piątek, 24 października 2025

Zapomniane bestie z Eldu - Patricia A. McKillip

Kolejna pozycja, przy której zachodzę w głowę dlaczego była tak wysoko oceniana na światowych listach i wychwalana w Internecie. Mnie nie udało się przez nią przebrnąć. Odłożyłem w połowie. Nie leżał mi ani styl (i znów - czy to wina tłumacza), ani kompozycja ani sama fabuła. Napisane jest to jakimiś urywanymi fragmentami, które stanowić mają całość opowieści. Trochę niby legenda, a trochę nie wiadomo o co chodzi. Historia nie jest ani trochę wciągająca, a wydarzenia dzieją się od przypadku do przypadku. Wydumane i mocno niestrawne. Przypomina mi filmy fantasy z lat 80-tych, ale tam było przynajmniej można popatrzeć na obrazki, poczuć nostalgię za brakiem efektów specjalnych i docenić starania przekazania opowieści pomimo znikomych środków przekazu i niedoskonałości. W przypadku książki to uzasadnienie traci na znaczeniu.

I tak - być może nie zrozumiałem jej piękna, nie doceniłem mocy, ale mnie wydaje się niestrawna i niedopracowana. Nie potrafiłem się nią cieszyć.

wtorek, 14 października 2025

Rok w Prowansji - Peter Mayle

Uwielbiam tę powieść. Jest lekka, przyjemna w odbiorze, pełna humorystycznych, ale stonowanych anegdotek, układających się w spójny, sielski obrazek. Nie jest pozbawiona odrobiny autoironii, jak i delikatnego naśmiewania się z przywar charakterystycznych zarówno dla Anglików jak i Francuzów, oraz bardziej lokalnych naleciałości (rozróżnienie pomiędzy Francuzami z Paryża, Nicei czy lokalnej wioski). Jest przy tym pełna ciepła i sympatii dla wszystkich wyżej wymienionych.

Autor opisuje w tej książce pierwszy rok, po przeprowadzce do Prowansji, prosto z Wielkiej Brytanii. Rok poznawania sąsiadów i lokalnej społeczności, rok remontów i przeróbek, rok w ogrodzie, rok zgrywania się z porami roku i pierwszy rok nawałnicy "turystów" - znajomych chętnych by spędzić wakacje w odwiedzinach. Całe to karkołomne połączenie powinno mnie wystraszyć swoim chaosem (bo przerażają mnie takie rzeczy), ale jak pisze autor, to Prowansja i tutaj trzeba odpuścić, uspokoić się i płynąć z prądem.

Kolejnym aspektem, którego nie może zabraknąć, kiedy piszemy książkę o przeprowadzce na francuską wieś, jest jedzenie - w tym przypadku świeże, lokalne produkty i potrawy. I muszę przyznać, aż ślinka mi ciekła, kiedy pożerałem rozdział po rozdziale! Jest tu tak wiele opisów lokalnej kuchni, restauracyjek, kawiarni, targów oraz potraw, że aż w brzuchu burczy.

Całość jest po prostu apetycznym połączeniem wszystkich powyższych składników - humoru, chaosu, zachwytu nowością, opisu miejsc i ludzi oraz wspaniałych potraw. Tak jak napisałem na początku, lektura tej książki jest po prostu bardzo przyjemna w odbiorze. A oceny punktowej nie będzie, ponieważ książka ma kontynuację (nie jedną), a takich książek nie oceniam, chociażby z tego powodu, że nie maja jako takiego zakończenia. Ale gdyby ocena była, to byłaby pozytywna.

wtorek, 7 października 2025

Pieśń dla Arbonne - Guy Gavriel Kay

To jest bardzo dobra opowieść, napisana w bardzo zły sposób. Nie wiem, czy jest to kwestia pisarza czy tłumacza, ale niestrawna narracja kilkukrotnie sprawiała, że odkładałem tę książkę. Wracałem po nią tylko dlatego, że już zdarzało mi się rezygnować z powieści tego autora i chciałem przeczytać w całości choć jedną, a "Pieśń..." jest podobno jednym z najlepszych jego dzieł. Wielokrotnie słuchałem o niej na vlogach czytelniczych i to, że były to vlogi bez wyjątku angielskojęzyczne pozwala mi sądzić, że niedostatki powinienem zrzucić raczej na tłumacza. Złe wrażenie pozostało jednak i wspominać tę powieść będę właśnie tak: interesująca opowieść opisana w nieumiejętny i mało zachęcający sposób".

Jak wspomniałem - tym, co tworzy tę powieść jest fabuła. Sama historia i opisane wydarzenia są interesujące, gdyż poprzez przedstawienie krótkiego wycinka czasu, pozwalają czytelnikowi poznać znacznie większą opowieść - przyczyny i skutki wszystkiego, o czym napisano. Czy liczy się więc pomysł? Z pewnością! Uważam jednak, że powieść powinna być oceniana jako całość. Cóż nam po wspaniałej, epickiej historii, jeśli zmagamy się z przebrnięciem przez kolejne rozdziały z uwagi na nieskładne zdania, dłużyzny i nierówności fabuły? Niektóre wydarzenia bowiem opisane są z detalami i niemal zegarmistrzowską precyzją, a inne potraktowane są po macoszemu, jakby autor miał frajdę w opisywaniu tych pierwszych, ale gdy dotarł do kolejnych, jego zapał był mniejszy. I to nie dlatego, że nie starczyło miejsca - książka jest raczej gruba, a akcja, która miejscami jest wartka zdaje się być sztucznie spowolniona, kiedy autorowi spodobało się opisanie jakiejś sceny, a obfitująca w dziury i przeskoki, kiedy trzeba było wypełnić przestrzeń przed kolejną sceną. "Wycięto" jednak sceny istotne dla fabuły, przez co odnosi się wrażenie, że jest to wypracowanie niezbyt pilnego ucznia, który niedostatki wiedzy co do jednych faktów maskuje nadmiernym skupianiem się nad elementami, które zapamiętał z lekcji lepiej. To wrażenie towarzyszyło mi niemal do końca.

Jak na zachwyty, które słyszałem na temat tej powieści, to jest bardzo przeciętna. Moje oczekiwania były jednak zbyt wysokie na to, co sobą reprezentuje.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 4 (Narracja bardzo nierówna.)
  • Lekkość Pióra: 5 (Miejscami ciężko przebrnąć.)
  • Akcja: 7 (Najmocniejszy element.)
  • Bohaterowie: 6 (Chyba celowo nazwani tak, by się mylić.)
  • Zakończenie: 6 (Nic specjalnego.)
  • Ocena Łączna: 28/50

czwartek, 2 października 2025

Na Zachodzie bez zmian - Erich Maria Remarque

Uważam, że tę książkę powinien przeczytać każdy. Jest wstrząsająca, a przy tym bardzo porządnie napisana. Doskonałe studium tego, co wojna robi z ludźmi, przeważnie młodymi, którzy zaznając jej już nigdy nie będą mogli być tacy sami. Jak w jednej chwili niszczony jest ich świat i z trudem budowane relacje. Jak bardzo nieprzystosowani są do poprzedniego, zwykłego życia i jak nierozumiani przez tych, którzy tego nie doświadczyli. To powieść o potrzebie człowieczeństwa, z którego bohaterowie są krok po kroku obdzierani. Opowieść o drodze w jednym kierunku, bez powrotu.

Widziałem filmową adaptację powieści i myślałem, że zrobiła na mnie wrażenie, ale powieść robi wrażenie o wiele większe. W słowach czuć więcej bólu, skargi i żalu. Ta książka demonstruje siłę literatury, a w dodatku trudno się o niej oderwać, mimo tematyki, która jest po prostu przykra, a miejscami odrażająca.

Nie piszę tej swojej opinii na gorąca, ale po kilku dniach od odłożenia książki na półkę, po przeczytaniu sporej części kolejnej powieści. Ale przyznać muszę, że "Na zachodzie bez zmian" zostanie ze mną na dłużej. Gorąco polecam, nawet jeśli ktoś nie czyta wiele - to nie jest gruby, opasły tom i łatwo znaleźć nań czas.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 9 (Wstrząsające.)
  • Lekkość Pióra: 8 (Trudno się oderwać.)
  • Akcja: 8 (Trudna do zapomnienia.)
  • Bohaterowie: 6 (Nieco się zlewają, ale może to i lepiej.)
  • Zakończenie: 8 (Mocne!.)
  • Ocena Łączna: 39/50

środa, 1 października 2025

Komiksowy Miesiąc #18

Okazuje się, że wakacje nie sprzyjają lekturze komiksów, zatem dopiero teraz mogę podsumować kolejny miesiąc z powieściami graficznymi. Niestety - nie było ich zbyt wiele.

Po pierwsze sięgnąłem po kolejny, dziesiąty już tom "Berserka". W tej chwili jest to dla mnie bezpieczna, niespieszna saga, po którą sięgam od czasu do czasu, bez wstrętu, z umiarkowanym zainteresowaniem i bez obawy o to, że zmarnuję czas. Ale bez fajerwerków.

Przeczytałem "Username: Evie" i coś, co zapowiadało się naprawdę nieźle, stało się nieco moralizatorskie, płaskie i oczywiste. Nawet jeśli pomysł ten kiedyś wydawać by się mógł intrygujący, teraz wydał mi się ograny. W dodatku zastosowane uproszczenie postaci zepsuło mi lekturę. Radość sprawiła mi jednak warstwa graficzna, która była naprawdę przyjemna dla oka.

Przeczytałem także całą serię pierwszą "Giganci" (6 tomów - wiem, że jest siódmy, ale stanowi podobno pierwszy tom kolejnej serii). Komiks jest infantylny niczym Kapitan Planeta, a miejscami staje się mroczny niczym Transformers. Całość jest jednak dla mnie świetną alternatywą dla uniwersów superbohaterskich, które panoszą się bardzo wśród komiksu i kinematografii. I tak - wiem, że Giganci są raczej dla młodszego czytelnika, ale kreska jest naprawdę przyjemna.

sobota, 27 września 2025

Minas Warsaw - Magdalena Kozak

To jest książka typu takich, które mi się nie podobają. Prześmiewcze fantasy. Z tym, że zaczynając tę powieść, nie wiedziałem o tym, bo gdybym wiedział, to bym po nią nie sięgnął. A tak - dobrze się bawiłem! W drugiej linii, spodziewałem się zaawansowanej technicznie operacji wojskowej, opisanej ze znajomością rzeczy, a jednocześnie w sposób przystępny i atrakcyjny. Nie zawiodłem się!

Podobnie jak poprzednio czytana przeze mnie powieść autorki, także tutaj akcja rozdzielona jest na dwa tory, z tym, że czytelnik wprowadzany jest w tajemnicę stopniowo, a nie na sam koniec. Początkowa konsternacja pomieszaniem stylów zostaje w zgrabny (chociaż to tego elementu fabularnego zwykle nie lubię) sposób wyjaśniona i wykorzystana w dalszej części powieści.

Niestety, w momencie, gdy fabuła rusza z kopyta a akcja staje się wartka, opisywane wydarzenia zdają się niedopracowane i jako czytelnik musiałem sobie wiele dopowiadać i domyślać się. Jakby brakowało tu i ówdzie kilku zdań, postacie zmieniały miejsce pobytu pomiędzy scenami (albo w ich trakcie), a autorka tego nie sygnalizuje. Koniec końców wiele wątków pozostaje niezakończonych, a rozwiązanie opiera się bardziej na przypadkowości niż na tym, do czego dążyli bohaterowie. Nie miałem poczucia, że ich wysiłki zostają nagrodzone, raczej, że "dzieje się" dookoła, układając tak lub inaczej, aż do zakończenia. Ten element bardzo mi się nie podobał.

Ogólnie książkę dobrze się czyta, a akcja jest wciągająca, ale zakończenie nie jest satysfakcjonujące. Efekt odrobinę ratuje posłowie (po napisach), gdzie autorka dopisała kilka stron, które zdają się, przynajmniej częściowo, dać czytelnikowi odrobinę uzasadnienia. Nadal jednak pomijane jest kilka kwestii, które nurtowały mnie w czasie lektury. Wygląda to nawet tak, jakby książka miała być pierwszym tomem dylogii, ale gdzieś pod koniec zdecydowano, że "zwijamy się" i kończymy jako samodzielna pozycja.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 7 (Technika wojskowa jak zawsze ze znawstwem, reszta - może być.)
  • Lekkość Pióra: 8 (Łatwo się czyta (mimo, że nie lubię tego klimatu).)
  • Akcja: 6 (Pierwsza połowa świetna, druga to chaos.)
  • Bohaterowie: 7 (Interesujący, ale pozostaje niedosyt.)
  • Zakończenie: 3 (Nie podobało mi się.)
  • Ocena Łączna: 31/50

czwartek, 18 września 2025

Zamieć - Neal Stephenson

Książkę tę polecano mi wielokrotnie, zarówno bezpośrednio (przez znajomych) jak i pośrednio (polecajki i listy "najlepszych książek" na YT). Musiałem po nią sięgnąć, już choćby z tego powodu. Drugim powodem był gatunek - cyberpunk, ale w nietypowym ujęciu. Lubię Cyberpunka, a jednocześnie nigdy nie odpowiadało mi jego "typowe" ujęcie. Książkę kupiłem, zacząłem czytać i... od razu mi się spodobała. Na początku. Nie zdradzę zbyt wiele, jeśli już teraz napiszę, że książkę odłożyłem po przekroczeniu połowy. Co więc stało się z "Zamiecią", że aż tak zawiodła moje oczekiwania? Co się zmieniło między świetnym początkiem, a dalszym ciągiem? Wszystko!

Pierwsze rozdziały pokazują wartką akcję w postaci super pojazdu dostarczyciela pizzy - jednej z ostatnich prawdziwie amerykańskich dziedzin nie opanowanych przez sztuczną inteligencję. To podejście do tematu cybernetycznej przyszłości rozbawiło mnie i sprawiło, że przychylnym okiem spojrzałem na tę powieść. Wczytałem się głębiej.

Bohater - komputerowiec, samuraj, prawdziwy Protagonista! Jego przyjaciel - rockman. Nowa znajomość z kurierką na cyberdeskorolce z hakiem magnetycznym, którym czepia się przejeżdżających aut. Co może pójść nie tak?

Niestety - im dalej w treść, tym mniej satyry, mniej akcji, mniejsza szybkość, a więcej przemyśleń i to tych z gatunku wydumanych. Pękłem, kiedy dotarłem do filozoficzno-historyczno-religijnych wynurzeń. Przerzuciłem kilka stron - bohater zagłębiał się w teorię coraz bardziej i nic nie wskazywało na to, by sceny wartkiej akcji powróciły. Ba - jakiejkolwiek akcji. Dalsza część powieści wydaje się być przegadana, a akcja pozostaje gdzieś na peryferiach, gdzie czytelnika prawie się już nie wpuszcza. Nie dałem rady, odłożyłem.

środa, 27 sierpnia 2025

Drobiazgi takie jak te - Claire Keegan

Krótka książka, która posłużyć miała jako przerywnik pomiędzy większymi powieściami okazała się całkiem przyjemną w odbiorze, ale nieprzyjemną w rzeczywistości powieścią, choć skłaniałbym się bardziej ku nazwaniu jej opowiadaniem. Nie całe 100 stron bardzo dobrze napisanej historii, która ukazuje hipokryzję duchowieństwa (w tym przypadku sióstr zakonnych prowadzących sierociniec) oraz to, jak bardzo społeczeństwo stara się niczego nie dostrzegać, dając tym samym ciche zezwolenie. Jak wieli rozdział społeczny nastąpił pomiędzy stanami, że wszyscy boją się wtykać nos w sprawy kościoła, na który patrzą z dołu. Jak bardzo takie przyzwolenie deprawuje. I jak trudno jest z tym walczyć w pewnych środowiskach, mimo że walka nie jest przecież aż taka trudna. Wydaje się, że teraz to wiemy, minęło sporo czasu, a jednak... nie do końca. Opowieść skłania do refleksji nad tym, czy nadal na wiele spraw przymykamy oko, uznając że nas nie dotyczą. Czy dajemy sobie ciche przyzwolenie na to, by je ignorować?

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 7 (Dopasowany do czasów.)
  • Lekkość Pióra: 8 (Przystępne i przyjemne.)
  • Akcja: 7 (Nie ma jej dużo, to raczej "temat".)
  • Bohaterowie: 5 (Nic szczególnego.)
  • Zakończenie: 8 (Podkreślające dramaturgię.)
  • Ocena Łączna: 35/50

niedziela, 24 sierpnia 2025

Inwazja Jaszczurów - Karel Capek

Literatura jest jednak niesamowita. Sposób, w jaki można opisać iskrę swojego pomysłu, nawet w sposób żartobliwy i niepoważny, a następnie wprowadzić w tę iskrę tchnienie, puścić w ruch maszynę i patrzeć w jaki sposób zatacza kręgi, oddziałując na wszystko dookoła i jedynie nadążać z opisywaniem kolejnych etapów. Wnikliwe studium "co by było gdyby" na każdym kolejnym etapie dokładające do układanki kolejne elementy, które z kolei znów wywierają wpływ na całość. I znowu i znowu. Aż w końcu dojdziemy do takich samych, jak zawsze wniosków, bo historia lubi się powtarzać.

"Inwazja Jaszczurów" to książka niemal historyczna. To paradokument. To w końcu intrygująca antyutopia, demaskująca działanie wielkich korporacji (nastawionych na zysk), rządów (muszących się liczyć z tymi korporacjami i ich zyskami), prawodawstwem oraz powszechnym, źle rozumianym równouprawnieniem i dostosowaniem złych przepisów do sytuacji zaistniałej zamiast sprawiać, by to sytuacja podporządkowała się przepisom, które przecież nie powstały bez powodu.

Zaskoczyła mnie wspomniana wnikliwość autora, zdolność do wyobrażenia sobie logicznych skutków procesów natury oraz zachowań ludzkich. To w końcu wspaniała humoreska z bardzo gorzką pointą, która nigdy nie stanie się nieaktualna. Świetnie się bawiłem, a wydanie wydawnictwa Dwie Siostry to prawdziwa uczta także pod względem estetycznym. Świetna książka do przeczytania, świetna na prezent.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 8 (Styl utrzymany przez całą powieść.)
  • Lekkość Pióra: 7 (Miejscami można się pogubić poprzez "źródła" i przypisy.)
  • Akcja: 8 (Wciąż podziwiam wnikliwe wnioskowanie.)
  • Bohaterowie: 7 (Nie tak istotni, ale wciąż porządnie opisani - ci główni.)
  • Zakończenie: 8 (Doskonałe podkreślenie całości.)
  • Ocena Łączna: 38/50

poniedziałek, 11 sierpnia 2025

20:32 - Marcin Mortka

Co za wspaniała książka! Lekkie, łatwo przyswajalnie science fiction z akcją w starym stylu ale zaktualizowaną o współczesne elementy oraz archetypy postaci. Tego właśnie potrzebowałem. Może to jednak prawda, że najlepsze książki dostaje się w prezencie od osób, które nas nieźle znają. Sam pewnie też sięgnąłbym po tę pozycję za jakiś czas, ale w tym przypadku wcześniej znaczy lepiej! OD ukończenia powieści minęło co prawda parę dni (starałem się, by tak było), ale podekscytowanie tą pozycją nadal we mnie tkwi i chyba taka właśnie będzie ta recenzja (i ocena).

Książka wessała mnie w swój świat od pierwszych stron. Zarówno fabuła jak i sposób opisywania, tło i narracja bardzo mi podpasowały. Lekkość, z jaką jest napisana przypomina opowieść kumpla, a nie literaturę napisaną gdzieś tam, do, dość jednak anonimowego, czytelnika. Akcja, przeskakująca między dwojgiem głównych bohaterów pozwala dostrzec subtelne różnice w tym, jak postrzegają rzeczywistość i siebie nawzajem, nie tracąc przy tym elementów fabuły, których jedna tylko osoba nie byłaby w stanie zaobserwować. Czytelnik cały czas jest w samym sercu akcji.

Sami bohaterowie to osobny powód do zachwytów - są wyraziści, ale jednak w jakiś sposób nieprzerysowani. Mamy tutaj więc znudzone soba i zmęczone tą relacją małżeństwo, roszczeniową madkę, wsiowego patola, doskonały wytwór korporacji... W dodatku prawie każda postać ma swoje walory i tylko nieliczne mają jedynie wady. Dzięki doborowi postaci, czytelnik odczuwa ponadto całą gamę emocji, z niesmakiem i zażenowaniem włącznie. Jedyne co tym razem mi się nie za bardzo podobało, to pozytywna przemiana, jaka zaszła w "madce", ale może zawsze kiedy kogoś lepiej poznajemy, widzimy go w innym, lepszym świetle.

Napisałem trzy akapity, ale nigdy nie doszedłem do faktycznej fabuły, a to dlatego, że... nie chcę psuć Wam frajdy odkrywania po kawałku o czym jest ta opowieść. Jest to tak klasyczne science-fiction, że można się domyślić, a jednak uważam, że lepiej przekonać się samemu. Uprzedzę jednak fakty - nie będziecie zawiedzeni! Powieść obfituje w tym aspekcie w nawiązania do najlepszych wzorców.

Ja zostałem uwiedziony tą powieścią i moja bardzo subiektywna ocena punktowa wygląda tak:
  • Kunszt: 8 (Wyważony humor i jasne opisy.)
  • Lekkość Pióra: 10 (Nie dało się od tego oderwać.)
  • Akcja: 7 (Trzymająca w napięciu, a mimo to chyba nie jest tu najważniejsza.)
  • Bohaterowie: 10 (Trafieni w punkt i pasujący do opowieści.)
  • Zakończenie: 7 (W zasadzie spodziewane, ale to dlatego, że najbardziej logiczne. Bez zbędnego patosu.)
  • Ocena Łączna: 42/50

wtorek, 5 sierpnia 2025

Sto dni bez słońca - Wit Szostak

Krytyka akademickiego podejścia do życia, zatracenia się w temacie i poczucia wyższości, wynikającej z "ważnej" pracy badawczej przedstawia nam wykładowcę i literaturoznawcę, mitomana (choć chyba bezwiednego), przekonanego o własnej wielkości, naiwnie dopasowującego fakty do swojego sposobu postrzegania rzeczywistości. Co ciekawe, czytamy jego relację, a zatem powinniśmy wierzyć w jego wyobrażenia, tymczasem historia przedstawiona jest w sposób, który sprawia, że bardzo szybko zauważamy niedociągnięcia i orientujemy się, że bohater interpretuje rzeczywistość w taki sposób, by podsycała jego ułudę.

Powoli orientujemy się, jak naszego bohatera postrzega środowisko akademickie (na uniwersytecie, który dawno stracił na znaczeniu i zrzesza raczej wyrzutków i odszczepieńców niż prawdziwe, żywe autorytety). Z czasem zgrzyty występują coraz częściej i lektura sprawia, że czytelnik marszczy się i krzywi w poczuciu zażenowania postawą głównej postaci. Jednocześnie narracja przeprowadzona jest w taki sposób, że mamy żal do postaci, nie zaś do autora (nota bene, autor idzie w zaparte, pozostając "w roli" aż do podziękowań). Nie czytałem nigdy chyba czegoś podobnego i, nawet jeśli za tym nie tęsknię, to cieszę się, że ten raz się zdecydowałem.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 7 (Udawanie kogoś innego wydaje się być całkiem trudne.)
  • Lekkość Pióra: 7 (Dobrze się czytało, plus za krótkie rozdziały.)
  • Akcja: 6 (Nie najważniejsza.)
  • Bohaterowie: 7 (Skupienie na głównym bohaterze.)
  • Zakończenie: 7 (Kulminacja plus delikatne zaskoczenie.)
  • Ocena Łączna: 34/50

poniedziałek, 4 sierpnia 2025

Łowcy z Czerwonego Księżyca - Marion Z. Bradley

Tajemnicze, klasyczne science fiction sprzed 50 lat od razu przyciągnęło moją uwagę. Nie wiedziałem nic o tej książce i tym bardziej chciałem ją przeczytać. Przecież to mogła być perełka! Nie zawiodłem się - jest to tak wspaniała, klasyczna opowieść o kosmosie i kosmitach, która łączy klimat he-mana oraz Strażników Galaktyki (przynajmniej dla mnie), że uśmiech sam pojawia się na twarzy. W dodatku mamy tu do czynienia z najbardziej staroświeckim porwaniem przez UFO! Mój apetyt na retro został całkowicie zaspokojony.

Ok - nie ma tu zbyt wiele miejsca na "science", raczej jest to więc "fiction", a zatem puryści gatunkowi przyczepią się do tej recenzji, ale nie przejmuję się. Jeśli mimo to sięgną po tę książkę, będą się dobrze bawić - to gwarantuję. Nie ma tu wysokiego języka, niuansów czy wielkiego zaskoczenia, a jednak jest tu wszystko, czego oczekujemy po książce o kosmitach sprzed pięćdziesięciu lat, w nieco star-trekowym ujęciu tematu. Dobra zabawa, przyjemny klimat i przygoda z odrobiną romansu, dramatu i filozofii (ale raczej w rodzaju "mądrości" niż prawdziwie wartościowych przemyśleń, skłaniających do głębszej refleksji).

W każdym razie polecam, bo nawet jeśli poniższa ocena nie jest wysoka, to jest to świetna, lekka propozycja dla miłośników gatunku i klasycznego podejścia do tematu.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 6 (Nic specjalnego.)
  • Lekkość Pióra: 6 (Lekkie.)
  • Akcja: 7 (Gęba się cieszy.)
  • Bohaterowie: 7 (Klasyka gatunku.)
  • Zakończenie: 7 (Takie, jak i akcja.)
  • Ocena Łączna: 33/50

czwartek, 17 lipca 2025

Piąta Fala - Rick Yancey

Miałem ochotę na postapo i zafundowałem sobie postapo, w dodatku takie z kosmitami! Książka wyraźnie dzieli się na części (autor tego nie ukrywa - formalnie w książce są części, a w nich dopiero rozdziały), na dodatek tom, który przeczytałem jest pierwszym z serii. Zapewniano mnie, że można przeczytać go samodzielnie, co nie jest do końca prawdą, bo historia jest jednak w pewnym sensie urwana. Z drugiej strony spodziewam się, że dalej jest nieco mniej oczekiwanego przeze mnie postapo, a więcej czystego sci-fi (lub space opery).

Podoba mi się kompozycja - nawet podział na części. Fajnie, że jest to tak przejrzyste i (co najważniejsze) ma sens czysto fabularny. Nie podoba mi się nieco hollywoodzkie podejście do opowieści oraz kwestie realizmu (ale pewnie się czepiam). Wątki romantyczne tym razem oceniam na plus (aż sam jestem zaskoczony), bo podkreślają nietypowość świata, w którym znaleźli się bohaterowie oraz stres związany z sytuacją. Sami bohaterowie to z resztą także duży plus - są na tyle różnorodni, by nie zlewać się ze sobą!

Ogólnie fajnie spędzone godziny (piękna pogoda, fotel na balkonie, nowe okulary - tylko się cieszyć) i mogę polecić jako nieco bardziej zaangażowaną gatunkowo książkę na wakacje.

czwartek, 10 lipca 2025

Z zimną krwią - Robert Foryś

Kryminalny thriller, którego akcja rozgrywa się pod koniec Królestwa Polskiego, kiedy to Stanisław August Poniatowski zasiadał na tronie. To właśnie okres historyczny stanowi o wartości tej powieści - jest unikalny, bo unikalny nastrój charakterystyczny jest tylko dla naszego kraju. Dodając interesującego głównego bohatera (i jego pomocnika) oraz styl autora otrzymujemy coś bardzo pięknie podanego, nawet jeśli sama opowieść nie porywa. A przynajmniej nie porwała mnie - nie chciałem się dowiedzieć "kto i dlaczego", chociaż "kto" udało mi się odgadnąć pomimo dość sprawnego mylenia tropów. Niepowtarzalny klimat i sposób narracji bardzo mi się jednak spodobał.

W książkach bardzo często główni bohaterowie są herosami. Nie ma w tym nic dziwnego, w końcu są BOHATERAMI nie bez powodu. Nie bez powodu powstają o nich książki. To, że zostali zmyśleni nie ma tutaj nic do rzeczy. Hieronim Woyski Forysia nie jest herosem, a jednak wiele scen z jego udziałem świadczy o tym, że jest "nieco lepszy" od innych - w strzelaniu, w walce na szable, w dedukcji i przebiegłości. To złożona postać (choć nie przesadnie) i przez to interesująca. Pomaga także to, że nie jest wszechmocny i wcale nie mamy poczucia, że wyjdzie bez szwanku z każdej awantury. To tyczy się także jego wiernego sługi i przyjaciela.

Klimat od początku przypominał nieco "Imię Róży" i jeszcze coś, czego do samego końca nie udało mi się uchwycić. Te wszystkie spacery po Warszawie... (wiem - "Lalka", ale to nie to). Tajemniczy, nieco mroczny, zamglony, wypełniony smrodem ekskrementów i zgnilizny, zagłuszanym przez perfumy dam. Ma coś w sobie, a oddany jest naprawdę dobrze. 

Dodam jeszcze, że książka znalazła się w moim posiadaniu przypadkiem, podczas wybierania dziesiątek "książek za złotówkę" na wyprzedaży i nie żałuję.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 8 (Fajnie oddany klimat unikatowego okresu historycznego.)
  • Lekkość Pióra: 7 (Dobrze się czyta.)
  • Akcja: 6 (Nie to mnie w tej książce urzekło.)
  • Bohaterowie: 7 (Główne postacie bezwzględnie na plus.)
  • Zakończenie: 6 (W porządku.)
  • Ocena Łączna: 34/50

sobota, 5 lipca 2025

Podsumowanie I połowy roku 2025

Rok 2025 to rok, w którym staram się sięgać po książki, po które bym nie sięgnął... Czyli wyszukuję pozycje zalegające na półkach lub polecone mi, które nie sprawiły, bym był podekscytowany perspektywą przeczytania ich. Co ciekawe, pierwsza połowa roku okazuje się wcale interesująca, zatem tegoroczne wyzwanie sprawi, że częściej będę próbował nowych pisarzy, gatunków i tematyki.

Chociaż nie mogę uznać tego roku za szczególnie udany pod względem "punktowym", to jednak nie czuję, że zmarnowałem czas. Jak dotąd wpisałem tutaj 18 pozycji (co oznacza, że przeczytałem o kilka więcej), nie licząc komiksów. Czuję się odprężony, kiedy patrzę wstecz - miałem sporo przyjemności w rozkoszowaniem się książkami. Dodam, że w chwili obecnej czytam 3 książki na raz (co także jest dla mnie dość nowym doświadczeniem) - jedną czytam normalnie i już kończę, drugą czytam na czytniku, kiedy warunki nie pozwalają na papier, a trzecią książkę czytamy rodzinnie, na głos.

Jest jeszcze jedna nowość - dość duża zmianą dla mnie są okulary, których używam do czytania z papieru od około miesiąca. Pierwsze wnioski są takie, że trzeba to cholerstwo często czyścić, bo delikatne nawet plamki bardzo mnie denerwują - nie przywykłem do tego, by w polu widzenia mieć takie smugi. Jednocześnie czytanie w okularach przyspieszyło cały proces - druk widziany przez szkła wydaje się większy, a z pewnością jest wyraźniejszy. Przy czym książka nie robi się większa, a co za tym idzie cięższa i mniej poręczna - to przewaga nad książkami z dużym drukiem. Na dodatek okazało się, że oni nie zaczęli drukować książek rozmytym, zamglonym drukiem, tylko mój wzrok w końcu zaczął się psuć. Nadal daję radę czytać bez okularów, szczególnie przy bardzo dobrym, dziennym świetle, ale przy nieco gorszych warunkach, okulary poprawiają komfort. Jeśli więc ktoś zastanawia się nad tym, czy zacząć ich używać - polecam.

A teraz przejdźmy do ocen punktowych oraz kategorii. Zamieszczam tutaj także książki, których nie dokończyłem, chociaż te oczywiście dołączają do książek bez oceny punktowej.


Jak widać najwięcej punktów zdobyło "Niewidzialne życie Addie LaRue", bo aż 42. A jest to z pewnością jedna z książek, po którą nie sięgnąłbym, gdyby nie tegoroczne wyzwanie.

Jeśli chodzi o kategorię Kunszt Literacki, to obie książki o największej łącznej liczbie punktów ("Niewidzialne życie Addie LaRue" oraz "Fiolet") uzyskały po 9 punktów w tej kategorii.

"Fiolet" jako jedyny uzyskał 10 w kategorii Lekkość. Jest to także w ogóle jedyna dziesiątka, jaką przyznałem w tym półroczu.

W kategorii Akcja są za to aż cztery ósemki: "Niewidzialne życie Addie LaRue", "Listonosz", "Objawienie" i "Topiel".

Bohaterowie to znowu tylko ósemki, ale jedynie dwie, co oznacza, że jest to najniżej oceniana przeze mnie kategoria. "Niewidzialne życie Addie LaRue" oraz "Dobry Kłamca" zasłużyły na tę ocenę.

Jedynie "Niewidzialne życie Addie LaRue" zasłużyło za to na dziewiątkę w kategorii Zakończenie.

A teraz wracam do lektury, od której oderwałem się tylko dlatego, że zorientowałem się, że lipiec zaczął się już kilka dni temu... ups.




wtorek, 1 lipca 2025

Komiksowy Miesiąc #17

"Zemsta hrabiego Skarbka" to komiks bardzo ładnie narysowany (w końcu "Thorgala" rysował nie byle kto), ale także o interesującej, przemyślanej akcji, pełnej dość czytelnych nawiązań. W tym przypadku dobrze, że czytelnych, gdyż pod koniec są one wzmiankowane i cieszy celne ich odczytanie. Z przedmowy dowiadujemy się także o kulisach powstania tego dzieła, oraz otrzymujemy wyjaśnienie dlaczego sceny erotyczne nie zostały narysowane i widzimy jedynie ich szkice koncepcyjne. W moim odczuciu ten zabieg wzbogaca odbiór. To komiks dla dorosłych, obcujący zarówno z historią jak i wielką literaturą.

"Raport W" to komiks historyczny opierający się na raporcie Witolda Pileckiego z obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, gdzie człowiek ten poszedł na ochotnika - by zinfiltrować to miejsce i napisać tytułowy raport. Nie jest to historia wesoła, ale podana w formie komiksowej unika brutalnych scen i ukazana jest oszczędnie (większość krajobrazów tonie we mgle a postaci są rozmyte). Nie ma "akcji" jako takiej, gdyż zawiera oszczędny opis tamtych wydarzeń. Warto zapoznać się z tą pozycją.

Próbowałem także przeczytać komiks pod tytułem "Głębia", ale pomimo interesującego pomysłu (ludzie przenoszą się w morskie głębiny, ponieważ puchnące słońce zbytnio rozgrzało ziemię), nie potrafiłem się wgryźć w opowieść. Przeskoki czasu i miejsca oraz sposób rysowania, który utrudnia identyfikacje bohaterów nie przypadły mi do gustu.

wtorek, 24 czerwca 2025

Dobry Kłamca - Nicholas Searle

Podróż w nieznane - książka, po którą sięgnąłem, nie mając o niej absolutnie żadnej wiedzy. Spodobała mi się od samego początku - niebanalny główny bohater i interesujące, nieszablonowe działanie tegoż bohatera wciągnęło mnie w opowieść. W miarę jak zagłębiałem się w powieść, podobała mi się jeszcze bardziej. Co prawda nieco znudził mnie jeden z rozdziałów, a samo zakończenie okazało się spodziewane (chociaż satysfakcjonujące), to książkę czytało mi się łatwo i przyjemnie. Jest to ten typ literatury, którą można zabrać na wakacje, mimo że nie jest to powieść przygodowa, awanturnicza ani sensacyjna.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 6 (Poprawny.)
  • Lekkość Pióra: 8 (Bardzo dobrze się czyta, z jednym, małym wyjątkiem.)
  • Akcja: 7 (Stonowana, ale przyjemna w odbiorze.)
  • Bohaterowie: 8 (Podoba mi się sposób przedstawienia głównego bohatera.)
  • Zakończenie: 6 (Niezbyt zaskakujące, nieco sztampowe.)
  • Ocena Łączna: 35/50

niedziela, 15 czerwca 2025

Zoo City - Lauren Beukes

Animagowie w Cyberpunku? Świetny pomysł! Szkoda, że zupełnie niewykorzystany i nieuzasadniony. Z reszta cała książka jest jakoś zawieszona w próżni, przegadana, pełna przemyśleń, które nie mają sensu ani pointy. Nawet akcja, kiedy już się pojawia pomiędzy zlepkiem innych elementów jest opisana tak, by czytelnik jak najmniej mógł z niej sobie wyobrazić. Pozostaje pytanie - dlaczego? Przecież sama historia jest niezła, a świat w którym jest osadzona wydaje się interesujący. Narracja natomiast wraz z manierą autorki (lub tłumaczeniem) zabijają to dzieło. Szkoda, bo potencjał jaki pokazują pierwsze rozdziały pozwala sobie wiele obiecywać, a im dalej tym trudniej było mi odnaleźć przyjemność w lekturze. Koniec końców, ostatkiem sił dobrnąłem do końca.

Czy było coś, co mi się podobało? Ależ tak - pisałem już, że sam pomysł był bardzo interesujący. Podobnie sama akcja, gdyby obedrzeć ją z udziwnień. Do tego osadzenie akcji w Johannesburgu, który jest rodzinnym miastem autorki (to dodatkowy atut) także sprawia, że powieść ma nieco inny klimat niż popularne powieści anglosaskie.

W ogólnym rozrachunku cieszę się, że zapoznałem się z tą pozycją, ale nie czuję się zachęcony do poznawania innych dzieł autorki.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 5 (Zbędnie udziwniony, ale jednocześnie pokazuje zupełnie obcą rzeczywistość.)
  • Lekkość Pióra: 6 (Nie jest najprzyjemniejsza w odbiorze.)
  • Akcja: 6 (Wyraźnie dwuczęściowa, miejscami nieczytelna.)
  • Bohaterowie: 5 (Mogliby być bardziej różnorodni.)
  • Zakończenie: 7 (Ostatnie sceny bardzo zaskakujące i pomysłowe.)
  • Ocena Łączna: 29/50

sobota, 7 czerwca 2025

Łzy Diabła - Magdalena Kozak

Afganistan Magdaleny Kozak, czyli misja wojskowa w otoczce Diuno-podobnej. Temat, za którym nie przepadam w klimacie, z którego kalek nie lubię. Postanowiłem dać tej książce szansę tylko ze względu na to, że poprzednia książka autorki tak bardzo mi się podobała. Nie zawiodłem się, a może nawet byłem pozytywnie zaskoczony, zaś całe ponad 700 stron przeczytałem z niekłamaną przyjemnością. A oto moje spostrzeżenia.

Jak pisałem - zupełnie nie moje klimaty. Jestem jednak pod wrażeniem rzeczowości, fachowości i konsekwencji autorki. Cierpliwie tkała nici dwóch opowieści, splatając je ze sobą bardzo umiejętnie. Umiejętnie do tego stopnia, że zwrot akcji mnie zaskoczył. Ale już same losy bohaterów były bardzo interesujące, chociaż zwykle nie odnajduję w sobie zrozumienia dla afgańskich klimatów czy to w filmie czy w literaturze. Być może pomogło przeniesienie akcji na inną planetę, ale nawiązania były aż nadto czytelne. Za to znajomość tematu (a co za tym idzie realizm), co oczywiste, doskonała!

Nie powiedziałbym, żeby od książki trudno się było oderwać - pomagała w tym akcja, przenosząca się pomiędzy liniami fabularnymi dotyczącymi różnych postaci. Mimo to, kogokolwiek dotyczyłby kolejny rozdział, zawsze przyjemnie było ponownie usiąść do lektury. A jednak nie rozumiem tytułu - Łzy Diabła wspomniane są co prawda w powieści, ale rolę pełnią raczej marginalną i raczej nie kojarzą mi się z tą powieścią.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 8 (Doceniam znajomość tematu.)
  • Lekkość Pióra: 7 (Nieźle się czyta.)
  • Akcja: 7 (Wciągająca, ale miejscami dość powolna.)
  • Bohaterowie: 7 (Poza głównymi niezbyt charakterystyczni.)
  • Zakończenie: 8 (Zaskakujący zwrot akcji.)
  • Ocena Łączna: 37/50

Cenę tej książki można sprawdzić:

niedziela, 1 czerwca 2025

Komiksowy Miesiąc #16

W maju chwyciłem za klasykę, chociaż nie jest to klasyka moich czasów ani mojego położenia geograficznego. "Archie" (tom pierwszy, wydanie drugie) zachęcił mnie tytułem (po pierwsze - miałem w świadomości) oraz przedmową, która mówi bardzo wiele o tym, jak ważny jest to tytuł i czym (oraz dlaczego) różni się od oryginału. Oryginalny tytuł to seria zabawnych historyjek. Tutaj mamy do czynienia z jedną opowieścią dotyczącą znanych nam z oryginału postaci, ale rysowaną doroślej. Miło było zanurzyć się w młodzieżowe problemy, ale zabrakło tego humoru, zabrakło pointowania co "zeszyt". Otrzymaliśmy niestety tylko fragment jednej opowieści, zamiast kilku zamkniętych historyjek, składających się na nią.

Przeczytałem także komiks "Infidel". Horror. Nie jestem fanem horrorów, ale ten nie był zbyt straszny (chociaż może był - jak na komiks) i to chyba nie najlepiej. Dodatkowo jest "zaangażowany politycznie", poruszając kwestie rasizmu, których osobiście, szczerze mówiąc, nie bardzo rozumiem (być może zbyt mało się z nimi stykam). Koniec końców nie zrobił chyba na mnie takiego wrażenia, jak powinien.

czwartek, 8 maja 2025

Jonathan Strange i pan Norrell - Susanna Clarke

Piszę o tej książce, chociaż jej nie ukończyłem. Ba, nie ukończyłem nawet pierwszego tomu, ale niewiele mi zabrakło. Ta książka napisana jest tak nieprzystępnie, że zakrawa to na celowy zabieg, by utrudnić czytelnikowi jej odbiór. Akcja jest niezwykle powolna, a momenty, w których dzieje się coś naprawdę ważnego opisane są lakonicznie i skrótowo. Wszystko to skutkuje efektem słabej akcji, ciężkiego w odbiorze języka oraz niestrawnej maniery oraz nudnej opowieści.


Wszystko powyższe dziwi mnie tym bardziej, że natrafiłem na tę powieść na przynajmniej kilku listach "najlepszych książek" i zaryzykuję stwierdzenie, że autorzy list chyba jej nie czytali, w przeciwnym razie są masochistami z sadystycznym zacięciem, by wrobić innych w lekturę tej powieści. Długo usiłowałem oszukiwać się, żywiąc nadzieję, że "za chwilę się zacznie". Nic się nie zaczyna.

Nie polecam, wręcz odradzam.

poniedziałek, 5 maja 2025

Topiel - Jakub Ćwiek

"Topiel" kupiłem razem ze "Szwindlem", o której to powieści pisałem rok temu. Wtedy zostawiłem ją na półce, teraz, szukając czegoś lżejszego, rodzimego, sięgnąłem właśnie po tę książką. Czytałem zaskoczony, bo ja, będąc niewiele starszy niż bohaterowie tej opowieści byłem w Głuchołazach (co prawda zimą). To także była końcówka lat 90-tych. Rozumiem ten klimat, rozumiem te czasy, rozumiem ten wiek w tamtych czasach. Może to dlatego nie odebrałem "Topieli" jako thrillera (dopiero na okładce wyczytałem, że jest to "thriller obyczajowy", "przerażająca opowieść", "porównywana do "Stranger Things" i Stephena Kinga". Dla mnie to po prostu powieść obyczajowa z elementami kryminalno-sensacyjnymi. Bardzo dobra powieść.

Pierwsze, co zauważyłem to klimat - wakacje i dzieciaki, które mają przygody, trochę nielegalne, trochę niebezpieczne - dokładnie takie, jaki się wtedy miało. Wchodzenie przez dziury w płocie na tereny zakładów czy zatrzymanych budów to były codzienne zabawy, chociaż robiliśmy z tego wielkie wyprawy. Uciekanie przed stróżami i dozorcami - to także znam z autopsji. Męskie eskapady w deszczu i błocie, całe dnie spędzane na dworze, kiedy rodzice nie za bardzo wiedzieli co też akurat dzisiaj robią ich pociechy - dla dzisiejszych dzieciaków podwożonych dwieście metrów do szkoły i wysadzanych pod samym wejściem brzmi to nieprawdopodobnie, ale tak było! Te opisy urzekły mnie od razu!

Później do fabuły wkracza powódź i staje się tłem wydarzeń, czymś co buduje krajobraz, a może i przyczyną niektórych wydarzeń (chociaż z pewnością nie wszystkich i nie tych najważniejszych. To w dalszym ciągu budowanie nastroju - sprawiło, że książka (i jej klimat) zyskała kolejną warstwę. Ja byłem już kupiony - rwałem do przodu poprzez strony, nie przejmując się tym, że to miała być jedna z dwóch książek, które czytałem jednocześnie - została tę jedną, drugą skończę później. Lektura była zbyt przyjemna. I jestem pewien, że dla każdego, kto urodził się w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych taka właśnie będzie.

Jeśli zaś chodzi o elementy kryminalne, sensacyjne czy mroczne, to stanowią jedynie dopełnienie. I bez nich historia jest bardzo dobra, ale nadają jej głębszego znaczenia i stanowią efektowne zakończenie. Nie jest jednak tak, że są przerażające - nie bardziej niż powódź sama w sobie. Jeśli więc ktoś (trochę tak jak ja) nie lubi się bać, to i tak nie powinien unikać tej powieści. Ma ona do zaoferowania o wiele więcej niż jedynie strach.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 8 (Subiektywnie bardzo przyjemne opisy.)
  • Lekkość Pióra: 9 (Świetnie się czyta, trudno się oderwać.)
  • Akcja: 8 (Interesująca, bardzo znajome klimaty.)
  • Bohaterowie: 7 (Czasami nieco mi się mylili i rozróżniałem jedynie dzięki podtytułom.)
  • Zakończenie: 7 (Odpowiednie zwieńczenie, z przytupem.)
  • Ocena Łączna: 39/50

Cenę tej książki można sprawdzić:

czwartek, 1 maja 2025

Komiksowy Miesiąc #15

Kwiecień, podobnie jak ostatnie miesiące nie wygląda imponująco, a to za sprawą tego, że czytam "Berserka" (tomy 7, 8 i 9) i czuję się tak zobligowany do przeczytania ich, że nie mam czasu na żaden inny komiks. W ogóle ostatnio czasu na lekturę jakoś mniej i kiedy znajdzie się czas, częściej chwytam za książkę. Postaram się więc zrobić sobie przerwę od Japońszczyzny i sięgnąć po coś z innej półki.

A co do Berserka, to muszę przyznać, że obawiałem się dość bezsensownej rąbanki, a fabuła jest całkiem interesująca. Z pewnością jeszcze do niego wrócę.

poniedziałek, 21 kwietnia 2025

Motoświat - Jeremy Clarkson

Cenię sobie dowcipną błyskotliwość Jeremyego Clarksona, więc sięgnąłem po tę książkę czując pewne podekscytowanie. Faktycznie, przed trzy pierwsze opowieści dobrze się bawiłem. Niestety, czytałem dalej i przyznam szczerze - dalej jest bardzo podobnie. Zarówno styl jak i żartobliwe porównania przejadły mi się już w tamtym momencie, gdyż jest to chyba książka, którą najlepiej czytać na raty, rozkładając w czasie lekturę kolejnych reportaży - może gdybym czytał jeden miesięcznie i po roku skończył książkę, moje odczucia byłyby inne, a tak - jak się przeczytało jeden, to tak jakby przeczytało się wszystkie. Nie pomaga nawet to, że każdy opisuje inny kraj, a motoryzacyjnie inny świat - pisane na jedno kopyto zdecydowanie nie zadowalają.

sobota, 12 kwietnia 2025

Łowca Czarownic t1. Świt Demonów - William Hussey

Na wstępie zaznaczę, że posiadam dwa tomy tej powieści i nie zamierzam sięgać po drugi - jako że jest to tylko część cyklu, oceny punktowej nie będzie. Jednocześnie przypominam nie tylko o tym, że moja ocena jest subiektywna, ale i o tym, że oceniam polską wersję powieści, a zatem nie kunszt samego autora, ale wysiłki połączone z tłumaczem. Dodam, że w mojej opinii powieść ta zalicza się do literatury młodzieżowej, nie zaś do nurtu "dorosłego" fantasy.

Aby zacząć od pozytywów - opisana historia jest interesująca i oparta na dobrym pomyśle. Niestety sposób jej przedstawienia, mimo znakomitego i wciągającego początku pozostawia wiele do życzenia. Jak widać pozytywy szybko się skończyły...

W powieści tej brak jest akcji, a nawet kiedy coś się dzieje, jest to przegadane (albo jest to opowieść, wspomnienie albo interpretacja głównych bohaterów). Zbyt wiele jest określeń, które nie rozstrzygają kto uczestniczy w danej scenie - jest tutaj dość naiwnie wyjaśnione przebieranie się jednego bohatera za drugiego, połączenie głównych bohaterów, a także w wielu przypadkach określenie "czarownik", które wiele w tym przypadku nie wyjaśnia, gdyż w scenie występują wyłącznie postacie posługujące się magią. To sprawia, że cała opowieść jest o wiele bardziej zagmatwana niż być mogła. Na domiar złego tak wiele postaci, które zdają się być złe jest dobre, tych dobrych okazuje się być złe, a także tak wiele postaci jest dobrych, ale z różnych powodów czyni zło, że opowieść zaczyna być prawdziwą łamigłówką intencji i wytłumaczeń (wszystko nadal jest przegadane przez głównego bohatera, więc to od niego dowiadujemy się jakie on zauważa motywy u pozostałych bohaterów).

Interesujące sceny wciśnięte są nieco na siłę i bez żadnego uzasadnienia - ot bohater kierowany jest od lokacji do lokacji, niby nie wie po co i dlaczego, ale objaśnia to pozostałym postaciom... Misz-masz. W dodatku nie ma tutaj żadnego momentu, kiedy dokonywany jest jakiś wybór, mający wpływ na akcję powieści czy choćby na jej zakończenie - wszystko dzieje się niejako przypadkiem i tylko dlatego, że bohater akurat tam jest. To, że nagle "zrozumiał" niewiele daje czytelnikowi. Dotrwałem do końca tylko siłą woli - bardzo chciałem zrecenzować tę książkę. A teraz, kiedy już napisałem o niej to i owo, z przyjemnością o niej zapomnę.

Cenę tej książki można sprawdzić:

wtorek, 1 kwietnia 2025

Komiksowy Miesiąc #14

Zrobiłem podejście do "Grand Prix" Marvano, ale odłożyłem tę historię. Fabuła jest porwana, składa się z kilku kadrów, które nie składają się w całość, a tylko sygnalizują kolejne etapy opowieści i trudno mi się skupić nad tą historią. W dodatku olbrzymia ilość przypisów, głównie tłumaczeń z niemieckiego i wyjaśnień nawiązań zniechęca do potraktowania tego komiksu jak komiks. A szkoda, bo kreska bardzo mi się podobała.

I to niestety już wszystkie moje komiksowe przygody z marca 2025.

poniedziałek, 31 marca 2025

Objawienie - Daniel Greps

To prosta powieść, która nie próbuje udawać wielkiej. Jest jak najbardziej swojska, familiarna. Ukazuje świat, który widujemy za oknem, szczególnie mieszkając w blokowisku mniejszej miejscowości. Szare bloki za oknem, przyroda na horyzoncie i jedna główna ulica, którą dotrzemy wszędzie. Klimat tak powszechny, że aż wygodny.

I tak właśnie uważał bohater - powszedniość, która stała się dla niego zbyt przyziemna. Taka codzienność, w której aż chce się doszukać czegoś nietypowego. A jak wiadomo - jeśli bardzo zacznie się czegoś dopatrywać, to wszędzie znajdzie się coś, co jest niezwykłe. Wystarczy dobrze się przyjrzeć.

Opowieść dość szybko zaczyna balansować na krawędzi rzeczywistości i igrać z czytelnikiem (a także, co oczywiste, z bohaterem). Zwrotów akcji jest tak wiele, że właściwie cały czas czekamy na kolejny, a przeprowadzone są w sposób niezwykle przekonujący. Siłą tej powieści jest zdecydowanie właśnie to, że cały czas wierzymy w opowiadaną historię i spodziewamy się podsuwanych przez autora rozwiązań, a mimo to koniec końców jesteśmy zaskakiwani tym, co się dzieje.

Nie przepadam za opisami narkotycznych wizji. Zawsze wydaje mi się, że te momenty autorzy wykorzystują, by sobie pofolgować, próbując napisać coś, co dla czytelnika będzie niezrozumiałe. Irytuje mnie to. Tutaj opisy są zwięzłe, krótkie i wiele mówiące, a nade wszystko - pasują do fabuły. Zdecydowanie nie są elementem oderwanym od opowiadanej historii.

Jedynie zakończenie nie bardzo do mnie przemawiało i to nawet biorąc pod uwagę to, że można je dwojako (przynajmniej) rozumieć. Gdyby rozumieć je wprost, jest zbyt wyświechtane. Gdyby odnieść do całości jest lepiej, ale nadal nie wiem, czy potrzebne jest tak obszerne. Niby nie przeszkadza, ale jednak wydało mi się naciągane.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 7 (Igraszki z czytelnikiem.)
  • Lekkość Pióra: 8 (Łatwo się czyta.)
  • Akcja: 8 (Interesująca.)
  • Bohaterowie: 7 (Zwyczajni.)
  • Zakończenie: 6 (Nie przemawia do mnie, ale nie do końca.)
  • Ocena Łączna: 36/50

czwartek, 20 marca 2025

Niewidzialne życie Addie LaRue - Victoria Schwab

Gdy sięgałem po tę książkę, wiedziałem o czym jest i myślałem, że aż tak bardzo mnie nie zainteresuje. Czemu więc po nią sięgnąłem? Cóż - moje czytelnicze postanowienie na ten rok to "sięgać po książki, po które normalnie bym nie sięgnął". Ta powieść spełniała kryterium. Teraz, po lekturze, mogę z przyjemnością stwierdzić, że myliłem się, bo książka bardzo mi się podobała.

Pomimo iż nie przepadam za opowieściami z dużą ilością przeskoków czasowych przyznaję, że w tym przypadku są one uzasadnione i pięknie budują opowieść. Można byłoby się bez nich obejść i kilka razy mnie dezorientowały, ale sposób przedstawienia historii głównej bohaterki jest spójny i złożony, a zarazem intrygujący. Zostałem wciągnięty w opowieść i kibicowałem jej bohaterom, a przecież o to chodzi.

Akcja powieści toczy się przez 300 lat. Na samą myśl o tym ogarnia mnie znużenie. A jednak podczas lektury w ogóle nie odczułem, by którykolwiek fragment opowieści był zbędny. Także sposób przedstawienia wydarzeń historycznych, stanowiących tło dla fabuły jest lekki. Ba - nawet nadprzyrodzone, mistyczne fragmenty, którym zwykle jestem przeciwny, nie odebrały mi przyjemności z lektury.

Zwróciłem uwagę na bardzo dopracowane detale, z których można czerpać przyjemność. Są przemyślane i bardzo logiczne i spójne. Zachowania bohaterów drugoplanowych także nie pozostawiają wiele do życzenia - są naturalne i realistycznie opisane. Najbardziej podobało mi się jednak to, że z tych drobniutkich detali, cierpliwie ukazywanych czytelnikowi wyłania się klarowny obraz całości i kiedy w końcu poznajemy całą historię bohaterów, doceniamy szczegóły, które czają się gdzieś na obrzeżach opowieści.

Historia, jak napisałem, jest bardzo interesujące i obawiałem się, że koniec mnie rozczaruje. A jednak - zakończenie w pewnym sensie mnie zaskoczyło i było to zaskoczenie miłe. Doskonale wykorzystano tutaj motyw pamięci i zapomnienia, który przecież jest nadrzędnym tematem całej powieści. Gorąco polecam tę pozycję każdemu miłośnikowi dobrej literatury, a nie jedynie tym, którzy lubią literaturę fantastyczną.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 9 (Niezwykła dbałość o detale.)
  • Lekkość Pióra: 8 (Dobrze się czyta i chętnie wraca.)
  • Akcja: 8 (Wciągająca.)
  • Bohaterowie: 8 (Dobrze opisani.)
  • Zakończenie: 9 (Dopełnia opowieść i stanowi godne zwieńczenie.)
  • Ocena Łączna: 42/50
Cenę tej książki można sprawdzić:

sobota, 1 marca 2025

Mediapolis - Tomasz Kopecki

Mediapolis zapowiadało się dobrze - cyberpunkowe tło, zachęcająca okładka (po której NIGDY nie powinno oceniać się książki) i polski autor. Co może pójść źle? Otóż książka ta stanowi według mnie nieudany mariaż groteski z cyberpunkiem. Wyraźnie wzorowana na wariacji na temat Wielkiego Brata z "Roku 1984" opowieść napisana jest nieco za prosto, jakby w pośpiechu - sprawia przez to wrażenie bardzo niedopracowanej. Najgorsza jest jednak farsa, której nie broni nawet całkiem interesujące zakończenie, które w zamyśle miało ją tłumaczyć.

Czy powieść ta ma zalety? Owszem - nie jest to ciężka pozycja, więc łatwo się ją czyta. Łatwo też wrócić do lektury po tym, jak coś nas rozproszy - fabuła nie jest zbyt złożona, zwykłe "po nitce do kłębka". Plusem są także sceny akcji, które są dobrze opisane. Nie podobała mi się jedynie zbędna brutalność, ale taką konwencję przyjął autor - szokować, szczególnie biorąc pod uwagę cel istnienia całej tej społeczności.

Jako opowieść - nie jest zła. Pomysł jest w porządku. Zawiodło jedynie wykonanie, a szkoda, bo potencjał był. Wciąż jednak uważam, że po tę powieść można sięgnąć w poczekalni u lekarza czy podobnym miejscu, gdzie całkowite skupienie jest niemożliwe.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 4 (Niedopracowany.)
  • Lekkość Pióra: 6 (Nie trudno się czyta.)
  • Akcja: 5 (Dość prosta.)
  • Bohaterowie: 6 (Całkiem OK, dwaj panowie na "B" chwilami się mylili.)
  • Zakończenie: 6 (Najlepszy fragment.)
  • Ocena Łączna: 27/50

Cenę tej książki można sprawdzić:

Komiksowy Miesiąc #13

Przeczytałem komiks "Bękart", nieco infantylnie rysowana, sensacyjna opowieść pełna zemsty i ze sporą dozą seksu. Interesująca historia z zaskakującym zakończeniem. W dodatku zarówno wspomniane zakończenie jak i początek są otwarte - zostajemy wrzuceni w sam środek wydarzeń i łączymy fakty (oraz czytamy "skrzydełka" okładki), by dowiedzieć się o co chodzi. Mimo, że ten styl grafiki nie jest moim ulubionym, spędziłem przy tej opowieści miłe popołudnie.

W bibliotece natrafiłem zaś na kolejny komiks z serii "Gnat" - "Rose". Akcja toczy się przed wydarzeniami trylogii i opowiada o wydarzeniach, które stoją u podstawy całej opowieści. Gnatów tu, rzecz jasna, nie ma, co sprawia, że klimat komiksu jest nieco inny - brak tej humorystycznej części. Ten styl przypadł mi do gustu, ale cała historia jest jednak banalna i dość krótka.

środa, 19 lutego 2025

Fiolet - Magdalena Kozak

Jestem bardzo zaskoczony tym, jak dobra jest ta książka. I to jest trafiony wstęp do tej mini recenzji. Uwielbiam powieści, których autor zna się na tym, o czym pisze. Magdalena Kozak nie tylko opisuje wojsko i skoki spadochronowe (jako żołnierz i spadochroniarka robi to znakomicie i ze znajomością tematu), ale w swojej powieści czyni ze spadochroniarstwa umiejętność, która może uratować świat przed zagładą!

Wydaje mi się, że jest to pierwsza książka tej autorki jaką czytałem (chociaż jestem pewien, że zetknąłem się z jej opowiadaniami). Sięgnąłem po nią po części z przekory, a po części dlatego, że jest to autorka, którą powinno się znać, czytując polską fantastykę. I teraz rozumiem dlaczego. Jest inna od reszty. Wspaniale łączy wątek "głupio-romantyczny" z wojskowym pragmatyzmem w fantastycznej otoczce rodem z science-fiction. To po prostu trzeba przeczytać.

Czyta się zadziwiająco łatwo - nic za bardzo nie kłuje w oczy (chociaż w mojej specjalizacji widzę zupełnie inną drogę rozwiązania przedstawionego problemu), a opisane procedury militarne są bardzo wiarygodne. Na dodatek akcja osadzona jest w Warszawie, a co za tym idzie, mieście mi znanym, co ułatwia orientację. Widać, że autorce stolica także nie jest obca.

Podoba mi się też brak skrupułów - bohaterowie, których zdążyliśmy polubić giną. To podnosi rangę fabuły i czyni ją bardziej realistyczną. Pokazuje też, że elementem fabuły nie jest śledzenie losów pojedynczej postaci, ale raczej ogólne spojrzenie na sytuację. Mimo, że gdzieś w środku tomu pojawiają się postacie, przy których czytelnik spędza więcej czasu, tak naprawdę stanowią one jedynie składową narracji.

Nawet zakończenie, do którego myślałem, że będę się mógł przyczepić (nie bardzo widziałem sensowny finał tej opowieści), bardzo mi się spodobało. Autorka wybrnęła, nie domykając historii, ale opisując w sensowny sposób wydarzenie, które psychologicznie stanowi zamknięcie wątku - ważniejszego niż ten, od którego zaczyna się powieść.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 9 (Bardzo wiarygodne i ze znajomością rzeczy.)
  • Lekkość Pióra: 10 (Pochłaniałem strony w środku nocy.)
  • Akcja: 7 (Interesująca.)
  • Bohaterowie: 7 (Przemyślani.)
  • Zakończenie: 8 (Wywiera trudny do osiągnięcia efekt.)
  • Ocena Łączna: 41/50

piątek, 14 lutego 2025

Nałogowiec - Blake Nelson

Książka "z przypadku", dołożona do przesyłki, bo brakowało kilku złotych do darmowej dostawy, zero oczekiwań. Myślałem, że będzie to coś z gatunku cyberpunk lub pokrewne, ale okazało się, że nie. Jest to... literatura obyczajowa z wątkiem romantycznym, chociaż może powinienem raczej napisać "erotycznym". Historia młodego człowieka, który absolutnie nie panuje nad swoim życiem ani nad tym dokąd zmierza, napisana w bardzo przystępny sposób.

Obnażanie korzystania z używek i seksu przypominało mi książki Bukowskiego, jednak nie ma tutaj tego "czegoś", naturalności i realności, która charakteryzuje tamtego autora. Mimo to skojarzenie narzuca się poprzez tematykę i podejście do tematu. Sęk w tym, że nie mamy tutaj do czynienia z zamkniętą historią, a jedynie jej fragmentem, który przeprowadza nas od punktu C do punktu D. Domyślamy się, co stanie się dalej, ale nie to jest najważniejsze...

Dla mnie niesamowitym przeżyciem było wejście w głowę bohatera. Książka, poprzez dialogi i zachowania, bardzo dobrze pokazuje co dzieje się w jego wnętrzu, co czuje, o czym myśli (nieustannie). Tym czymś jest zabawa, przyjemność. Bardzo czytelne są wszystkie fantazje Mitcha - zarówno te seksualne jak i chęć upicia się czy zażycia środków odurzających. Wszystko podsycone jest złudzeniami na temat własnej wartości i zdolności. Bohater nieustannie żyje przeszłością, kiedy to stał na bramce w klubie, był "prawie" pomocnikiem DJa. Jego osiągnięciem życiowym było posiadanie darmowego wstępu do klubu. W jego wyobraźni klub urasta do rangi czegoś, co naprawdę się liczy, a ludzie, którzy tego nie rozumieją (bo słuchają innej muzyki) są nie warci zainteresowania.

Poleciłbym tę książkę głównie z uwagi na to, że wyjątkowo łatwo mi się ją czytało - zarówno z uwagi na krótkie rozdziały, nieskomplikowane relacje, dużą ilość dialogów i akcję, która tak naprawdę nie podąża naprzód, ale nigdy nie utyka w miejscu.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 5 (Nic szczególnego.)
  • Lekkość Pióra: 9 (Wyjątkowo łatwo się czyta.)
  • Akcja: 5 (Trudno powiedzieć coś o akcji.)
  • Bohaterowie: 6 (Nie mylą się, ale są do siebie podobni.)
  • Zakończenie: 5 (Nie wiem, czy można tu mówić o zakończeniu, ale ostatni rozdzialik faktycznie wieńczy opowieść, chociaż równocześnie ją otwiera.)
  • Ocena Łączna: 30/50

Cenę tej książki można sprawdzić:

niedziela, 9 lutego 2025

Gwiazdy moim przeznaczeniem - Alfred Bester

Jedna z książek, o których wiele słyszałem w sieci i wielokrotnie była polecana, w skutek czego miałem wielkie oczekiwania. Powiem krótko - zawiodłem się. Książka jest udziwniona, naszpikowana zbędnymi dla fabuły (w zamyśle miały robić klimat, wprowadzać inność) detalami - owszem, charakterystycznymi dla okresu, w którym została napisana, ale wciąż niepotrzebnymi. W dodatku w kwestii fabularnej jest to wykręcona w kosmos powieść "Hrabia Monte Christo", ze wszystkimi elementami tamtej opowieści.

Lubię poznawać powieści uznane, bytujące w świadomości czytelników, pojawiające się na listach "książek, które trzeba przeczytać", szczególnie gdy zaliczają się do gatunku szeroko rozumianej fantastyki. Rzecz w tym, że te spotkania nie zawsze są idealne, a to konkretne zetkniecie, chociaż przebiegło bezboleśnie, było właśnie nieudane. Najlepsze z całej opowieści było zakończenie, gdy autor odkrywa nieco karty i wyjaśnia (chociaż z mojego punktu widzenia nadal nie uzasadnia historii) jak to się wszystko wydarzyło.

Tło powieści także jest niezbyt wyraźnie zarysowane, mimo tego, że czytelnik styka się z efektami działań zakulisowych, to wydały mi się one nieprzekonujące. I taka właśnie jest cała ta powieść. Czy polecić ją komukolwiek? Z uwagi na moje doświadczenia niekoniecznie, natomiast wiem, że każdy może mieć inne odczucia, zatem jeśli ktoś chce się zmierzyć z tym dziełem, to nie odradzam.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 4 (Przekombinowany, zaśmiecony niepotrzebnymi detalami.)
  • Lekkość Pióra: 6 (Nie czytało się szczególnie trudno.)
  • Akcja: 5 (Gdybym nie czytał "Hrabiego Monte Christo" byłoby może więcej.)
  • Bohaterowie: 4 (Zbytnio udziwnieni.)
  • Zakończenie: 6 (Najlepsza część.)
  • Ocena Łączna: 25/50

Cenę tej książki można sprawdzić:

środa, 5 lutego 2025

Heroizm dla początkujących - John Moore

Zgodnie z postanowieniem, na podstawie którego staram się wejść w "inne" gatunki literackie, po które zwykle nie sięgam, przeczytałem powieść fantasy graniczącą z pastiszem. Nie przepadam za tym gatunkiem, a jednak bawiłem się całkiem nieźle. Spodobało mi się wyśmiewanie ze sztampy "heroicznego fantasy", uwypuklanie typowych dla gatunku cech i zabawa nimi. Przy okazji - sama historia jest całkiem interesująca, chociaż oczywiście typowa (jakżeby mogło być inaczej).

Dla mnie powieść ta jest niemal komiksowa. Obrazowe opisy zastępują ilustracje, ale całość utrzymana jest w zabawnym stylu, który kojarzy mi się właśnie z komiksami (tymi czytanymi za dzieciaka). Bardzo pomógł mi także fakt, że nie miałem absolutnie żadnych oczekiwać odnośnie tej powieści. Liczyłem, że skończę ją w kilka dni i tak się też stało.

Według mnie książka ta może być całkiem niezłym wstępem do fantasy, dobrze jednak by czytelnik miał nieco pojęcia o gatunku (by lepiej bawić się zabawą z jego typowymi cechami). A jednak wolałbym uniknąć oceny punktowej tej pozycji - zbytnio wymyka się ona typowym kategoriom, w jakich oceniam powieści. Czy jednak ją polecam? Tak, jeśli masz nastrój i wolne popołudnie, ale nie spodziewasz się niczego wyjątkowego.

Cenę tej książki można sprawdzić:

niedziela, 2 lutego 2025

Komiksowy Miesiąc #12

W nowym roku nie zaprzestałem lektury komiksów, chociaż w styczniu nie przeczytałem ich wiele. Rok zacząłem od "Buntu Krasnoludków". Ta lektura zajęła mi ledwie godzinkę, ale skutecznie przeniosła mnie w czasy dzieciństwa. Zarówno rysunek jak i fabuła wydały mi się bardzo znajome, chociaż nie pamiętam, bym kiedykolwiek wcześniej sięgnął po tę pozycję.

Będąc w lokalnej bibliotece w oko wpadł mi komiks o "Gnacie" ("Bone"). Co prawda okładka wydała mi się infantylna, ale na półce stały wszystkie tomy, więc uznałem, że dam im szansę. Okazało się, że pod mało zachęcającą powierzchownością, którą odebrałem jako pomieszanie stylów, kryje się pełnoprawna opowieść fantasy w 9 częściach (a 3 tomach). Początkowo wesołkowata historyjka z przerysowanymi bohaterami staje się coraz mroczniejsza, gdy zostajemy porywani w głąb wydarzeń. 

czwartek, 16 stycznia 2025

Ukochane równanie profesora - Yoko Ogawa

Książkę polecano mi słowami "jaka piękna" oraz "jak pięknie opowiada o trudnych problemach matematycznych w przystępny sposób". Pomyślałem, że to coś dla mnie i, w świetle dwóch powyższych polecajek, poległem. Czy ta książka jest piękna? Mnie wydała się dość infantylna, uproszczona. Historia jest ciekawa, minimalistyczna w wyrazie, ale w zasadzie bardzo oczywista. Szczęśliwie zakończenie jest na wysokim poziomie - jedno zdanie ratuje tę powieść. W kwestii matematyki, powieść także okazała się dziecinnie prosta. I wiem, że miała taka być (cała treść mówi nam dlaczego) - żal mam jedynie do autora "polecajki", bo książka nie traktuje o trudnych matematycznych problemach. Przedstawia raczej zadania z podstawówki, okraszone garstką ciekawostek.

Gdyby jednak nie polecano mi tej książki argumentując w powyższy sposób, nie zawiódłbym się. Książka jest interesująca pod innymi względami, miło się ją czyta i jest w krótka - w sam raz na tego typu historyjkę. Ma swoisty nastrój, który udziela się czytelnikowi i jest spójna - nie przyspiesza, nie wychodzi poza ramy, można na niej polegać. Jak pisałem - jedno zdanie doskonale nadaje sens istnieniu tej powieści, a skoro tak, to istnieje jasna pointa - to co lubię!

To były bardzo przyjemne dwa posiedzenia z książką i z czystym sercem polecam każdemu, kto chce przeczytać nie wydumaną historyjkę bez patetycznego zadęcia, opowiadającą o zwykłych ludziach i relacjach pomiędzy nimi - bez wnikania w to, kim dla siebie są i jak w związku z tym powinni się traktować.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 6 (Prosty i oszczędny.)
  • Lekkość Pióra: 7 (Łatwo przyswajalne.)
  • Akcja: 7 (Dobrze opowiedziana.)
  • Bohaterowie: 7 (Klarowne postacie.)
  • Zakończenie: 8 (Solidny punkt opowieści.)
  • Ocena Łączna: 35/50

Cenę tej książki można sprawdzić:

poniedziałek, 13 stycznia 2025

Lockdown - Robert Ziębiński

Nie często sięgam po książki z gatunku sensacja / kryminał, ale jak widać zdarzyło się. Sięgnąłem po "Lockdown" nieco przypadkowo, ale bardzo cieszę się, że to zrobiłem. Zanim jednak zacznę polecać tę powieść, chciałbym odnieść się do tego, co rzuca się w oczy jako pierwsze...
Okładka jest, w moim odczuciu, okropna. Nie dość, że nieczytelna graficznie, to poznaczona tymi wszystkimi fakturami - odblaskowa, szorstka... a cała reszta aksamitna, czyli po kilku przeczytaniach zwyczajnie klejąca. Jest za to świetnym przykładem na to, że książki nie należy oceniać po okładce.

Wspomniałem, że jest to sensacja, a sensacja musi mieć dla mnie ustalone tempo i rytm. I tutaj jak najbardziej się to znalazło. Nie dość, że akcja przenosi się regularnie pomiędzy stronami, a każda scena opisująca głównych bohaterów jest bardzo obrazowa i zwięzła, to jeszcze autorowi udało się zawrzeć nieodwracające od fabuły wtrącenia, opisujące tło wydarzeń. Bardzo podoba mi się ten sposób narracji.

Sama fabuła jest interesująca, chociaż ilość etapów, jakie zaliczają główni bohaterowie jest zbyt duża - można by tę drogę skrócić o jeden czy dwa przystanki bez szkody dla akcji. Autor wyjaśnia jednak w posłowiu, że zależało mu na pokazaniu szczególnych miejsc w Warszawie (zarówno realnych jak i artystycznej ich wizji) i stąd wynika mnogość opisywanych lokacji, a co za tym idzie, przystanków na drodze głównych bohaterów. Niech i tak będzie.

Sam opis "ciemnej strony Warszawy" też bardzo mi się podoba. Mieszkam tu od urodzenia, niby wiem o niektórych miejscach, ale miło sobie o nich ponownie uświadomić. Podoba mi się także podejście do przyczyny Lockdownu - szczerze mówiąc, ta wizja bardzo do mnie przemawia, a sposób w jaki została opisana jest jednocześnie komiczny i przerażający. Na pewno miałem frajdę czytając wszystkie dotyczące pandemii fragmenty.

Udane połączenie tła wydarzeń z faktyczną fabułą książki (o czym autor sam przypomina) jest czymś, co doceniłem. W końcu tło wydarzeń nie jest jedynie, nomen omen, tłem, ale staje się istotną częścią fabuły, przyczyną ciągu zdarzeń. 

Na koniec wspomnę o tym, że książkę czytało mi się bardzo łatwo i szybko. Zastanawiałem się nawet, czy to kwestia dużego druku i szerokiej interlinii oraz krótkich rozdziałów, czy wartkiej akcji i zawartego w opisach rytmu, który bardzo pomaga. Jakby nie było, uważam, że to pozycja godna polecenia.

Oceny (legenda tutaj):
  • Kunszt: 7 (Utrzymana w rytmie.)
  • Lekkość Pióra: 8 (Bardzo dobrze się czytało.)
  • Akcja: 7 (Interesująca, trzyma w napięciu.)
  • Bohaterowie: 7 ("Bandziory" podobne do siebie, ale rozróżnialne.)
  • Zakończenie: 7 (Dobre, ale przewidywalne.)
  • Ocena Łączna: 36/50

Cenę tej książki można sprawdzić:

sobota, 11 stycznia 2025

Atomowe Nawyki - James Clear

Nie przepadam za poradnikami (tym bardziej za coachingiem i samodoskonaleniem) i nie uważam ich za literaturę, ale w tym przypadku zrobiłem wyjątek. Raz, że jest to książka, którą polecano mi wielokrotnie i z różnych stron, w różnorakim towarzystwie, a dwa, że kiedy ją czytałem zorientowałem się, że zawiera sporo przykładów z życia wziętych, opisanych w bardzo fabularny sposób. Koniec końców przeczytałem całość i uważam za wartościową pozycję, którą warto polecić.

Książka opowiada o tym, jak wypracować sobie dobre nawyki i wpoić je w taki sposób, by były automatyczne i w ten sposób bardzo łatwe. Nawykiem może być wszystko, od czytania większej ilości książek, zdrowego odżywiania się, bycia uśmiechniętym, zwiększenia wydajności w pracy, przestrzegania programu ćwiczeń aż do nauki nowego języka czy oszczędzania lub inwestowania pieniędzy. Wszystko to, co jest trudne do osiągnięcia można sobie ułatwić, a książka "Atomowe Nawyki" pokazuje sposoby na zhakowanie własnego umysłu i wypracowanie automatycznych pozytywnych reakcji.

Z drugiej strony, jeśli chcemy rzucić palenie lub inne uzależnienie, zerwać z jakimś nawykiem, który niszczy nasze życie (chociażby podjadaniem czy zbyt długim przeglądaniem mediów społecznościowych), znajdziemy tutaj podpowiedzi jak to zrobić, stosując tę samą (a raczej odwróconą) mechanikę.

Ja zorientowałem się, że wiele z podanych tutaj sposobów już zastosowałem w swoim życiu i wiem, że działają. Pozostałe zastosuję w przyszłości, bo skoro działa część, to jest duża szansa, że zadziała także reszta. Myślę, że jest to cenny poradnik dotyczący tego, jak usprawnić swoją codzienność i zwiększyć efektywność starań. Polecam każdemu, kto chciałby popracować nad sobą.

Cenę tej książki można sprawdzić: