wtorek, 17 grudnia 2019

Kwantowy Złodziej - Hannu Rajaniemi

Powieść należy do gatunku "hard sf", co nie kojarzy mi się za dobrze. Zwalczając uprzedzenia, zdecydowałem się jednak zabrać do ładnie wydanej książki o zachęcającym tytule. Niestety...

Mam wrażenie, że autor nie miał zbyt wiele pomysłu na treść i stosując ozdobniki, neologizmy, oraz świat, który jest dla czytelnika zupełnie obcy (a autor nie stara się mu go w żaden sposób przybliżyć), starał się to zamaskować. Problem przyjmuje takie rozmiary, że nie jestem sobie nawet w przybliżeniu wyobrazić tego, o czym czytam. Nie wiem, czym jest połowa z wymienionych w powieści nazw przedmiotów i zjawisk. Czuję się zagubiony i to w ten najgorszy z możliwych sposobów. I chociaż jest tam kilka ciekawych wątków (czy może raczej scen), to zdecydowanie więcej jest udziwnień.

Wiem, że niektórzy powiedzą, że gatunek "hard sf" jest dla wybranych - znawców i miłośników gatunku, ale dla mnie jest to po prostu przerost formy nad treścią, a tego w literaturze pięknej nie lubię. Forma ma wzbogacać treść, ale ta druga musi istnieć! Kiedy proporcje są odwrócone, czuję się robiony w wała. Dużo ładnych słów i okrągłych zdań, ale o niczym. Ale ja nie jestem znawcą, ani nawet sympatykiem gatunku. Nie jestem zatem wybranym i odłożyłem powieść w połowie.

Cenę tej książki można sprawdzić:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz