W końcu nadszedł dzień, w którym którąś z książek tego autora mogę nazwać za długą. Czerwona Kraina jest taka bezsprzecznie i chociaż dłuższą chwilę zajęło mi zastanowienie się, czy jest nudna, muszę stwierdzić, że ma obszerne, nudne fragmenty właśnie dlatego, że są długie. Z drugiej strony opisuje monumentalną podróż, która jest długa i... nudna. Książka doskonale to oddaje.
Paradoksalnie nie miałem problemu z przebrnięciem przez tę historię - po prostu szło mi o wiele wolniej niż zwykle i wyjątkowo nie dlatego, że delektowałem się każdym słowem. Akcja tej powieści rozwija się bowiem w ślimaczym tempie. Na domiar złego (a może właśnie z powodu uśpienia czujności czytelnika), końcówka obfituje w niewyjaśnione epizody i zwroty akcji - nie przepadam za poczuciem, że coś mnie ominęło, a w tym przypadku nie wiedziałem, czy to autor zapomniał o tym wspomnieć, czy ja to przegapiłem.
Jedynie stylu, słownictwa i budowy zdań nie śmiem się czepiać, bo są na bardzo wysokim poziomie. Żałuję, że jakoś nie spięło się to w całość. Obawiam się, że na jakiś czas odpocznę od tego autora.
Oceny (legenda tutaj):
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz