cierpliwie ukazywanych czytelnikowi wyłania się klarowny obraz całości i kiedy w końcu poznajemy całą historię bohaterów, doceniamy szczegóły, które czają się gdzieś na obrzeżach opowieści.

Historia, jak napisałem, jest bardzo interesujące i obawiałem się, że koniec mnie rozczaruje. A jednak - zakończenie w pewnym sensie mnie zaskoczyło i było to zaskoczenie miłe. Doskonale wykorzystano tutaj motyw pamięci i zapomnienia, który przecież jest nadrzędnym tematem całej powieści. Gorąco polecam tę pozycję każdemu miłośnikowi dobrej literatury, a nie jedynie tym, którzy lubią literaturę fantastyczną.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 9 (Niezwykła dbałość o detale.)
  • Lekkość Pióra: 8 (Dobrze się czyta i chętnie wraca.)
  • Akcja: 8 (Wciągająca.)
  • Bohaterowie: 8 (Dobrze opisani.)
  • Zakończenie: 9 (Dopełnia opowieść i stanowi godne zwieńczenie.)
  • Ocena Łączna: 42/50
Cenę tej książki można sprawdzić:

sobota, 1 marca 2025

Mediapolis - Tomasz Kopecki

Mediapolis zapowiadało się dobrze - cyberpunkowe tło, zachęcająca okładka (po której NIGDY nie powinno oceniać się książki) i polski autor. Co może pójść źle? Otóż książka ta stanowi według mnie nieudany mariaż groteski z cyberpunkiem. Wyraźnie wzorowana na wariacji na temat Wielkiego Brata z "Roku 1984" opowieść napisana jest nieco za prosto, jakby w pośpiechu - sprawia przez to wrażenie bardzo niedopracowanej. Najgorsza jest jednak farsa, której nie broni nawet całkiem interesujące zakończenie, które w zamyśle miało ją tłumaczyć.

Czy powieść ta ma zalety? Owszem - nie jest to ciężka pozycja, więc łatwo się ją czyta. Łatwo też wrócić do lektury po tym, jak coś nas rozproszy - fabuła nie jest zbyt złożona, zwykłe "po nitce do kłębka". Plusem są także sceny akcji, które są dobrze opisane. Nie podobała mi się jedynie zbędna brutalność, ale taką konwencję przyjął autor - szokować, szczególnie biorąc pod uwagę cel istnienia całej tej społeczności.

Jako opowieść - nie jest zła. Pomysł jest w porządku. Zawiodło jedynie wykonanie, a szkoda, bo potencjał był. Wciąż jednak uważam, że po tę powieść można sięgnąć w poczekalni u lekarza czy podobnym miejscu, gdzie całkowite skupienie jest niemożliwe.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 4 (Niedopracowany.)
  • Lekkość Pióra: 6 (Nie trudno się czyta.)
  • Akcja: 5 (Dość prosta.)
  • Bohaterowie: 6 (Całkiem OK, dwaj panowie na "B" chwilami się mylili.)
  • Zakończenie: 6 (Najlepszy fragment.)
  • Ocena Łączna: 27/50

Cenę tej książki można sprawdzić:

Komiksowy Miesiąc #13

Przeczytałem komiks "Bękart", nieco infantylnie rysowana, sensacyjna opowieść pełna zemsty i ze sporą dozą seksu. Interesująca historia z zaskakującym zakończeniem. W dodatku zarówno wspomniane zakończenie jak i początek są otwarte - zostajemy wrzuceni w sam środek wydarzeń i łączymy fakty (oraz czytamy "skrzydełka" okładki), by dowiedzieć się o co chodzi. Mimo, że ten styl grafiki nie jest moim ulubionym, spędziłem przy tej opowieści miłe popołudnie.

W bibliotece natrafiłem zaś na kolejny komiks z serii "Gnat" - "Rose". Akcja toczy się przed wydarzeniami trylogii i opowiada o wydarzeniach, które stoją u podstawy całej opowieści. Gnatów tu, rzecz jasna, nie ma, co sprawia, że klimat komiksu jest nieco inny - brak tej humorystycznej części. Ten styl przypadł mi do gustu, ale cała historia jest jednak banalna i dość krótka.