W tym numerze kilka dłuższych (niż na łamach wydań nie-specjalnych) opowiadań.
Pierwszym opowiadaniem jest "Wieczór w Ogrodzie" Ewy Bury, którego nie doczytałem, gdyż nie miałem z jego lektury żadnej przyjemności. Zbyt poetyckie.
Następne były "Koła na Wodzie" Małgorzaty Wieczorek, które dały mi frajdę podczas czytania, ale końcówka okazała się być sztampowata. Ot - takie sobie opowiadanko z przeciętną fabułą. Ale czyta się przyjemnie, więc parę minut relaksu zapewnia.
Kolejne opowiadanie to "Upadek Troi" Łukasza Górskiego, czyli humorystyczna historyjka o koniu trojańskim. Czytając miałem przed oczami sceny z filmu "Monty Python i Święty Graal", chociaż samo opowiadanie przypominało film tylko w bardzo ogólnym zarysie. Może nie jest to odkrywcze, ale za to lekkie i przyjemne, a przy okazji można się dobrze pośmiać.
Następni byli "Nieproszeni Goście" Lairda Barrona - opowiadanie napisane bardzo ładnym językiem, ciekawe czy za sprawą autora, czy też objawił się kunszt tłumacza. Nastrojowe, choć nieco powolne na początku, w drugiej części przyspiesza i przeciska czytelnika przez sito horroru, sennych koszmarów, grozy. Przyjemne w odbiorze i godne polecenia. Przy okazji - powiew klasyki (sceny i klimat jak z klasycznego horroru).
Ostatnim, a zarazem zasługującym na najcieplejsze słowo jest opowiadanie (a w zasadzie mikropowieść) "Tysięczna Noc" Alastaira Reynoldsa. To kryminalna zagadka, dość średnia z resztą, ale osadzona w tak futurystycznym świecie i napisana z takim rozmachem, że nie można się nie zachwycić. Lekkie pióro (znów ukłony dla tłumacza) i wspaniałe, delikatne wprowadzenie czytelnika w świat istot tak nam bliskim, a jednocześnie tak odległym sprawia, że ciężko się od tego tekstu oderwać. Kończąc lekturę zastanawiamy się jak dalece w przyszłość wybiega autor, prezentując nam ludzkość, która stała się równa bogom i spotyka się co dwieście tysięcy lat, by wymienić doświadczeniami i uzupełnić wiedzę o wszechświecie, jednocześnie będąc tego wszechświata jedynie nieskończenie małą cząstką. Zarówno w sensie czasu jak i przestrzeni... jak i pod wszystkimi innymi względami.
Następni byli "Nieproszeni Goście" Lairda Barrona - opowiadanie napisane bardzo ładnym językiem, ciekawe czy za sprawą autora, czy też objawił się kunszt tłumacza. Nastrojowe, choć nieco powolne na początku, w drugiej części przyspiesza i przeciska czytelnika przez sito horroru, sennych koszmarów, grozy. Przyjemne w odbiorze i godne polecenia. Przy okazji - powiew klasyki (sceny i klimat jak z klasycznego horroru).
Ostatnim, a zarazem zasługującym na najcieplejsze słowo jest opowiadanie (a w zasadzie mikropowieść) "Tysięczna Noc" Alastaira Reynoldsa. To kryminalna zagadka, dość średnia z resztą, ale osadzona w tak futurystycznym świecie i napisana z takim rozmachem, że nie można się nie zachwycić. Lekkie pióro (znów ukłony dla tłumacza) i wspaniałe, delikatne wprowadzenie czytelnika w świat istot tak nam bliskim, a jednocześnie tak odległym sprawia, że ciężko się od tego tekstu oderwać. Kończąc lekturę zastanawiamy się jak dalece w przyszłość wybiega autor, prezentując nam ludzkość, która stała się równa bogom i spotyka się co dwieście tysięcy lat, by wymienić doświadczeniami i uzupełnić wiedzę o wszechświecie, jednocześnie będąc tego wszechświata jedynie nieskończenie małą cząstką. Zarówno w sensie czasu jak i przestrzeni... jak i pod wszystkimi innymi względami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz