Trzy pierwsze tomy cyklu czytałem jakieś cztery lata temu i o swoich wrażeniach pisałem wtedy na blogu. Teraz przeczytałem przez tom kolejny - obszerny, kontynuujący historię przerwaną w tomie drugim. Skąd wiem, że jest to dobrze napisana książka? Stąd, że podczas lektury niemal bezustannie odczuwałem smutek i przygnębienie do tego stopnia, że kilkukrotnie przerywałem lekturę, by sięgnąć po coś innego. Nie było to przyjemne, ale powieść ta z pewnością wywołuje uczucia. Jest bardzo obrazowa, mimo że "trudne" sceny dotyczą za każdym razem innych bohaterów.
To w ogóle jest ciekawy aspekt narracji - nie mamy tutaj zmagań głównego bohatera (czy też bohaterów) z nieumarłymi. Nie mamy sytuacji, w której coś idzie źle, żeby potem cudem, w ostatniej chwili poszło dobrze. Tutaj, jeśli jakiś bohater zetknie się z żywym trupem, to ginie. Koniec i kropka. Jedno dotknięcie wystarczy. Realizm nakłada więc ograniczenie - nie ma w książce walk z nieumarłymi, w których jest zwrot akcji i bohater uchodzi z życiem. Właśnie dlatego do budowania posępnego nastroju nieustannego zagrożenia używane są mniej istotne dla fabuły postacie - bohaterowie drugo, a raczej trzecioplanowi.
To, co chciałbym zarzucić tej książce (a zawsze staram się wskazać złą stronę), to to, że jest nieco przydługa, a fragmenty nużące sprawiają, że wartka akcja zamiera. Jest trochę przegadana, plany operacyjne i snucie rozważań wygląda tak, jakby czas się zatrzymywał - zmiana tempa akcji jest nazbyt zauważalna. Rozumiem jednak, że nie da się spowolnić pochodu żywych trupów ani przyspieszyć scen, które potrzebują czasu, by przekazać czytelnikowi informacje, które sprawią, że będzie bardziej zaangażowany w poczynania postaci, bo zwyczajnie będzie wiedział do czego dążą. Rzecz w tym, że nie znając Wrocławia ani nie przywiązując uwagi do drugoplanowych postaci i tak nie bardzo wiedziałem na czym polega plan i kto kieruje którą jego częścią. Prawdopodobnie powinienem mieć przed oczami plan miasta, by sobie to uzmysławiać, ale uznałem, że wystarczająco dobrze bawię się i bez tego (a targanie ze sobą planu miasta do komunikacji miejskiej, poczekalni i na spacer nie byłoby wygodne).
Reasumując - jest to dobrze napisana powieść, której klimat oddziałuje na nastrój czytelnika. Nacisk położony na dokładność topograficzną i historyczną z pewnością zachwyci osoby, które Wrocław znają, a nie przeszkodzi tym, które nie maja o nim pojęcia. Przez dłużyzny da się przebrnąć, a zakończenie wynagradza ten "trud". Bo zakończenie, mimo że dość oczekiwane, jest bardzo przyjemna lekturą. Polecam.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz