Oto science fiction w bardzo dobrej formie. Uważam, że wiele osób twierdzi, że nie lubi science fiction, gdyż sądzi, że to obcy, statki kosmiczne i lasery. Nie wszystko co dzieje się w kosmosie to science fiction. Gwiezdne Wojny to nie jest science fiction. Science fiction to historie futurystyczne, oparte na koncepcji, która ma naukowo - technologiczne podstawy, oraz opis tego, w jaki sposób ludzie radzą sobie z rozwinięciem tej koncepcji. I ten tom opowiadań idealnie wpisuje się w ramy tego gatunku.
Każde z dziesięciu opowiadań bazuje na jakimś oryginalnym (bardziej lub mniej) pomyśle, a następnie rozwija go. Autor zastanawia się w ten sposób, w jaki sposób świat zareagowałby na taką, czasem drobną, zmianę. Wizje są spójne, a wnioski bywają zaskakujące. Najciekawsze jednak wydało mi się stwarzanie warunków do rozwoju opowieści, a następnie, poprzez ciąg logicznych następstw, obserwowanie w jakim kierunku ona zmierza. Obserwowanie tego poprzez lekturę to prawdziwa przyjemność.
Mamy tu zatem opowieść o kosmicznej katastrofie, która zmusza ziemię do wędrówki przez kosmos, wraz z opisaniem skutków, jakie taka wędrówka za sobą niesie. Mamy spotkania z obcymi cywilizacjami. Mamy obraz nowoczesnej technologii, która starzeje się, powszednieje, a następnie wychodzi z użycia. Mamy także pokaz technologii, których stworzenie jest wynikiem konkretnej potrzeby i sprytne wykorzystanie zdobyczy nauki w zupełnie nieoczekiwany sposób. Oczywiście zagrożenie ze strony gadżetów elektronicznych także się tutaj pojawia.
Autor wspaniale kontynuuje retro science fiction, które pamiętam z dzieciństwa i sympatycy tego gatunku mogą dać się ponieść na fali nostalgii. Polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz