"Ptasiek" to książka, która w mojej świadomości zaistniała w zamierzchłych czasach, kiedy zapanowało jakieś szaleństwo na jej punkcie. Dobrze pamiętam, że kiedyś "Ptasiek" był na ustach wszystkich. Obecnie szukałem książek obyczajowych, więc sięgnąłem po tę pozycję - szczęśliwym trafem znajdowała się na półce. Przeczytałem i przez 80% powieści byłem zachwycony. Zawiodła mnie końcówka.
Książka opowiada o przyjaźni pomiędzy dwoma chłopcami w dość ubogiej dzielnicy. Początkowo łączy ich pasja do hodowli gołębi i choć w pewnym momencie okazuje się, że są od siebie zupełnie różni, mają odmienne cele, a nawet zainteresowanie ptakami ma u każdego z nich odmienne podłoże, to jednak nadal pozostają ważnymi dla siebie nawzajem postaciami.
Mistrzostwa pióra autora dowodzi fakt, że ja, kompletnie nie zainteresowany tematem, z wypiekami na twarzy czytałem szczegółowe opisy dotyczące hodowli kanarków, łącznie z naprawdę dokładnymi detalami, oraz przemyśleniami bohatera na ten temat. Kiedy zdałem sobie sprawę z tego, jak bardzo autor wciągnął mnie w temat, poczułem się uwiedziony.
Jedyne, co mnie nie zachwyciło to końcówka. Rozmowa między dwoma przyjaciółmi opisana jest co prawda w sposób realistyczny (ileż ja takich rozmów...), ale samo zwieńczenie wydarzeń wydało mi się zbyt trywialne. Prawdopodobnie własnie o to chodziło, a jednak poczułem się zawiedziony (tym bardziej po tym, jak autor uwiódł mnie wbrew mojej woli). Czas spędzony na lekturze z pewnością jednak nie jest czasem straconym.
Oceny (legenda tutaj):
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz