Ten cykl stał na półce dosłownie naprzeciwko mojego łóżka tak długo, że zauważyłem nawet błąd w nazwisku autora na grzbiecie tomu 6. W końcu musiałem po niego sięgnąć. Nie zajął mi wiele czasu po części dlatego, że tomy są ekstremalnie krótki, a trochę dlatego, że przeczytałem tylko 4.
Książka jest krótka (jak wspomniałem) i lekka, dlatego jest to świetna pozycja typu "sięgnąć, przeczytać, zapomnieć" i pewnie gdybym właśnie tego poszukiwał, byłbym zachwycony. Jednak nie tego chciałem.
Agent JFK to literacka zabawa konwencją światów równoległych, a jednak podobnych do naszego, różniących się detalami, jakimś wydarzeniem historycznym czy obecnością magii na pewnym, zróżnicowanym poziomie w każdym ze światów. Takie "co by było gdyby" może być interesujące dla kogoś, kto zaczyna swoją przygodę z fantastyką. Dla mnie był to temat wtórny i potraktowany po łebkach. Ale rozumiem, że to nie ja jestem targetem takich dzieł.
Nie oceniam, ale zapewniam, ze jest to bardzo lekkostrawna pozycja. Tak lekkostrawna, że po jej pochłonięciu nie poczujecie niczego wewnątrz. Przejdzie bez echa. Jeśli jednak na co dzień nie czytacie twardej literatury i potrzebujecie czegoś na dwugodzinną podróż pociągiem - śmiało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz