Gatunek "Cyberpunk" bardzo lubię. Niestety powieści cyberpunkowe są często napisane w sposób dla mnie niejasny - zupełnie jakby pisano je dla ich bohaterów (i językiem dla nich zrozumiałym), a nie dla czytelnika. Na panu Robercie się jednak nie zawiodłem.
Język z lekka stylizowany i pełny nowych pojęć jest w pełni zrozumiały. Opowieść jest wciągająca i zaczyna się rozpoczęciem (czyli czytelnik nie jest wrzucany w sam środek wiru wydarzeń, by samemu próbować orientować się o co właściwie chodzi). Realia świata przedstawione są także w sposób interesujący i trzymają się kupy, a wszechobecna technologia nie zastępuje fabuły.
Ta obraca się wokół sportu - gry, opartej na sztukach walki połączonych z szachami, którą interesują się wszyscy mieszkańcy opisanego świata. Sporo czasu spędzamy więc na szachownicy, ale nie znaczy to, że nie poznamy otaczającego ją świata i postaci, które go zaludniają.
Wniosek mam jeden - jeśli ktoś chciałby zapoznać się z gatunkiem cyberpunka, ale nie zagłębiać w niego ponad miarę, to może sięgnąć po tę pozycję bez obaw. By z nią obcować, nie trzeba być fanatykiem gatunku ani męczyć z przekazem (nie jestem w stanie przeczytać prawie nic "ojca cyberpunka" Williama Gibsona i uważam, że jego powieści są właśnie dla takich fanatyków).
Oceny (legenda tutaj):
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz