Animagowie w Cyberpunku? Świetny pomysł! Szkoda, że zupełnie niewykorzystany i nieuzasadniony. Z reszta cała książka jest jakoś zawieszona w próżni, przegadana, pełna przemyśleń, które nie mają sensu ani pointy. Nawet akcja, kiedy już się pojawia pomiędzy zlepkiem innych elementów jest opisana tak, by czytelnik jak najmniej mógł z niej sobie wyobrazić. Pozostaje pytanie - dlaczego? Przecież sama historia jest niezła, a świat w którym jest osadzona wydaje się interesujący. Narracja natomiast wraz z manierą autorki (lub tłumaczeniem) zabijają to dzieło. Szkoda, bo potencjał jaki pokazują pierwsze rozdziały pozwala sobie wiele obiecywać, a im dalej tym trudniej było mi odnaleźć przyjemność w lekturze. Koniec końców, ostatkiem sił dobrnąłem do końca.
Czy było coś, co mi się podobało? Ależ tak - pisałem już, że sam pomysł był bardzo interesujący. Podobnie sama akcja, gdyby obedrzeć ją z udziwnień. Do tego osadzenie akcji w Johannesburgu, który jest rodzinnym miastem autorki (to dodatkowy atut) także sprawia, że powieść ma nieco inny klimat niż popularne powieści anglosaskie.
W ogólnym rozrachunku cieszę się, że zapoznałem się z tą pozycją, ale nie czuję się zachęcony do poznawania innych dzieł autorki.
Oceny (legenda tutaj):
- Kunszt: 5 (Zbędnie udziwniony, ale jednocześnie pokazuje zupełnie obcą rzeczywistość.)
- Lekkość Pióra: 6 (Nie jest najprzyjemniejsza w odbiorze.)
- Akcja: 6 (Wyraźnie dwuczęściowa, miejscami nieczytelna.)
- Bohaterowie: 5 (Mogliby być bardziej różnorodni.)
- Zakończenie: 7 (Ostatnie sceny bardzo zaskakujące i pomysłowe.)
- Ocena Łączna: 29/50
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz