Z polecenia znajomych, przeczytałem książkę pod tytułem "MASA o kobietach polskiej mafii", w której najsłynniejszy chyba w Polsce świadek koronny, były gangster grupy pruszkowskiej w rozmowie z Arturem Górskim opowiada o korelacjach polskiej mafii z kobietami - o różnych typach tych relacji i zależności, od uległej roli kochanki (czasem wbrew woli) aż do kobiet, które liczyły się w organizacji. Przyznać muszę, ze nie jest to pozycja wysokich lotów i zarówno wydanie (chociażby zdjęcia bez podpisów) jak i język nie zachwyca. Oddając jednak sprawiedliwość tej pozycji, jej siłę stanowi wiarygodność - zarówno po stronie treści jak i języka czy formy. Masa rozwiewa iluzję tego, że ktoś, kto w mafii nie był, może znać choćby większą część prawdy o niej. Dementuje wszystkie opisy mafijnej rzeczywistości, stworzone przez dziennikarzy i publicystów, jako niedokładne, a często wyssane z palca.
Ze słów Masy, który snuje swą opowieść wynika, że polska mafia nie miała nic wspólnego z pewnym romantyzmem mafii włoskiej, który jest nam znany z filmów, literatury, ale także z opowieści świadków. Obraz, jaki maluje opowiadający to obraz zwykłych bandytów, aspirujących do wyższej klasy, ale akceptowanych przez nią tylko ze względu na strach i użyteczność posiadania takich kontaktów. To nie były wyższe sfery, a raczej społeczne doły, które siłą i pieniędzmi wdarły się na salony.
To, co stanowi wartość tej pozycji, to przemycone tu i ówdzie pomiędzy przechwałkami na temat tego, jak wyglądało życie mafiosa (i ile i jakich towarów "się nie zaliczało") okruchy prawdy na temat struktur organizacji, metod działania, osób wplątanych w działalność i tym podobne. To zaledwie okruchy, właśnie one, pochodzące z tak wiarygodnego źródła, nadają tej pozycji rację bytu i sprawiają, że mimo niewielkiej wartości literackiej, jest to jednak pozycja, której lektury nie uważam za czas stracony. Jednocześnie jednak nie uważam, że jest to pozycja, którą każdy powinien przeczytać.
Ze słów Masy, który snuje swą opowieść wynika, że polska mafia nie miała nic wspólnego z pewnym romantyzmem mafii włoskiej, który jest nam znany z filmów, literatury, ale także z opowieści świadków. Obraz, jaki maluje opowiadający to obraz zwykłych bandytów, aspirujących do wyższej klasy, ale akceptowanych przez nią tylko ze względu na strach i użyteczność posiadania takich kontaktów. To nie były wyższe sfery, a raczej społeczne doły, które siłą i pieniędzmi wdarły się na salony.
To, co stanowi wartość tej pozycji, to przemycone tu i ówdzie pomiędzy przechwałkami na temat tego, jak wyglądało życie mafiosa (i ile i jakich towarów "się nie zaliczało") okruchy prawdy na temat struktur organizacji, metod działania, osób wplątanych w działalność i tym podobne. To zaledwie okruchy, właśnie one, pochodzące z tak wiarygodnego źródła, nadają tej pozycji rację bytu i sprawiają, że mimo niewielkiej wartości literackiej, jest to jednak pozycja, której lektury nie uważam za czas stracony. Jednocześnie jednak nie uważam, że jest to pozycja, którą każdy powinien przeczytać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz